tag:blogger.com,1999:blog-12708498398323009152023-11-16T13:12:17.115+01:00Ruchome ObrazkiEsthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.comBlogger286125tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-46227432077031589012018-01-07T17:02:00.000+01:002018-01-08T00:32:52.777+01:00Fourteen Shades Of Blanks (część 2)<div style="text-align: justify;">
Śmiało można stwierdzić, że film "Talons Of The Eagle" z 1992 roku był przełomowy dla filmowej kariery Billy'ego Blanksa. To pierwsza produkcja, w której powierzono mu główną rolę i od tego momentu na półkach wypożyczalni kaset VHS nie brakowało filmów, gdzie wspomniany aktor grałby pierwsze skrzypce. Druga połowa dorobku filmowego Blanksa to też dominacja pozytywnych ról. O ile Billy dobrze sprawdzał się w rolach złoczyńców (chociażby "The King Of Kickboxers") to jednak o wiele wypadał jako ten główny dobry. W końcu w pełni doceniono również niezwykłe umiejętności tego mistrza taekwondo i pozwolono mu na pełne ich przedstawienie w trakcie efektownych bijatyk, w które obfitowały kolejne produkcje z Billym Blanksem w roli głównej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2018/01/fourteen-shades-of-blanks-czesc-1.html">Sprawdź również pierwszą część zestawienia "Fourteen Shades Of Blanks".</a></b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhte3YvcKfShYmiwmKdc9GVIfBeequpO-4vMxVI-k-VkZ3DQzAmXprNOYoi1zz6xgBKmISfzHkSajDEozK0V7UC1bL2wk3NnekQK6zE485MuFw-mEMHE5HE_w-3hCC9vltUKb5Bi-q-Ihg/s1600/billy.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="466" data-original-width="844" height="352" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhte3YvcKfShYmiwmKdc9GVIfBeequpO-4vMxVI-k-VkZ3DQzAmXprNOYoi1zz6xgBKmISfzHkSajDEozK0V7UC1bL2wk3NnekQK6zE485MuFw-mEMHE5HE_w-3hCC9vltUKb5Bi-q-Ihg/s640/billy.png" width="640" /></a></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNGnWrFxS4FkOo2CN8elGm9TNiIUzgFvNPZEhsZvOg2WAVNMbdJ208ztkkDc_X_KkR15Du713nU4Ad-I5vFKgY1JAMn6HM8ty6mxP1r3F4bpwlWcW0U3gF6KhdXBopUL39DAm1ATI5Td8/s1600/TC+2000.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="870" data-original-width="580" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNGnWrFxS4FkOo2CN8elGm9TNiIUzgFvNPZEhsZvOg2WAVNMbdJ208ztkkDc_X_KkR15Du713nU4Ad-I5vFKgY1JAMn6HM8ty6mxP1r3F4bpwlWcW0U3gF6KhdXBopUL39DAm1ATI5Td8/s400/TC+2000.jpg" width="265" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">TC 2000</span></b><br />
<b>Rok:</b> 1993<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/sci-fi<br />
<b>Kraj:</b> Kanada/USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
"TC 2000" to pierwszy film sci-fi, w którym Billy Blanks zagrał główną rolę. Do tego nie jest to produkcja byle jaka, to pełnometrażowy debiut reżysera T.J. Scotta (aktualnie pracuje przy serialu "Star Trek: Discovery"). Temu wówczas początkującemu filmowcowi udało się zebrać do "TC 2000" naprawdę ciekawą obsadę. Poza wspomnianym już Billym Blanksem, na ekranie pojawiają się też takie sławy kina kopanego jak Bolo Yeung, Matthias Hues oraz...Jalal Merhi (nadal drewniany i niepotrafiący się bić). Poza tym to jeden z pierwszych filmów uroczej Bobbie Phillips. Podobnie jak w przypadku "Driving Force" historia "TC 2000" skupia się na świecie post-apokaliptycznym. Jednak tym razem kataklizm przyjął ostrzejszą formę spychając niemal całą pozostałą przy życiu ludzkość do podziemnych schronów, którymi zawiadują podejrzani ludzie. Po skażonej powierzchni wałęsają się tylko gangi, z którymi walczą tropiciele wysyłani z bunkrów. Jednym z najlepszych ludzi tego fachu jest Jason Storm (Billy Blanks), a partnerująca mu Zoey Kinsella (Bobbie Phillips) świetnie uzupełnia jego braki. Największym zagrożeniem dla ludzi kryjących się pod ziemią jest Niki Picasso (Jalal Merhi), który podstępnie chce się dostać do siedziby niedobitków chowających się w schronach. Wszystko się komplikuje, kiedy Picasso staje się częścią większego planu mającego na celu kompletne zniszczenie świata powierzchni. Powstrzymać go może tylko Jason Storm i współpracujący z nim mistrz sztuk walki Master Sumai (Bolo Yeung). Warto zobaczyć pojedynek Bolo Yeunga (168 cm) z Matthiasem Huesem (196 cm) - to niczym walka Dawida z Goliatem. "TC 2000" to kino akcji całkiem przyzwoicie udające sci-fi. Pełno tutaj różnych głupotek, tradycyjnych suchych żartów, rzucania frazesów, których nie powstydziłby się Paolo Coelho, ale przede wszystkim jest tu masa naprawdę dobrze prezentujących się pojedynków. I to jest główna siła "TC 2000". Sama kreacja świata też wypada dość ciekawie, a zamknięte pod ziemią społeczeństwo odrobinę kojarzyło mi się z "Seksmisją".<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s1600/7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="97" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s640/7.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhz0CGy-eS02omdgPUJEakrBonZnz_xbOkQ5C2LEY4VckJsfMzdsbhG9ZcYZqGp1xmNSNO-gH1K4RiGo1Xn1GU0LDtus5jY2-LN6bcOUDt1EIvBx7Hhl0G0X8bSvqFNZsqquPsLsw151OM/s1600/billy+-+tc2000.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="473" data-original-width="851" height="221" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhz0CGy-eS02omdgPUJEakrBonZnz_xbOkQ5C2LEY4VckJsfMzdsbhG9ZcYZqGp1xmNSNO-gH1K4RiGo1Xn1GU0LDtus5jY2-LN6bcOUDt1EIvBx7Hhl0G0X8bSvqFNZsqquPsLsw151OM/s400/billy+-+tc2000.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMSNpWpzY4t7Aw9tCuknhjk32K8daYoiQAzsIvrRW_oQWMwxuDTer1KdC6wStCe7o45oAoFRvizyJpLGCQ6A4L2y5Pmzlh0x9_jymYj5jsuiV0HVVgIftxfn4nu6BBsHLq_o4FJdd0zZc/s1600/Showdown.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="566" data-original-width="383" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMSNpWpzY4t7Aw9tCuknhjk32K8daYoiQAzsIvrRW_oQWMwxuDTer1KdC6wStCe7o45oAoFRvizyJpLGCQ6A4L2y5Pmzlh0x9_jymYj5jsuiV0HVVgIftxfn4nu6BBsHLq_o4FJdd0zZc/s400/Showdown.JPG" width="270" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>Showdown</b></span><br />
<b>Rok: </b>1993<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/dramat<br />
<b>Kraj:</b> USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Tęsknicie za "Karate Kid", ale wersję z Jackiem Chanem i Jadenem Smithem uważacie za bluźnierstwo? Z ratunkiem przychodzi Robert Radler (tak, ten sam, który debiutował w pełnym metrażu świetnym "Best Of The Best"). "Showdown" spokojnie mogę nazwać wariacją na temat "Karate Kid" (nawet niewprawiony widz zauważy też żarciki nawiązujące do tego tytułu). Głównym bohaterem "Showdown" jest Ken Marx (Kenn Scott), który przeprowadza się wraz matką do dużego miasta i trafia do pełnej niebezpieczeństw szkoły. Jak to w tego typu placówkach bywa są tu zwalczające się grupki. Jest typek, którego wszyscy się boją i pewne nienaruszalne zasady, za których przekroczenie można zostać solidnie skopanym. Ken ma problemy z przystosowaniem się do panującego porządku i przez to zbiera regularny oklep od szkolnych zbirów. Na szczęście na jego drodze pojawia się woźny Billy (Billy Blanks), który w przeszłości był policjantem, ale przede wszystkim jest świetny w sztukach walki. Ken i Billy szybko się zaprzyjaźniają i ten drugi staje się trenerem chłopaka. Niestety za Billym ciągnie się smutna historia z czasów policyjnych, której konsekwencje odczują obydwaj bohaterowie "Showdown". Film Radlera to prosta historia w stylu "od zera do bohatera". Mamy tutaj wszystkie elementy, które są niezbędne do skompletowania tej układanki. Billy Blanks na moment wychodzi z roli głównego bijącego i całkiem nieźle radzi sobie w roli mentora (ale oczywiście nie brakuje pojedynków z jego udziałem). Pozostali aktorzy też dają radę, zwłaszcza urocza <span style="white-space: pre;"> </span>Christine Taylor, która wciela się w postać Julie. Ta jest głównym katalizatorem do zmian zachodzących w zachowaniu głównego bohatera "Showdown". Zdecydowanie warto zobaczyć tę produkcję. To połączenie dramatu szkolnego z kinem kopanym, ale ta mieszanka podana jest w odpowiednich proporcjach. I nie można też zapomnieć o charakterystycznym złolu, w którego wcielił się niezapomniany Patrick Kilpatrick.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfJg3pXo330K8aWUkScoH_5Okc8QUvulKmLYzLXJi_apvR7zLzAJsV_d1U5B17sFnMa9jK6rfox__LdQQBPxigxhOUROKs8wZvr3G-CVMvN1FPNJ_HHyAtGgMpcHOGcUgUtC6zZxPd1sE/s1600/7%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="96" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfJg3pXo330K8aWUkScoH_5Okc8QUvulKmLYzLXJi_apvR7zLzAJsV_d1U5B17sFnMa9jK6rfox__LdQQBPxigxhOUROKs8wZvr3G-CVMvN1FPNJ_HHyAtGgMpcHOGcUgUtC6zZxPd1sE/s640/7%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqi6H0qOXl6G2vvgI7Mj7ugHqnB3SUaFrMYm-VkXTVc5DFuhVHnlZacblQ1zU_5Kz6UdE4AOB1xXPv0llHV1zSiOEBASVS3yt9THpS6iOkoJyu2VHRK4cKZ40sSyWq_kaqDL_vpLkllBI/s1600/billy+-+showdown.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="551" data-original-width="717" height="306" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqi6H0qOXl6G2vvgI7Mj7ugHqnB3SUaFrMYm-VkXTVc5DFuhVHnlZacblQ1zU_5Kz6UdE4AOB1xXPv0llHV1zSiOEBASVS3yt9THpS6iOkoJyu2VHRK4cKZ40sSyWq_kaqDL_vpLkllBI/s400/billy+-+showdown.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD5N9fT4860Lea5ES0U3URhMDbJlmFmCezcOEriFiGPSo5kvs2zsbDWYKNMGkRqGbEvha9SHIuTZGWiU17Cnvu46UQBP9Uym_jgOgbHFpULLo7MANiLh5SH_VXUtULt9UuQpB1gWnIkzM/s1600/Back+In+Action.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="724" data-original-width="500" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD5N9fT4860Lea5ES0U3URhMDbJlmFmCezcOEriFiGPSo5kvs2zsbDWYKNMGkRqGbEvha9SHIuTZGWiU17Cnvu46UQBP9Uym_jgOgbHFpULLo7MANiLh5SH_VXUtULt9UuQpB1gWnIkzM/s400/Back+In+Action.jpg" width="275" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Back In Action</span></b><br />
<b>Rok:</b> 1993<br />
<b>Gatunek: </b>sensacyjny<br />
<b>Kraj:</b> Kanada<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Patrząc na okładkę "Back In Action" można by sądzić, że jest to kopia "Lethal Weapon", ale zrealizowana z dużo niższym budżetem. Sam tytuł z kolei sugeruje, że to jakaś kontynuacja. Tymczasem nic z tego nie jest prawdą. Chociaż polski dystrybutor zadbał o to, żeby widzowie poczuli się zmieszani. Jeden z polskich tytułów brzmi "Szpony Orła 2". Przy czym warto zauważyć, że poza Billym Blanksem, który gra tutaj zupełnie inną postać niż w "Szponach Orła" z 1992 roku (tam jest agent DEA Tyler Wilson, a tutaj jest Billy, były żołnierz Special Force) te dwie produkcje nie mają ze sobą nic wspólnego. W "Back In Action" filmowcy serwują prostą historię, w której po jednej stronie mamy szalonego, ale oddanego sprawie gliniarza (Roddy Piper) i odwalającego za niego większość roboty ulicznego mściciela (Billy Blanks), a po drugiej stronie niezbyt energiczną i dość nieudolną mafię kierowaną przez pozbawionego charyzmy gangstera (Nigel Bennett). Dodatkowo pojawia się dziennikarka, którą łączą osobiste relacje ze wspomnianym policjantem (w roli dziennikarki Bobbie Phillips). Cała akcja polega na tym, że Billy Blanks efektownie wykańcza kolejnych cyngli mafijnych, a policjant grany przez Roddy'ego Pipera próbuje zatuszować jego działania i czasami w dość ociężały sposób pomaga w bitkach. Rola wrestlera znanego z występów w WCW i WWF polega też na dostarczaniu elementów humorystycznych. I do tego Piper ma talent, bo wreszcie suchy humor, który był nieodłącznym towarzyszem produkcji z Billym Blanksem wreszcie gdzieś ginie. Jego miejsce zajmują gagi, które reprezentują sobą zupełnie nowy, wyższy poziom. Sam film mimo skrajnej prostoty fabuły wypada naprawdę dobrze i trzyma w napięciu. Jedyne czego brakuje w "Back In Action" to charakterystycznych złoczyńców. Ci, którzy stają naprzeciw Billy'ego Blanksa i Roddy'ego Pipera to jakaś trzecia, albo nawet czwarta liga przestępców.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfJg3pXo330K8aWUkScoH_5Okc8QUvulKmLYzLXJi_apvR7zLzAJsV_d1U5B17sFnMa9jK6rfox__LdQQBPxigxhOUROKs8wZvr3G-CVMvN1FPNJ_HHyAtGgMpcHOGcUgUtC6zZxPd1sE/s1600/7%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="96" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfJg3pXo330K8aWUkScoH_5Okc8QUvulKmLYzLXJi_apvR7zLzAJsV_d1U5B17sFnMa9jK6rfox__LdQQBPxigxhOUROKs8wZvr3G-CVMvN1FPNJ_HHyAtGgMpcHOGcUgUtC6zZxPd1sE/s640/7%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEoP6HbE84pQn4GAnzwFxWXAIi2sMQ1x_2mZs4UfeA1EYeLAElvErU_xx_MLWRpAoCgDQQGc6oWCac6csaICTnwkGF35zaHUN_Yh-Dw4nRFpEDjk2V4OZ__5sj6v1zjwlOstWO7UB5JMQ/s1600/billy+-+back+in+action.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="524" data-original-width="702" height="297" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEoP6HbE84pQn4GAnzwFxWXAIi2sMQ1x_2mZs4UfeA1EYeLAElvErU_xx_MLWRpAoCgDQQGc6oWCac6csaICTnwkGF35zaHUN_Yh-Dw4nRFpEDjk2V4OZ__5sj6v1zjwlOstWO7UB5JMQ/s400/billy+-+back+in+action.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw6JCw0hTtEDGH5RKUXqlFRohGD4cXxCcsxWunBGYZM8gR-LGNJd23drxul1HyQXEf6jwZ5Ju2gsbrj6hEs1wJRznCFnkfpewtZ2PJoFOg6tEH_FghxPIwH5zTlwN4I2RT9Q0htTSe9EY/s1600/Tough+and+Deadly.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1471" data-original-width="842" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiw6JCw0hTtEDGH5RKUXqlFRohGD4cXxCcsxWunBGYZM8gR-LGNJd23drxul1HyQXEf6jwZ5Ju2gsbrj6hEs1wJRznCFnkfpewtZ2PJoFOg6tEH_FghxPIwH5zTlwN4I2RT9Q0htTSe9EY/s400/Tough+and+Deadly.jpg" width="227" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>Tough and Deadly</b></span><br />
<b>Rok:</b> 1995<br />
<b>Gatunek: </b>sensacyjny/thriller<br />
<b>Kraj:</b> USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Po premierze "Back In Action" dość szybko postanowiono pójść za ciosem i zrealizowano kolejny film z podobną obsadą. W roli głównej obsadzony został Billy Blanks, a jego partnerem został ponownie Roddy Piper. Lekko komiksowa okładka tej produkcji mogłaby sugerować, że akcja filmu będzie nieco przerysowana, a już na pewno będzie się odnosiła do "Back In Action" (wszak ten sam zestaw głównych aktorów). Jednak "Tough And Deadly" nie ma nic wspólnego ze wspomnianą produkcją. Billy Blanks wciela się w postać agencja CIA, który w wyniku porachunków wewnątrz agencji traci pamięć. Mimo skrajnego wyczerpania ucieka swoim oprawcom i cudem trafia na łowcę głów Elmo Freecha (Roddy Piper). Ten z dziwnych powodów zaczyna mu pomagać i w końcu sam wkręca się w spisek, którego jedną z ofiar miał zostać agent Quicksilver (czyli Billy Blanks). Oczywiście jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A konkretnie o fundusze zdobyte na handlu narkotykami i nielegalną bronią. I znowu ktoś jakby zapomniał, że siłą tego typu produkcji jest wyraźny i charyzmatyczny złoczyńca. Zamiast niego twórcy zaserwowali nijakich agentów CIA i jakiegoś lokalnego bandziora pozbawionego osobowości. Fabuła też wypada słabo i akcja nie była w stanie utrzymać mojego zainteresowania. W całym filmie pojawia się tylko jeden dobry żarcik (związany z muzyką), a reszta to straszna drętwota. Natomiast nie można narzekać na sceny walki. Już w ciągu pierwszych 6 minut Billy Blanks prezentuje szeroki wachlarz okazałych kopów, a im dalej, tym jest tego zdecydowanie więcej. Szkoda tylko, że te wszystkie pojedynki są takie jednostronne, bo jak wspomniałem filmowcy zapomnieli o przeciwniku godnym umiejętności Blanksa. Przez co ten na swojej drodze spotyka wyłącznie gości, których ma położyć jednym bądź dwoma uderzeniami.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN4INiVbX0Wgx125DrRXbZoPoqhhNz0B40eF6WXZcB06CLCBQoaBWxmZ5bOaH38pr2woKyp_2hjqmkCoDjflBr5QMyIANIczzuwpXbs5_JqTY6K-mRClixiXyuTpDMr4_Qw_2TNc45l_w/s1600/4%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="101" data-original-width="1268" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN4INiVbX0Wgx125DrRXbZoPoqhhNz0B40eF6WXZcB06CLCBQoaBWxmZ5bOaH38pr2woKyp_2hjqmkCoDjflBr5QMyIANIczzuwpXbs5_JqTY6K-mRClixiXyuTpDMr4_Qw_2TNc45l_w/s640/4%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcPbRoOVo0o6FAQb3B2r71Lwl_BYDD-qzXs06ELrrqq1nd0Jl7DdXmKlzbP82ueltZJyWIJFJ8LR8otVZx5nbLhZF0TOmBUPj6NqaVMZ5x1clIn8iQE-k04GnJIC-6krWZpqXX_xSu-_w/s1600/billy+-+tough+and+deadly.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="530" data-original-width="700" height="302" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcPbRoOVo0o6FAQb3B2r71Lwl_BYDD-qzXs06ELrrqq1nd0Jl7DdXmKlzbP82ueltZJyWIJFJ8LR8otVZx5nbLhZF0TOmBUPj6NqaVMZ5x1clIn8iQE-k04GnJIC-6krWZpqXX_xSu-_w/s400/billy+-+tough+and+deadly.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2STU4QgoNg8UnAebFt3KfPjFPu1EjWSijWPeboBVEqe78dyUu4cw81qrj5LoDSyazU-E6dm3dI_GhAEzXwKKlz8UQc9P9NIL8slk6DScWHlvotLZnaLOuWanK9Yq9sI95mL72lYuH9VE/s1600/Expect+No+Mercy.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="682" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2STU4QgoNg8UnAebFt3KfPjFPu1EjWSijWPeboBVEqe78dyUu4cw81qrj5LoDSyazU-E6dm3dI_GhAEzXwKKlz8UQc9P9NIL8slk6DScWHlvotLZnaLOuWanK9Yq9sI95mL72lYuH9VE/s400/Expect+No+Mercy.jpg" width="272" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Expect No Mercy</span></b><br />
<b>Rok:</b> 1995<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/sci-fi<br />
<b>Kraj:</b> Kanada/USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Po tym jak "TC 2000" zawładnął wypożyczalniami kaset wideo trzeba było iść za ciosem i Billy Blanks znowu został obsadzony w produkcji akcji, która garściami czerpała z klimatów sci-fi. Tym razem zdecydowano się postawić wszystko na bardzo futurystyczną w latach 90-tych wirtualną rzeczywistość i połączyć ją z bijącymi rekordy popularności automatowymi bijatykami. Skoro duet Blanks-Merhi już nie raz się sprawdził, to zagrano tutaj tą samą kartą. Billy Blanks wciela się w tajnego agenta policji, który pod przykrywką przenika do struktur zagadkowej organizacji Virtual Arts Academy. Warbeck (Wolf Larson) jest szefem tej nowoczesnej szkoły, która za pomocą programów komputerowych szkoli wojowników. Jednak policja ma poważne dowody na to, że szkoła jest jedynie przykrywką dla przestępczej działalności Warbecka. Agent Justin Vanier (Billy Blanks) ma za zadanie przeniknąć do szeregów organizacji i odnaleźć ich głównego inżyniera Erica (Jalal Merhi), który to ma dostarczyć niezbite dowody na niezgodnie z prawem działania Warbecka. Niestety "Expect No Mercy" to jedna z najgorszych produkcji w dorobku Blanksa. Film jest kiepski pod każdym względem. Tempo akcji bardzo szybko siada i już nie podnosi się do samego końca. Pojedynki nie są specjalnie widowiskowe (Jalal Merhi nadal nie umie się bić). Słabo został też dobrany główny złol, wszak Wolf Larson to przecież serialowy Tarzan, więc jak może być zły? Billy Blanks też sprawia wrażenie nieszczególnie zdeterminowanego, chociaż co jakiś czas zaserwuje jakiś energiczny przewrót, czy ładnego kopniaka. Efekty specjalne stoją na wyjątkowo niskim poziomie, chociaż patrząc po tematyce produkcji powinny być przynajmniej na przyzwoitym poziomie. W 1995 roku miał swoją premierę chociażby "Mortal Kombat" i tam efekty były słabe, ale "Expect No Mercy" schodzi w tej kwestii dużo niżej. Ale film ma też swoje plusy, a jednym z nich jest młoda Laura Holden, którą możecie kojarzyć z roli Andrei z serialu "The Walking Dead".<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigSaxbgHnc2hxyjUulbO3_xXoY7jzXNfWCXwFKToaZYZZhaePw28DVARhl7HsP0gf6jX99ko8oViuGy7R-Xc9IKpPACXsDvMFi8MsrMOgn95TbPi0WLFcLhM5ML3oeQ0YP2bxIS_pzneg/s1600/3%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="99" data-original-width="1259" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigSaxbgHnc2hxyjUulbO3_xXoY7jzXNfWCXwFKToaZYZZhaePw28DVARhl7HsP0gf6jX99ko8oViuGy7R-Xc9IKpPACXsDvMFi8MsrMOgn95TbPi0WLFcLhM5ML3oeQ0YP2bxIS_pzneg/s640/3%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWykfsiGo9CpP-8zalqH9fAUQEVCgq2nerfUX3NTB-DmfVhb7w5dtrDKUt72C0JSnq8NvCWWCYIgGvgcxHeAkIHixLgz5_ixFhVdavRGN3L9A-F-foPXTzn5Msh8MSj-btvx2CbQvEkDc/s1600/billy+-+expect+no+mercy.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="536" data-original-width="707" height="302" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWykfsiGo9CpP-8zalqH9fAUQEVCgq2nerfUX3NTB-DmfVhb7w5dtrDKUt72C0JSnq8NvCWWCYIgGvgcxHeAkIHixLgz5_ixFhVdavRGN3L9A-F-foPXTzn5Msh8MSj-btvx2CbQvEkDc/s400/billy+-+expect+no+mercy.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfphqMKRwD1mOFoFrylA5u6bs-_7rJY7xOjs1qiF9_eXt7a0WuH9c8jR0yzeSbV73HjAdOweOG6EkF5PPmEpxacsHBpvqRW66XC66lCtKgzmDUWDFRWiqFIft_W6fgQIKojgKGNvggqf4/s1600/Balance+Of+Power.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="750" data-original-width="485" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfphqMKRwD1mOFoFrylA5u6bs-_7rJY7xOjs1qiF9_eXt7a0WuH9c8jR0yzeSbV73HjAdOweOG6EkF5PPmEpxacsHBpvqRW66XC66lCtKgzmDUWDFRWiqFIft_W6fgQIKojgKGNvggqf4/s400/Balance+Of+Power.jpg" width="257" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Balance Of Power</span></b><br />
<b>Rok:</b> 1996<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/turniejowy<br />
<b>Kraj:</b> Kanada/USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Po średnio udanych przygodach Billy'ego Blanksa w kinie sensacyjnym i sci-fi w końcu nastąpił powrót do korzeni, czyli filmu turniejowego. "Balance Of Power" to specyficzna produkcja i jednocześnie jedyny większy projekt reżyserski Ricka Bennetta. Głównym bohaterem jest prowadzący szkołę karate Niko (Billy Blanks). Jego placówka ma być nie tylko odskocznią dla miejscowych dzieciaków, ale też spełnia ważną rolę wychowawczą. Niko jest przede wszystkim społecznikiem, który przejmuje się losem zostawionych samym sobie dzieciaków żyjących w niebezpiecznej dzielnicy, gdzie rządzą gangi, a narkotyki sprzedają się niczym świeże bułeczki. Można powiedzieć, że Niko to taki porucznik Lech Ryś znany z filmu "Miś" (to ten, który uzyskał u urwisów przydomek "wujek dobra rada"). Niestety jako, że szkoła karate znajduje się w niebezpiecznej dzielnicy to jest również narażona na ataki gangsterów, którzy każą sobie płacić za "ochronę". Niko stawia się póki może, ale w końcu decyduje się wziąć udział w turnieju sztuk walki organizowanym przez bossa japońskiego gangu. Oczywiście zanim dojdzie do pierwszych starć nasz bohater musi przejść morderczy trening pod okiem wielkiego mistrza (Mako). "Balance Of Power" to typowe dla lat 90-tych kino moralizatorskie. Pamiętacie te gadki kończące każdy odcinek serialu "Kapitan Planeta i planetarianie" czy "He-Man i Władcy Wszechświata"? Podobnie odbieram "Balance Of Power". Ale siła tej produkcji tkwi nie tylko w nostalgicznej konstrukcji, na pierwszym planie są świetnie prezentujące się pojedynki. I na choreografię sztuk walki nie można tutaj narzekać. Na uwagę zasługują tutaj również barwni złole, może nie sam szef mafii, który jest nijaki, ale jego prawa ręka, czyli Slater (Adrian Hough) oraz główny cyngiel i zarazem mistrz turnieju - Shinji Takamura (James Lew). Oczywiście bardzo dobrze wypada również Billy Blanks, który już niestety tym razem występuje bez swojej charakterystycznej fryzury przez lata będącej jego znakiem rozpoznawczym (zaraz za niesamowitym zestawem kopów). Jest tylko jeden element, który w "Balance Of Power" jest mi zadrą w oku - wnuczka starego mistrza. Naprawdę ta produkcja świetnie by sobie poradziła bez postaci przemądrzałej nastolatki. Niestety "Balance Of Power" to pożegnanie Billy'ego Banksa z rolami pierwszoplanowymi.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s1600/7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="97" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s640/7.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDj2-6602vC-vZsfIEepjwW3CLIRM5S2iAXFq3NYSKDJc6TRhiKkDMZZBkU9PGJ1FfgeHFU6u-Jfe0FtOSkD8FsriYbhCY7c2CjgUffCH35lqL23PfeojY979aREuafb7Owwu3XB6kV9I/s1600/billy+-+balance+of+power.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="549" data-original-width="714" height="307" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDj2-6602vC-vZsfIEepjwW3CLIRM5S2iAXFq3NYSKDJc6TRhiKkDMZZBkU9PGJ1FfgeHFU6u-Jfe0FtOSkD8FsriYbhCY7c2CjgUffCH35lqL23PfeojY979aREuafb7Owwu3XB6kV9I/s400/billy+-+balance+of+power.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjen6NXGdGfYDYwc3Qol5jszGu6FXSZbnWm-MKVqz5P7qPnPnb-PztqZB80g44vNKjXRfg9hUrusFjAOYpClKeVeLbKnHh8tkhjWmW5Gs1UmKhdWxvYUu-qGaohM1MZN5fObgfyez65mTY/s1600/Assault+Of+Devil%2527s+Island.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="850" data-original-width="606" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjen6NXGdGfYDYwc3Qol5jszGu6FXSZbnWm-MKVqz5P7qPnPnb-PztqZB80g44vNKjXRfg9hUrusFjAOYpClKeVeLbKnHh8tkhjWmW5Gs1UmKhdWxvYUu-qGaohM1MZN5fObgfyez65mTY/s400/Assault+Of+Devil%2527s+Island.jpg" width="285" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Assault On Devil's Island</span></b><br />
<b>Rok:</b> 1997<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/przygodowy/thriller<br />
<div>
<b>Kraj:</b> USA/Kanada<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ostatnia produkcja z lat 90-tych z sensownym udziałem Billy'ego Blanksa. Nie mam pojęcia, co stało się po "Blance Of Power", ale Billy nagle zniknął ze świata filmu. Na "Assault On Devil's Island" aktor wrócił do formy ról z początku swojej kariery. Blanks gra jednego z cyngli głównego złego i niestety nie ma zbyt dużego udziału w historii przedstawianej na ekranie. Głównymi bohaterami tej produkcji jest oddział Navy Seals, którym dowodzi Mike McBride (Terry "Hulk" Hogan). Grupa specjalizuje się w zadaniach niewykonalnych. I właśnie jedną z takich akcji dostajemy na samym początku. Zgarnięcie mafijnego bossa (Billy Drago) z jego willi. Jak się jednak okazuje nawet w szeregach Navy Seals mogą pojawić się zdrajcy. Misja z jednej strony kończy się sukcesem, ale zdrajca przyczynia się do śmierci dwóch żołnierzy i ucieka na Diabelską Wyspę. W międzyczasie porywa amerykańską drużynę gimnastyczną i żąda zwolnienia z aresztu mafijnego bossa, w zamian za życie sportowców. Jako, że Amerykanie nie negocjują z terrorystami to wygląda to na doskonałą misję dla ekipy dowodzonej przez McBride'a. "Assault On Devil's Island" to pierwszy film z dwuczęściowej serii "Shadow Warriors". Gołym okiem widać, że schyłek epoki VHS nie był już tak dobry dla schematycznych akcyjniaków. Jak już wspomniałem Billy Blanks nie odgrywa tutaj zbyt dużej roli. Jego zadaniem jest podawanie telefonu głównemu złemu, odprowadzanie więźniów, prężenie mięśni i strojenie groźnych min. Ale jest pewien moment w "Assault On Devil's Island", który jest prawdziwą ozdobą tej niespecjalnie wyróżniającej się produkcji. Jest nim pojedynek Billy'ego Blanksa z Hulkiem Hoganem. To jedyna tak efektowna walka w całym filmie, w której nasz mistrz prezentuje szeroki wachlarz kopnięć i pewnie, gdyby Hogan nie grał głównego bohatera, to zapewne po przyjęciu kilku takich uderzeń musiałby się złożyć w pół. I chociażby dla tej jednej sceny, która jest również najdłuższym pojedynkiem w tej produkcji warto sięgnąć po tego akcyjniaka. Poza tym przez ekran przewija się sporo znanych twarzy - chociażby Carl Weathers, Trevor Goddard, wspomniany Billy Drago i Martin Kove (który gra pozytywną postać, co średnio do niego pasuje).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN4INiVbX0Wgx125DrRXbZoPoqhhNz0B40eF6WXZcB06CLCBQoaBWxmZ5bOaH38pr2woKyp_2hjqmkCoDjflBr5QMyIANIczzuwpXbs5_JqTY6K-mRClixiXyuTpDMr4_Qw_2TNc45l_w/s1600/4%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="101" data-original-width="1268" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN4INiVbX0Wgx125DrRXbZoPoqhhNz0B40eF6WXZcB06CLCBQoaBWxmZ5bOaH38pr2woKyp_2hjqmkCoDjflBr5QMyIANIczzuwpXbs5_JqTY6K-mRClixiXyuTpDMr4_Qw_2TNc45l_w/s640/4%252C5.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl477HWg0aoiNe_AXwzYdPsBir7fgs4CATSSWy7HaFGzv0gbg4LS8-pGE5spoXpE9wyUj3uiQb7pmyBnaBpIaFYMTHmoHHadls8DT46MGrj7h3dnFz22woR1oVv1OkHjb6YjQ9Yyb3eEE/s1600/billy+-+assault.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="611" data-original-width="866" height="281" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgl477HWg0aoiNe_AXwzYdPsBir7fgs4CATSSWy7HaFGzv0gbg4LS8-pGE5spoXpE9wyUj3uiQb7pmyBnaBpIaFYMTHmoHHadls8DT46MGrj7h3dnFz22woR1oVv1OkHjb6YjQ9Yyb3eEE/s400/billy+-+assault.png" width="400" /></a></div>
</div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-11969328736660761382018-01-03T20:42:00.000+01:002018-01-07T21:18:21.412+01:00Fourteen Shades Of Blanks (część 1)<div style="text-align: justify;">
Billy Blanks to jedna z najbardziej charakterystycznych postaci kina kopanego lat 90-tych. To właściciel niezwykle rozpoznawalnej fryzury, którą do tej pory próbuje mu nieudolnie podkraść detektyw Rutkowski. Jednak każdy, kto widział chociaż raz Blanksa w akcji ten wie, że w jego przypadku na pierwszy plan wysuwają się jego niesamowite umiejętności sztuk walki. Śmiem twierdzić, że jego kopnięcia z półobrotu wypadają zdecydowanie lepiej od tych, które rozsławiły Chucka Norrisa. I sama postać Billy'ego Blanksa to też trochę moje dzieciństwo. Wszak dzięki lokalnym dystrybutorom (pewnie niezbyt legalnym) nie raz odwiedzając wypożyczalnię kaset VHS natykałem się na kolejne produkcje z Billym w roli głównej. Do dziś pamiętam jak będąc w początkowej fazie fascynacji komiksami Marvela (dzięki ci TM-Semic) w oczy rzuciła mi się okładka "TC 2000" i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Superbohaterowie istnieją naprawdę! Ponadto mam wrażenie, że Billy Blanks jest jednym z najbardziej niedocenianych i często pomijanych aktorów kina akcji. Z tych też powodów zdecydowałem się zrobić przegląd 14 pozycji z filmografii Billy'ego Blanksa. Z uwagi na dość obszerny materiał (chciałem krótko, ale nie wyszło) musiałem podzielić tekst na dwie części, a po nich pojawi się jeszcze krótkie (tym razem bardzo się postaram) podsumowanie, czyli właściwe top 14, w których wezmę pod uwagę zarówno jakość danej produkcji (oczywiście pod kątem rozrywkowym), oraz stopień udziału Billy'ego w głównym wątku (tzn. jaką pełni rolę). Pierwsza część tekstu "Fourteen Shades Of Blanks" zamyka się na roku 1992.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2018/01/fourteen-shades-of-blanks-czesc-2.html"><b>Sprawdź również drugą część zestawienia "Fourteen Shades Of Blanks".</b></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigcPPLyDBNCOXCwNEOG4Lr5TdNlpCJfA4-HfK56XjwS4h6RpxjLp_NLcp8uwoyVpvkR3hfUqvYndf16iF4jTolYDfm0Qx-kdg7dcv26wayFexSGSbPUcacRkPmvAQ1jscasqs49gkfvXo/s1600/blanks2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="589" data-original-width="803" height="291" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigcPPLyDBNCOXCwNEOG4Lr5TdNlpCJfA4-HfK56XjwS4h6RpxjLp_NLcp8uwoyVpvkR3hfUqvYndf16iF4jTolYDfm0Qx-kdg7dcv26wayFexSGSbPUcacRkPmvAQ1jscasqs49gkfvXo/s400/blanks2.png" width="400" /></a></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwL2oXVCy8pS-FEBNhyphenhyphens4boxjoDepoaaou_IIJnJP4RNsav0ME7EtLoD58GiN7dhzKZ7BMsZCLnxbMUWNVEXIgkHWp2_flJBP8m2ukNr8phYqvW3J2KRtllyMKgtf_WME6bIjJJHQq84I/s1600/Driving+Force.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="837" data-original-width="580" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwL2oXVCy8pS-FEBNhyphenhyphens4boxjoDepoaaou_IIJnJP4RNsav0ME7EtLoD58GiN7dhzKZ7BMsZCLnxbMUWNVEXIgkHWp2_flJBP8m2ukNr8phYqvW3J2KRtllyMKgtf_WME6bIjJJHQq84I/s400/Driving+Force.jpg" width="276" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Driving Force</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Rok: </b>1989</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Gatunek:</b> akcja/sci-fi</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Kraj:</b> USA/Filipiny<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W "Driving Force" Billy Blanks zagrał swoją pierwszą poważną rolę, chociaż już miał okazję pojawić się w innej produkcji z 1986 roku. Wyskoczył na ekran na niespełna minutę w filmie akcji zatytułowanym <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Yp-LksSdLao">"Low Blow"</a>. W "Driving Force" Billy wciela się w jednego z dwóch cyngli głównego złola, którego gra Don Swayze. Post-apokaliptyczna wizja świata, w której najlepiej płatnym i jednocześnie najbardziej niebezpiecznym zawodem jest kierowca lawety. Głównym bohaterem jest Steve (Sam J. Jones - tak, ten sam, którego możecie kojarzyć z kinowego "Flasha Gordona"), ojciec swojej córki, który w zniszczonym do cna świecie próbuje znaleźć pracę i zapewnić swojemu dziecku godną przyszłość. W końcu udaje mu się złapać pracę przy zgarnianiu powypadkowych samochodów. Jednak okazuje się, że jest to ciężkie zajęcie pełne niebezpieczeństw, a przede wszystkim zajadłej konkurencji, która nie cofnie się przed niczym, żeby podebrać swoim przeciwnikom zlecenie. Billy Blanks nie odgrywa tutaj zbyt wielkiej roli, ale jest jednym z najważniejszych pomagierów głównego złola. Chociaż muszę przyznać, że wypada dość dziwnie utrzymując bardzo niski tembr głosu (nawet sprawia wrażenie dubbingowanego). Sam film jest jak najbardziej godny polecenia. Jego prawdziwą ozdobą jest plakat, który nijak się ma do samej treści tej produkcji.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s1600/7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="97" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s640/7.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi17zDmKZ8F2-1qM2u9Ioa1rnta_TH7eCPr3NtDpfeWfyIz0LUX3LxmiSe2zoTCukH5wixXdhfMy889dTiC_F7UMImxVyoWTBQFYBq2nPe2Lk5TSqjTPiSmucAajatzqrbi96u7KeJBFoc/s1600/blanks+-+driving+force.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="528" height="302" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi17zDmKZ8F2-1qM2u9Ioa1rnta_TH7eCPr3NtDpfeWfyIz0LUX3LxmiSe2zoTCukH5wixXdhfMy889dTiC_F7UMImxVyoWTBQFYBq2nPe2Lk5TSqjTPiSmucAajatzqrbi96u7KeJBFoc/s400/blanks+-+driving+force.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgff1Ty1_e8A4uK7oXKvZ5rLA8au7Qw2QCkcN5RVc-QwsY8qTSt5IIhzPlMiXSsYo7GdPv7rUKXxpSC9ARUEb2nYH7es4yVIYMtWD8aGwUnxshvHKTrsRUq77VIrdFtKiNXTTriQ1PUnoc/s1600/Bloodfist.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="1440" data-original-width="960" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgff1Ty1_e8A4uK7oXKvZ5rLA8au7Qw2QCkcN5RVc-QwsY8qTSt5IIhzPlMiXSsYo7GdPv7rUKXxpSC9ARUEb2nYH7es4yVIYMtWD8aGwUnxshvHKTrsRUq77VIrdFtKiNXTTriQ1PUnoc/s400/Bloodfist.jpg" width="266" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Bloodfist</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Rok:</b> 1989</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Gatunek:</b> akcja/turniejowy</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Kraj:</b> USA/Filipiny<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To pierwszy film, w którym główna rola została powierzona Donowi Wilsonowi, znanemu również jako Don "The Dragon" Wilson. Sama historia jest bardzo typowym przedstawicielem kina kopanego z późnych lat 80-tych. "Bloodfist" to film turniejowy, gdzie widz towarzyszy głównemu bohaterowi, który rozwija swoje zdolności i pnie się coraz wyżej w drabince turniejowej. Oczywiście wszystko to tylko po to, żeby na samym końcu stoczyć bój ze swoim największym nemesis. Don "The Dragon" Wilson gra amerykańskiego kickboksera, którzy przybywa do Manilli, żeby rozwiązać zagadkę śmierci swojego brata. Jego prywatne śledztwo zaprowadza go na lokalny turniej sztuk walki, gdzie jednym z trudniejszych przeciwników naszego głównego bohatera zostaje Billy Blanks. Niestety tutaj również Billy nie otrzymał zbyt dużej roli (chociaż plakat zdaje się sugerować coś innego). Mimo tego wypada zdecydowanie lepiej niż sztywny niczym kij od szczotki Don Wilson. Sam film odznacza się niebywałym twistem, który można porównać z tymi serwowanymi przez M. Night Shyamalana.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6j0Hxhq4YoWSnlQwFV76R0ZV7SnfAnfZIoaemcrqAwS73_Jkmh8FOVvAgiF_LXBK345W2eIhyphenhyphenHDp1WSx3Crk4MZ45rFSOi9y6gML_EQPqVk_lmlueM4O16l8AkaH4nWayOQCpg317J9o/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="98" data-original-width="1259" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6j0Hxhq4YoWSnlQwFV76R0ZV7SnfAnfZIoaemcrqAwS73_Jkmh8FOVvAgiF_LXBK345W2eIhyphenhyphenHDp1WSx3Crk4MZ45rFSOi9y6gML_EQPqVk_lmlueM4O16l8AkaH4nWayOQCpg317J9o/s640/4.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYepd9dwOdNsEIpLK1kBV7SMl03U5voKX_ecgTKD2Vhokh6El5ZHGmguH_F7uUY1OYHH3ybKfVxQMTvZFJhyn5thiHvM0zsDqzt077SPIS30TJZWIMvPWJCPdDYcgSnLsce7Nc4-GWxuE/s1600/billy+-+bloodfight.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="486" data-original-width="705" height="275" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYepd9dwOdNsEIpLK1kBV7SMl03U5voKX_ecgTKD2Vhokh6El5ZHGmguH_F7uUY1OYHH3ybKfVxQMTvZFJhyn5thiHvM0zsDqzt077SPIS30TJZWIMvPWJCPdDYcgSnLsce7Nc4-GWxuE/s400/billy+-+bloodfight.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghwQp1L1sp1ATPME71SDvmVaoPShT6IaI53zVC9Fbgcfy4arwoZ1uKizZqfxLeSWThp4zeYL0EH_Ie8t3owb2BzYSZJiJRAbWEkj_4pLGjJMAkjF0j-HtrSTe5GKFT7-JYea9OARCx8kU/s1600/Lionheart.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="337" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghwQp1L1sp1ATPME71SDvmVaoPShT6IaI53zVC9Fbgcfy4arwoZ1uKizZqfxLeSWThp4zeYL0EH_Ie8t3owb2BzYSZJiJRAbWEkj_4pLGjJMAkjF0j-HtrSTe5GKFT7-JYea9OARCx8kU/s400/Lionheart.jpg" width="268" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Lionheart</span></b><br />
<b>Rok:</b> 1990<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/turniejowy<br />
<b>Kraj:</b> USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
O ile w poprzednich produkcjach Billy Blanks próbował się przebić za sprawą swoich małych, ale jednak wyraźnych ról, to w przypadku "Lionheart" jego udział jest czysto symboliczny. Już na początku jako jeden z legionistów zostaje dotkliwie pobity przez JCVD - na koniec zaliczając efektowny przewrót będący następstwem otrzymania kopniaka. Co ciekawe Blanks nie prezentuje tutaj w ogóle swoich umiejętności, po prostu jest jednym z gości, których bez większych problemów ma wbić w ziemię główny bohater. "Lionheart" to kolejny film turniejowy, ale tym razem dotyczący nielegalnych walk, w których bogaci ludzie wystawiają swoich faworytów i stają się jeszcze bogatsi. Lyon Gaultier (JCVD) ucieka z Legii Cudzoziemskiej do USA, żeby zbadać sprawę śmierci swojego brata i zatroszczyć się o byt jego rodziny. Jednak jako uciekinier jest pozbawiony wszelkich środków do życia. Żeby wyjść z dołka decyduje się wziąć udział w ulicznym turnieju sztuk walki. Przechodząc kolejne szczeble w karierze podziemnego wojownika musi pokonywać coraz bardziej wymagających rywali oraz umykać depczącym mu po piętach oficerom Legii Cudzoziemskiej. "Lionheart" to prawdziwy klasyk epoki VHS, którego po prostu trzeba zobaczyć. Niestety jak wspomniałem rola Billy'ego Blanksa była tutaj tylko symboliczna, a szkoda, że nie zaoferowano mu roli głównego złego, bo na pewno byłby lepszy niż nijaki Attila.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmOqe0-3zlPJsWmWByCC755QzfJZRzKmWwnJiHv-i-cul0fovm0BgsXRR3mbQP4AFOq84UqbKv17XfqGn6LCyR7l0r0cKaHP9yi6u3F0opFw2HQQpcUDPOM-fVa_P1pyp42d0F3umsI5c/s1600/8.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="99" data-original-width="1260" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmOqe0-3zlPJsWmWByCC755QzfJZRzKmWwnJiHv-i-cul0fovm0BgsXRR3mbQP4AFOq84UqbKv17XfqGn6LCyR7l0r0cKaHP9yi6u3F0opFw2HQQpcUDPOM-fVa_P1pyp42d0F3umsI5c/s640/8.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDd_6eVvoi-sKK5mLHlS5-zSvMbqFEGqsERvBw6qgyr5CcctGD_Umy-ySA7ZPgg6aPCwmkviOA9Gt2H6SIE_uhxps34JU9Uwyr45fEM1yAdIEkm89yoRBKxkYLxY2c1q3Wyhr5UPQcNwk/s1600/billy+-+lionheart.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="373" data-original-width="640" height="232" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDd_6eVvoi-sKK5mLHlS5-zSvMbqFEGqsERvBw6qgyr5CcctGD_Umy-ySA7ZPgg6aPCwmkviOA9Gt2H6SIE_uhxps34JU9Uwyr45fEM1yAdIEkm89yoRBKxkYLxY2c1q3Wyhr5UPQcNwk/s400/billy+-+lionheart.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWHUuqKwHSdiyGW0zoErIPA_gPGzxd_577Tb7H2JfsbhlmR8dTHm_na-e0h1hakgd53YGezcWtgEbeNrv6J_3VTFIZNm5cyyNZ871cdYSNq8kwvxDkRkQom0bw19IP6_rlGfM20Ovl3To/s1600/China+O%2527Brien+II.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="792" data-original-width="520" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWHUuqKwHSdiyGW0zoErIPA_gPGzxd_577Tb7H2JfsbhlmR8dTHm_na-e0h1hakgd53YGezcWtgEbeNrv6J_3VTFIZNm5cyyNZ871cdYSNq8kwvxDkRkQom0bw19IP6_rlGfM20Ovl3To/s400/China+O%2527Brien+II.jpg" width="262" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">China O'Brien II</span></b><br />
<b>Rok:</b> 1990<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/komedia/kryminalny<br />
<b>Kraj:</b> USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Pamiętacie szczątkową rolę Billy'ego Blanksa w "Lionheart"? W drugiej odsłonie serii przygód Chiny O'Brien (Cynthia Rothrock) jego udział jest niemal podobnych rozmiarów. Oglądając ten film wpatrywałem się w każdą pojawiającą się na ekranie postać i już byłem pewien, że ktoś się pomylił umieszczając nazwisko tego mistrza karate na liście płac. Ale dzięki wytrwałości i jednak całkiem dobrej zabawie jaką zaoferował mi "China O'Brien II" dotrwałem do momentu, w którym bohater tego zestawienia pojawia się na ekranie. Billy ponownie gra oprycha, a raczej jednego z wielu, którzy po krótkim starciu, z którymś z bohaterów musi się położyć nieprzytomny na ziemi. Postać grana przez Blanksa pojawia się dopiero pod koniec produkcji i po krótkiej, ale dość efektownej walce wypada z rozgrywki. Mimo tego warto zobaczyć "China O'Brien II" z uwagi na ciekawe połączenie kina kopanego i komedii, a przede wszystkim z powodu ubrania tego wszystkiego w lekkie familijne szaty. Główną bohaterką całej afery jest China O'Brien, która strzeże prawa w małym amerykańskim miasteczku. Ta filigranowa blondyneczka staje w obliczu prawdziwego zagrożenia, kiedy z konwoju policyjnego ucieka groźny wąsacz o nazwisku Charles Baskin. Ten szybko zaczyna terroryzować okolicę i w mgnieniu oka reaktywuje swój gang. Tylko China O'Brien potrafiąca skopać dupsko nawet najbardziej rosłemu dryblasowi może stanąć mu na przeszkodzie. Trochę też pomaga jej grupka przyjaciół, ale tylko trochę. Film idealny do obejrzenia przy niedzielnym obiedzie w rodzinnym gronie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR7E-TqYiepLOZ3nbfKCK-Ee_1uEA9HfrsJuwBq7tPQNfxg37ZiTdw_KLtsXsgh9H8c5ZWVpeYeOUWSYYDEsr4GdWF6GSPUeSRTRwtiqmry3pB_XZtKlIm8XwMvgiBRYsvMIAU-saCWKs/s1600/6.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="97" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR7E-TqYiepLOZ3nbfKCK-Ee_1uEA9HfrsJuwBq7tPQNfxg37ZiTdw_KLtsXsgh9H8c5ZWVpeYeOUWSYYDEsr4GdWF6GSPUeSRTRwtiqmry3pB_XZtKlIm8XwMvgiBRYsvMIAU-saCWKs/s640/6.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOxXgH-n_8Q6XuTKqkrfdZQ_Hg5FQb2TUALSxFmlIs3QMuOVRzUJT-f6Gy-7yQR9t6LC1JPZ54hfMvCE-LsllicO85FeBO62fJxPh4He0XM1J-EchYVrX-Jfz_SM2sOeUk8DTq-d1M0xc/s1600/billy+-+china+obrien.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="399" data-original-width="701" height="227" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOxXgH-n_8Q6XuTKqkrfdZQ_Hg5FQb2TUALSxFmlIs3QMuOVRzUJT-f6Gy-7yQR9t6LC1JPZ54hfMvCE-LsllicO85FeBO62fJxPh4He0XM1J-EchYVrX-Jfz_SM2sOeUk8DTq-d1M0xc/s400/billy+-+china+obrien.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6nkaxCykLwnF2ERzC3yJYGd9yqSemssJO_X7qziDlX7CMz5wWl-ozwEw_I8fpPpAtDaXd_ETc64r1I3WpNNgwB00VneB2PEFJRqo9zNkoPgkuzSkKe7wqdp1jyEJrTHcTrF9Fg8bK0xQ/s1600/The+King+Of+Kickboxer.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="812" data-original-width="522" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6nkaxCykLwnF2ERzC3yJYGd9yqSemssJO_X7qziDlX7CMz5wWl-ozwEw_I8fpPpAtDaXd_ETc64r1I3WpNNgwB00VneB2PEFJRqo9zNkoPgkuzSkKe7wqdp1jyEJrTHcTrF9Fg8bK0xQ/s400/The+King+Of+Kickboxer.jpg" width="256" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>The King Of Kickboxers</b></span><br />
<b>Rok:</b> 1990<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/kryminalny<br />
<b>Kraj:</b> Hong Kong/USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Po symbolicznych i małych rolach w końcu przyszła pora na coś większego. Tym razem Billy Blanks wciela się w rolę nemesis głównego bohatera. Na 20 lat przed głównym wątkiem fabularnym młody Jake Donahue przebywa w Tajlandii wraz z bratem. Tutaj starszy z rodzeństwa wygrywa w turnieju sztuk walki, co nie podoba się lokalnym gangsterom, którzy za sprawą morderczego Khana (Billy Blanks) próbują naprostować wypaczoną sytuację. Ten zabija zwycięzcę turnieju i maltretuje młodego Jake'a. Dwadzieścia lat później nasz bohater (Loren Avedon) jest jednym z najlepszych policjantów na zachodnim wybrzeżu USA. Zostaje mu przydzielone zadanie zbadania sprawy tajemniczych taśm, na których zarejestrowane są prawdziwe morderstwa. Okazuje się, że zabójcą na tych filmach jest nie kto inny, ale właśnie Khan. Jake wyrusza do Tajlandii, żeby zbadać sprawę i jednocześnie pomścić śmierć swojego brata sprzed 20 lat. Aż dziwne, że twórcy filmu nie zdecydowali się ozdobić plakatu wyświechtanym hasełkiem "This time it's personal". Billy Blanks wreszcie odgrywa większą rolę w fabule i dzięki temu może zaprezentować spory wachlarz umiejętności, które bez problemu przyćmiewają niejedną gwiazdę kina kopanego epoki VHS. A już na pewno uwypuklają braki Avedon wcielającego się w głównego bohatera. Billy świetnie sprawdza się jako psychopatyczny złol, a przecież charakterystyczni przestępcy w kinie akcji niejednokrotnie pełnią dużo ważniejszą rolę niż pozytywni bohaterowie, a już na pewno są lepiej zapamiętywani. Sam "The King Of Kickboxers" prezentuje się naprawdę ciekawie, a to głównie za sprawą dość niekonwencjonalnego podejścia do kina kopanego, bo wreszcie dostajemy coś bardziej oryginalniejszego niż po prostu kolejny film turniejowy.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfJg3pXo330K8aWUkScoH_5Okc8QUvulKmLYzLXJi_apvR7zLzAJsV_d1U5B17sFnMa9jK6rfox__LdQQBPxigxhOUROKs8wZvr3G-CVMvN1FPNJ_HHyAtGgMpcHOGcUgUtC6zZxPd1sE/s1600/7%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="96" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfJg3pXo330K8aWUkScoH_5Okc8QUvulKmLYzLXJi_apvR7zLzAJsV_d1U5B17sFnMa9jK6rfox__LdQQBPxigxhOUROKs8wZvr3G-CVMvN1FPNJ_HHyAtGgMpcHOGcUgUtC6zZxPd1sE/s640/7%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2aMznhwkh5t60lWVHuGQWqnfKJj5KA1hNF3qeRaTZsaotTkgquxmGIV0McSLeG0mFMkXu_n2f-NItRt3XEuK2HR8tDeWtuVTIzX3VDcOuTO625RXRllhVnhYyFq0N3xJq48KLWUi-QB8/s1600/billy+-+king+of+kickboxer1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="478" data-original-width="654" height="291" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2aMznhwkh5t60lWVHuGQWqnfKJj5KA1hNF3qeRaTZsaotTkgquxmGIV0McSLeG0mFMkXu_n2f-NItRt3XEuK2HR8tDeWtuVTIzX3VDcOuTO625RXRllhVnhYyFq0N3xJq48KLWUi-QB8/s400/billy+-+king+of+kickboxer1.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMl-Y2zboOGKG0HQffqkCoqu6coEnxdw3F7pHzljFRI8se-KdSDaF5WZI46apEj6ykuO8xSQWM78d22teB9YWN97dr4wE1gjkWuy9Ta6jyP6mvWZFAoNJEXNcyVUOOEUUBCZli4czEB90/s1600/Timebomb.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="867" data-original-width="580" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMl-Y2zboOGKG0HQffqkCoqu6coEnxdw3F7pHzljFRI8se-KdSDaF5WZI46apEj6ykuO8xSQWM78d22teB9YWN97dr4wE1gjkWuy9Ta6jyP6mvWZFAoNJEXNcyVUOOEUUBCZli4czEB90/s400/Timebomb.jpg" width="267" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Timebomb</span></b><br />
<b>Rok:</b> 1991<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/dramat/sci-fi<br />
<b>Kraj:</b> USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli widzieliście wcześniejsze filmy, w których pojawił się Billy Blanks to w przypadku "Timebomb" nie będziecie zaskoczeni. Nasz mistrz karate i pomysłodawca tae bo wciela się w jednego z cyngli głównego złego. Jednak jest to rola dużo większa niż w dotychczasowych produkcjach (oczywiście poza "The King Of Kickboxers"). Co prawda Billy gra jednego z wielu morderców, ale przewija się przez ekran dość często. Chociaż przeważnie zamiast sprzedawać efektowne kopniaki to operuje pistoletem. Tym razem produkcja z Blanksem okazała się wyjść poza standardową formułę filmu turniejowego, czy zwykłego akcyjniaka. Główną gwiazdą "Timebomb" jest znany z pierwszej części "Terminatora" Michael Biehn (pamiętacie Kyle'a Reese'a?). Eddy Kay jest zegarmistrzem, ułożonym człowiekiem żyjącym z dnia na dzień, ale nie narzekającym na szarość swojej egzystencji. Jednak naszego bohatera w sytuacjach stresowych nawiedzają dziwne wizje, w których to z zimną krwią morduje ludzi. Eddy dalej prowadziłby swoje szare życie, gdyby nie wybuch budynku, w którym znajdował się jego zakład. Kay w bohaterski sposób ratuje kobietę i dziecko z płonącego budynku i staje się głównym punktem telewizyjnych wiadomości. Przez tę sytuację jego byli zwierzchnicy zaczynają nasyłać na niego bandziorów, a Eddy umykając im próbuje rozwikłać zagadki swojej tajemniczej przeszłości. "Timebomb" to film bardzo nierówny. Początek jest naprawdę obiecujący, ale im dalej w las tym robi się coraz bardziej nudno. Po godzinie już zacząłem gorączkowo sprawdzać, ile jeszcze zostało do końca. Mimo ciekawego zamysłu realizacja mocno kuleje, a scenariusza nie wystarczyło na pełne 90 minut. Przez to sporo scen jest niepotrzebnie rozwleczonych, masa scen jest niepotrzebnych, a głównego bohatera ciężko polubić. I oczywiście wielka szkoda, że reżyser nie zdecydował się wykorzystać umiejętności sztuk walki Billy'ego.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN4INiVbX0Wgx125DrRXbZoPoqhhNz0B40eF6WXZcB06CLCBQoaBWxmZ5bOaH38pr2woKyp_2hjqmkCoDjflBr5QMyIANIczzuwpXbs5_JqTY6K-mRClixiXyuTpDMr4_Qw_2TNc45l_w/s1600/4%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="101" data-original-width="1268" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN4INiVbX0Wgx125DrRXbZoPoqhhNz0B40eF6WXZcB06CLCBQoaBWxmZ5bOaH38pr2woKyp_2hjqmkCoDjflBr5QMyIANIczzuwpXbs5_JqTY6K-mRClixiXyuTpDMr4_Qw_2TNc45l_w/s640/4%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiClRjFSCm3-MW6zwA6hNr88HjlRKojQEgAaamiZ-IIDSmMyKglhg9yn4-qSLcYCgZWMk4RxpwAHK0udB7H_KEmg2G0P9uFIiZUT5OPv-3ifr1hPhGzVnF2SISx-zCULASTAxUheAqFiY8/s1600/billy+-+timebomb.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="472" data-original-width="853" height="221" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiClRjFSCm3-MW6zwA6hNr88HjlRKojQEgAaamiZ-IIDSmMyKglhg9yn4-qSLcYCgZWMk4RxpwAHK0udB7H_KEmg2G0P9uFIiZUT5OPv-3ifr1hPhGzVnF2SISx-zCULASTAxUheAqFiY8/s400/billy+-+timebomb.png" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Pomiędzy "Timebomb" i "Talons Of Eagle" Billy Blanks wystąpił w jeszcze w "The Last Boy Scout", gdzie zagrał obok Bruce'a Willisa i Damona Wayansa. Co ciekawe sporo osób nie siedzących w kinie akcji z czasów VHS zna tego aktora głównie z tego filmu. Dlaczego jednak nie zdecydowałem się szerzej wspomnieć o tej produkcji? Głównie dlatego, że Billy Blanks pojawia się na samym początku na jakie 15 sekund, po czym strzela sobie w głowę. I na tym kończy się jego udział.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuDNFmPnvpnrD9_0vsXFwmJkw6FDyAL9Xc_4qo-jN8z35ABtM84nbTeh94y7-kKKxod8ls_grVFsMtCzVKehHRV-sn9uO3FrCnUQ1GNR7r13R0YkCXS4BxAllQXulHVBrh-DFxb-o6SlU/s1600/Talons+Of+The+Eagle.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="870" data-original-width="580" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuDNFmPnvpnrD9_0vsXFwmJkw6FDyAL9Xc_4qo-jN8z35ABtM84nbTeh94y7-kKKxod8ls_grVFsMtCzVKehHRV-sn9uO3FrCnUQ1GNR7r13R0YkCXS4BxAllQXulHVBrh-DFxb-o6SlU/s400/Talons+Of+The+Eagle.jpg" width="266" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Talons Of The Eagle</span></b><br />
<b>Rok:</b> 1992<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/przygodowy<br />
<b>Kraj:</b> Kanada<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Film "Talons Of The Eagle" był wielkim przełomem w karierze Billy'ego Blanksa. Nie dość, że w końcu zagrał postać pozytywną, to jeszcze był jednym z głównych bohaterów historii, która tylko w minimalnym stopniu ocierała się o schemat kina turniejowego. Blanksowi partnerował jeden z producentów "Szponów Orła", czyli Jalal Merhi (drogi tych aktorów jeszcze zejdą się w przyszłości na dwóch planach zdjęciowych). Billy Blanks wciela się w rolę nowojorskiego policjanta Tylera Wilsona, który zostaje wysłany do Toronto, żeby wesprzeć kanadyjskich tajniaków w walce ze zorganizowaną przestępczością. Wilson razem z Michaelem Reedem (Jalal Merhi) mają za sprawą turnieju sztuk walki wejść w struktury mafii kierowanej przez pana Li (James Hong). Ich głównym celem jest dotarcie do tajnego kontaktu wewnątrz organizacji przestępczej i doprowadzenie do aresztowania głównodowodzącego mafią. "Talons Of The Eagle" to ciekawa zbitka wszystkiego, co najlepsze w kinie kopanym z lat 90-tych. Mamy tutaj sporo suchego humoru, wykorzystanie "efektu Dolpha" (w przypadku obydwu bohaterów), mordercze przygotowania do turnieju, malutki turniej, charakterystycznych złoczyńców (Mathias Hues i James Hong) i w końcu efektowne bitki. Billy Blanks całkiem nieźle dał sobie radę z udźwignięciem jednej z głównych ról. A już na pewno wypadł lepiej niż Jalal Merhi, którego gra aktorska i umiejętności sztuk walki pozostawiają wiele do życzenia. Sam film to typowa niezobowiązująca rozrywka w pełni reprezentatywna dla kina klasy B z czasów świetności VHS.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKNqo62Xx2WoTafYnqjaEJCt930tXoVT-V-PtE10JNMfDNNPwZx5-kNNvIOYBPh-JHdAKx0lK8YNPEPmnbwQYQ_yxX4U8nYlI4VuWe-pGSodnl1F9WWXUPsdBw_nBgwJW-7pQn-zQq3dE/s1600/6%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="99" data-original-width="1260" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKNqo62Xx2WoTafYnqjaEJCt930tXoVT-V-PtE10JNMfDNNPwZx5-kNNvIOYBPh-JHdAKx0lK8YNPEPmnbwQYQ_yxX4U8nYlI4VuWe-pGSodnl1F9WWXUPsdBw_nBgwJW-7pQn-zQq3dE/s640/6%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2hJedh5pESIDtPZ5tOnAh7nMyM24iblSmgalNy5TeO9-reZWjgXBnzCEH0JufEl6EinhY2h98Bl5FxASrZq1ue3CvLSEA1NyQ4tMWgFCbchDShddfeSOeI-IgkRp1X1_zrf04IiuhBoQ/s1600/billy+-+talons.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="477" data-original-width="637" height="298" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2hJedh5pESIDtPZ5tOnAh7nMyM24iblSmgalNy5TeO9-reZWjgXBnzCEH0JufEl6EinhY2h98Bl5FxASrZq1ue3CvLSEA1NyQ4tMWgFCbchDShddfeSOeI-IgkRp1X1_zrf04IiuhBoQ/s400/billy+-+talons.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b style="color: #0000ee;"><a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2018/01/fourteen-shades-of-blanks-czesc-2.html">Sprawdź również drugą część zestawienia "Fourteen Shades Of Blanks".</a></b></div>
</div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-13336818533743138052017-11-19T23:47:00.001+01:002017-11-19T23:47:55.805+01:00Sobotnie kino - odcinek 14 (11. Festiwal Filmowy Pięć Smaków #1)<div style="text-align: justify;">
Podobnie jak w latach ubiegłych nie mogłem sobie odmówić chociażby symbolicznego udziału w <a href="https://www.piecsmakow.pl/index.do?lang=pl">Festiwalu Filmowym Pięć Smaków</a>. To już XI edycja tej filmowej imprezy, która organizowana jest zawsze w listopadzie i obejmuje kilka warszawskich kin studyjnych zlokalizowanych w centrum miasta. Festiwal Filmowy Pięć Smaków skupia się wyłącznie na kinie azjatyckim co roku serwując zarówno klasyki z tamtego regionu, nieznane do tej pory w naszym kraju rarytasy, ale też premiery, które biorą udział w konkursie festiwalowym. Jeżeli jesteście zainteresowani większą ilością szczegółów dotyczących tego wydarzenia to zapraszam na stronę <a href="https://www.piecsmakow.pl/">Festiwalu</a>. W tym roku udało mi się wybrać na więcej filmów niż w 2016, gdzie widziałem tylko dwie produkcje. Tradycyjnie swoje wrażenia z seansów będę publikował w cyklu "sobotnie kino" - swoje recenzje podzieliłem na dwie części. Poniżej znajdują się opinie odnośnie filmów "The Secret" oraz "Kfc", a teksty dotyczące pozostałych dwóch produkcji znajdziecie w 15 odcinku, który niedługo trafi na RO.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvJPHszzGOCSubbpIj3J7CvAQUnnAm7ji-0sSMquqJ8rf2PziMmOotDo-gyCPAWRZhg362exXAxM_5WQmEUBmMMHDbzoNcdgVnMNJSe6_EY6-BdeIZfM0iSpiO-C3jSMFQ7yvgWkBY2bw/s1600/IMG_20171119_173043.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1477" data-original-width="1600" height="295" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvJPHszzGOCSubbpIj3J7CvAQUnnAm7ji-0sSMquqJ8rf2PziMmOotDo-gyCPAWRZhg362exXAxM_5WQmEUBmMMHDbzoNcdgVnMNJSe6_EY6-BdeIZfM0iSpiO-C3jSMFQ7yvgWkBY2bw/s320/IMG_20171119_173043.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx5p0fiN42oLthraMdGu-4UDgaD3JSKb9f1efkx8jbTw84xkMlTPs71ja-rVtfvR3IF_e3A_7ZUicMmm0MzLgeEvwPdjjukWaU_3QKj5z2LBgCddk9wxAkJx0BfMDtVPwoX3Dlp5d0RoE/s1600/cineastes_Xu_Anhua_Ann_Hui_The_Secret.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="366" data-original-width="250" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx5p0fiN42oLthraMdGu-4UDgaD3JSKb9f1efkx8jbTw84xkMlTPs71ja-rVtfvR3IF_e3A_7ZUicMmm0MzLgeEvwPdjjukWaU_3QKj5z2LBgCddk9wxAkJx0BfMDtVPwoX3Dlp5d0RoE/s400/cineastes_Xu_Anhua_Ann_Hui_The_Secret.jpg" width="272" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">The Secret</span></b><br />
(Tajemnica)<br />
<br />
<b>Rok:</b> 1979<br />
<b>Gatunek:</b> dramat/thriller<br />
<b>Kraj:</b> Hong Kong<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
W tym roku Festiwal Filmowy Pięć Smaków w dużej mierze skupia się na dorobku reżyserskim Ann Hui. To twórczyni, która ma na swoim koncie już 28 pełnometrażowych produkcji kinowych. Zdecydowałem się wybrać na kinowy debiut Ann Hui, który pochodzi z 1979 roku. I zgodnie zapewnieniami prelegentów jest to rarytas, który jest ciężki do zdobycia i dopiero niedawno został odrestaurowany cyfrowo. Dzięki wnikliwej pracy udało się odnaleźć również brakujące sceny, które wydłużyły "The Secret" o 5 minut. Biorąc to wszystko pod uwagę byłem jeszcze bardziej podekscytowany, bo możliwość zapoznania się z tak ciężką do zdobycia produkcją jest dla mnie pewnego rodzaju wyróżnieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podstawą dla "The Secret" była prawdziwa historia morderstwa popełnionego w Hong Kongu w 1970 roku. W lesie odnaleziono zwłoki rozebranej kobiety przywiązanej do drzewa, oraz mężczyzny zadźganego widelcem do grilla. Policja szybko doszła do wniosku, że za zbrodnię odpowiada chory psychicznie mieszkaniec wioski. Jednak Ann Hui w swoim filmie zdecydowała się podkoloryzować tę historię i wraz ze scenarzystką Joyce Chan dodały do niej elementy paranormalne. Główną bohaterką "The Secret" jest Lin Jeng-ming, koleżanka zamordowanej Li Yuen. Dziewczyna mając wątpliwości odnośnie oficjalnej wersji wydarzeń podanych przez policję decyduje się przeprowadzić własne śledztwo. Tym bardziej, że okoliczni mieszkańcy twierdzą, że są nawiedzani przez dziewczynę w czerwonym płaszczu (ulubiony strój Li Yuen). Tymczasem policja przy współpracy psychologa próbuje dokonać wizji lokalnej z udziałem chorego psychicznie mordercy.<br />
<br />
Największym minusem "The Secret" jest fabularny chaos. Kolejne sceny trzeba sobie kleić i domyślać się, czy dana scena to retrospekcja, czy też aktualne wydarzenia. Jednak z biegiem czasu wszystko samo zaczyna się układać w spójną historię. Bardzo dobrze wypada klimat "The Secret". Jest ciężko i mrocznie, gdzieś w powietrzu ciągle wisi tajemnica. Sytuację podkręcają kolejne niepokojące spotkania ze "zjawą" w czerwonym płaszczu. I co dość ważne, te elementy paranormalne dodane przez Ann Hui i Joyce Chan do scenariusza niespecjalnie rzucają się w oczy, a przede wszystkim nie rozmydlają głównej osi fabularnej. Aktorsko film stoi na bardzo różnym poziomie, bo oglądając "The Secret" miałem wrażenie, że w obsadzie pojawili się również amatorzy, ewentualnie aktorzy telewizyjni. Absolutnym strzałem w 10 było obsadzenie Normana Chu jako chorego psychicznie Ah Saw. Do tej pory znałem Normana Chu głównie z roli mistrza sztuk walki z filmu "King Of Beggars". W "The Secret" pokazał, że potrafi zdecydowanie więcej niż tylko efektownie kopać przeciwników.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"The Secret" to ciekawa pozycja, która jest już mocno nadgryziona zębem czasu. I niestety nie pomoże tutaj nawet najbardziej profesjonalna rekonstrukcja cyfrowa. Ann Hui zaserwowała widzom nie tylko ciekawą zagadkę kryminalną wspartą elementami paranormalnymi, ale też sporą dawkę chaosu fabularnego. Przez to "The Secret" może być trudny w odbiorze i odrzucić widza niezaznajomionego z kinem azjatyckim.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s1600/7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="97" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s640/7.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVHDZ2VXMd7zQNDkj_wHIyGSkzfsR9U5K_w7pNzel8nzqMSH0iZjjG6CEY6Q0xbylfRI23bH9kTrTqKZdev5xc0jsdrya6-SX8UwZmfGj0fO3VggMImjRouvUnq-NgDUgw54E9b1o_kNY/s1600/Kfc.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="679" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVHDZ2VXMd7zQNDkj_wHIyGSkzfsR9U5K_w7pNzel8nzqMSH0iZjjG6CEY6Q0xbylfRI23bH9kTrTqKZdev5xc0jsdrya6-SX8UwZmfGj0fO3VggMImjRouvUnq-NgDUgw54E9b1o_kNY/s400/Kfc.jpg" width="282" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>Kfc</b></span><br />
<br />
<b>Rok:</b> 2017<br />
<b>Gatunek:</b> horror<br />
<b>Kraj: </b>Wietnam<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Kfc" to filmowy debiut Le Binh Giang, gdzie ten odpowiadał zarówno za reżyserię i scenariusz. Jeszcze przed projekcją twórca pojawił się na sali kinowej i życzył wszystkim "smacznych snów" po seansie. Z twarzy zebranych kinomanów można było wyczytać przeróżne emocje. Jedni odebrali to za faktyczne życzenia udanego seansu, a inni mogli to odebrać jako przestrogę przed tym, co za chwilę pojawi się na ekranie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Film rozpoczyna się w dowcipny sposób, a konkretnie od wielokrotnych zapewnień, że historia przedstawiona w "Kfc" jest kompletnie zmyślona, nigdy nie miała miejsca i nigdy mieć nie będzie. Nie ma tutaj głównej osi fabularnej, a sama opowieść jest dość poszatkowana i gdyby nie pewne zabiegi reżysera związane z kreacjami postaci to można by się w tym wszystkim pogubić. Kreacja postaci jest dość szczątkowa, ale absolutnie wystarczająca dla rozeznania się w sytuacji. Le Binh Giang obdarza każdą z głównych postaci zestawem jednej lub dwóch charakterystycznych cech, które pozwolą widzowi momentalnie rozpoznać osoby dramatu. Mamy tutaj cztery główne postaci: dziewczynę zaczytującą się mangą "Doraemon", jej brata, który jest fanem zapalniczek Zippo, ich grubszego kumpla, który z upodobaniem tworzy "magiczny eliksir" mieszając Colę z Pepsi i na sam koniec mamy ich znajomego, który niemal nigdy nie zdejmuje nausznych słuchawek firmy Sennheiser. I praktycznie nie wiadomo nic więcej o tych postaciach. Ale ewidentnie reżyserowi nie zależało na tym, żeby odbiorcy jego filmu sympatyzowali z bohaterami pojawiającymi się na ekranie. Przyczyna tego jest bardzo prosta. Le Binh Giang w "Kfc" serwuje obraz zła, do jakiego zdolny jest człowiek. Nikt tutaj nie ma motywu, po prostu bohaterom sprawia frajdę znęcanie się nad przypadkowymi ludźmi, którzy wpadną w ich sidła. Tortury są pokazane w bardzo dokładny sposób, więc "Kfc" nie jest produkcją przeznaczoną dla widzów o słabych nerwach i delikatnym żołądku. Jednak reżyser nie wrzuca nikogo od razu na głęboką wodę. Stopniowo wprowadza widza w pełen patologii, zła, kanibalizmu i nekrofilii świat, który wykreował na potrzeby "Kfc". Im bliżej końca tym Le Binh Giang przekracza coraz więcej granic, z tymże ostre sceny w jego filmie wspierane są mocnym czarnym humorem, co może budzić konsternację wśród widzów. Bo nie wiadomo, czy powinno się odwrócić wzrok, czy też zaśmiać. Jedynym dość poważnym mankamentem tej produkcji jest udźwiękowienie, które było bardzo dziwne. Efekty uderzeń było ewidentnie dogrywane w post-produkcji i z niewiadomych przyczyn były dużo głośniejsze od wszystkich innych dźwięków pojawiających się w filmie. W tej materii wszelkie skojarzenia z dawnym kinem kopanym z rejonów Azji są jak najbardziej na miejscu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Kfc" to produkcja bardzo specyficzna, która przy szerszej dystrybucji bez problemu trafiłaby do top 10 "najbardziej chorych filmów". Le Binh Giang w swoim obrazie chciał przedstawić nigdy niezamykający się cykl zła, które przekazywane jest z pokolenia na pokolenie. Zrobił to w sposób dość intrygujący, bo mocno oddziałujący na widza poprzez przekraczanie kolejnych granic dobrego smaku. Jednak Le Binh Giang w umiejętny sposób dawkuje gore i powoli wprowadza widza w chory świat pełen bezsensownej przemocy, do tego okraszając to wszystko porządną dawką czarnego humoru. "Kfc" nie jest dla wszystkich, ale wielbiciele mocnych wrażenie będą się dobrze bawić podczas seansu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKNqo62Xx2WoTafYnqjaEJCt930tXoVT-V-PtE10JNMfDNNPwZx5-kNNvIOYBPh-JHdAKx0lK8YNPEPmnbwQYQ_yxX4U8nYlI4VuWe-pGSodnl1F9WWXUPsdBw_nBgwJW-7pQn-zQq3dE/s1600/6%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="99" data-original-width="1260" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKNqo62Xx2WoTafYnqjaEJCt930tXoVT-V-PtE10JNMfDNNPwZx5-kNNvIOYBPh-JHdAKx0lK8YNPEPmnbwQYQ_yxX4U8nYlI4VuWe-pGSodnl1F9WWXUPsdBw_nBgwJW-7pQn-zQq3dE/s640/6%252C5.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><b><span style="font-size: large;"><a href="https://www.youtube.com/watch?v=Mp1M-PXzpM0&t">Zwiastun "Kfc"</a></span></b></b><br />
<b><b><br /></b></b>
<b><b><br /></b></b></div>
<b>
</b></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-69737690532820090532017-10-23T21:49:00.001+02:002017-10-23T21:49:47.159+02:00Filmy za "Dychę": Polowanie na tajemniczego potwora*<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPm6ZHoL3b4xSXUpGyRWzNJI0Ea1W5wJCBid6I9-2axaXs7LMAkLBziZcZ2ao5p1VL1U1yDaPUu7fK_7yEvImYV-zm7i9rAWezcnj5zwa2q-sVgHgQhztnJbaJfPUFnOU_uKKZy9XS3k4/s1600/lockjaw-rise-of-the-kulev-serpent-movie-poster-2008-1020554168.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="770" data-original-width="520" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPm6ZHoL3b4xSXUpGyRWzNJI0Ea1W5wJCBid6I9-2axaXs7LMAkLBziZcZ2ao5p1VL1U1yDaPUu7fK_7yEvImYV-zm7i9rAWezcnj5zwa2q-sVgHgQhztnJbaJfPUFnOU_uKKZy9XS3k4/s400/lockjaw-rise-of-the-kulev-serpent-movie-poster-2008-1020554168.jpg" width="270" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Lockjaw: Rise Of The Kulev Serpent</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
(Bestia)</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 2008</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> horror</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Voodoo to obszerny temat, który zawsze w horrorach i serialach nudził mnie mniej więcej tak samo, jak niekończąca się tematyka kosmitów w "X-Files" (te wszystkie zagrywki z siostrą Muldera...ziew). Niestety "Lockjaw" okazał się być horrorem związanym z tematyką voodoo. Ale hej, przecież mogło być chociaż zabawnie, prawda? Mamy niskobudżetowy film, w którym za reżyserię odpowiada nikomu nieznany filmowiec specjalizujący się w kiepskich produkcjach. Jednym z producentów jest znany z niskich lotów akcyjniaków raper DMX, który skorzystał z okazji i powierzył sobie jedną z ról. Zapowiadał się niesamowity seans...pełen ziewania i przysypiania.</div>
<br />
* tytuł pochodzi z frontu okładki polskiego wydania dvd.<br />
<a name='more'></a><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidmxIBaBFcJLjIiHQVPNm0bXcjpBtaIvSU_OvnLzAFeTtFiMEYnja0o9FikrWHe6frtYgw6Dbf8YXb7LSYhBvLUA2k0zxngjmKhEKdx6118o9xvb7OiLkwOlfZzMNESSP13W3gGtFDp5o/s1600/bestia1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="525" data-original-width="934" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidmxIBaBFcJLjIiHQVPNm0bXcjpBtaIvSU_OvnLzAFeTtFiMEYnja0o9FikrWHe6frtYgw6Dbf8YXb7LSYhBvLUA2k0zxngjmKhEKdx6118o9xvb7OiLkwOlfZzMNESSP13W3gGtFDp5o/s640/bestia1.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jak się okazuje różdżka Kuleva jest nie tylko magiczna, ale świetnie sprawdza się również jako ołówek.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Kilkadziesiąt lat temu żądny przygód dzieciak o imieniu Alan wraz ze swoją przyjaciółką Becky wkrada się do domu kapłana voodoo. Nieletni włamywacze są zarówno zafascynowani, jak i przerażeni dziwnymi artefaktami znajdującymi się w mieszkaniu kultysty. Alan znajduje tajemniczą szkatułkę, którą zabiera ze sobą do domu. W środku ozdobionego czaszką pudełka znajduje się dziwna różdżka, której jeden koniec przypomina krokodylą paszczę, a drugi sprawuje się jako ołówek. Jednak jest to magiczny artefakt, który przywołuje dziwacznego stwora przypominającego krzyżówkę anakondy i aligatora. Po wielu latach Alan i Becky są już szczęśliwym małżeństwem i można by przypuszczać, że prowadzą sielskie życie z dala od miejskiego zgiełku. Jednak w ich pamięci ciągle żyje koszmarne monstrum nawiedzające ich okolicę. Związany z kultem voodoo potwór zbudzony przez Alana po latach znów zaczyna terroryzować pobliskie włości, kiedy na ich terenie pojawia się grupka szalonych przyjaciół chcących się dobrze zabawić.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibegA6MilHYdO4m7EKuoZOjWCsSRmRPdOR-_DhXGSa1p2OazTGCUAAcqGZ7Kq9s3osBfMWnFXI9kCnjfzBXHtcqpA-SHNfAjJF5zu4LHfxwHon6v_CVQW6p6y9ZofC-R4Nh9Yx3_DN1Uc/s1600/bestia3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="933" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibegA6MilHYdO4m7EKuoZOjWCsSRmRPdOR-_DhXGSa1p2OazTGCUAAcqGZ7Kq9s3osBfMWnFXI9kCnjfzBXHtcqpA-SHNfAjJF5zu4LHfxwHon6v_CVQW6p6y9ZofC-R4Nh9Yx3_DN1Uc/s640/bestia3.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Morderczy cień zawisł nad głową pijanego ojca Alana.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUyINRe493udsezWlfAwSS5ZE_B_TwtlQQ3oRQ0ZXucLDhQ1q64II6tchl9MiNL8ULNgMhDH-vXrk0fU8sKAI9IvZLmUnCyal7Y8R-YEPsv69ijDajM7Ly-pMXgVj-QNUdx_vhoslwtk0/s1600/bestia4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="933" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUyINRe493udsezWlfAwSS5ZE_B_TwtlQQ3oRQ0ZXucLDhQ1q64II6tchl9MiNL8ULNgMhDH-vXrk0fU8sKAI9IvZLmUnCyal7Y8R-YEPsv69ijDajM7Ly-pMXgVj-QNUdx_vhoslwtk0/s640/bestia4.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Wspólne mrożące krew w żyłach przeżycia scementowały związek Alana i Becky.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhquEl63gDDmO6nSqhO3DcvMe8Va-QczgrG8lmejfVxB9IFHQ7mBAMH3yrBGo_hg5AdnqZBK40uI-qKQsflMbpJ__na0JK5SYfuPghnGkcq2ZlqEX3ugh85WArO6HNkzak10bNG7FaYDVA/s1600/bestia5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="936" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhquEl63gDDmO6nSqhO3DcvMe8Va-QczgrG8lmejfVxB9IFHQ7mBAMH3yrBGo_hg5AdnqZBK40uI-qKQsflMbpJ__na0JK5SYfuPghnGkcq2ZlqEX3ugh85WArO6HNkzak10bNG7FaYDVA/s640/bestia5.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Grupka "szalonych" znajomych szykuje się na podróż życia...i śmierci.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
No i od czego by tu zacząć? Może od samego początku. Już start filmu jest prawdziwym koszmarem. Twórcy zdecydowali się wepchnąć niemal całą listę płac na początek "Bestii", przez co trzeba wyczekać ponad trzy minuty zanim tytuł zawita na ekranie i wreszcie skończą się pojawiać kolejne nikomu nieznane nazwiska. Żeby było ciekawiej "Bestia" ma aż ośmiu producentów, to niemal dwa razy więcej niż taki "Fight Club" i niemal tyle samo co "Pacific Rim". Oczywiście jak już wspominałem jednym z producentów wykonawczych jest sam DMX, którego również zobaczymy na ekranie. W składzie producenckim znajdziemy też polskie akcenty w postaci George'a Michaela Kostucha i (chyba) jego syna George'a Juniora Kostucha. No to tyle, jeżeli chodzi o pośmianie się z nazwisk. Ten ultra długi wstęp do filmu, jaki twórcy zaserwowali widzom to chyba najlepsza rzecz w tej produkcji, dalej jest tylko gorzej.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpJUd7TdAJ6mIMaPj0ZY2hrhYFBvTPCxu7s1xbR_q9aqvofzTXoN7Ce5nf6LGOtiu6X64Sz7cvNP4zf_Zu8P06eTMuLwBPqsybzJPeYPfeDD5vTJRG85DkJmNWIHqh6-kVLV6jEW0RRxA/s1600/bestia6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="936" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpJUd7TdAJ6mIMaPj0ZY2hrhYFBvTPCxu7s1xbR_q9aqvofzTXoN7Ce5nf6LGOtiu6X64Sz7cvNP4zf_Zu8P06eTMuLwBPqsybzJPeYPfeDD5vTJRG85DkJmNWIHqh6-kVLV6jEW0RRxA/s640/bestia6.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Oł je! Ale zabawa! Podaj piwerko!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs4rt6BCe9xqWW3IS0Zza6WwBNpsXV0uFpkrYy98Ydzch-Dn3-b8VZYTPN46CbN6J-tFMxGbnF2wOWIi4DWMWBU9uQ6Ro2s77m5ksgCvi1CbdIEXA9l4kvHUD33eH2vr_xepQVBBrzW3E/s1600/bestia7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="932" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhs4rt6BCe9xqWW3IS0Zza6WwBNpsXV0uFpkrYy98Ydzch-Dn3-b8VZYTPN46CbN6J-tFMxGbnF2wOWIi4DWMWBU9uQ6Ro2s77m5ksgCvi1CbdIEXA9l4kvHUD33eH2vr_xepQVBBrzW3E/s640/bestia7.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tymczasem Alan dalej sobie rysuje różdżką Kuleva.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCXUIp8Kbv1ATe9LYtGOQlTqDpYb0gZWL72ADPcYO1rqb-D922ikPXVyspkpI4k6D7oN4MvGW3qwPOsevg9kP4Z-UQ-iwYQzxtYHN5GNSQVp1PkMjOfnL-i4Q5C2sJLLfkck_JHL1Kr5w/s1600/bestia8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="436" data-original-width="771" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCXUIp8Kbv1ATe9LYtGOQlTqDpYb0gZWL72ADPcYO1rqb-D922ikPXVyspkpI4k6D7oN4MvGW3qwPOsevg9kP4Z-UQ-iwYQzxtYHN5GNSQVp1PkMjOfnL-i4Q5C2sJLLfkck_JHL1Kr5w/s640/bestia8.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czy ktoś mi może wyjaśnić, po co jest ta scena? Serio, ona nic nie wnosi, poza pokazaniem bazooki, która później zostanie użyta.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Scenarzyści (jest ich dwoje) przygotowali dla widzów prawdziwą plejadę kiepskich postaci. Mamy tutaj dupka, który w każdej scenie musi pokazywać jakim jest dupkiem. Mamy skejta, który w każdej scenie musi podkreślać jak to jeździ na desce i za chwilę będzie na niej jeździł. Mamy przygłupią blondynkę, która w każdej scenie musi podkreślać swoją głupotę i niesamowicie raduje się z przedmiotowego traktowania przez swoich współtowarzyszy. Mamy studenciaka-kujona, który przez cały czas zachowuje się studenciak-kujon na imprezie (czyli nie wie, co tutaj robi i po co tu przyszedł). Mamy też zwykłą dziewczynę, która jest związana z dupkiem (którego wymieniłem na początku) i ewidentnie ma go dość, ale jednak ciągle z nim jest...bo tak. No i jest jeszcze dziwny typ, który z uśmiechem na gębie patrzy jak dupek obmacuje jego dziewczynę (blondynę). Nie można też zapomnieć o Alanie. Gość, który po prostu jest i gdyby nie on, to w ogóle nie byłoby tego filmu. Czyli to największy gnój z tego towarzystwa. Dzięki Alan! A tak, jest jeszcze DMX, który gra syna kultysty voodoo. W związku z tym robi za eksperta w temacie voodoo i w jakiś tam sposób próbuje pomóc zagubionej gromadce, która jest terroryzowana przez wężowego aligatora. Ale raczej wspomaga ich dobrym słowem niż faktycznie działa. To z jego ust pada zdanie, które do końca projekcji tłukło mi się po głowie: "Gdy obrazek jest gotowy czeka was tylko kwas żołądkowy".</div>
<br /><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN8QutAK65-9a4bY-2C0zVMWemBo-Clzjw9yJ7Lxx1iCHJGSSTZ0L_VYEkv7Rco_Era_zKYFi_LDC3IzFUbCiATjOMbhkW1X5sRP-LESMFvk4-kiH6MT_tOSCvgd_wFs15i9s_G8ZyGkc/s1600/bestia9.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="934" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN8QutAK65-9a4bY-2C0zVMWemBo-Clzjw9yJ7Lxx1iCHJGSSTZ0L_VYEkv7Rco_Era_zKYFi_LDC3IzFUbCiATjOMbhkW1X5sRP-LESMFvk4-kiH6MT_tOSCvgd_wFs15i9s_G8ZyGkc/s640/bestia9.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Smutni bohaterowie słuchają smutnych opowieści.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMn3UgbqS8NeNgvRv4FZO4r_RMQXmn-HunHX_CwBA312Iu_6YKxsMYvme0La5Or1Ekzj4EywULyHJeJyUHOJugEO1_zwZA4pGaM8gAxtTh-hd4Cl2ArV4evrUZqQ0xJhp8CLbiyE-6hCk/s1600/bestia10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="933" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMn3UgbqS8NeNgvRv4FZO4r_RMQXmn-HunHX_CwBA312Iu_6YKxsMYvme0La5Or1Ekzj4EywULyHJeJyUHOJugEO1_zwZA4pGaM8gAxtTh-hd4Cl2ArV4evrUZqQ0xJhp8CLbiyE-6hCk/s640/bestia10.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Smutny DMX (nie siedzi na kiblu) opowiada smutne opowieści o voodoo i wężowym aligatorze.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm2nFZdUCaTV0c9exRPSo3eZ-3GKghbEhkTnbyWuYiIeIcHNJsxWCqHsMslTLl2QgH1IGLmdxQ25L_Z3ho0D_vnYpGNQj4DQ9o_XliPYBB8VTX2fwafrg1oOwJq0m8VxxNdUn3bobo-mg/s1600/bestia12.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="933" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm2nFZdUCaTV0c9exRPSo3eZ-3GKghbEhkTnbyWuYiIeIcHNJsxWCqHsMslTLl2QgH1IGLmdxQ25L_Z3ho0D_vnYpGNQj4DQ9o_XliPYBB8VTX2fwafrg1oOwJq0m8VxxNdUn3bobo-mg/s640/bestia12.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Alan uważaj, za twoimi plecami!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Pewnie nikogo nie zaskoczę, jeżeli napiszę, że nic tutaj nie trzyma się kupy. Scenariusz, który pewnie zmieścił się na połowie strony kartki A4 jest rozwleczony do granic możliwości. Dzięki temu przez niemal 80 minut nic się tutaj nie dzieje. Często dochodzi do powtórzeń scen (chociażby scenka, w której roztrzęsiona blondynka kuca przed chatką z rewolwerem w dłoni). Spora część akcji dzieje się w nocy, a żeby było widać jeszcze mniej to bohaterowie biegają po jakiejś gigantycznej plantacji trzciny cukrowej (tak przynajmniej wynika z dialogów). Człowiek odpowiedzialny za zdjęcia zachowuje się jakby miał adhd i jednocześnie po raz pierwszy pracował przy filmie. Jak to zwykle bywa w tego typu produkcjach zoom jest jedną z podstawowych funkcji kamerzysty, więc ten używa go niemal bez przerwy. No i w końcu dialogi...są po prostu koszmarne, a polski dystrybutor chyba też miał dosyć tego filmu, więc zadbał jeszcze o koślawe tłumaczenie, które wypada gorzej niż z translatora. Oczywiście główne zagrożenie, czyli wężowy krokodyl jest zrobiony podobnie jak 99% potworów w niskobudżetowych horrorach, więc tutaj niespodzianki nie ma. Jest po prostu słabo. Czy są jakieś plusy tej produkcji? No cóż, chyba przydałoby się zbyć to pytanie wymownym milczeniem.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghYX94GbAz-qvR5azX24QBV2ZNiCaZ5TRQB5J_qtO_xcYMwAUr_1xfx4Lbfk2wRjSUo3v7Ti-FMrHy1wf4SFyw0aF7MkMv3ncnu32HzEe-IwJHGdRBmrOqiIMb3i_Ls69oRC2YIkGiurw/s1600/bestia11.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="933" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghYX94GbAz-qvR5azX24QBV2ZNiCaZ5TRQB5J_qtO_xcYMwAUr_1xfx4Lbfk2wRjSUo3v7Ti-FMrHy1wf4SFyw0aF7MkMv3ncnu32HzEe-IwJHGdRBmrOqiIMb3i_Ls69oRC2YIkGiurw/s640/bestia11.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">DMX rządzi na dzielni...trzciny cukrowej.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitGDcIKZt78MbQz_tHWpVfw42YDS3DbQhV3rFr9-8mJ2GQzO9SQmNO0viDIrSlNQLku0McYw3G461msMwbr6gZSbvTieWuRTOHPiCxhCXZrbreO_jDaLfWegFzjsiBY_aw_PS9iwLoL3c/s1600/bestia13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="527" data-original-width="937" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitGDcIKZt78MbQz_tHWpVfw42YDS3DbQhV3rFr9-8mJ2GQzO9SQmNO0viDIrSlNQLku0McYw3G461msMwbr6gZSbvTieWuRTOHPiCxhCXZrbreO_jDaLfWegFzjsiBY_aw_PS9iwLoL3c/s640/bestia13.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ktoś niepostrzeżenie przerwał romantyczne spotkanie.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Dawno się tak nie wymęczyłem na filmie. Scenariusz "Lockjaw" powinien zostać wykorzystany do jakiejś produkcji krótkometrażowej, która zamknęłaby się w 10 minutach (z czego 3 minut to napisy początkowe). Niestety tutaj twórcy ten niezajmujący temat rozciągnęli do niemal osiemdziesięciu minut. Podczas seansu przysypiałem, co chwilę sprawdzałem ile jeszcze zostało do końca, kręciłem się ile wlezie, sprawdzałem ile zostało do końca i jeszcze raz przysypiałem. Robiłem absolutnie wszystko, żeby tylko nie oglądać tej miernoty. Ale jak łatwo wywnioskować po tekście powyżej jednak się zmusiłem i nie jest mi z tym lekko. Muszę żyć z tą skazą na zdrowiu psychicznym, która pewnie kiedyś da o sobie znać. Nikomu nie polecam "Bestii". To produkcja, która niczego nie oferuje, a kradnie bezpowrotnie 80 minut życia.</div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj7dbFJytCDeRX6JLZw7excYDG9EGTVtz2VrIuMTwIxz1lpdpVRzvH8w3yAiDxiegYzu2x19jWK4kK1YHIOrTm5TjQBgej6x_z-x-qOO2lxfE_pdg5864SnI6Bv0G0arfe0lmQq23o_OY/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="96" data-original-width="1259" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj7dbFJytCDeRX6JLZw7excYDG9EGTVtz2VrIuMTwIxz1lpdpVRzvH8w3yAiDxiegYzu2x19jWK4kK1YHIOrTm5TjQBgej6x_z-x-qOO2lxfE_pdg5864SnI6Bv0G0arfe0lmQq23o_OY/s640/1.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/R5_Tfxxz3Sc" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-61420503830820223982017-10-04T23:28:00.002+02:002017-10-04T23:28:39.014+02:00"Fakty autentyczne" znad kolumbijskiego jeziora<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioIsoGX_bK4R0JeuuC5OnrSL_f8bXYgPRrfaPgjuo_ATUnAwdpfdtQJCjS4D4dqdLobEjloa8eHwWJNTNwpTcvT3TuhPk_d1nSG8Hj8wdpaERL60Qtio4eABDmofBeHWkkVkqGUnqCsjc/s1600/Monster+1980.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="913" data-original-width="580" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioIsoGX_bK4R0JeuuC5OnrSL_f8bXYgPRrfaPgjuo_ATUnAwdpfdtQJCjS4D4dqdLobEjloa8eHwWJNTNwpTcvT3TuhPk_d1nSG8Hj8wdpaERL60Qtio4eABDmofBeHWkkVkqGUnqCsjc/s400/Monster+1980.jpg" width="253" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Monstroid: It Came From The Lake</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
(Potwór z jeziora)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 1980</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> horror</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy słyszę, że film fabularny jest oparty na faktach to w głowie otwierają mi się pewne drzwi. Zaraz za nimi jest przepastna biblioteka średniej jakości produkcji telewizyjnych, które dobrych kilka lat temu leciały co czwartek na stacji TVN. Każdy z tych filmów wyglądał jakby został zakupiony od telewizji Lifetime. Jednak w żadnym z nich nie było wielkiego ciemno zielonego potwora, który wystawia swój kaprawy łeb z jeziora. Dlaczego o tym wspominam? Otóż już na sam początek "Monstroid" jego twórcy przygotowali planszę z napisem "Based on a true story". Nie trzeba być szczególnie uzdolnionym językoznawcą, żeby zrozumieć, że film, który właśnie odpalilłem to dzieło oparte na prawdziwych wydarzeniach...ta. Za reżyserię "Monstroid" odpowiada Kenneth Hartford (nie znacie? Ja też nie). Natomiast nad scenariuszem pracowały aż cztery osoby, więc daruję sobie ich wymienianie. I od razu przypomina mi się popularne przysłowie "gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść".</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw9_w1tMqesG9FM0LJOh5ygMxmZ4tNQcqnekeEwW-ufGiKFpBTjxg-XbRTbgMrTuw8tO8-LI13YtdpIxRyho32KbcjJWKaDdeQN3BA9pQ1329ZCaRboHTzmtgZ8fXleJzS0CA-keIbVNw/s1600/monstroid4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="550" data-original-width="800" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhw9_w1tMqesG9FM0LJOh5ygMxmZ4tNQcqnekeEwW-ufGiKFpBTjxg-XbRTbgMrTuw8tO8-LI13YtdpIxRyho32KbcjJWKaDdeQN3BA9pQ1329ZCaRboHTzmtgZ8fXleJzS0CA-keIbVNw/s320/monstroid4.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Akcja "Monstroid" toczy się w 1971 roku w niewielkiej kolumbijskiej mieścinie, gdzie amerykańska firma Durado wybudowała fabrykę cementu. Jak się okazuje ten przybytek diabła nie tylko daje zatrudnienie lokalnej ludności, ale też znacząco przyczynia się do ekologicznej katastrofy, która dotyka w głównej mierze pobliskie jezioro. Toksyny wypompowywane z cementowni wybijają wodną faunę i zubożają przybrzeżną florę. Oczywiście to nie koniec problemów tego małego kolumbijskiego miasteczka, które przygotowuje się do uczczenia rocznicy przybycia hiszpańskich misjonarzy. Na codzienność mieściny wpływ ma kilka dość barwnych postaci. Amerykańska dziennikarka, która za wszelką cenę chce przekazać dalej wieści o ekologicznej katastrofie. Miejscowy bajarz Sanchez, który rozpuszcza plotki, jakoby jezioro zamieszkiwało monstrum żywiące się ludźmi. Ten sam siewca plotek pomawia jedną z kobiet o konszachty z samym diabłem. Przez co ta jest prześladowana przez lokalnych obwiesiów. Mamy też księdza, który upatruje szerzącego się zła w fabryce cementu i zachęca ludzi do powrotu do korzeni i życia w zgodzie z naturą. Jest jeszcze dyrektor wspomnianego przybytku szatana, który bardziej niż działalnością zawodową jest zajęty romansowaniem na lewo i prawo. Sytuacja mieszkańców komplikuje się, kiedy historie o potworze z jeziora rozpuszczane przez Sancheza zyskują na sile. A wszystko to za sprawą tajemniczych morderstw, które dziwnym trafem zdarzają się w bliskiej okolicy akwenu. Amerykańska korporacja nie zamierza dać za wygraną i wysyła do miasteczka swojego człowieka. Travis ma rozwiązać wszelkie problemy i wyjaśnić sprawę potwora z jeziora.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnew5wjmsIrenFiVg1troRzOi00tSzbqSX1MCTDaCP_qs_a3KeHunfnMpEWuqyMGIPdx7hjor6c2l7tgwOKSrfyqidQtGLnK4mUS3SqzrhPs-yZH8AQRh_Ky6vwHVw2m4uQHDcvIjx_cw/s1600/monstroid6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="549" data-original-width="800" height="219" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnew5wjmsIrenFiVg1troRzOi00tSzbqSX1MCTDaCP_qs_a3KeHunfnMpEWuqyMGIPdx7hjor6c2l7tgwOKSrfyqidQtGLnK4mUS3SqzrhPs-yZH8AQRh_Ky6vwHVw2m4uQHDcvIjx_cw/s320/monstroid6.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Naprawdę nie mam pojęcia, w którym miejscu "Monstroid" jest oparty na faktycznych wydarzeniach. W tym, w którym wielki zielony potwór rozszarpuje jakiegoś gościa na początku filmy? A może w momencie, w którym jeden z policjantów próbuje wszystkim wmówić, że te ofiary to na pewno sprawka jakiegoś rekina? (i nieważne, że zwłoki leżą jakieś 20 metrów od brzegu jeziora...no i jakie rekiny żyją w jeziorze?) Być może jedynym faktem, który został tutaj wykorzystany była jakaś katastrofa ekologiczna w Kolumbii spowodowana przez amerykański koncern. I to by było na tyle w temacie "faktów autentycznych". Sama produkcja jest tak tania i kiepsko zrobiona, że wygląda jakby powstała nie w 1980 roku, ale przynajmniej 20 lat wcześniej. I na to składa się praktycznie wszystko - od pracy kamery, poprzez aktorstwo, scenografię i wykorzystywane rekwizyty, a na wyglądzie potwora kończąc. Sama akcja jest dość niejednorodna i sprawia wrażenie chaotycznej.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKH5i08TKEOa7uGzQLryRVeMHkCqvzUYg-l72JiCMyeKa2rq4vg4lkkNeU8an55OZDLVOpBgyhSAxmjJOyic91BLhkkqUe54y7RIAEzN6q6QS5_aaHhVpbHF_RNGrpnSuU_iBjEFeQdXg/s1600/monstroid1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="547" data-original-width="800" height="218" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKH5i08TKEOa7uGzQLryRVeMHkCqvzUYg-l72JiCMyeKa2rq4vg4lkkNeU8an55OZDLVOpBgyhSAxmjJOyic91BLhkkqUe54y7RIAEzN6q6QS5_aaHhVpbHF_RNGrpnSuU_iBjEFeQdXg/s320/monstroid1.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Widać, że nad scenariuszem pracowało kilka osób i każda chciała dodać coś od siebie. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby każdy ze scenarzystów dostał pod swoje skrzydła jedną z kluczowych postaci pojawiających się w "Monstroid" i miał ją poprowadzić zgodnie z własną inwencją. Praktycznie żadna z tych postaci nie wchodzi w interakcje z pozostałymi (jest jedna scenka, w której prawie wszyscy siedzą w jednym pokoju). Sanchez tylko rozsiewa plotki, dziennikarka rozmawia tylko z Travisem i z burmistrzem, ksiądz coś tam ględzi. I praktycznie nikt nie posuwa akcji do przodu, kolejne wydarzenia dzieją się jakby same z siebie. Głównym ogniwem sprawczym pozostaje Travis, który podejmuje lepsze lub gorsze decyzje i sprawia wrażenie gościa zagubionego w labiryncie. Ten, jakby nie patrzeć, główny bohater jest kompletnie pozbawiony osobowości i sprawia wrażenie chodzącego manekina. Bardzo pokracznie wyglądają tutaj dialogi, które są częściowo po angielsku, a częściowo po hiszpańsku. A lokalna ludność nawet kiedy rozmawia po angielsku to z takimi hiszpańskimi naleciałościami, że momentami ciężko zrozumieć, o co im chodzi. I to kolejna cegiełka dokładająca się do ogólnego chaosu panującego w tej produkcji.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYJDtEwXlJ1QZk-4SetAYk3VW3wi43o1kJSjI5vHr0w7POMNe8Z5Kurt0RyYn4TAFu8WRPD4FJr3CimetrStu2KgEjOoH2mcU0ANPEDZka3V2CpnIeUxjDkCpWlI67yFvdXU_FiqJkBpY/s1600/monstroid2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="550" data-original-width="800" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYJDtEwXlJ1QZk-4SetAYk3VW3wi43o1kJSjI5vHr0w7POMNe8Z5Kurt0RyYn4TAFu8WRPD4FJr3CimetrStu2KgEjOoH2mcU0ANPEDZka3V2CpnIeUxjDkCpWlI67yFvdXU_FiqJkBpY/s320/monstroid2.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjrSdM7NQT57Oc7DUU7qCDri3aH6x46BtakuTwEJ9RyeJZBDTHcsc9dzXH9tlzQAaSZiPFjLQovkzSya4AvHOqhuLTs74RYmzkpANeHTKjZDOX9Wm_k_85AOh-GbesqHOJWbmOPxQthQc/s1600/monstroid3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="547" data-original-width="800" height="218" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjrSdM7NQT57Oc7DUU7qCDri3aH6x46BtakuTwEJ9RyeJZBDTHcsc9dzXH9tlzQAaSZiPFjLQovkzSya4AvHOqhuLTs74RYmzkpANeHTKjZDOX9Wm_k_85AOh-GbesqHOJWbmOPxQthQc/s320/monstroid3.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
Ale prawdę mówiąc oglądając "Monsteroid" nie mogłem się nudzić, faktycznie dzieje się tutaj sporo. Mamy polowanie na czarownicę, egzorcyzmy, romans, zagadkę kryminalną, aferę łapówkarską, wszechmocną korporację, lokalny gang obwiesiów, kretyńskie decyzje Travisa, sabotażystę, problem ekologiczny i w końcu wielkiego zielonego potwora. No właśnie. Ten przez 90% filmu kryje się gdzieś po krzakach i jedne co widać, to jego wielkie szponiaste łapsko, którym przygniata swoje ofiary. Jeżeli liczycie na jakieś efektowne ujęcia z udziałem tytułowego monstrum to się przeliczycie. Jako, że produkcja wygląda tanio, to pewnie taka też była. Twórcy nawet nie starali się tego ukryć, więc nie ma tutaj żadnych ujęć potwora znajdującego obok ludzi. Gęba monstrum jest pokazywana w osobnych kadrach. Finałowy pojedynek to chyba najmniej epickie wydarzenie, jakie dane mi było zobaczyć na ekranie. Poziom napięcia jest porównywalny z tym, jaki towarzyszy transmisjom z turniejów szachowych (pamiętacie tę scenkę z "Jasia Fasoli"?).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmSNnOBDnJoxb9TD6cuOp3PCN-lEVcCG2v9ad-xL-PRcJytOcZnVvKN7gM64HIJqSsgryMYmNWqkOHmXe7duLaf1_cUw5oPaSNRSKHHxyXlF0AVst3RyeTSsAmU6SIXbhU7pOqfj07RPY/s1600/monstroid5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="550" data-original-width="800" height="220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmSNnOBDnJoxb9TD6cuOp3PCN-lEVcCG2v9ad-xL-PRcJytOcZnVvKN7gM64HIJqSsgryMYmNWqkOHmXe7duLaf1_cUw5oPaSNRSKHHxyXlF0AVst3RyeTSsAmU6SIXbhU7pOqfj07RPY/s320/monstroid5.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Monstroid" to kiepski i bardzo tani film, którego scenariusz luźno bazował na tajemniczych wydarzenia, które miały miejsce w 1971 roku w małej mieścinie w Kolumbii. W przedstawionej tutaj historii panuje taki chaos, że ciężko coś sensownego z niej wyciągnąć, ale to pewnie w dużej mierze zasługa czterech scenarzystów, którzy najprawdopodobniej nie lubili się ze sobą kontaktować i każdy pisał własną część scenariusza w oderwaniu od reszty. Można powiedzieć, że "Monstroid" to kwintesencja kiepskiego kina, ale mocno nadgryziona przez ząb czasu. Na szczęście dla wielbicieli tego typu produkcji film w żenującej jakości można w całości zobaczyć na youtube.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj7dbFJytCDeRX6JLZw7excYDG9EGTVtz2VrIuMTwIxz1lpdpVRzvH8w3yAiDxiegYzu2x19jWK4kK1YHIOrTm5TjQBgej6x_z-x-qOO2lxfE_pdg5864SnI6Bv0G0arfe0lmQq23o_OY/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="96" data-original-width="1259" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj7dbFJytCDeRX6JLZw7excYDG9EGTVtz2VrIuMTwIxz1lpdpVRzvH8w3yAiDxiegYzu2x19jWK4kK1YHIOrTm5TjQBgej6x_z-x-qOO2lxfE_pdg5864SnI6Bv0G0arfe0lmQq23o_OY/s640/1.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/PZS9FqOxqNo" width="560"></iframe>
</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/POOrk6x_uM8" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-57732377957588596632017-09-26T22:52:00.002+02:002017-09-26T22:52:20.855+02:00Piękna i bestia (ze snów)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjokh7E5QZCl_QyExqr-4j_i0UjLzpocn8g6GN1vIEQVUZh3HkmJn5mctxqhAEph8gMmhSdZDuKNzj8yZUJRWtV4ZFyr61AcE0l7nrQAQvQ_1se8ySYMcLixLLI60tVM9_7dyLUpuGuAZI/s1600/ogre+1988.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="442" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjokh7E5QZCl_QyExqr-4j_i0UjLzpocn8g6GN1vIEQVUZh3HkmJn5mctxqhAEph8gMmhSdZDuKNzj8yZUJRWtV4ZFyr61AcE0l7nrQAQvQ_1se8ySYMcLixLLI60tVM9_7dyLUpuGuAZI/s400/ogre+1988.jpg" width="276" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>The Ogre</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
(Potwór ludożerca)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 1989</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> horror</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> Włochy</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Stare włoskie horrory mają w sobie to "coś". Przy nich amerykańska konkurencja z podobnego okresu bardziej przypomina filmy familijne, które nadają idealnie na projekcję do niedzielnego rosołu. Włosi nigdy się nie szczypali i w momencie, w którym mieli pokazać przemoc, to ukazywali ją w pełnym wymiarze. Jednym z klasyków włoskich filmów grozy jest Mario Bava, absolutny mistrz gatunku giallo. I nie przypadkowo wspominam właśnie o nim, gdyż omawiana tutaj produkcja wyszła spod ręki jego syna, czyli Lamberto Bavy. Na pewno nie było mu łatwo mając takie nazwisko, ale to właśnie ten reżyser odpowiada za takie filmy jak "A Blade In The Darkness", "Demons", "Demons 2" oraz właśnie "The Ogre", które również można znaleźć pod tytułem "Demons 3". "The Ogre" był jednym z epizodów liczącego cztery odcinki cyklu "Brivido Giallo", na który składały się same produkcje wyreżyserowane przez Lamberto Bavę.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5hcegtITCD9iBvJp0HQt31GuJYxvwtXZyNjJCZLlaYTk3k-G0LTtOroQ92YytCORcknsA6W1DXj8vSYJHIeCZFWYnrYM_5MvTqQtjEa9yiL0rIeWnc41azoEYY9ttqwsg5ZJrIdzlCWI/s1600/ogre1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="399" data-original-width="697" height="366" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5hcegtITCD9iBvJp0HQt31GuJYxvwtXZyNjJCZLlaYTk3k-G0LTtOroQ92YytCORcknsA6W1DXj8vSYJHIeCZFWYnrYM_5MvTqQtjEa9yiL0rIeWnc41azoEYY9ttqwsg5ZJrIdzlCWI/s640/ogre1.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Cheryl jest popularną autorką powieści grozy. Jej książki to po prostu zapisy jej koszmarnych snów. Kobieta, żeby trochę odpocząć od miejskiego zgiełku decyduje się wyjechać wraz z mężem i synem na długie wakacje do małej włoskiej mieściny. Małżeństwo w ciemno wynajmuje willę, która okazuje się być sporym i dość zaniedbanym, ale również ponurym zamczyskiem. Okoliczni mieszkańcy dziwnie się zachowują, kiedy para pyta o drogę do wynajętej posesji. Tak, jakby nad domostwem ciążyła jakaś klątwa. Kiedy wreszcie docierają na miejsce Cheryl przeżywa deja-vu. Jakby odwiedziła ten zamek w jednym ze swoich koszmarnych snów, w których na jej życie dybał koszmarny potwór ukrywający się w obleczonych pajęczyną piwnicach. Kobieta musi uporać się z nawracającą traumą oraz mężem, który brutalnie próbuje ściągnąć ją na ziemię.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnZIgUuhhlnpJzx8YUYcgyEbngK5AIHKQzP_Ol-x6MjwP-CVS4wh4RWlSvUbBJP1MrVurvS25XQBS0r-bDPAuSgTKTIJeQhQC9t_7UDezPQjowcrHRYAVBv9TWHiYP3ig80vsfG84vKrg/s1600/ogre2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="394" data-original-width="701" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnZIgUuhhlnpJzx8YUYcgyEbngK5AIHKQzP_Ol-x6MjwP-CVS4wh4RWlSvUbBJP1MrVurvS25XQBS0r-bDPAuSgTKTIJeQhQC9t_7UDezPQjowcrHRYAVBv9TWHiYP3ig80vsfG84vKrg/s640/ogre2.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGsq_wE5bkO-wpXN40OkRrlVoDlYPFyjjqNGED4B2sn0_rdcU1IKS52uTG2OH5DC-RbXAAkrwbSGYjbsYYeR4Pxj8x-UXJ8OcFHOLpQ4sxecJl_IETp2Kv2vF3RU_ZaoPG-3v7I_U_VGU/s1600/ogre3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="397" data-original-width="704" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGsq_wE5bkO-wpXN40OkRrlVoDlYPFyjjqNGED4B2sn0_rdcU1IKS52uTG2OH5DC-RbXAAkrwbSGYjbsYYeR4Pxj8x-UXJ8OcFHOLpQ4sxecJl_IETp2Kv2vF3RU_ZaoPG-3v7I_U_VGU/s640/ogre3.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx6mJvaZrDMut-gafoHCpEdlz6gBCgTB9U5taLuifoH4Y0LA_yLlRwJokYh6WHHqyuvEYJ-kCuIyDejkCRoUtYp0ey16f4oA86oojpuJ-4J7afKwbW4BCKzoyrChcPCafQ9Jz4i7qNFF0/s1600/ogre5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="395" data-original-width="701" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgx6mJvaZrDMut-gafoHCpEdlz6gBCgTB9U5taLuifoH4Y0LA_yLlRwJokYh6WHHqyuvEYJ-kCuIyDejkCRoUtYp0ey16f4oA86oojpuJ-4J7afKwbW4BCKzoyrChcPCafQ9Jz4i7qNFF0/s640/ogre5.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
"The Ogre" to bardzo przyjemny, aczkolwiek obfitujący w schematy, włoski horror z lekkimi odnośnikami erotycznymi. Oczywiście film Bavy to nie "Bestia" z 1975 roku. Tutaj mamy tylko pewną delikatną symbolikę, niedopowiedzenia, ale ewidentnie czuć pewien aspekt erotyczny tej produkcji. Jednak wracając do głównego wątku - mamy tutaj nie tylko horror związany z czającym się gdzieś w okolicy ogrem, ale też wątek szaleństwa i braku zrozumienia. I to tutaj Cheryl przeżywa prawdziwy dramat. Im bardziej odchodzi od zmysłów zatracając się w swojej wyobraźni coraz bardziej oddala się od swojego męża, który zdaje się kompletnie nie rozumieć narastających problemów swojej żony. I jako widz również do końca nie byłem pewien, czy tytułowy żądny krwi ogr to jedynie wymysł głównej bohaterki, czy może faktycznie czające się w piwnicy monstrum wabione do swych ofiar za sprawą woni orchidei.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9AAfez1KTw5o5dF5SJoZPhu7fGKqbXNe82AtJ0jBU-8AHacLTGUirY2C4Gz9xLwQPBtcnZLn1LilVsNcrLUPtGiZg0B-fzccXJRqpII3lcepgQW39mC-tnDUrCRGYQvxOOPDnvZboQ5c/s1600/ogre11.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="396" data-original-width="700" height="362" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9AAfez1KTw5o5dF5SJoZPhu7fGKqbXNe82AtJ0jBU-8AHacLTGUirY2C4Gz9xLwQPBtcnZLn1LilVsNcrLUPtGiZg0B-fzccXJRqpII3lcepgQW39mC-tnDUrCRGYQvxOOPDnvZboQ5c/s640/ogre11.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfUOBcLTmTpsvrcB3sB2b0sJvPb67Yqvkx2_1QIV8NsGoYfOQ9HaDWjxcsdl5tJ5GYFsGbJflfujoTket5oiN7wyUWPkzY2UJcfU4HBz2kLSjsWrIteMTmZwZswOfwuhACRM-XF0JhQ58/s1600/ogre6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="398" data-original-width="705" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfUOBcLTmTpsvrcB3sB2b0sJvPb67Yqvkx2_1QIV8NsGoYfOQ9HaDWjxcsdl5tJ5GYFsGbJflfujoTket5oiN7wyUWPkzY2UJcfU4HBz2kLSjsWrIteMTmZwZswOfwuhACRM-XF0JhQ58/s640/ogre6.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh02mHqpp5vjFtAIWHNyXMc6CldBTmCrGrTXFaq4YfUzjAM-rv914sfCrB0n8sVcduTTxhKjboQEjiPsLP3pXq6AX74ceWPj7jobmdMvvlqa5E7aIv7dnQYP7DnJF_A3nJtIYWUyowzxSU/s1600/ogre7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="398" data-original-width="701" height="362" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh02mHqpp5vjFtAIWHNyXMc6CldBTmCrGrTXFaq4YfUzjAM-rv914sfCrB0n8sVcduTTxhKjboQEjiPsLP3pXq6AX74ceWPj7jobmdMvvlqa5E7aIv7dnQYP7DnJF_A3nJtIYWUyowzxSU/s640/ogre7.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Dzięki tej ciągle podsycanej niepewności "The Ogre" bardzo zyskuje. Innym ważnym elementem tej produkcji jest scenografia. Głównym miejscem akcji jest dziwaczne zamczysko, którego wnętrze momentami do złudzenia przypomina willę znaną z filmu "House On Haunted Hill" z 1959 roku. Ta plątanina korytarzy, masa przedziwnych zakamarków i w końcu przerażające piwnice, które miejscami zaczynają upodabniać się do średniowiecznych lochów. To tworzy niesamowity klimat i dodatkowo podsyca narastającą paranoję głównej bohaterki. Oczywiście w całej tej już dość skomplikowanej sytuacji nie pomaga miejscowa ludność, która ewidentnie jest niechętna wobec nowo przybyłych. Sama akcja "The Ogre" jest utrzymana w dobrym tempie. Bava nie pędzi na złamanie karku, żeby błyskawicznie odkryć przed widzem wszystkie karty. Wręcz przeciwnie, umiejętnie dawkuje kolejne smaczki, które mają doprowadzić do szczęśliwego/nieszczęśliwego końca (niepotrzebne skreślić). I chociaż sama postać potwora wygląda dość pokracznie, to świetnie wpisuje w się lekko baśniowy klimat. Tytułowy ogr wygląda jakby był zdziczałym kuzynem monstrum z "Pięknej i Bestii". Mimo tego, że "The Ogre" poza osobą reżysera nie ma nic wspólnego z serią "Demons", to jest to naprawdę dobrze zrobiony horror starający się być lekkim mariażem z mroczną baśnią o podtekście erotycznym.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMIIej8Ld3_P0DLltj51MxJfZ0XxgcFdQ_UO9eAzmB7l-MaEeSmB4e6EhjgBhQdS2KbslybpKLeC1-p0Kd972gA5iIfCC0GipjF9VuBy9_4I3iaWQ2j9bqJyt-rJnmGr7tyQT1fH3Rk0s/s1600/ogre8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="397" data-original-width="699" height="362" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMIIej8Ld3_P0DLltj51MxJfZ0XxgcFdQ_UO9eAzmB7l-MaEeSmB4e6EhjgBhQdS2KbslybpKLeC1-p0Kd972gA5iIfCC0GipjF9VuBy9_4I3iaWQ2j9bqJyt-rJnmGr7tyQT1fH3Rk0s/s640/ogre8.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOIWK-AR_C7PHIxQiJ1f5uhmmAb9B09ZRtRdFt3y7Pscvf4PC9TxX6KRK4XRDT4N9IqVDTWvxfDHvDow5lFL-hC16_6h0kKBOnLEBgbwnkcuKfByh8imkIPsevnq72_GmTozFCHAjQuLY/s1600/ogre9.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="397" data-original-width="701" height="362" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOIWK-AR_C7PHIxQiJ1f5uhmmAb9B09ZRtRdFt3y7Pscvf4PC9TxX6KRK4XRDT4N9IqVDTWvxfDHvDow5lFL-hC16_6h0kKBOnLEBgbwnkcuKfByh8imkIPsevnq72_GmTozFCHAjQuLY/s640/ogre9.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW5isVY1HRjjxQ0MaGvEwoYuNvDoespWpaO6d1fg4_YKkexVR7s5locuTCofdEiBRB40CNBxBn8Uw3vfPOVuX2jx5j1Bj9zeggGNyLRhLkC3NYZxKD9s79qoZ5sWZGeFLkrVbcS9SgCIg/s1600/ogre10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="397" data-original-width="700" height="362" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW5isVY1HRjjxQ0MaGvEwoYuNvDoespWpaO6d1fg4_YKkexVR7s5locuTCofdEiBRB40CNBxBn8Uw3vfPOVuX2jx5j1Bj9zeggGNyLRhLkC3NYZxKD9s79qoZ5sWZGeFLkrVbcS9SgCIg/s640/ogre10.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Lamberto Bava to mniej znany syn bardziej znanego i zasłużonego ojca, czyli Mario Bavy. Jednak produkcjami takimi, jak chociażby "The Ogre" spadkobierca nazwiska Bava w udany sposób kontynuował ścieżkę przetartą przez ojca. Mamy tutaj praktycznie wszystko to, co powinno znaleźć się we włoskim horrorze z lat 80-tych. Mamy świetne scenerie, mroczny, aczkolwiek lekko baśniowy klimat, ciekawych bohaterów, którzy przeżywają swoje dramaty nie tylko związane z głównym zagrożeniem, i dobrą muzykę. A na dodatek dość kuriozalnie prezentujące się monstrum. Brakuje tylko gore, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Ta wybuchowa mieszanka dziwaczności z włoskim klimatem daje w efekcie naprawdę dobry horror w wydaniu Lamberto Bavy.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s1600/7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="97" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0GxTvnxyY97elUTvyh_XEzuCaMHKKHHXHAZYrhMOeiZ-YyEjENTZouRAdeUSjJB-KrX4533-zaTaFjzmXfRHaip-XGQts6miTKtwsuTxFDLHb0lJeadXsoKfmfZj2EIBdnFoAgeTIDfk/s640/7.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/bCzKJ-AM9-I" width="560"></iframe>
</div>
</div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-88429538109740913952017-09-04T21:35:00.004+02:002017-09-04T21:35:55.877+02:00Wayans to nie Murray, Tiddes to nie Ramis<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM16_cz0Qxr10x9SogEV6Y2NgjYIDRqh6viLH9qglzs0hPpToc5kBLinspn8Lk3T_0SIQAjuTIjaIzUetAGNK8I9-VNNcjEU4zRA-Bey1e9CRldkMBZXUf-4voMQ1RqaPj-8bnkbpfYLwQ/s1600/Naked_Poster.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="800" data-original-width="542" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM16_cz0Qxr10x9SogEV6Y2NgjYIDRqh6viLH9qglzs0hPpToc5kBLinspn8Lk3T_0SIQAjuTIjaIzUetAGNK8I9-VNNcjEU4zRA-Bey1e9CRldkMBZXUf-4voMQ1RqaPj-8bnkbpfYLwQ/s400/Naked_Poster.png" width="270" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Naked</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
(Nago)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok: </b>2017</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek: </b>komedia</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Mam jakąś dziwną słabość do filmów, w których występuje Marlon Wayans. Wiem, że to nie jest normalne, ale muszę żyć z tą uporczywą przypadłością. Zdaje się, że moim pierwszym zetknięciem się z tym aktorem był "Scary Movie" (2000), który rozpoczął pewną niechlubną modę na robienie tandetnych parodii (tak, to od tej produkcji zaczęły się te wszystkie "Epic Movie", "Disaster Movie", "Meet The Spartans", czy "Vampire Sucks"). Oczywiście każda kolejna odsłona "Scary Movie" też była gorsza od swojej poprzedniczki (recenzję <a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2013/08/strasznie-saby-film-5.html">"Scary Movie 5"</a> znajdziecie na RO). Oczywiście Wayans to nie tylko seria "Scary Movie", z którą rozstał się po drugiej części, ale też sporo innych parodii i głupkowatych komedii. Wystarczy wspomnieć chociażby "Don't Be a Menace to South Central While Drinking Your Juice in the Hood" (parodia "Boyz n the Hood"), "A Haunted House", "The Ladykillers", czy wreszcie najpoważniejsza produkcja w karierze Wayansa, czyli "Requiem For A Dream". Marlon to chyba najbardziej charakterystyczny aktor w swojej rodzinie, w której sporo osób próbowało sił w filmie (w różnych zawodach). Niedawno Netflix pokusił się o wyprodukowanie obrazu z Marlonem Wayansem w roli głównej. Na stołku reżyserskim zasiadł Michael Tiddes, człowiek odpowiedzialny za dwie części "A Haunted House"...i zeszłoroczny gniot "Fifty Shades Of Black". Po prostu wiedziałem, że muszę zobaczyć "Naked", tym bardziej, że film miał odnosić się do schematu znanego z "Groundhog Day" (1993).<br />
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho12g5WhUuqM57ifiAG1c9SdwPsUMcERrP7JKJAlU1rv_Il9Cw6Hzs3dRmbFxhHkjWXTQg5FBTNSPW8xDEmeJkwIWSor9zWUsq-vbdPeZwZPvCbduVnBqRJba24do7XvjwbKCGGCx8igk/s1600/naked6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="711" data-original-width="1600" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEho12g5WhUuqM57ifiAG1c9SdwPsUMcERrP7JKJAlU1rv_Il9Cw6Hzs3dRmbFxhHkjWXTQg5FBTNSPW8xDEmeJkwIWSor9zWUsq-vbdPeZwZPvCbduVnBqRJba24do7XvjwbKCGGCx8igk/s640/naked6.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Rob (Marlon Wayans) to nieudacznik. Gość, który przez całe życie omijał podejmowanie trudnych decyzji, nie ma żadnej kariery zawodowej (pracuje jako nauczyciel na zastępstwie), a jego największym hobby jest obijanie się. Jednak na swojej drodze napotkał Megan (Regina Hall). Bardzo ambitną dziewczynę, która odnosi sukcesy jako lekarz. Poza tym pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny. Dziwnym trafem Megan zdecydowała się wyjść za mąż za Roba, chociaż całe jej otoczenie próbowało ją od tego odwieść. W noc poprzedzającą ślub Rob wraz z kumplem decyduje się wyskoczyć na jednego drinka. Zabawa nie kończy się dobrze dla przyszłego pana młodego. Ten budzi następnego dnia nagi, a do tego zatrzaśnięty w windzie. Za wszelką cenę próbuje się dostać najpierw do hotelowego pokoju, a następnie na swój własny ślub. Jednak kiedy słyszy dzwony kościelne...ponownie budzi się nagi w windzie. Zowu, ale tym razem innym sposobem, próbuje się dostać do kościoła, czemu towarzyszą dziwne zdarzenia, ale kiedy dzwony świątyni idą w ruch...Rob znów budzi się nagi w zatrzaśniętej windzie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNNMNn4GL3b7x1758ocWKu34aKfST7KdT3KHp6933sg4VUxygKc7TZwZa90Q9-NN6TQdNXrHYuxlfufC3z6Mfpt5fuiXiBWm1qiTq94kdqLYx46UWpNlKKONa_hqUcGVaDJmTtwRNbY5A/s1600/naked7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="712" data-original-width="1600" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNNMNn4GL3b7x1758ocWKu34aKfST7KdT3KHp6933sg4VUxygKc7TZwZa90Q9-NN6TQdNXrHYuxlfufC3z6Mfpt5fuiXiBWm1qiTq94kdqLYx46UWpNlKKONa_hqUcGVaDJmTtwRNbY5A/s640/naked7.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJdUPi-cFjGzK2EAFDtd_PJWOnW0ymZo_AmdVeV2UB2Rls3J4L1sdlH0b4GIRM2jsvRTgG-t93a0UHJt9ZIWkdF9JSCuzFY9H-GOI6Hc4wsLYDzjFbTZArBHvR8ZpC1IoItrUxAm1VcuE/s1600/naked3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="712" data-original-width="1600" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJdUPi-cFjGzK2EAFDtd_PJWOnW0ymZo_AmdVeV2UB2Rls3J4L1sdlH0b4GIRM2jsvRTgG-t93a0UHJt9ZIWkdF9JSCuzFY9H-GOI6Hc4wsLYDzjFbTZArBHvR8ZpC1IoItrUxAm1VcuE/s640/naked3.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
"Naked" to film bazujący na schemacie świetnie sprawdzającym się w "Groundhog Day" z 1993 roku. I sięgając po tę produkcję liczyłem na typową głupkowatą komedię. W końcu Marlon Wayans jest wręcz znakiem rozpoznawczym tego typu obrazów. I fakt, część historii jest właśnie taka, a później...zamienia się w komedię romantyczną z elementami dramatu. Tak, Marlon Wayans gra w komedii romantycznej. Z początku jego perypetie, które towarzyszą próbom dotarcia do pokoju hotelowego, a następnie do kościoła mogą się nawet wydawać zabawne. Wszystko jednak dość szybko się kończy, kiedy główny bohater zaczyna rozumieć, że ten "dzień świstaka" przydarzył mu się nieprzypadkowo. Rob musi spojrzeć na swoje życie, przemyśleć podejmowane przez siebie decyzje i zrozumieć, co dla niego jest najważniejsze. Tak, zamiast głupkowatej komedii dostajemy historię o dojrzewaniu dorosłego faceta, który stojąc na ślubnym kobiercu musi dojść do wniosku, czego tak naprawdę chce od życia.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3Y2ZcvayGuwvIgsGARUz6xP7dc-oMBEZpu42eo3vpBw-SXvzShcvPwoA3J9YOUI3RPsYknfMO3TwOZDSst37o9YyoeHogzfnhPJlHJ0i77H471e0KFwQdSPwGtR1GDwW3L6KqxfHEemw/s1600/naked1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="713" data-original-width="1600" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3Y2ZcvayGuwvIgsGARUz6xP7dc-oMBEZpu42eo3vpBw-SXvzShcvPwoA3J9YOUI3RPsYknfMO3TwOZDSst37o9YyoeHogzfnhPJlHJ0i77H471e0KFwQdSPwGtR1GDwW3L6KqxfHEemw/s640/naked1.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqeV1X4OPwqTNjv9Lv3F4KoDmoIhT2S9m3nzGbGMA40oXsbLn7_tEeidZZmGeuty3BuMv3Mv33NwfhhC7UpWB6a8jxnCHtThrK1QSpJXAP7Wwcd2fHiZ74uIGceg0SQuAqp5sgQWOvk6k/s1600/naked8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="712" data-original-width="1600" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqeV1X4OPwqTNjv9Lv3F4KoDmoIhT2S9m3nzGbGMA40oXsbLn7_tEeidZZmGeuty3BuMv3Mv33NwfhhC7UpWB6a8jxnCHtThrK1QSpJXAP7Wwcd2fHiZ74uIGceg0SQuAqp5sgQWOvk6k/s640/naked8.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
I w "Naked" najbardziej rażący jest ten brak zdecydowania. To głupkowata komedia? Komedia romantyczna? Czy komedio-dramat? Jak już wspomniałem Wayansa lubię głównie za głupie i jeszcze głupsze komedie, w których dominuje kiblowy humor. Ale sięgając po produkcję z najmłodszym z braci Wayans na okładce wiem, czego się spodziewać. Z pełną premedytacją sięgnąłem po "A Haunted House", czy "White Chicks". Doskonale wiedziałem, co mnie czeka po naciśnięciu "play". Zawsze dostawałem głupkowate komedie, przy których mój mózg mógł sobie odpocząć. I o ile w tych wszystkich "wayansowych" filmach mogłem się krzywić na słabe żarty, to zawsze znalazł się jeden, dwa lub trzy takie, przy których mój wyraz twarzy choć na chwilę wyglądał na zadowolony. W "Naked" takich scen brakuje. O ile sam pomysł i temat jest ok, to wykonanie już nie, a najbardziej przeszkadza ten brak zdecydowania twórców.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0fpDitTh74S_3P3zdfE2QPemn1rRMgFCKyJ3mpKRSp3qJ_7mNplarhLBOBMqsHr3aek1OyxL3bdVS7oC1h7KdpYy5FQMMlTeXjwhd0pCz6M9uQ3PnIQ_rZ2AahL0tMQFKmJ2W9WTxd58/s1600/naked4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="712" data-original-width="1600" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0fpDitTh74S_3P3zdfE2QPemn1rRMgFCKyJ3mpKRSp3qJ_7mNplarhLBOBMqsHr3aek1OyxL3bdVS7oC1h7KdpYy5FQMMlTeXjwhd0pCz6M9uQ3PnIQ_rZ2AahL0tMQFKmJ2W9WTxd58/s640/naked4.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhApuVkuwm-P0bGVwlGKorhFfdd4AN6XHDjnWwXiG_LngLungF8LGXY4esYjNvYIQ7ZUJOWARTgLK-9wKvnIBAg0EIUoRtsszAzda6tMR3dkgSsaTcfnAgbBNWy3kwCsCtW2lcH2LlmPD4/s1600/naked2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="712" data-original-width="1600" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhApuVkuwm-P0bGVwlGKorhFfdd4AN6XHDjnWwXiG_LngLungF8LGXY4esYjNvYIQ7ZUJOWARTgLK-9wKvnIBAg0EIUoRtsszAzda6tMR3dkgSsaTcfnAgbBNWy3kwCsCtW2lcH2LlmPD4/s640/naked2.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
I zdaję sobie sprawę z tego, że Netflix stara się uderzać w różne klimaty. Jakiś czas temu rozbili bank podpisując kontrakt z Adamem Sandlerem, którego głupkowate komedie biły rekordy popularności na tej platformie (tak przynajmniej było z "The Ridiculous 6"). Widocznie chcieli to powtórzyć z Marlonem Wayansem, ale coś nie wszyło. Może zamiast robić komedię romantyczną lepiej było wyłożyć pieniądze na trzecią odsłonę "A Haunted House"? Przecież nad tą serią pracują dokładnie ci sami ludzie, którzy odpowiadają za "Naked". A taki film na pewno usatysfakcjonowałby wielbicieli talentu Marlona Wayansa i nie byłby żadnym zaskoczeniem dla jego zaciętych przeciwników. A jeżeli już Netflix chce uderzyć w poważne tony, to niech da Wayansowi jakiś pełnoprawny dramat i nie bawi się w półśrodki. Adam Sandler dał radę w "Reign Over Me" (2007), więc dlaczego Marlon miałby poradzić sobie gorzej?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgny4Tni2PrBFQCuZ9pk0CAvVYDfPvxKVLZEbw5_yU3V_i7P6J3UEOWEJ6Ov1X28RSiAq7ocioJJg4bWKwh_lMFMutRR_M0BuUsVeft3ARdapAVPsHVgdPFrcT3WjrqHPmhfvYnm_B938A/s1600/naked5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="712" data-original-width="1600" height="284" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgny4Tni2PrBFQCuZ9pk0CAvVYDfPvxKVLZEbw5_yU3V_i7P6J3UEOWEJ6Ov1X28RSiAq7ocioJJg4bWKwh_lMFMutRR_M0BuUsVeft3ARdapAVPsHVgdPFrcT3WjrqHPmhfvYnm_B938A/s640/naked5.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
"Naked" to film absolutnie nijaki. Najnowsza komedia z Marlonem Wayansem w roli głównej nie zadowoli ani wielbicieli tego aktora, ani nie będzie kolejnym orężem dzierżonym w dłoni przez jego przeciwników. Wątpię, żeby po ten netflixowy exclusive sięgnęli entuzjaści komedii romantycznych...bo Wayans. Z tego samego powodu "Naked" nie odpalą fani "Groundhog Day". W końcu Marlon Wayans to nie Bill Murray, a Michael Tiddes to nie Harold Ramis. "Naked" to po prostu film dla nikogo. Netflix włączył do swojej kolekcji nieśmieszną komedię, która w połowie przeistacza się w produkcję udającą pouczające kino o wiecznym dzieciaku, który próbuje przeobrazić się w mężczyznę.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGUz_jsWWXCKxhhBIMqI5dqYwGHJwVBIiMFHBNFo2aCi-iofeq0MKI3BdGPpy_M9SX5J3Ca8P6LSczni_oy1hMOXBBZyz5HOkGS-emgmdOTwawo09-U-lPdZW-dEhFlRws7MU5qTkNqpY/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="95" data-original-width="1259" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGUz_jsWWXCKxhhBIMqI5dqYwGHJwVBIiMFHBNFo2aCi-iofeq0MKI3BdGPpy_M9SX5J3Ca8P6LSczni_oy1hMOXBBZyz5HOkGS-emgmdOTwawo09-U-lPdZW-dEhFlRws7MU5qTkNqpY/s640/2.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/nIgeVoVMv90" width="560"></iframe>
</div>
</div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-13770617122468162172017-07-09T19:40:00.000+02:002017-07-09T19:40:11.971+02:00Zarażając Azją: Zabawne i wzruszające kino drogi<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhayCF9_mPc2QosXraNIPPpvDdnHrGyqBxcaqvE-wyGeCUo5hWnJUQ95gLsiFs-yLn4hwi8jMmEZMPiUUi3x_SxuKZeJmR13zEbF9022U8935JaFLp7i5NyxxB3vKjdc-qNuyMaZ6w7doo/s1600/getting+home.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="732" data-original-width="500" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhayCF9_mPc2QosXraNIPPpvDdnHrGyqBxcaqvE-wyGeCUo5hWnJUQ95gLsiFs-yLn4hwi8jMmEZMPiUUi3x_SxuKZeJmR13zEbF9022U8935JaFLp7i5NyxxB3vKjdc-qNuyMaZ6w7doo/s400/getting+home.jpg" width="272" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Getting Home</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
(W stronę domu)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 2007</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> komedia/dramat</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj: </b>Chiny/Hong Kong</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Getting Home" po raz pierwszy widziałem niemal 10 lat temu, kiedy to łykałem kolejne horrory, komedie i dramaty z kontynentu azjatyckiego. Skupiałem się wyłącznie na produkcjach japońskich, chińskich i koreańskich - w sumie do tej pory jeżeli sięgam po jakieś azjatyckie obrazy, to skłaniam się właśnie w stronę tych krajów. Na "Getting Home" wpadłem zupełnie przypadkiem i już sam krótki opis wydał mi się na tyle niebanalny i interesujący, że zdecydowałem się zobaczyć tę produkcję Yanga Zhanga. Niezbyt doświadczonego filmowca, dla którego "Getting Home" był dopiero piątą wyreżyserowaną produkcją.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjquXP8agX62ZAPnPqN62a2thWYgcFK6QFFyWVkrlC_ul5QI8eTuxtFerYTiA83BfUsTHFgi4C5pwj-y6DiSt6tbcsJFcxGLax0GNl2dnQujw7redWJ9Lybm2elzeCesB6FMQJ330AXCPE/s1600/getting1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="457" data-original-width="771" height="378" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjquXP8agX62ZAPnPqN62a2thWYgcFK6QFFyWVkrlC_ul5QI8eTuxtFerYTiA83BfUsTHFgi4C5pwj-y6DiSt6tbcsJFcxGLax0GNl2dnQujw7redWJ9Lybm2elzeCesB6FMQJ330AXCPE/s640/getting1.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Głównym bohaterem dramatu jest Zhao, który po śmierci swojego kumpla z pracy postanawia dostarczyć jego ciało w rodzinne strony, czyli na drugą stronę Chin. Problem w tym, że mężczyzna ma zbyt prosty plan, który sypie się już niemal na początku. Wyrzucony wraz ze zwłokami z autobusu musi próbować innych sposobów, żeby przewieźć ciało swojego przyjaciela i nie zwrócić na siebie uwagi stróżów prawa. Na domiar złego Zhao nie posiada wystarczających funduszy, którymi mógłby opłacić transport. Jego podróż to prawdziwa przygoda pełna goryczy, wzruszeń, ale również śmiechu i radości. Na swojej drodze Zhao spotyka przeróżnych ludzi, którzy urozmaicają jego i tak już ciekawą przeprawę przez niemal całe Chiny.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUGioM-FFvU9igwFU157I-epSIexEP9jkAGi9zhxQB87bP9dGk9_Dl2767hfLF1oDF0cghUnZ6Uj8wCX08LIS9wV742F9rkaD4U9L39Mu54LNOyyCSvlT1d6P3hbt1J6fTzcJyOV6dXw8/s1600/Getting2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="456" data-original-width="770" height="378" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUGioM-FFvU9igwFU157I-epSIexEP9jkAGi9zhxQB87bP9dGk9_Dl2767hfLF1oDF0cghUnZ6Uj8wCX08LIS9wV742F9rkaD4U9L39Mu54LNOyyCSvlT1d6P3hbt1J6fTzcJyOV6dXw8/s640/Getting2.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1rsPcTqBFxUYTVJoQ4Dtp1Dx-k8-yGtc4vPD_90ydi_u4KBSjqT7AO5FBJg4Xd_wiU03kIQJ1HM9IF2GndEycqjE9NTU4weu88uNatxFP0Ac7uBxbDsDwbGuSX_E3Ay113upTvSJ52os/s1600/getting3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="457" data-original-width="772" height="378" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1rsPcTqBFxUYTVJoQ4Dtp1Dx-k8-yGtc4vPD_90ydi_u4KBSjqT7AO5FBJg4Xd_wiU03kIQJ1HM9IF2GndEycqjE9NTU4weu88uNatxFP0Ac7uBxbDsDwbGuSX_E3Ay113upTvSJ52os/s640/getting3.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jak już wspomniałem pierwszy raz "Getting Home" widziałem dość dawno temu i pamiętałem historię, sporo szczegółów z całego filmu, ale z głowy kompletnie wyleciał mi tytuł. Na szczęście w końcu udało mi się go odnaleźć. Wyreżyserowany przez Yanga Zhanga film to prawdziwe arcydzieło kina drogi. To produkcja pełna wzruszeń, dobrego humoru i osobistych dramatów głównego bohatera. A przede wszystkim to niezwykle oryginalna produkcja, która na szczęście nie doczekała się jeszcze amerykańskiego remake'u (a może się doczekała, ale o tym nie wiem).</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYMJF1Qug5T80y3artVK3c61oZ5eNhxaF5d6yAJnN0Q0MHQdBBCGpMDwymZeE5VMuzOlr62sRBu3XOCMw5nNmsBaKN7Va0HO7sSXhL2qq9PpsoCG_xADHc-s8bqBGf2LHu5Ub3RQSdSJg/s1600/getting4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="378" data-original-width="637" height="378" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYMJF1Qug5T80y3artVK3c61oZ5eNhxaF5d6yAJnN0Q0MHQdBBCGpMDwymZeE5VMuzOlr62sRBu3XOCMw5nNmsBaKN7Va0HO7sSXhL2qq9PpsoCG_xADHc-s8bqBGf2LHu5Ub3RQSdSJg/s640/getting4.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHfHA0J2QPrbwt9WavRjFcdDdcws_TT9dax3fQf45XPQ9CTUntsOz7oxrrpkYcwwzPOdd8Hqv41ULqMhjIcDtVluRCDcmMNbcUSzHM1rRgBUOzpe1pTgEGJVHt8vjda86hA3GWYm4IZ6w/s1600/getting5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="458" data-original-width="772" height="378" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHfHA0J2QPrbwt9WavRjFcdDdcws_TT9dax3fQf45XPQ9CTUntsOz7oxrrpkYcwwzPOdd8Hqv41ULqMhjIcDtVluRCDcmMNbcUSzHM1rRgBUOzpe1pTgEGJVHt8vjda86hA3GWYm4IZ6w/s640/getting5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Główną siłą napędową "Getting Home" jest Zhao, w którego wciela się Benshan Zhao. Film wyreżyserowany przez <span style="text-align: justify;">Yanga Zhanga to swoisty "one man show", w którym główny bohater na swojej drodze spotka masę epizodycznych postaci. I to właśnie interakcje i ogromna motywacja Zhao pcha ten film do przodu. Chociaż konstrukcja "Getting Home" jest prosta, w końcu główny bohater musi dotrzeć z punktu A do punktu B, to jednak niezwykle ważne są wszelkie przeciwności, które spotyka na swojej drodze, ale też sposób, w jaki je pokonuje. Zhao to taki pechowy szczęściarz. "Getting Home" to z jednej strony prześmieszna komedia, wszak sam powód podróży jest niezwykły. A z drugiej to głęboki film, który skrywa w sobie podwójne dno. Ponadto warto zwrócić uwagę na świetne zdjęcia, które dodatkowo ozdabiają podróż Zhao. Mamy tutaj ogromną różnorodność krajobrazów, a kamerzysta doskonale wie ja uchwycić w obiektywie prawdziwe piękno terenów, które przemierza główny bohater.</span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIyKJb1nHeytJagvyKw22xix-e0RN7LvbgjqrkZ2tS0tvZTcf5SOt8NPC1M-3X3EP8oYXCQUSrtnB4WBZ_sSTI4JxycozhTttz4wbWwv2NhfSTMA1scIkdgcbQo3WuZV_Fv0qBAZc2Oss/s1600/getting6.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="458" data-original-width="771" height="380" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIyKJb1nHeytJagvyKw22xix-e0RN7LvbgjqrkZ2tS0tvZTcf5SOt8NPC1M-3X3EP8oYXCQUSrtnB4WBZ_sSTI4JxycozhTttz4wbWwv2NhfSTMA1scIkdgcbQo3WuZV_Fv0qBAZc2Oss/s640/getting6.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlkT2Mg1F3AYE974qDaonS_kpKh6TZ0YB5TUWJBs9fqEWOt60mx3nAfYBRHTROjlgz7yOeXN14TrEiAdQlGRJCKWro-bprFpzhtoBzKG2lbsnwAvx_d3HYAPs0Vcwlgha9PVdKSII7dlY/s1600/getting7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="458" data-original-width="771" height="380" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlkT2Mg1F3AYE974qDaonS_kpKh6TZ0YB5TUWJBs9fqEWOt60mx3nAfYBRHTROjlgz7yOeXN14TrEiAdQlGRJCKWro-bprFpzhtoBzKG2lbsnwAvx_d3HYAPs0Vcwlgha9PVdKSII7dlY/s640/getting7.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggPueWGcDwuGnUhxuxqH_FoFI7sDfymC0fQKW1WytLMm5e2nrxAtzCtgAEUtLl_L9PSCWsLwAUjmpFLuT80SnYsaZju0ZK1QNMPVk3PWPJ2SJfw4spDUyG7amT25Hfk1aZSBbuDT2bWt4/s1600/getting8.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="457" data-original-width="771" height="378" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggPueWGcDwuGnUhxuxqH_FoFI7sDfymC0fQKW1WytLMm5e2nrxAtzCtgAEUtLl_L9PSCWsLwAUjmpFLuT80SnYsaZju0ZK1QNMPVk3PWPJ2SJfw4spDUyG7amT25Hfk1aZSBbuDT2bWt4/s640/getting8.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
"Getting Home" to dzieło absolutnie niesamowite. Oglądając go wręcz czuję jak z ekranu płynie radość życia. Główny bohater mimo ogromnego problemu i przeróżnych perypetii sprawia wrażenie człowieka beztroskiego, dla którego nie ma sytuacji bez wyjścia. Co prawda na pierwszym planie znajduje się tylko <span style="text-align: justify;">Benshan Zhao, ale do jego niesamowitej przygody swoją cegiełkę dokłada każda epizodyczna postać, z którą nasz bohater wchodzi w interakcję. </span>Yang Zhang stworzył dzieło kompletne, które potrafi wzruszyć do łez, ale za chwilę kompletnie zmienia ton i śmieszy niczym najlepsza komedia, w której trzonem żartów są niesamowite dialogi.</div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXx2TE560dooBuu_25aZq7CHe3-xpQxUTKIQiZzDfltoorv-vvKGjtfUlYFAVbyzEXIqacueTH8NDve9WpjxL35Ggm8tF2erkOL9NkdqrhNn1wcXdJ3CuP-fPf59bbyuvV8sz-Ig7vwSg/s1600/9.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="96" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXx2TE560dooBuu_25aZq7CHe3-xpQxUTKIQiZzDfltoorv-vvKGjtfUlYFAVbyzEXIqacueTH8NDve9WpjxL35Ggm8tF2erkOL9NkdqrhNn1wcXdJ3CuP-fPf59bbyuvV8sz-Ig7vwSg/s640/9.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/B4JpxVuGxTw?ecver=1" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-70668209572765644932017-07-07T20:43:00.000+02:002017-07-07T20:43:24.453+02:00Filmy za "Dychę": walka o mikroprocesor potrafiący wykonać około tryliona operacji w ułamku sekundy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjly2Z8pzwA2fEVW-ye8gGdkcUA2K_60uxLl9YJATHuziGnEc6pBk3VMW3bmJOsMV51M3__k4Zls1M5KOiCdhRvVqryf5Fp8yFjW742huxhAUPAAXfEdSuObRbLunc564uRzgL8Ep_dO20/s1600/7686827.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="696" data-original-width="500" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjly2Z8pzwA2fEVW-ye8gGdkcUA2K_60uxLl9YJATHuziGnEc6pBk3VMW3bmJOsMV51M3__k4Zls1M5KOiCdhRvVqryf5Fp8yFjW742huxhAUPAAXfEdSuObRbLunc564uRzgL8Ep_dO20/s400/7686827.3.jpg" width="286" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">C.I.A. Codename: Alexa</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
(Kryptonim Alexa)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok: </b>1992</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> akcja/thriller</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Bardzo długo zabierałem się za ten film i teraz mocno tego żałuję. Za "Kryptonimem Alexa" stoi Joseph Merhi (niespokrewniony z Jalalem Merhim), który rozpoczynał swoją reżysersko-scenopisarsko-producencką przygodę w połowie lat 80-tych. Czy mógł być lepszy czas dla człowieka zajmującego się szeroko pojętym kinem akcji? Zakładam, że chóralnie odpowiedzieliście, że nie. Spod ręki Merhiego wyszło sporo filmów, które znają pewnie tylko najbardziej zagorzali fani tego typu produkcji okupujący w latach 90-tych wypożyczalnie kaset VHS. Joseph Merhi jako reżyser i scenarzysta nigdy nie wyszedł z tej niszy. Natomiast jako producent...też nie osiągnął niczego wielkiego. Jeżeli jesteście fanami Gary'ego Danielsa, to pewnie nie raz natknęliście się na film, którego producentem był Joseph Merhi. Jednak "Kryptonim Alexa" miał gwiazdy sporego formatu (z całym szacunkiem dla Danielsa), które w latach 90-tych gwarantowały niemałe zainteresowanie widzów. Lorenzo Lamas był już po serii "Snake Eater" i po pierwszych odcinkach serialu "Renegade". Kathleen Kinmont pojawiła się nie tylko w niezliczonej ilości filmów akcji, ale też w czwartej odsłonie serii "Halloween". A O.J. Simpson był znany jako najbardziej pechowy policjant z "Nagiej Broni". Szykował się hit, jakiego wielbiciele VHS-ów jeszcze nie widzieli!</div>
<a name='more'></a><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmgOVMtmtjEssRaXcuUMEw7OUmZWb6vfkzOdk8BcXkObOuLc2Z03GiFlvBM9SA4jd1wxv2Dx6kbwyl83s_x71KcafvfbRKI_aEWTaql35Qx2UITdfwHrhkpq7QMn9hPfp8z2iC5KUJBfY/s1600/alexa1.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="532" data-original-width="717" height="474" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmgOVMtmtjEssRaXcuUMEw7OUmZWb6vfkzOdk8BcXkObOuLc2Z03GiFlvBM9SA4jd1wxv2Dx6kbwyl83s_x71KcafvfbRKI_aEWTaql35Qx2UITdfwHrhkpq7QMn9hPfp8z2iC5KUJBfY/s640/alexa1.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Epicka poza Lorenzo Lamas po ustrzeleniu bandziora. Właśnie dla takich chwil ludzie wstępują do CIA.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Grupka bandziorów napada na budynek rządowy, kradnie superwydajny mikroprocesor (który potrafi wykonać około tryliona operacji w ułamku sekundy) i bierze zakładników. Policja, jak to policja okrąża miejscówkę, celuje ze wszystkich możliwych pistoletów do przestępców i zbiera się, żeby rozpocząć negocjacje. Wtem przylatuje jakiś luźny typ z kucykiem, który mówi, że wszystkim się zajmie. Tym luzakiem jest Mark Graver (Lorenzo Lamas). Ten wjeżdża do budynku na jakimś skuterze i szybko neutralizuje zbirów, jednak nie odzyskuje superwydajnego mikroprocesora (który potrafi wykonać około tryliona operacji w ułamku sekundy), gdyż ten zostaje połknięty przez szefa bandziorów, który zostaje zastrzelony. Podczas ceremonii pogrzebowej grupa zamaskowanych osób wykrada ciało zawierające procesor. Jednak szybko spotykają się z oporem ze strony policji. Jedna z prowodyrek wpada w ręce stróżów prawa i szybko zostaje przejęta przez Marka Gravera z CIA. Alexa (Kathleen Kinmont), bo tak ma na imię owa kobieta, pod "lekkim" szantażem staje się tajną bronią CIA do walki z Victorem Mahlerem (Alex Cord), który za wszelką cenę chce wejść w posiadanie superwydajnego mikroprocesora (który potrafi wykonać około tryliona operacji w ułamku sekundy). Kobieta jest ostatnią szansą dla CIA na dorwanie jednego z największych mafijnych bossów.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI8atEdcIC_0_B4ECYxJirU6gJ5vkjkZwZt7BdXjoJ3OSjv4YO2qm6QqfM33xb6YLGiFdoJg-W3GBVR6ciHk4IheX5emQiM3YFj9Fmu8D65kwczGM3EYrsFZDG7sHllEbAP4zJEElkHGU/s1600/alexa2.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="536" data-original-width="717" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI8atEdcIC_0_B4ECYxJirU6gJ5vkjkZwZt7BdXjoJ3OSjv4YO2qm6QqfM33xb6YLGiFdoJg-W3GBVR6ciHk4IheX5emQiM3YFj9Fmu8D65kwczGM3EYrsFZDG7sHllEbAP4zJEElkHGU/s640/alexa2.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jak wykradać ciało zmarłego, to tylko podczas ceremonii pogrzebowej!</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1tF4QyJ_n0Q_5BNIW1y2iw2hZ-UdJHQIVItulTTz9NQ0-subRHjeXtuYTUYfKSgU3uEFSWbTnytSx_C7UVg6mutczgCcG7UJc8SdJpYwZPrSH6S9Lya0kTdOkxd5y_f3Mt6KHpNjXtJ0/s1600/alexa3.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="535" data-original-width="717" height="476" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1tF4QyJ_n0Q_5BNIW1y2iw2hZ-UdJHQIVItulTTz9NQ0-subRHjeXtuYTUYfKSgU3uEFSWbTnytSx_C7UVg6mutczgCcG7UJc8SdJpYwZPrSH6S9Lya0kTdOkxd5y_f3Mt6KHpNjXtJ0/s640/alexa3.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">ABC ucieczki - pamiętaj, żeby uciekając przed policją biec samym środkiem pustej ulicy.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvNf-FnmhHbLNMWG2vfnJmOUZR3FInE2iboa0vPw7xOZn3DsKRyJoEoPZ0-aY022GIB8CEerGx0hv6dW1bybV0lA9vhk2eBcjGQSQ2rEWZSXEgQvenzJ6_aKWozp_TkLGE-uRrp1UEcGA/s1600/alexa4.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="537" data-original-width="716" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvNf-FnmhHbLNMWG2vfnJmOUZR3FInE2iboa0vPw7xOZn3DsKRyJoEoPZ0-aY022GIB8CEerGx0hv6dW1bybV0lA9vhk2eBcjGQSQ2rEWZSXEgQvenzJ6_aKWozp_TkLGE-uRrp1UEcGA/s640/alexa4.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Popularny "Nordberg" w akcji.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
"Kryptonim Alexa" to prawdziwe arcydzieło kina akcji z epoki VHS. Oglądając ten niesamowity spektakl wielokrotnie łapałem się za głowę zastanawiając się, jak to jest możliwe, że ludzie stojący za kamerami puścili tyle niedorzeczności. Na pewno ktoś znajdujący się na planie widział, co tu się odwala i pewnie zwracał uwagę reżyserowi. Jednak wierzę też w to, że Joseph Merhi wiedział co robi, specjalnie w tej produkcji umieścił taką ilość głupotek, żeby widzowie oglądając "Kryptonim Alexa" po ciężkim dniu pracy mogli wreszcie wyłączyć mózg i oddać się we władanie czystej rozrywce, w której logika nie ma racji bytu.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1GSDOVuCLssYd11hI8219C-Dfg8mi_iFaAsuqF7BmSjP9hjK0rzRaBEp2axn3yd6hJhJ739WQ0cVhcmq73n-0lTKmggYYFjrcg5z2L3vX1IHeug3Ts4FWiIvQ1WXVz0TxrnxEibtUUl8/s1600/alexa5.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="539" data-original-width="717" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1GSDOVuCLssYd11hI8219C-Dfg8mi_iFaAsuqF7BmSjP9hjK0rzRaBEp2axn3yd6hJhJ739WQ0cVhcmq73n-0lTKmggYYFjrcg5z2L3vX1IHeug3Ts4FWiIvQ1WXVz0TxrnxEibtUUl8/s640/alexa5.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Nordberg" po drugiej stronie lufy już nie czuje się tak komfortowo.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN_JX5FINEiheQ5fYj0yA4yJRcmbvukBgQq9lLHRXx10HvxG_SY-TUZPkGMOjLYBMFnlkWEau82sPpDsGg7IkX8nZmDdq6AqN7ttTZczaaBlbvXb5XCJfIp932_A8N0MYvESM-PxuPXb4/s1600/alexa6.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="539" data-original-width="717" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhN_JX5FINEiheQ5fYj0yA4yJRcmbvukBgQq9lLHRXx10HvxG_SY-TUZPkGMOjLYBMFnlkWEau82sPpDsGg7IkX8nZmDdq6AqN7ttTZczaaBlbvXb5XCJfIp932_A8N0MYvESM-PxuPXb4/s640/alexa6.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Rozrywki ludzi obrzydliwie bogatych nie mają żadnych limitów - walka na śmierć i życie w ogródku.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiDk0aGfzsXyiU7Ik2ze2ZJSl6LGWD0xg8LsatpMbnMIP1PZXumzxK87iahu1VjW41P142bamimo04Di5jvHppxjEs7f3zwe4W_Ekatl1t-6Mu3KwFjy5Jcr5GdSvkeDIeXP5dMN4i3XQ/s1600/alexa7.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="537" data-original-width="719" height="476" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiDk0aGfzsXyiU7Ik2ze2ZJSl6LGWD0xg8LsatpMbnMIP1PZXumzxK87iahu1VjW41P142bamimo04Di5jvHppxjEs7f3zwe4W_Ekatl1t-6Mu3KwFjy5Jcr5GdSvkeDIeXP5dMN4i3XQ/s640/alexa7.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Co byście woleli stracić? Język, czy oko?</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Cały "Kryptonim Alexa" to właśnie zbitek takich głupotek i to chyba największy czar tej produkcji. Już na początek dostajemy scenę, kiedy to Lorenzo Lamas wściekły wjeżdża jakimś skuterem do budynku opanowanego przez terrorystów. Oczywiście agent CIA jest bezbłędny, wykańcza wszystkich, co do jednego. Lorenzo Lamas jest w tej chwili niczym Chuck Norris. Niedługo później kolejna ciekawa scenka, czyli napad na kościół podczas ceremonii pogrzebowej. Widać, że bandyci są w gorącej wodzie kąpani i nie mogli poczekać, aż ciało znajdzie się na cmentarzu, ludzie się rozejdą, a oni na spokojnie mogliby gwizdnąć trumnę. I naprawdę nie trzeba czekać długo, żeby zobaczyć do czego zdolni są twórcy "Kryptonim Alexa". Zbiry po zabiciu pastora, ostrzelaniu ścian świątyni wychodzą ze zwłokami i co robią zaraz po wyjściu z budynku, kiedy są okrążeni przez policję? Oczywiście zdejmują kominiarki i uciekają biegnąć środkiem ulicy. Jeżeli z uśmiechem na ustach przejdziecie przez te początkowe scenki, to wiedzcie, że do końca czasu trwania tego niesamowitego show dostaniecie więcej takich perełek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXjdYeD3dApcuHWwO3w_b7jC1_H7im-K8Rx_pHDL-N8SMo6z2nYhfMEByQUYK4Z7hKgQS4fQz3hjtmGZQzcbfoGSvKpl5OGzn2y2Sh4mf9x51koHaNV5_27-nuDgY4eZvkRdvLxDYPapI/s1600/alexa8.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="538" data-original-width="718" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXjdYeD3dApcuHWwO3w_b7jC1_H7im-K8Rx_pHDL-N8SMo6z2nYhfMEByQUYK4Z7hKgQS4fQz3hjtmGZQzcbfoGSvKpl5OGzn2y2Sh4mf9x51koHaNV5_27-nuDgY4eZvkRdvLxDYPapI/s640/alexa8.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Najlepiej strzeżona oczyszczalnia ścieków (psssst, tak naprawdę to tajna baza CIA).</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9QDC-TXAGukPi8faNUzPVCYJ9QUSR8yrUsQYGKOd4Tig02pbYY0vEnm4PbgyvE9Pa_L0vvolcsX-9pI3y3T2pIh0x6rimkX4R8MlaRHV2Vtwd4QVXvbrFfnCQyiOw7QfNmW5Lj0ZUziw/s1600/alexa9.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="538" data-original-width="718" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9QDC-TXAGukPi8faNUzPVCYJ9QUSR8yrUsQYGKOd4Tig02pbYY0vEnm4PbgyvE9Pa_L0vvolcsX-9pI3y3T2pIh0x6rimkX4R8MlaRHV2Vtwd4QVXvbrFfnCQyiOw7QfNmW5Lj0ZUziw/s640/alexa9.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Takich niesamowitych ujęć Lorenzo Lamasa w "Kryptonim Alexa" nie brakuje.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgghlpRg3JzX_rBEDWXSQje2M9DveLPMK-g641rGZR0iccH-B_4UfhbHvK53YyhZLoALX6r87TpVuWRYTLHtK5ZZA5AAbXgoh9XDQXwtgNTJctfKF_JzjxeykbAMiqAMKVJRwGcA6XIyKQ/s1600/alexa10.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="537" data-original-width="717" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgghlpRg3JzX_rBEDWXSQje2M9DveLPMK-g641rGZR0iccH-B_4UfhbHvK53YyhZLoALX6r87TpVuWRYTLHtK5ZZA5AAbXgoh9XDQXwtgNTJctfKF_JzjxeykbAMiqAMKVJRwGcA6XIyKQ/s640/alexa10.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Pamiętacie o rozrywkach obrzydliwie bogatych ludzi? Tym razem mamy operację chirurgiczną przy basenie.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Jak już wspomniałem we wstępie dużym ładunkiem przyciągającym do "Kryptonimu Alexa" są aktorzy. Lorenzo Lamas przez cały film przechadza się po planie i pozuje, jakby był na jakiejś sesji fotograficznej. O.J. Simpson chyba dalej gra Nordberga z "Nagiej Broni", ale dzięki temu przynajmniej zapewnia solidną dawkę komedii (ciężko powiedzieć, czy to było zamierzone). <span style="text-align: justify;">Kathleen Kinmont zgodnie z tytułem produkcji powinna tutaj grać pierwsze skrzypce, ale sprawia wrażenie odsuniętej na plan dalszy. Jest jakby wycofana i nawet sceny z jej udziałem wyglądają tak, jakby była postacią drugoplanową. Natomiast nie zawodzą złoczyńcy. Alex Cord wcielający się w rolę Victora Mahlera jest zły do szpiku kości. Jednak potrafi świetnie maskować swoje czarne serce poprzez złowieszczy uśmieszek, który rzadko schodzi mu z gęby. Prawdziwą perłą jest jednak </span>Michael Bailey Smith grający typowego mięśniaka podlegającego Mahlerowi. Niestety Smith ma pewien problem, który doskwiera również Tilowi Schweigerowi. Ma głos kompletnie niepasujący do jego postury. I o ile Vlad (grany przez Smitha) budzi respekt, kiedy po prostu stoi i napina muskuły, tak cały czar pryska w momencie, w który odzywa się swoim cienkim głosikiem. Jednak w duecie z Alexem Cordem wypada świetnie i to jest niemal idealna para złoczyńców. O ile to szef mówi, a mięśniak wykonuje.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPiIfvBYfnlR3-1Y41GS3HeKYSzUGctHALv3cVla4FBVJiOv3j9w-4bK0BeXzejI2lX4DmdhjCMoYse66M-_s7K2Zyk4D-O66Co815UnEtA-AoBuX4z4tCd3lDjGUnURe8etq4_EFE7s4/s1600/alexa11.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="536" data-original-width="719" height="476" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPiIfvBYfnlR3-1Y41GS3HeKYSzUGctHALv3cVla4FBVJiOv3j9w-4bK0BeXzejI2lX4DmdhjCMoYse66M-_s7K2Zyk4D-O66Co815UnEtA-AoBuX4z4tCd3lDjGUnURe8etq4_EFE7s4/s640/alexa11.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W CIA nie ma lekko. Alexa musiała siedzieć po turecku przez kilka godzin, na szczęście jej kumpel przyniósł jej kieliszek wody.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHVL36B9dfySp7XBkGxoyASNJYOqPdtIs7dMjNTyj1ZWzF12b7U45g_CuS6caChyE5uyMK_z9mV3EyyrnR-uX8GAk4o5DEx4p1xv0LmfzJ-yVPtTuBJXyZXnaTwdSZrzgom5P8MUzI8ug/s1600/alexa17.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="538" data-original-width="716" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHVL36B9dfySp7XBkGxoyASNJYOqPdtIs7dMjNTyj1ZWzF12b7U45g_CuS6caChyE5uyMK_z9mV3EyyrnR-uX8GAk4o5DEx4p1xv0LmfzJ-yVPtTuBJXyZXnaTwdSZrzgom5P8MUzI8ug/s640/alexa17.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Nordberg" zachwycony nową wybuchową zabawką...</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOKKPIehmr3H3kafHb7gOSMxThTsQPE4O9fVyJvlxJRMVNeGmq2kBncHyJL9fPzgvdz6F8YbaHBAlcX-sOtUEQBeyMsHO4kFKrJV9d_9B_D9MoOjsqSR6WdcdQykSwomfHIs8g6C50_Hs/s1600/alexa16.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="537" data-original-width="717" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOKKPIehmr3H3kafHb7gOSMxThTsQPE4O9fVyJvlxJRMVNeGmq2kBncHyJL9fPzgvdz6F8YbaHBAlcX-sOtUEQBeyMsHO4kFKrJV9d_9B_D9MoOjsqSR6WdcdQykSwomfHIs8g6C50_Hs/s640/alexa16.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">...która zostawia po sobie dziury niczym wyrzutnia rakiet.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
"Kryptonim Alexa" to świetny przykład tego, jak robiło się w latach 90-tych kino akcji. Nic nie musiało trzymać się kupy, scenariusz mógł się skupiać na jednym elemencie, do którego dopisywana była cała reszta. W przypadku filmu Josepha Merhiego tym "centrum wszechświata" był mikroprocesor (<span style="text-align: justify;">który potrafi wykonać około tryliona operacji w ułamku sekundy). I tak naprawdę nigdzie nie jest powiedziane, dlaczego główny zły tak bardzo chce mieć ten wynalazek. Po prostu go chce i już! W trakcie jednej z rozmów w tajnej bazie CIA (ukrytej pod oczyszczalnią ścieków ochranianą przez grupkę uzbrojonych po zęby gości w beretach) padają jakieś słowa odnośnie sterowania rakietami, itp. Ale to tyko jeden i to bardzo króciutki epizod w całym trwającym 90 minut filmie. Ten cały procesor to zaledwie pretekst, który ma doprowadzić do bitki, strzelaniny i bitki, a później jeszcze do strzelaniny. Ale to jest też piękno tego typu "spektakli". Teraz producenci, żeby ukryć swoje braki scenariuszowe, czy w ogóle brak pomysłu na fabułę, muszą zasypywać ekran nieskończoną ilością efektów specjalnych, kombinować z milionem kamer (które zupełnie przypadkowo wszystkie ustawione są na maksymalnym "zoomie") albo jakimiś bajerami w stylu 3D. Kiedyś takie niedostatki było trudniej przykryć, przez co spora część akcyjniaków obfituje w różnego rodzaju śmiesznostki, które są swoistą wizytówką epoki VHS.</span></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz16rf8aD6RwIQxgpvzWrj-ksWtWQCUvVN8yHkrvfwr0DtYxYuCTHtwlpm0dSfqW-NT8qGbK7QtIrkHmNV1iaV93XNt8Xq4r0i7dQWzfnhb0boO5Dom8Q651HFjV7z8Z2nP8uwqtNNWOg/s1600/Alexa13.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="537" data-original-width="720" height="476" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgz16rf8aD6RwIQxgpvzWrj-ksWtWQCUvVN8yHkrvfwr0DtYxYuCTHtwlpm0dSfqW-NT8qGbK7QtIrkHmNV1iaV93XNt8Xq4r0i7dQWzfnhb0boO5Dom8Q651HFjV7z8Z2nP8uwqtNNWOg/s640/Alexa13.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bycie złolem nie jest łatwe, trzeba umieć zajmować się dziećmi.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxosuQkNx8JtYYs3_3IODX3DnmY8Q3yriI25c3t3qsWjLRgIgaJoFbj6VasCVCTb2TKN7gcZWiDhR1zFPcMXhJO_OALQmfMkQyKiJDnK7lKfODw7XdgY06AIns5nsRzgLXKjHoGogakys/s1600/alexa12.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="538" data-original-width="717" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxosuQkNx8JtYYs3_3IODX3DnmY8Q3yriI25c3t3qsWjLRgIgaJoFbj6VasCVCTb2TKN7gcZWiDhR1zFPcMXhJO_OALQmfMkQyKiJDnK7lKfODw7XdgY06AIns5nsRzgLXKjHoGogakys/s640/alexa12.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Ooooo tak! Szykuje się wiekopomna bitka w scenerii znanej z "Commando" (i wielu innych filmów, w których są rury).</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZrUPgGbdT2g9csWLF4SwiXM_0WWlfkOfrocu9_dcWqUo4htNX1RMDiHAHN95FD0c-4hTPqY4YS5ULWa8AFE-ptX2-5paWT7WvUzHGpYZr8jLoHGIMvS7KGZXYGf-4Jhvs-UfOOM2M6xQ/s1600/alexa14.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="538" data-original-width="719" height="478" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZrUPgGbdT2g9csWLF4SwiXM_0WWlfkOfrocu9_dcWqUo4htNX1RMDiHAHN95FD0c-4hTPqY4YS5ULWa8AFE-ptX2-5paWT7WvUzHGpYZr8jLoHGIMvS7KGZXYGf-4Jhvs-UfOOM2M6xQ/s640/alexa14.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Cieniutki głosik Michaela Bailey'a Smitha kompletnie nie pasuje do jego demonicznego wyrazu twarzy.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoM4enYp4kCgvlGpLkCs5LZfhWGoFTojcwGYYJ9c0COXHq-CFKlqy6KCsSmVq5CcUUVqQwtotbLK9F-xxnMxFZL5TkIBisRhvVupKz4-jXi0IN_Fj7PWlv0BMhwxmfo6jpSd6ttgkCzLw/s1600/alexa15.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="538" data-original-width="717" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoM4enYp4kCgvlGpLkCs5LZfhWGoFTojcwGYYJ9c0COXHq-CFKlqy6KCsSmVq5CcUUVqQwtotbLK9F-xxnMxFZL5TkIBisRhvVupKz4-jXi0IN_Fj7PWlv0BMhwxmfo6jpSd6ttgkCzLw/s640/alexa15.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Victor Mahler to złol jaki mało, sami zobaczcie jaki jest zły!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Joseph Merhi odwalił w przypadku "Kryptonimu Alexa" kawał dobrej roboty. Drugiego takiego zabawnego akcyjniaka z lat 90-tych ze świecą szukać! Żaden z pojawiających się na ekranie bohaterów nie myśli logicznie. Nikogo nie zrażają porażki, czy głupie wpadki. Każdy prze do przodu licząc na finalny sukces (albo nawet nie). O ile wśród pozytywnych bohaterów jest raczej posucha (no może poza "Nordbergiem"), to złole skutecznie ten niedostatek nadrabiają i co chwilę serwują zestaw totalnych idiotyzmów. Głupota, brak konsekwencji i myślenia przez bohaterów są tak urocze, że ciężko nie lubić "Kryptonimu Alexa". Zakończenie już kompletnie rozłożyło mnie na łopatki i dłonie same złożyły mi się w kształt serca. To zdecydowanie jeden z najprzyjemniejszych obrazów, które trafiły do cyklu "filmy za dychę". Nie męczył, ale bawił. Co ciekawe zaledwie rok po premierze "Kryptonimu Alexa" powstał jego sequel, który został wyreżyserowany przez samego Lorenzo Lamasa (aż ciężko nie uśmiechnąć się w tym momencie :-) ).</div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmOqe0-3zlPJsWmWByCC755QzfJZRzKmWwnJiHv-i-cul0fovm0BgsXRR3mbQP4AFOq84UqbKv17XfqGn6LCyR7l0r0cKaHP9yi6u3F0opFw2HQQpcUDPOM-fVa_P1pyp42d0F3umsI5c/s1600/8.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="99" data-original-width="1260" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmOqe0-3zlPJsWmWByCC755QzfJZRzKmWwnJiHv-i-cul0fovm0BgsXRR3mbQP4AFOq84UqbKv17XfqGn6LCyR7l0r0cKaHP9yi6u3F0opFw2HQQpcUDPOM-fVa_P1pyp42d0F3umsI5c/s640/8.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/M9d_hEBXW-w?ecver=1" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-19054799074290623912017-06-18T20:31:00.002+02:002021-05-10T13:47:06.182+02:00Straszenie Jessiki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-WZgU6tp20eWH9aTiqI2kdxHlOErD058LwW4L91d5oHOOo8lYXxa2-TRUomPUHlX3qko63Gfo9hWFnHxzGp2niHpVqk_N5iB1VUIGt9_GHPPnMIkCjJ7fxLLzpx5h7X9YGnhdmS7oI3M/s1600/tumblr_ol73f7uRoA1rvcbsxo1_1280.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1584" data-original-width="1056" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-WZgU6tp20eWH9aTiqI2kdxHlOErD058LwW4L91d5oHOOo8lYXxa2-TRUomPUHlX3qko63Gfo9hWFnHxzGp2niHpVqk_N5iB1VUIGt9_GHPPnMIkCjJ7fxLLzpx5h7X9YGnhdmS7oI3M/s400/tumblr_ol73f7uRoA1rvcbsxo1_1280.jpg" width="266" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Let's Scare Jessica To Death</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 1971</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> horror/dramat</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Bardzo długo chodził za mną ten film. Mimo tego mocno się przed nim wzbraniałem, głównie z powodu tytułu. Cóż może się kryć za tytułem "Przestraszmy Jessikę na śmierć"? Jak dla mnie to jakaś teen drama zamieniona w horror. I już nawet układałem sobie w głowie najgłupsze możliwe scenariusze. Wygrywał ten, w którym Jessica jest nielubiana w szkole, a popularne dziewczynki decydują się zrobić jej psikusa. Oczywiście ten niewinny żarcik miał doprowadzić naszą bohaterkę do utraty życia. I żadnej roli nie odgrywał dla mnie rok produkcji, bo przecież w 1971 roku też mógł powstać film o przytoczonej przeze mnie fabule. Ale w końcu się przełamałem, odpaliłem "Let's Scare Jessica To Death" i już przygotowywałem się na totalne dno, tym bardziej, że za reżyserię odpowiadał debiutant, John D. Hancock.</div>
<a name='more'></a><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioz-2-fMi8H4HPBSsXr0Dx9yv5xY5fydCQRpxU221SBECwIRV2fAvETrfO1c89BTlUDr0gEd9E93ogXiIXD52oOrGFYEf2JxDe8OFamqy1S1GM17WuRGAYLC306cQntXaIjubqSC0hSIU/s1600/jessica4.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1278" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioz-2-fMi8H4HPBSsXr0Dx9yv5xY5fydCQRpxU221SBECwIRV2fAvETrfO1c89BTlUDr0gEd9E93ogXiIXD52oOrGFYEf2JxDe8OFamqy1S1GM17WuRGAYLC306cQntXaIjubqSC0hSIU/s640/jessica4.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nie ma to jak uciec z wielkiego miasta na wieś.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jessica jest bardzo dziwną osobą. Dziewczyna do niedawna leczyła się psychiatrycznie. Razem ze swoim mężem zdecydowała, że lepiej jej zrobi wyprowadzka z Nowego Jorku i przeniesienie się na wieś, gdzie będzie mogła wieść spokojne życie. W związku z tym Duncan za ostatnie posiadane pieniądze kupuje spory dom w ładnej okolicy. Para zabiera ze sobą przyjaciela o imieniu Woody, który ma pomóc we wprowadzeniu się do nowego miejsca i przy pracach w sadzie. Jessica ma dość osobliwe hobby, odbija na papierze napisy na nagrobkach, a następnie już zapisane kartki rozwiesza na ścianach. W trakcie podróży do nowego domu dziewczyna postanawia odrysować kilka wzorów z nagrobków znajdujących się na pobliskim cmentarzu. Kiedy wkracza na teren nekropolii zaczyna słyszeć dziwne głosy i widzi ubraną na biało młodą dziewczynę, która bardzo szybko znika. Jednak Jessica nie dzieli się swoimi wizjami z Duncanem i Woodym, boi się, że to nawrót jej problemów psychicznych. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że dom jest ogromny, a w jednym z jego pokoi zadomowiła się Emily. Przesympatyczna i dowcipna dziewczyna, która błyskawicznie dołącza do paczki. Mimo przyjaznej atmosfery Jessikę ciągle nawiedzają mrożące krew w żyłach szepty, jej wizje zaczynają przybierać na sile. W poprawie jej zdrowia psychicznego nie pomaga tajemnicza aura pobliskiego miasteczka, ani przerażająca legenda związana z domem zakupionym przez Duncana.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia69eV2lz3Aydnq6ZMtIKzgIb50zHsUY2EmI4DI1ZciHNK-CRNSXp0fkAo98lorxVKvibexZmmryjmXyaDzUUF2vhoXvOgugKSrda9Xo9KLT2ryK6Z_Fk-RxjDxF-19_Be3mvwKrdLBIw/s1600/jessica7.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1278" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia69eV2lz3Aydnq6ZMtIKzgIb50zHsUY2EmI4DI1ZciHNK-CRNSXp0fkAo98lorxVKvibexZmmryjmXyaDzUUF2vhoXvOgugKSrda9Xo9KLT2ryK6Z_Fk-RxjDxF-19_Be3mvwKrdLBIw/s640/jessica7.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Duncan i Woody starają się pomóc Jessice jak tylko potrafią.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLiJkXluBa0afrAgNjEQe86_6PhQotxgRWXuWxgT-dZ94eEdifZxMO_iKiEBV6qAs6C4EpeCiKIgzEyARJwJHlHYm7acU1qzuoVthsn5cIJh7uP8hD-Tgzdejg088QzGHhhFrW5LmW_sU/s1600/jessica10.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLiJkXluBa0afrAgNjEQe86_6PhQotxgRWXuWxgT-dZ94eEdifZxMO_iKiEBV6qAs6C4EpeCiKIgzEyARJwJHlHYm7acU1qzuoVthsn5cIJh7uP8hD-Tgzdejg088QzGHhhFrW5LmW_sU/s640/jessica10.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zebranie miejscowych oprychów, którzy nie przepuszczą żadnemu przyjezdnemu.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jak widać fabuła, która ukształtowała się w mojej głowie na podstawie samego tytułu filmu niewiele miała wspólnego z realiami. "Let's Scare Jessica To Death" to nie jest typowy horror. Próżno tu szukać lejącej się krwi, scen gore, czy jump scene. Chociaż podejrzewam, że gdyby ktoś teraz się złapał za kręcenie reamke'u to przynajmniej tego trzeciego elementu by nie zabrakło. Tutaj na pierwszym miejscu jest niepewność, zaraz za nią jest klimat. John D. Hancock bardzo dobrze poradził sobie z udźwignięciem tej fabuły. Nie zdecydował się na jakieś pokręcone dodatki, które mogłyby położyć ten film i sprawić, że byłby nierealistyczny. Widać, że "Let's Scare Jessica To Death" nie był drogim przedsięwzięciem, ale nie musiał być, bo historia tutaj przedstawiona broni się sama.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyhD3NnH9TK8qDzl1arSsHTcbHI4kGg_eAo2rhZG961J9V7qDyGrVCbo24ZakoVfcdwks9fVNEXFNjWi_Fftuc-PMzzCU76wXRu8Uk4BnZbBCEqrN7lYxTL4Smsor-Qe_grU0SPlmwqdE/s1600/jessica2.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="478" data-original-width="843" height="362" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyhD3NnH9TK8qDzl1arSsHTcbHI4kGg_eAo2rhZG961J9V7qDyGrVCbo24ZakoVfcdwks9fVNEXFNjWi_Fftuc-PMzzCU76wXRu8Uk4BnZbBCEqrN7lYxTL4Smsor-Qe_grU0SPlmwqdE/s640/jessica2.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nowy dom bardzo podoba się Jessice, ale również sprawia, że jej niepokój rośnie.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioCyD_xf2xyOs4nx0YesliZLmYe_xuh6CP9AkdiWX-BaIyb0vQgpK84HHP0EAMAUexVT0SNRn6LV-RK-tDBgivRdsdb03LD9d6z03KVwWioIJ5QFLrAOBtnJY3SgQ4Dbcmc2fda1xGwB0/s1600/jessica9.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioCyD_xf2xyOs4nx0YesliZLmYe_xuh6CP9AkdiWX-BaIyb0vQgpK84HHP0EAMAUexVT0SNRn6LV-RK-tDBgivRdsdb03LD9d6z03KVwWioIJ5QFLrAOBtnJY3SgQ4Dbcmc2fda1xGwB0/s640/jessica9.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dzika lokatorka Emily szybko dołącza do paczki przyjaciół.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jako, że główna bohaterka jest osobą leczącą się psychiatrycznie to jako widz nie wiedziałem, czy to, co widzi Jessica to zwidy spowodowane chorobą, czy też prawdziwe wydarzenia. Zresztą sama dziewczyna też tego nie jest tego pewna i tutaj mamy główną oś dramatu. Wraz z Jessiką przebywają jej mąż Duncan i przyjaciel Woody. Obywaj panowie obchodzą się z główną bohaterką jak z jajkiem. Widać, że chcą się nią opiekować i pomagać jej, nawet jeżeli ona tej pomocy nie chce. Problem w tym, że Jessica sprawia wrażenie osoby mocno zagubionej i skrajnie nieufnej wobec najbliższych, ale również wobec siebie samej. I w tym miejscu należą się ogromne oklaski dla Zohry Lampert, która wciela się główną bohaterkę. Wypada po prostu niesamowicie w roli osoby niepewnej wobec swojego stanu psychicznego. Na uwagę zasługuje również Mariclare Costello, która wciela się w postać Emily. Ta bardzo szybko zdobywa sympatię Duncana i Woody'ego, po czym owija ich sobie wokół palca. Jessica widząc co się dzieje nie reaguje, bo cały czas jest przekonana, że to wszystko tylko dzieje się tylko w jej głowie, z drugiej strony nie chce też wyjść na zaborczą. Natomiast Duncan i Woody są tutaj tylko statystami, wypadają bardzo blado w porównaniu do obu pań, ale zakładam, że taki właśnie był zamysł reżysera. </div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlEbgx-pOo1gxHqU259NVEH7FVAVrM2rKDs8ALqsJhAFtloxUbU7o_Ko07aXWm65KmAXMA7vMPzpFADWyfDRX2Du0VCs50cDFrGjLt7S42ySC_TjZWgCiRUahDSRUuAZZ3gfw7tPLDG74/s1600/jessica6.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="536" data-original-width="960" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlEbgx-pOo1gxHqU259NVEH7FVAVrM2rKDs8ALqsJhAFtloxUbU7o_Ko07aXWm65KmAXMA7vMPzpFADWyfDRX2Du0VCs50cDFrGjLt7S42ySC_TjZWgCiRUahDSRUuAZZ3gfw7tPLDG74/s640/jessica6.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czarująca Emily bez problemu owija sobie Duncana i Woody'ego wokół palca.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4HxllljpPSaAj71JzdGCb_fTAE-wli4hWSG4Yo_iy1s_NEBemoUx6NFEJndCA96b5qRsWTOJzrzs8smBbv977VHJ8zMBXGaMrihT8EYTOzVosNVaofJESMHmkK5eIay_GRvy4ZizIdx4/s1600/jessica8.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="720" data-original-width="1280" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4HxllljpPSaAj71JzdGCb_fTAE-wli4hWSG4Yo_iy1s_NEBemoUx6NFEJndCA96b5qRsWTOJzrzs8smBbv977VHJ8zMBXGaMrihT8EYTOzVosNVaofJESMHmkK5eIay_GRvy4ZizIdx4/s640/jessica8.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Odrysowywanie nagrobnych rzeźbień to bardzo dziwne i niepokojące hobby.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />
W "Let's Scare Jessica To Death" sporą rolę odgrywa też samo tło wydarzeń. Na pierwszym planie mamy Jessikę, która próbuje się uporać ze swoimi problemami psychicznymi, a raczej stara się je za wszelką cenę ukryć. A na drugim mamy podejrzane miasteczko, w którym żyją tylko agresywni starsi mężczyźni poobwiązywani bandażami. Momentami ci staruszkowie zachowują się jak nabuzowane testosteronem młokosy, u których ktoś obcy pojawił się na dzielni i trzeba mu pokazać, gdzie jego miejsce. Ponadto jest jeszcze ta tajemnicza historia związana z domem zakupionym przez Duncana. Już od samego początku coś tutaj nie pasuje. Już w momencie, kiedy Jessica przeprawia się przez rzekę przewoźnik dziwnie patrzy na nowo przybyłych, kiedy dowiaduje się jaki jest cel ich podróży. Oczywiście przy wychodzeniu na jaw kolejnych faktów robi się coraz ciekawiej.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVS_GwfyXHyklJk3RYyV3tz9DLJw2LBHrbs5mo6k2ePNVrY86zErcu6bv84tYLF6HzWyCDekYzBAbzErj0TSR3Wnp8f9X3Z4uFu3zqDkVn91jXxatM44Ny9WJZN-zInRfQVkAxL-njhgY/s1600/jessica11.png" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="480" data-original-width="853" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVS_GwfyXHyklJk3RYyV3tz9DLJw2LBHrbs5mo6k2ePNVrY86zErcu6bv84tYLF6HzWyCDekYzBAbzErj0TSR3Wnp8f9X3Z4uFu3zqDkVn91jXxatM44Ny9WJZN-zInRfQVkAxL-njhgY/s640/jessica11.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jessica zatracająca się w odmętach szaleństwa.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Pozostaje mi żałować, że tak długo wzbraniałem się przed "Let's Scare Jessica To Death". To naprawdę dobry horror wymieszany z dramatem. Tak naprawdę równie dobrze mógłby to być po prostu film psychologiczny, ale debiutujący w roli reżysera John D. Hancock zdecydował się podać tę historię jako horror. To bardzo specyficzna produkcja, która jest mocno utrzymana w stylistyce starego kina (tego sprzed lat 70-tych). Na ekranie nie uświadczy się lejącej się strumieniami posoki, nie ma też scen gore, czy strasznych mord wyskakujący nagle z ciemnego zakątka. Te elementy są tutaj po prostu niepotrzebne. Wystarczy dobrze zagrać niepewnością, tajemnicą i klimatem, żeby uzyskać niezapomniany obraz, który zostanie z widzem na długo po projekcji. Duże brawa należą się żeńskiej części obsady, bo to właśnie <span style="text-align: justify;">Zohra Lampert i </span><span style="text-align: justify;">Mariclare Costello grają tutaj pierwsze skrzypce.</span></div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfJg3pXo330K8aWUkScoH_5Okc8QUvulKmLYzLXJi_apvR7zLzAJsV_d1U5B17sFnMa9jK6rfox__LdQQBPxigxhOUROKs8wZvr3G-CVMvN1FPNJ_HHyAtGgMpcHOGcUgUtC6zZxPd1sE/s1600/7%252C5.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="96" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfJg3pXo330K8aWUkScoH_5Okc8QUvulKmLYzLXJi_apvR7zLzAJsV_d1U5B17sFnMa9jK6rfox__LdQQBPxigxhOUROKs8wZvr3G-CVMvN1FPNJ_HHyAtGgMpcHOGcUgUtC6zZxPd1sE/s640/7%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/cX4eZD3GiL0?ecver=1" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-18775785958587369492017-06-15T19:48:00.003+02:002017-06-15T19:49:42.026+02:00Znudzony Patrick Swayze<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvp7si9A0XWVaWZnLFwHUYE4g0Z_7LEIdHqU52x8d0BHRRV4lqEsH79kcWeY7eTLCM87qLJG5QtilG9vJ3SklMs_fGILEOHOjS_KkN2j-7b5imWXvt-VB-nkGphoR5Mwp45Jh5n6Mrj8o/s1600/steel+dawn+poster2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1500" data-original-width="1007" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvp7si9A0XWVaWZnLFwHUYE4g0Z_7LEIdHqU52x8d0BHRRV4lqEsH79kcWeY7eTLCM87qLJG5QtilG9vJ3SklMs_fGILEOHOjS_KkN2j-7b5imWXvt-VB-nkGphoR5Mwp45Jh5n6Mrj8o/s400/steel+dawn+poster2.jpg" width="267" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Steel Dawn</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
(Stalowy Świt)</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 1987</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> akcja/przygodowy/sci-fi</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Seria "Mad Max" rozpoczęła się w 1979 roku, kiedy to powstał pierwszy film, który nie mógł się poszczycić zbyt dużym budżetem. O obsadzonym w roli głównej 23-letnim Melu Gibsonie nikt wcześniej nie słyszał, a dla reżysera George'a Millera był to pełnometrażowy debiut. Mimo tych wszystkich przeciwności film odniósł sukces. Niedługo później, bo już w 1981 roku na ekrany kin trafiła kontynuacja "Mad Max 2: The Road Warrior", a cztery lata później przy duuużo większym budżecie niż jedynka i dwójka szeroko dystrybuowany był film "Mad Max: Beyond Thunderdome". Dlaczego o tym wspominam? Bo "Steel Dawn" ewidentnie pod niektórymi względami nie tylko wygląda, ale wręcz kopiuje serię "Mad Max". Za reżyserię odpowiadał Lance Hool, który wówczas miał w swoim dorobku wyłącznie "Missing in Action 2: The Beginning" (tak, to ta seria z Chuckiem Norrisem). Natomiast scenarzystą nie był wcale człowiek dużo bardziej doświadczony, bo dla Douga Leflera był to pierwszy samodzielny projekt (wcześniej współpracował przy disneyowskim "The Black Cauldron"). Panowie filmowcy z serii "Mad Max" pożyczyli chociażby pustynny, post-apokaliptyczny świat, a do głównej roli wybrali Patricka Swayze (amerykańska premiera "Steel Dawn" miała miejsce niedługo po "Dirty Dancing"). Ale dlaczego ich film nie podzielił losów produkcji George'a Millera?</div>
<a name='more'></a><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhezHgJfFQ0Q4zU3J5PVIzfMQYowl3wrnUPMuimnYNK3BjJ9g0JlwpN72f_7-EunDg7ZDtQ2x6_1QAQg4wgTRd4VLABiDJbFrqxmkoUMauSRUY-TjF3hyXW-pdqGY2PLXtOVUlZbwxfLCk/s1600/steel6.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="715" data-original-width="988" height="460" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhezHgJfFQ0Q4zU3J5PVIzfMQYowl3wrnUPMuimnYNK3BjJ9g0JlwpN72f_7-EunDg7ZDtQ2x6_1QAQg4wgTRd4VLABiDJbFrqxmkoUMauSRUY-TjF3hyXW-pdqGY2PLXtOVUlZbwxfLCk/s640/steel6.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bezimienny wojownik to prawdziwy mistrz walki, nie daje się podejść pustynnym grabieżcom.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Wyobraźcie sobie post-apokaliptyczny świat, w którym krajobraz stanowi głównie pustynia oraz skały wyrastające z kopców piachu. Po tym niezbyt gościnnym terenie podróżuje samotny wojownik, były żołnierz, który tylko dzięki nabytym przez lata umiejętnościom nie został zabity przez bandy grabieżców. Samotny bohater trafia w końcu w okolice małej farmy, gdzie decyduje się podjąć pracę w zamian za wyżywienie. Od tej pory wykonuje proste zlecenia, które mają usprawnić nawadnianie plonów i pomaga w innych mniejszych pracach związanych z farmą. Niestety miejsce, do którego trafił nasz bohater nie jest rajem. Zadrą w oku lokalnej społeczności jest Damnil. Miejscowy watażka, który przewodzi grupce awanturniczych obwiesiów. Oczywiście jego działania mają swój cel, poszukuje on źródła wody, które mógłby zagarnąć dla siebie. Wszak woda w post-apokaliptycznym świecie jest droższa od złota. Nasz bezimienny bohater w obronie farmy i zgromadzonych wokół niej ludzi decyduje się stanąć naprzeciw Damnila i jego małej armii.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe1WRCsk0gCY86ry6zxcGCRVR_lnFHkh4WIcwGqcjzQVB78Fchm6Dn8o4Edpzh3_MSxG-8nBHPoOBNIFlkskW2uIEWcewGP9dKI5WmapjCiYanhiwfSjxc6wkzq-dYpqsvYr2KEBrAQvM/s1600/steel11.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="717" data-original-width="990" height="462" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhe1WRCsk0gCY86ry6zxcGCRVR_lnFHkh4WIcwGqcjzQVB78Fchm6Dn8o4Edpzh3_MSxG-8nBHPoOBNIFlkskW2uIEWcewGP9dKI5WmapjCiYanhiwfSjxc6wkzq-dYpqsvYr2KEBrAQvM/s640/steel11.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Najnowocześniejszy pojazd w post-apokaliptycznym świecie, posiada napęd na czterech mężczyzn.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjslPrGfjuQq37MKxa5rQm3_juAuGONMhuUZR0WHf-hv6RnVH7zvQgA3Doiwyeg66op73awK8ycNobf7CgXr3td80St3Qx5TfuHHsDUqcBHvY9d803rZePn4Yv2Cyz5ZR_7ZExafUcpQ90/s1600/steel12.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="718" data-original-width="989" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjslPrGfjuQq37MKxa5rQm3_juAuGONMhuUZR0WHf-hv6RnVH7zvQgA3Doiwyeg66op73awK8ycNobf7CgXr3td80St3Qx5TfuHHsDUqcBHvY9d803rZePn4Yv2Cyz5ZR_7ZExafUcpQ90/s640/steel12.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Zgromadzenie miejscowej ludności prezentuje się naprawdę...licho.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi0VXxCyH5n4xhEcdHL5aYuSe-N5De8r5sk-oUQSJNG5c1VaCvEdGkM1WYjmEUBzcI5acn2GAHyVPLztfHI2kkpWXxEw2W8BBsTo2_JjKFR9dRl_oZ4cBcN3XJS5vXb13IRhirr_rjO54/s1600/steel9.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="717" data-original-width="987" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi0VXxCyH5n4xhEcdHL5aYuSe-N5De8r5sk-oUQSJNG5c1VaCvEdGkM1WYjmEUBzcI5acn2GAHyVPLztfHI2kkpWXxEw2W8BBsTo2_JjKFR9dRl_oZ4cBcN3XJS5vXb13IRhirr_rjO54/s640/steel9.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nasz bezimienny bohater współpracuje z doskonale sobie radzącym Tarkiem, który jest właścicielem farmy.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
"Steel Dawn" to film, który chciał być kolejnym "Mad Maxem". Każda scenka zawarta w tej produkcji wręcz to wykrzykuje. Problem jest jednak taki, że duet Hool/Lefler nie wiedział co robi. Jak sprawić, żeby kino rozrywkowe faktycznie było rozrywkowe? Dzięki temu "Stalowy Świt" ma naprawdę obiecujący początek, ale im dalej tym robi się gorzej. Nuda jest tutaj wszechobecna, a główny bohater bardzo szybko zaczyna drażnić. A im więcej dowiadywałem się o bezimiennym wojowniku tym bardziej nudną postacią się stawał. I nie pomagały te ciągle przymknięte oczy Patricka Swayze, czy jego wieczne patrzenie się w dal (jest tego aż za dużo). Nie mam pojęcia skąd w ogóle twórcom "Stalowego Świtu" przyszło do głowy, żeby główną rolę w tego typu produkcji powierzać temu konkretnemu aktorowi. Tutaj dużo lepiej sprawdziłby się jakiś mniej znany, ale bardziej wyrazisty wyrobnik z drugiego szeregu. Swayze przez cały film sprawia wrażenie nieobecnego, albo wręcz znudzonego, jakby ktoś go zmuszał do zagrania "Steel Dawn".</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi2VMfMSbiQz31N5sVLqfjRHvVxkSGWsym7JXNpFxp2Haosmls5XbhEhNo3hgDrNWoIpYacyh2Ctabe7uM0M0N4wNpOH5bfl7BlrOU6vEgKwBOSD9aDe7iChDDFDnn9Sd9rFOyD1WYKtE/s1600/steel4.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="715" data-original-width="986" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi2VMfMSbiQz31N5sVLqfjRHvVxkSGWsym7JXNpFxp2Haosmls5XbhEhNo3hgDrNWoIpYacyh2Ctabe7uM0M0N4wNpOH5bfl7BlrOU6vEgKwBOSD9aDe7iChDDFDnn9Sd9rFOyD1WYKtE/s640/steel4.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kwintesencja zła i podłości, czyli Damnil we własnej osobie.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNhbGhU18ARJJ_kBLfW8c6DMDQTrjOxoJ98SlbmUtB7fYrO9apxRkuz0PuZfdRsoeXqLtLiuUtQu6D4aOLxO25Fqv2sAcX2Q9XuuU4aI1uc8i1pr7yeRP5kv-JV_vfvtMj2l6kHK2DBJk/s1600/steel2.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="718" data-original-width="985" height="466" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNhbGhU18ARJJ_kBLfW8c6DMDQTrjOxoJ98SlbmUtB7fYrO9apxRkuz0PuZfdRsoeXqLtLiuUtQu6D4aOLxO25Fqv2sAcX2Q9XuuU4aI1uc8i1pr7yeRP5kv-JV_vfvtMj2l6kHK2DBJk/s640/steel2.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kąpiel to niezbyt wygodny moment na wizytę zapoznawczą (oczywiście Damnil ma to w dupie).</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO1mUh3d2g2W8FACiCjWZQ4YFkVyKN5sGIkquWX0DJo3TNi7xG5n3xsutyCCJJFk0h2rDm_WxCBXlznPxJ-thjby0pvxSpY-62xpJMDnVo6z4wytc_kMO6Y3c5yIvuMYNj28yplxj6YXc/s1600/steel1.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="719" data-original-width="990" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO1mUh3d2g2W8FACiCjWZQ4YFkVyKN5sGIkquWX0DJo3TNi7xG5n3xsutyCCJJFk0h2rDm_WxCBXlznPxJ-thjby0pvxSpY-62xpJMDnVo6z4wytc_kMO6Y3c5yIvuMYNj28yplxj6YXc/s640/steel1.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Sho to najbardziej przerażający złol tego świata. Przebiegły morderca i notoryczny okrutnik. A prywatnie (pewnie) fan hair metalu.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Ale może skoro główny bohater jest do niczego, to może chociaż główny złol wypada lepiej? Niestety nie. Anthony Zerbe wcielający się w Damnila stara się ile może, żeby wyciągnąć coś z tej postaci. Ale nie bardzo ma co wyciągać. Damnil to postać, która sprawia wrażenie epizodycznej. Ot pojawia się od czasu do czasu na ekranie, żeby coś zlecić swoim podwładnym. W sumie więcej gada niż robi. Jego niedostatki są nadrabiane przez Sho (Christopher Neame), czyli głównego zabijakę z obozu Damnila. I w tym przypadku również mamy do czynienia z inspirowaniem się "Mad Maxem", bo Sho wygląda jakby uciekł, z planu zdjęciowego drugiej lub trzeciej części serii George'a Millera. Tyle, że tam robiłby za jednego ze statystów, a tutaj jest głównym nemesis bezimiennego. I ten w przeciwieństwie do swojego szefa więcej robi niż mówi. Jak tylko Sho pojawia się na ekranie to wiadomo, że prędzej, czy później dojdzie do bitki. Oczywiście jak na barwnego złola przystało wygląda przekomicznie. Strój ewidentnie ma podkradziony z garderoby "Mad Maxa", ale z tą fryzurą na fana hair metalu prezentuje się niczym klown. Ale nie dajcie się zwieść, niejeden, który śmiał się z tego epickiego tapiru gnije teraz gdzieś pod piaskami.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHv-7Amfn8iTb56f3zb6nMqGAjeuOAA4Ww0ffEmpQmJuEJFQFj0jqoEqyXzTUOZv6sBJa-zpTg2pz3BUqZO_yV5z97o-MdlgDF2bmtWOf6gpc4S4YWir58UmuWuyAarAJ_4p2bX-pP-8I/s1600/steel5.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="718" data-original-width="990" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHv-7Amfn8iTb56f3zb6nMqGAjeuOAA4Ww0ffEmpQmJuEJFQFj0jqoEqyXzTUOZv6sBJa-zpTg2pz3BUqZO_yV5z97o-MdlgDF2bmtWOf6gpc4S4YWir58UmuWuyAarAJ_4p2bX-pP-8I/s640/steel5.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Nocne stanie na głowie, które pomaga w koncentracji energii.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6G4RMqhb65RvwT3cEeQjU3OEVOYZXwVAKLXALQVIOC7Y87U5ne6FLIckJDxZJslNkNd7ZaySygETD3PJPLNwR0SYcaTzsg3in50drKxAd2uL7HsN4buq84pEmtZbHRbg8pNhyjttinOY/s1600/steel8.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="716" data-original-width="985" height="464" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6G4RMqhb65RvwT3cEeQjU3OEVOYZXwVAKLXALQVIOC7Y87U5ne6FLIckJDxZJslNkNd7ZaySygETD3PJPLNwR0SYcaTzsg3in50drKxAd2uL7HsN4buq84pEmtZbHRbg8pNhyjttinOY/s640/steel8.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Od razu widać, że to się nie skończy tylko na piciu czystej wody ze źródełka...</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPn5VaTjig9aWGYSvT6KBgCTsSsXBvG_8GzEwYFFay_rdNmzbxsMD1z9iiOtA6JH8_su9v5P1MSYx61czr2A7Sbed9ADGwMwgdaKlxc45kpF2tUqqkZK2L0gBcocdZIOHi0VBZtkwi1ek/s1600/steel13.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="718" data-original-width="986" height="466" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPn5VaTjig9aWGYSvT6KBgCTsSsXBvG_8GzEwYFFay_rdNmzbxsMD1z9iiOtA6JH8_su9v5P1MSYx61czr2A7Sbed9ADGwMwgdaKlxc45kpF2tUqqkZK2L0gBcocdZIOHi0VBZtkwi1ek/s640/steel13.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">A nie mówiłem? (jak widać efekt Dolpha działa nawet bez Dolpha)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Fabularnie niestety jest tutaj straszliwa bieda. Ot główny bohater przychodzi pracować na farmie, pojawia się złol, okazuje się, że bezimienny jest świetnie wyszkolonym żołnierzem, ale nie chce wykorzystywać swoich umiejętności, ale zostaje do tego zmuszony. Oczywiście jest też odrobina miejsca na obowiązkowy romans. Nie mam nic przeciwko korzystaniu z klisz, czy utartych schematów, ale to też trzeba umieć wykorzystywać w taki sposób, żeby nie wywoływać u widza nieustannych napadów ziewania. Nuda wyzierająca z twarzy Patricka Swayze jest niesamowicie zaraźliwa. Nawet poza samym wyglądem Sho nie ma tutaj specjalnie z czego się pośmiać. "Steel Dawn" przypomina bardziej tanie produkcje z końcówki lat 90-tych, niż barwne filmy z lat 80-tych. Szkoda, bo jednak przez pierwsze kilka minut widać jakiś potencjał w "Stalowym Świcie", ale bardzo szybko ten potencjał zostaje pogrzebany.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNA7FBbai6XHgn0E64KdCESS5PQa9vlOH6sZy3jviUuq5N5vIwcu0lOcP5vgcEdb6KeSGejQGHXxHN5TGJiNp2WnG870jS0-HqfssqJCtf8UYamfETxRm-yOaZGjptfqh0OlATJbK-ZHw/s1600/steel10.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="714" data-original-width="986" height="462" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNA7FBbai6XHgn0E64KdCESS5PQa9vlOH6sZy3jviUuq5N5vIwcu0lOcP5vgcEdb6KeSGejQGHXxHN5TGJiNp2WnG870jS0-HqfssqJCtf8UYamfETxRm-yOaZGjptfqh0OlATJbK-ZHw/s640/steel10.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Mad Max"? Twórcy "Steel Dawn" nigdy nie słyszeli o takim filmie.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
"Steel Dawn" przypomina mi niskich lotów mockbuster, który miał być odpowiedzią na "Mad Maxa". Ale przecież pod koniec lat 80-tych nikt o takim terminie jak "mockbuster" nie słyszał, więc pozostanę przy określeniu "tania podróbka". Niestety nic w "Stalowym Świcie" nie zagrało. Historia jest skrajnie nieciekawa, bezimienny główny bohater sprawia wrażenie znudzonego, główny zły jest nijaki, a sam setting nie był w stanie uratować tej produkcji. Dzięki temu "Steel Dawn" wypada po prostu słabo, a najgorsze jest to, że wieje nudą. Nawet nie ma za bardzo z czego się pośmiać. Wydawałoby się, że twórcy zawarli tutaj wszystko to, co powinno się znaleźć w takim post-apokaliptycznym filmie, ale jak widać to nie wystarczyło.</div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSF1BybPJ6IKthbXtsXXiJYjsHtzDjmVJ8coTlEXEoA9Qu3iRWGtQL4BpT4PFKsS4bxiguZdungp5-sEuV6YL3VICwAqDDuKHIUmvMVvDLRXniG8ZDrXTqdmPAkKwnFv2CV6wVgzUaH2k/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="94" data-original-width="1259" height="46" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSF1BybPJ6IKthbXtsXXiJYjsHtzDjmVJ8coTlEXEoA9Qu3iRWGtQL4BpT4PFKsS4bxiguZdungp5-sEuV6YL3VICwAqDDuKHIUmvMVvDLRXniG8ZDrXTqdmPAkKwnFv2CV6wVgzUaH2k/s640/3.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/W0YNBkO2SI4?ecver=1" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-28721151504417680672017-06-11T15:27:00.003+02:002017-06-11T15:27:38.673+02:00Niezniszczalny McCoy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizWUe-iG9c3Z2qRIOozEV-CauV6B_ZcTFW635Hqxj3Rx3QSmNWJ-JdZuXQhZnJSDMlM_luyiEWkE0iss8Caq5hi_fTwzoOX6kkdCtZ7pnn5ox_pZHqgh3JIwNQ-zfRSCMOKHXXTjtbk6k/s1600/7728514.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="719" data-original-width="500" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizWUe-iG9c3Z2qRIOozEV-CauV6B_ZcTFW635Hqxj3Rx3QSmNWJ-JdZuXQhZnJSDMlM_luyiEWkE0iss8Caq5hi_fTwzoOX6kkdCtZ7pnn5ox_pZHqgh3JIwNQ-zfRSCMOKHXXTjtbk6k/s400/7728514.3.jpg" width="277" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>The Delta Force</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
(Oddział Delta)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 1986</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> akcja/przygodowy/dramat</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA/Izrael</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Chuck Norris to jeden z najważniejszych twardzieli kina akcji. Jedną ręką kładzie Seagala, a Stallone, Lundgren, czy Schwarzenegger wolą w ogóle nie wchodzić mu w drogę. W latach 80-tych Norris zaczął swoje dwie bardzo popularne serie filmowe. W 1984 roku swoją premierę miał pierwszy "Zaginiony w akcji", a zaledwie dwa lata później "Oddział Delta". Reżyserem "The Delta Force" był legendarny już Menahem Golan, czyli jeden z właścicieli Golan-Globus (oraz The Cannon Group). Chuck Norris już wówczas był swoistą marką, był świeżo po nakręceniu "Inwazji na USA" i rozpoczął swoją przygodę z serialem animowanym dla dzieci zatytułowanym "Chuck Norris: Karate Kommandos" (powstało tylko 5 odcinków). Norrisowi w "Oddziale Delta" miał partnerować weteran kina wojennego, Lee Marvin. Ten film po prostu nie mógł się nie udać.</div>
<a name='more'></a><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyS9RJXjI6pP8ThdrROIMyP2owVyKwfLDpT_u2b9HSxzf5l_ci4_z-IMjg0VyygfVadOnDNxUytolZIDrY2Qeb_2nmu9ajFsHzTrXlaKYOzNGuN284b1yvRx7IZqySzlUmTYg9iWExFnc/s1600/delta1.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="490" data-original-width="907" height="344" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyS9RJXjI6pP8ThdrROIMyP2owVyKwfLDpT_u2b9HSxzf5l_ci4_z-IMjg0VyygfVadOnDNxUytolZIDrY2Qeb_2nmu9ajFsHzTrXlaKYOzNGuN284b1yvRx7IZqySzlUmTYg9iWExFnc/s640/delta1.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tutaj nie ma żadnych wątpliwości, kto jest prawdziwym herosem nie zdarcia.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Dwóch bojowników terrorystycznej organizacji New World Revolution porywa samolot pasażerski, który miał lecieć z Aten do Rzymu. Napastnicy wymuszają na pilotach lot do Bejrutu. Na terenie samolotu dochodzi niemal do dantejskich scen, kiedy terroryści bestialsko biją jednego z pasażerów, starają się odseparować żydów od innych podróżujących. Tymczasem w USA pułkownik Nick Alexander (Lee Marvin) zbiera swoją grupę uderzeniową, której celem ma być odbicie uprowadzonych i zlikwidowanie terrorystów. W ostatniej chwili do oddziału Delta dołącza jego najsilniejszy punkt, major Scott McCoy (Chuck Norris). Drużyna pod dowództwem pułkownika Alexandra wyrusza do Bejrutu, żeby tam stawić czoła terrorystom i pokazać im gdzie raki zimują.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXUnCx6HupIi4UHtVhgCVB87evIGD9RXpLr7blQvGA5fbA7oph6NdcM_ipNvvzaFMoah5GkENT6mkQuzeXNIBLjdXNFkVkCIvo29RKuUrWR8ed3qDC6g_jxRhymZrpvuOUkdFOcZWub6g/s1600/delta8.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="490" data-original-width="907" height="344" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXUnCx6HupIi4UHtVhgCVB87evIGD9RXpLr7blQvGA5fbA7oph6NdcM_ipNvvzaFMoah5GkENT6mkQuzeXNIBLjdXNFkVkCIvo29RKuUrWR8ed3qDC6g_jxRhymZrpvuOUkdFOcZWub6g/s640/delta8.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Młody Janusz Rewiński zagrał jednego z bojowników New World Revolution.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsShTAJRBgHdwxUkdgu20qpi8t0kfmTb3yK-shyAA-bTJt9haHs1euOGek9SDc5spHUocthThaothSnerjVyBBIwYLPMPjsFCwOuhUityc6OzhDONmqFkx4cQPHtd-OBJlG_G7jViSfik/s1600/delta5.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="491" data-original-width="907" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsShTAJRBgHdwxUkdgu20qpi8t0kfmTb3yK-shyAA-bTJt9haHs1euOGek9SDc5spHUocthThaothSnerjVyBBIwYLPMPjsFCwOuhUityc6OzhDONmqFkx4cQPHtd-OBJlG_G7jViSfik/s640/delta5.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">McCoy długo toczył wewnętrzną walkę nie wiedząc, czy chce wrócić do oddziału Delta.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Ostatni raz widziałem "Oddział Delta" jeszcze za czasów świetności wypożyczalni kaset VHS, czyli bardzo dawno temu. Podejrzewam, że było to w okolicach początku lat 90-tych. Zresztą dużo bardziej w pamięć wrył mi się sequel z 1990 roku, gdzie już nie major, a pułkownik Scott McCoy rozprawiał się z handlarzami narkotyków. I to właśnie tam głównym złym był charyzmatyczny Billy Drago i <a href="https://www.youtube.com/watch?v=Y5cps9nydmU">niezapomniana walka McCoy'a z Carlosem</a>. Ale wracając do pierwszego "The Delta Force". Sięgając po ten film czułem się tak, jakbym oglądał go po raz pierwszy, chociaż niektóre scenki wydawały mi się znajome (np. motor strzelający rakietami).</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim6GDcvxnvxTzaueq34Ohv_58uK11QYSifPfIN0dM4rNZJeH54XdGvZsfF_652ph5k9rE28aKdv76c9z8tq0COmO01qYvcMo02bnuD6TVLIX5TcVWCjZErdLg4c_2FWobbhMPGkoB1oiA/s1600/delta4.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="491" data-original-width="906" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim6GDcvxnvxTzaueq34Ohv_58uK11QYSifPfIN0dM4rNZJeH54XdGvZsfF_652ph5k9rE28aKdv76c9z8tq0COmO01qYvcMo02bnuD6TVLIX5TcVWCjZErdLg4c_2FWobbhMPGkoB1oiA/s640/delta4.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Terroryści nie żartują, wąsy prowodyra to naprawdę poważna sprawa.</td></tr>
</tbody></table>
<span style="text-align: justify;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;">Warstwa fabularna w "Oddziale Delta" jest naprawdę niezła. Film rozpoczyna się niczym serial o komandosach, widz od razu jest wrzucony w środek akcji. Już w tej początkowej scence widać, kto wysuwa się na plan pierwszy i kto będzie tutaj tym największym twardzielem. Oczywiście Chuck Norris. Ten jednak pod wpływem chwili decyduje się zrezygnować ze swojego udziału w dalszych poczynaniach oddziału Delta. To też pozwoliło twórcom niedługo później pokazać jego wewnętrzną walkę. McCoy widząc w telewizji informacje o porwanym samolocie zastanawia się, czy wrócić do kumpli i pomóc im odbić zakładników, czy zostać i dalej opierać się o stół? Ale dramat głównego bohatera nie jest tutaj pokazany, ot stoi, patrzy się, w końcu zastyga w bezruchu. Jego wewnętrzna walka jest tylko symboliczna.</span></div>
<span style="text-align: justify;">
</span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiveHAAvTwEVPB3PJeKTPFT2Qch4c2kURfiyhm9T7NX3VBv0SkzpqZtfrIXF66v92HwYiv7lW8X28lS8Ag7Sgt69fv3QetngFki2D3VBQTD9BI2F74f9NEg_3E8RB5BcJXiSvjpgTeTF_U/s1600/delta11.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="492" data-original-width="907" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiveHAAvTwEVPB3PJeKTPFT2Qch4c2kURfiyhm9T7NX3VBv0SkzpqZtfrIXF66v92HwYiv7lW8X28lS8Ag7Sgt69fv3QetngFki2D3VBQTD9BI2F74f9NEg_3E8RB5BcJXiSvjpgTeTF_U/s640/delta11.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">W "The Delta Force" najważniejszy jest Chuck Norris, Lee Marvin tylko niekiedy mu asystuje.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Dużo większy dramat toczy się na pokładzie porwanego samolotu. Dwóch uzbrojonych terrorystów zdaje się nie mieć skrupułów i pierwsze co robią, to wyławiają spośród pasażerów żydów, których nienawidzą ponad wszystko. Przy czym nikt z podróżujących nie stara się nawet stawiać oporu. Oczywiście w tej sytuacji nie brakuje odwołania do zbrodni hitlerowskich z okresu II Wojny Światowej. Reżyser tylko delikatnie sugeruje pewne szczegóły, które nawet średnio obeznanemu w historii widzowi wiele powiedzą. Mniej więcej połowa czasu filmu toczy się właśnie we wnętrzu porwanego samolotu. I naprawdę wypada to nieźle, kompletnie nic nie zwiastuje przyszłej nawałnicy testosteronu i totalnej rozpierduchy, którą przywiezie ze sobą oddział Delta.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5NqxYlsQmQv986zanrnZ3NWTk23ycEwAzuJrpX5a5vth2B-s65hRlSmsY5fpyWi3-puFrXjF3I0A2MXmabaRrfG08EeeDyBPhUBdmuunQJeHfJVWXCPvNEW4HPeTDxUo1YiuZ8CJIsbg/s1600/delta9.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="490" data-original-width="906" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5NqxYlsQmQv986zanrnZ3NWTk23ycEwAzuJrpX5a5vth2B-s65hRlSmsY5fpyWi3-puFrXjF3I0A2MXmabaRrfG08EeeDyBPhUBdmuunQJeHfJVWXCPvNEW4HPeTDxUo1YiuZ8CJIsbg/s640/delta9.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"Wszyscy gotowi? Można zaczynać? Zatem otwieram nasz program już!" Delta Force gotowi do działania.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: right;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
Druga połowa "The Delta Force" to już zupełnie inna bajka. To tutaj dostajemy efektowne strzelaniny, pościgi, pojedynki McCoy'a z podrzędnymi terrorystami. Oddział Delta po prostu napiera na wroga nie bacząc na konsekwencje swoich działań. Trup ściele się gęsto, ale oczywiście tylko po tej złej stronie. Amerykańscy komandosi nawet nie muszą celować, oni po prostu naciskają spust, a naboje same z siebie znajdują odpowiedni cel. Wówczas dramat budowany w pierwszej połowie filmu gdzieś pryska, kompletnie znika, a ustępuje miejsca efektownej rozwałce. Dzięki temu <span style="text-align: justify;">Menahem Golan zadowolił dwie grupy widzów, a pewnie za sprawą Chucka Norrisa przyciągnął jeszcze jedną grupę, wielbicieli sztuk walki. Niestety nasz brodaty bohater niewiele się tutaj bije, głównie strzela, albo wykonuje jakieś ekwilibrystyczne popisy jeżdżąc na motorze. Ale nadal jest to prawdziwy "american hero", taki stereotypowy, zabójczy dla wrogów, ale również bardzo dbający o swoich kompanów.</span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWk8o55E-LXAj2WQRuTl063RFr0wPweVOq_2OOm6YdGKQOiLGeEj_rU4d6vDcY3u4MJtgobkh2wuA6sefMY1VftHg5tgYqD8auH38ohNIdJ1n2ProjO64b9NBR-4jiBhA_Zk7YdN4diXM/s1600/delta7.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="491" data-original-width="905" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhWk8o55E-LXAj2WQRuTl063RFr0wPweVOq_2OOm6YdGKQOiLGeEj_rU4d6vDcY3u4MJtgobkh2wuA6sefMY1VftHg5tgYqD8auH38ohNIdJ1n2ProjO64b9NBR-4jiBhA_Zk7YdN4diXM/s640/delta7.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Uśmiech Chucka Norrisa mógłby z powodzeniem rozbrajać bomby.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: start;">Warto jeszcze wspomnieć o pewnych kliszach, które przewijają się w "The Delta Force", a które można było zobaczyć nie tylko w innych filmach akcji lat 80-tych, ale również w serialach pokroju "Drużyny A". Sprawa dotyczy głównie pościgów, kiedy to jeden z samochodów najeżdża dwoma kołami na jakąś wyskocznie i przez chwilę "efektownie" szybuje, po czym przewraca się na bok, czemu może towarzyszyć również wybuch. Tego wręcz kultowego elementu, bez którego nie mógł się obyć żaden z odcinków "Drużyny A" nie brakuje również w "Oddziale Delta". I jeszcze jeden ważny element, muzyka. Główny motyw z "The Delta Force" autorstwa Alana Silvestriego to jest po prostu majstersztyk. Z tego utworu płynie moc. Słuchając go wiesz, że nie ma nic wspanialszego nie amerykańscy komandosi szerzący demokrację!</span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/SQUeQOIlcDM?ecver=1" width="560"></iframe>
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs_DnwGOsHcQNloZbI5aeMbD23Sp-SiUBevcnUZ1YYTslKu1nBRMsDotpiS7WbE2-RCCyvXdhydsOT0UptUD6yizO-EK2GtE8mEam8_xkJMi3hDOVCtEoQWKTq8a3X3om6hLaGLTeY26M/s1600/delta6.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="490" data-original-width="908" height="344" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjs_DnwGOsHcQNloZbI5aeMbD23Sp-SiUBevcnUZ1YYTslKu1nBRMsDotpiS7WbE2-RCCyvXdhydsOT0UptUD6yizO-EK2GtE8mEam8_xkJMi3hDOVCtEoQWKTq8a3X3om6hLaGLTeY26M/s640/delta6.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Z terrorystami nie ma co się bawić, im większy kaliber, tym lepszy.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5hB7zQpMRJRAVEw_Pt5pSFc_XTW-kLkLp6pYM9vXIO-e52F_scpo8vI78B9pxLQp7Nvxcy4xJgziZRbHiZoIQcmgo2ol0u6iuwx6veeTi9gxY8rbEB8ptJh7WLMP8vCO6KrGzl6Dib3M/s1600/delta3.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="491" data-original-width="906" height="346" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5hB7zQpMRJRAVEw_Pt5pSFc_XTW-kLkLp6pYM9vXIO-e52F_scpo8vI78B9pxLQp7Nvxcy4xJgziZRbHiZoIQcmgo2ol0u6iuwx6veeTi9gxY8rbEB8ptJh7WLMP8vCO6KrGzl6Dib3M/s640/delta3.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Motor wyposażony w rakiety strzelające do przodu i do tyłu? Oddział Delta jest wyposażony we wszystkie nowinki.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
"Oddział Delta" to naprawdę przyjemny film akcji przemieszany z dramatem. Chuck Norris jest tutaj co prawda niezniszczalnym komandosem, który musi doprowadzić wszystko do końca, ale aż tak bardzo nie drażni i nie śmieszy. "The Delta Force" ma w sobie nawet odrobinę poważnego wydźwięku, zwłaszcza kiedy bojownicy New World Revolution terroryzują pasażerów samolotu. Ale też nie wystrzega się wszelkich głupotek, które w kinie akcji z epoki VHS były normą. Ten film ma w sobie coś, co nie pozwala się od niego oderwać. Nie brakuje tu napięcia, chociaż i tak wiadomo, że major McCoy wszystkich uratuje i rozliczy się z każdym złolem. To jednak w powietrzu czuć tę niepewność, do czego posuną się terroryści? Naprawdę warto wrócić do "The Delta Force".</div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkQWm4WS1QAzL1MoCzYNXJnh0xNgA33RkRb7b_JEJQzriRXdKmJLpI8VPz2PkZKBk-fvFah_rj77gUnl2pRxEpV1TcNdRlCjO79dEoxDBOH_wVLdSVDV0H2sih1DhytK_kS8kpHzcDLGo/s1600/7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="97" data-original-width="1260" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkQWm4WS1QAzL1MoCzYNXJnh0xNgA33RkRb7b_JEJQzriRXdKmJLpI8VPz2PkZKBk-fvFah_rj77gUnl2pRxEpV1TcNdRlCjO79dEoxDBOH_wVLdSVDV0H2sih1DhytK_kS8kpHzcDLGo/s640/7.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/ZIl1Abs7iCk?ecver=1" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-66628249449805363972017-05-09T01:33:00.001+02:002017-05-09T01:34:52.701+02:00Demoniczna mieścina pozbawiona sensu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhft3ZSV3R-GiEapN5onA2VDY3BIXYat6gFrf38QEcAarTw35jAarAkWycU-_UCLe-wRIwc_vnhKwgMC5eFvMm8CTz8S9_iF_-BFoDf6r0RB33PV4PmIfBn9CFDppZLs7rNb1zh58p9KRA/s1600/nothing_left_to_fear_xlg.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhft3ZSV3R-GiEapN5onA2VDY3BIXYat6gFrf38QEcAarTw35jAarAkWycU-_UCLe-wRIwc_vnhKwgMC5eFvMm8CTz8S9_iF_-BFoDf6r0RB33PV4PmIfBn9CFDppZLs7rNb1zh58p9KRA/s400/nothing_left_to_fear_xlg.jpg" width="268" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Nothing Left To Fear</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 2013</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> horror</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Dla początkującego filmowca nie ma chyba nic gorszego niż fatalnie zadebiutować. Tak się składa, że przy "Nothing Left To Fear" pracowało dwóch debiutantów: Anthony Leonardi III (reżyser) oraz Jonathan W.C. Mills (scenarzysta). Panowie zdecydowali się zrobić pełnometrażowy horror. Nie mam pojęcia jakim cudem udało im się zaprosić do współpracy Slasha (tak, tego z GnR), który razem z Nicholasem O'Toolem odpowiada za ścieżkę dźwiękową do tej produkcji. I, żeby być fair od razu napiszę, że "Nothing Left To Fear" to idealny przykład na to, jak nie powinno się robić horrorów.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAPypJrp0FPwAL9lx78C1fVZY1J-Y2U6DJR-OYGM0O9VRDsGJkaiJpxwStpdTj5vaA8wcsJLChIEtkUVnmvD8_T28MxMG9Yk6_jwrZVhXzqj7Yd_93KDjsCji0l3nMZczPuLUIM9ynwQM/s1600/nothing9.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAPypJrp0FPwAL9lx78C1fVZY1J-Y2U6DJR-OYGM0O9VRDsGJkaiJpxwStpdTj5vaA8wcsJLChIEtkUVnmvD8_T28MxMG9Yk6_jwrZVhXzqj7Yd_93KDjsCji0l3nMZczPuLUIM9ynwQM/s640/nothing9.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pastor Dan Campford wraz z rodziną przeprowadza się z dużego miasta do małej mieściny, w której ma zająć miejsce duchownego przechodzącego na emeryturę. Wszystko wydaje się wręcz idealne. Piękna okolica, małe miasteczko, wszyscy są życzliwi wobec nowych mieszkańców. Jednak Rebecca (najstarsza córka) zaczyna mieć dziwne zwidy, o których nikomu nie mówi. Dziewczyna ma wrażenie, że jest ciągle obserwowana. Niemal błyskawicznie zaprzyjaźnia się z Noah. Ewidentnie od samego początku iskrzy pomiędzy tą dwójką. Tymczasem Mary (młodsza córka) zdaje się nie mieć szczęścia. Najpierw niemal połyka jakiś ostry kamień/pazur, który dziwnym trafem znalazł się w torcie przyniesionym przez jedną z mieszkanek. Natomiast później dziewczyna stopniowo podupada na zdrowiu. Jakby czarne chmury zaczęły się zbierać nad rodziną Campfordów. Od mieszkańców nadal bije wręcz sztuczna życzliwość i ewidentnie coś tutaj się nie zgadza, jakaś mroczna siła zdaje się wisieć w powietrzu i tylko wyczekiwać na odpowiedni moment, żeby zaatakować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOftuWmvuv507JyTbHB9QI_nvv64wNLp_y4eyXyhWkO-XCgYqiIDD3K-LgiQdOWS0VM3PtQwmR6HsJjxwWzeFZ_uoodp8Q6vBy6sCIJHEhaiCiz2992kRIMeL3fRah9mzYTZQZh_-qTs/s1600/nothing7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimOftuWmvuv507JyTbHB9QI_nvv64wNLp_y4eyXyhWkO-XCgYqiIDD3K-LgiQdOWS0VM3PtQwmR6HsJjxwWzeFZ_uoodp8Q6vBy6sCIJHEhaiCiz2992kRIMeL3fRah9mzYTZQZh_-qTs/s640/nothing7.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4KSOnX1GsfZw1qD528UQYBX9iKcBDrUKsuLeb8Qox-_V6BRpSp7bFPJIZmBGH5SqWjC6cHse7qRDcdXM8A4pTefGqfbNO9_8_zNxiHqYxyWLt2Gdu5HdX05sfrUioVYvqN84qqF9Z9t8/s1600/nothing2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4KSOnX1GsfZw1qD528UQYBX9iKcBDrUKsuLeb8Qox-_V6BRpSp7bFPJIZmBGH5SqWjC6cHse7qRDcdXM8A4pTefGqfbNO9_8_zNxiHqYxyWLt2Gdu5HdX05sfrUioVYvqN84qqF9Z9t8/s640/nothing2.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Strasznie się wymęczyłem podczas oglądania "Nothing Left To Fear". Przede wszystkim brakuje tutaj jakiegokolwiek napięcia. Można sobie tylko zadawać pytanie - czy głównym motywem będzie opętanie, czy może jakieś złośliwe duchy? I w przypadku tej produkcji nie będę się powstrzymywał od spojlerów, bo nie wierzę, żeby ktokolwiek chciał zobaczyć ten film. Wracając do braku napięcia - od samego startu wiadomo, że z miasteczkiem jest coś nie tak. Mieszkańcy są sztucznie życzliwi i przyjacielscy wobec nowo przybyłych. Brakuje chociażby jednego rodzynka, który by się wybił z tego wesołego i ułożonego stadka. Mania prześladowcza głównej bohaterki nie wzbudza grozy. To, że co jakiś czas widzi w krzakach jakiegoś typa, czy babeczkę nic nie oznacza. Ten brak strachu i zaskoczenia utrzymuje się już do końca filmu.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeCzIMNv8eAMrt04msccNU58VaPEAGppEtepklkgdmnCm6ikLx8slCOV5S4mH4TvsQRp_QsMJdvVW4nM10ISsDZHTfi9HutY6MJ9a60jngVW9AqDxvqHOHN1vgxL2PGXVwZvzQFdWK3uc/s1600/nothing6.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="270" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgeCzIMNv8eAMrt04msccNU58VaPEAGppEtepklkgdmnCm6ikLx8slCOV5S4mH4TvsQRp_QsMJdvVW4nM10ISsDZHTfi9HutY6MJ9a60jngVW9AqDxvqHOHN1vgxL2PGXVwZvzQFdWK3uc/s640/nothing6.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwCeON5u1RmYDVsdlK-g5HGfdUt39MAbk9kSFgDRMwjFwmuZqX-_LflKReBleMDolrzpEduWeJgdDZVgZqBMtcXnsb3mfhqS7ETI339ikjz2ea6Db-Sg5g44N4JnYB-ASU6F8tjx7aZIg/s1600/nothing1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwCeON5u1RmYDVsdlK-g5HGfdUt39MAbk9kSFgDRMwjFwmuZqX-_LflKReBleMDolrzpEduWeJgdDZVgZqBMtcXnsb3mfhqS7ETI339ikjz2ea6Db-Sg5g44N4JnYB-ASU6F8tjx7aZIg/s640/nothing1.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Drugim bardzo ważnym, albo nawet ważniejszym punktem są tragiczne zdjęcia. Ja rozumiem, że ktoś z ekipy zdecydował, że kręcenie filmu na wieży w pełnym słońcu to super pomysł. Ale pojawiające się refleksy i zniekształcenia obrazu trącą straszliwą amatorszczyzną. Zdjęcie powyżej to tylko krótki fragment około 3-4 minutowej sceny. Tak naprawdę wszystko jest jasne i klarowne wyłącznie kiedy akcja toczy się w dzień. Kiedy nadchodzi noc nagle ekipa filmowa nie wie, co ma robić. Oświetlenie jest fatalne, przez co wszystko wygląda jakby było w sepii. Wszystkie kolory gdzieś znikają, zostają tylko różne odcienie brązu. I byłoby to zrozumiałe, gdyby był to efekt zamierzony, który miałby podnosić rangę grozy. Ale ten sam zabieg pojawia się podczas festynu, na którym rodzina Campfordów wesoło pląsa razem z pozostałymi mieszkańcami.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCIMY-t9qbCb12UCSeV-w_OzOVLPoch7Shk_6_jQkGopGqRfidah_AGGHdxtLWu1XaI3haY89AMOS2kMqzLK4hpinokTmQVzTqU7R5ukKLFEbDeOSvCF4q8DZ28KBqsb6PDyXLQGeTfVg/s1600/nothing4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCIMY-t9qbCb12UCSeV-w_OzOVLPoch7Shk_6_jQkGopGqRfidah_AGGHdxtLWu1XaI3haY89AMOS2kMqzLK4hpinokTmQVzTqU7R5ukKLFEbDeOSvCF4q8DZ28KBqsb6PDyXLQGeTfVg/s640/nothing4.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Kolejnym dołkiem, w który wpadli twórcy "Nothing Left To Fear" są kretyńskie błędy logiczne i dziury w scenariuszu. Jednym z kluczowych bohaterów jest pastor, czyli zapewne człowiek świetnie znający Biblię i wszelkie chrześcijańskie obrzędy. Tymczasem, gdy mieszkańcy naznaczają krwią drzwi swoich domów ten kompletnie nie zwraca na to uwagi. Nie wzbudza to jego zaniepokojenia, a przecież to jeden z obrzędów religijnych mający swoje korzenie właśnie w Biblii. Ewentualnie scenarzysta miał jakiś pomysł, ale w trakcie jego realizacji zapomniał jak go wykorzystać. Kompletnie zmarnowany fajnie zapowiadający się motyw biblijny. Kolejną bzdurą jest brak telefonów komórkowych. W trakcie trwania filmu nie pojawia się żadna informacja, w jakich latach toczy się akcja. Czyli można domniemywać, że chodzi o współczesność. Przynajmniej o tym świadczą samochody, sposób ubierania się bohaterów, itp. Tymczasem kiedy naszej rodzince Campfordów zostaje odcięty telefon stacjonarny ci już nie wiedzą co ze sobą zrobić. Nigdzie nie ma też wzmianki o tym, że jest to zgromadzenie amiszów, którzy stronią od nowoczesnej technologii. Już zdecydowanie lepszą opcją by było pokazanie, że w tej konkretnej mieścinie po prostu nie ma zasięgu. I problem z głowy. Mały szczegół, ale jakże istotny.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiarJdusyHEg9IUxgOnqMpeKNvoiDzHSoPJwAFQ8AU0Zs29VUfk6dw_eyf_mD1NSYtVeXgZ3-oH7TMFZ0YZUOTo0pR6r7-isPNzI0kb1ZzbLgg9p6Y8gIRpciowyv9-uOIXMnhAhyzHDhI/s1600/nothing5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiarJdusyHEg9IUxgOnqMpeKNvoiDzHSoPJwAFQ8AU0Zs29VUfk6dw_eyf_mD1NSYtVeXgZ3-oH7TMFZ0YZUOTo0pR6r7-isPNzI0kb1ZzbLgg9p6Y8gIRpciowyv9-uOIXMnhAhyzHDhI/s640/nothing5.png" width="640" /></a></div>
<br />
I wracając do postaci naszego pastora - ten widząc swoją córkę, która ewidentnie jest opętana, nie próbuje wygonić złego za pomocą modlitwy. To kolejny motyw, który udowadnia, że Dan Campford równie dobrze mógłby być piekarzem lub stolarzem, wcale nie musi być pastorem. Kolejną głupotą jest kompletny brak wytłumaczenia, chociażby próby nakreślenia głównego wątku. Miejscowa ludność po prostu przywołuje demona (bez żadnego powodu) i później musi złożyć ofiarę z rodziny Campfordów, żeby tego demona odesłać. I gdzie tu jest sens? Równie dobrze mogliby go w ogóle nie przywoływać. Wszyscy by wtedy byli szczęśliwi i nikt by nie cierpiał. Absolutnie nikt nie ma tutaj żadnych profitów z tego, że demon został przyzwany. Nawet sam demon, bo tak jak przyszedł, tak samo sobie poszedł. I jeszcze kwestia zagrożenia. Tego tutaj nie ma. Główne nemezis jest tutaj najwolniejszą zmorą w historii horroru. Powłóczy nogami jeszcze gorzej niż zombie w "Nocy żywych trupów". Prawdziwą sztuką jest nie uciec przed tym demonem. Sam jego wygląda to takie połączenie gitarzysty kapeli Gorgoroth (<a href="http://www.live-metal.net/keepingrealmusicalive/wp-content/uploads/2014/03/infernus-2009-e1395546211240.jpg">Infernus</a>) i Sadako (<a href="http://vignette2.wikia.nocookie.net/monsterspedia/images/2/28/SadakoDrapes-paper.jpg/revision/latest?cb=20140417231402">upiora z "Ringu"</a>). Ale akurat ten element nie wypada aż tak źle.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvwRii6zz8a9yDCiDP8KFYk33qpjLJ5b0nOlB34FrIRdnW-0hhmDxeQt0rt_sZSzZr9B5SsMjRLhrK6ODFHa6tyfxfxvhoUevm0Y1m-lscYvOg3-sfokVVxP1aKXhI_RaEOgPTjlQTPD4/s1600/nothing3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="272" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvwRii6zz8a9yDCiDP8KFYk33qpjLJ5b0nOlB34FrIRdnW-0hhmDxeQt0rt_sZSzZr9B5SsMjRLhrK6ODFHa6tyfxfxvhoUevm0Y1m-lscYvOg3-sfokVVxP1aKXhI_RaEOgPTjlQTPD4/s640/nothing3.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętacie, że za muzykę w "Nothing Left To Fear" jest współodpowiedzialny Slash z Guns n'Roses? To musi być dobra, prawda? No właśnie problem jest taki, że muzyka nie odgrywa tutaj żadnej roli. Chociaż starałem się jak mogłem, to nie pamiętam, żeby coś takiego jak muzyka w ogóle w tym filmie się pojawiało. Naprawdę nie wiem jak to się stało, że Slash zdecydował się brać udział w przedsięwzięciu zwanym "Nothing Left To Fear". Może przegrał w karty, albo co gorsza współfinansował powstanie tego "dzieła".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Anthony Leonardi III i Jonathan W.C. Mills chyba gorzej nie mogli zadebiutować. Ich produkcja to jeden z najgłupszych i jednocześnie najgorszych horrorów jakie dane mi było do tej pory zobaczyć. Nieudolność ekipy filmowej nie śmieszy, a powoduje uczucie zażenowania. Niejeden amatorski horror wygląda bardziej profesjonalnie od "Nothing Left To Fear". Jedynym plusem tego obrazu jest Rebekah Brandes, która po prostu ładnie się prezentuje. I jeszcze od biedy całkiem przyzwoicie wygląda demon (połączenie Sadako i Infernusa daje radę). Cała reszta leży i kwiczy. Podczas oglądania "Nothing Left To Fear" miałem nieodparte wrażenie jakbym obcował z jakimś szkolnym projektem licealistów, którzy dopiero uczą się korzystać z kamery. A przecież na produkcję tego gniota poszły 3 mln dolarów. Wiecie jaki inny horror został wyprodukowany za podobną kwotę? "The VVitch" w reżyserii Robert Eggers. I chyba nic więcej nie trzeba dodawać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio4oVMY-8XLcxopOV4tGJU3frAWKObeMuPXYBk_dU2LC0BRoDCxHLE-TXK8YDlrqHkwEGo108ubc8vHMMkrSC7zc608czJIk0Q2nQhF-7EjBJXqzMT6rl7WYWBzCRPCHoZqlCLC8Vl3ww/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio4oVMY-8XLcxopOV4tGJU3frAWKObeMuPXYBk_dU2LC0BRoDCxHLE-TXK8YDlrqHkwEGo108ubc8vHMMkrSC7zc608czJIk0Q2nQhF-7EjBJXqzMT6rl7WYWBzCRPCHoZqlCLC8Vl3ww/s640/1.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/uUzp7vMzGZI?ecver=1" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-9013006519103549792017-05-01T16:51:00.001+02:002017-05-01T17:02:01.411+02:00Moja wielka grecka mordęga<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ_IWxO-D7sz_-26d5U-L7hrV6Ia2OaaJ_fEco60MQcwvL72LGrmrlqVj8JwcF3Y3gG-75Az2f0VlRXD-CD-P9V6UpSAy8qL3eav1QEggBGl646b06vK4qvkIm4mhBnGM8n6A1x0rk9r8/s1600/Island-of-Death.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ_IWxO-D7sz_-26d5U-L7hrV6Ia2OaaJ_fEco60MQcwvL72LGrmrlqVj8JwcF3Y3gG-75Az2f0VlRXD-CD-P9V6UpSAy8qL3eav1QEggBGl646b06vK4qvkIm4mhBnGM8n6A1x0rk9r8/s400/Island-of-Death.jpg" width="282" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Island Of Death</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
(Wyspa Śmierci)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 1976</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> horror</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> Grecja</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
"Island Of Death" to pełnometrażowy reżyserski debiut Nico Mastorakisa. Warto też zaznaczyć, że nie jest to jednak jego ostatnia produkcja (co bardzo mnie zdziwiło). Jego filmografia liczy sobie już 24 pozycje i żadnego z jego dzieł nie miałem okazji zobaczyć. W moje ręce wpadł jedynie "Island Of Death", który miał swoją premierę w 1976 roku i chyba nie jest to produkcja lubiana przez cenzorów. W jednych krajach dystrybucja "Wyspy Śmierci" była całkowicie zakazana, w innych film trafił na rynek, ale z powycinanymi scenami (np. w Wielkiej Brytanii). Zaintrygowany tym, jak potoczyły się losy tego obrazu sięgnąłem po niego czym prędzej, żeby zobaczyć, czy cenzorzy faktycznie mieli o co walczyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqH6hSnZ-Wzv-OBkwF6qQVI07WDrywkdUsqRWK15uoWAJp4NtSfgBAgQs2pXE4wMA56FlQoQ-Sm77XmqhUkQVnM0Q1ad33k8cPFPUvYswYcMFVtb5kfzXHH5HAdoGY2dXPA34e37kIK9I/s1600/island4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="295" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqH6hSnZ-Wzv-OBkwF6qQVI07WDrywkdUsqRWK15uoWAJp4NtSfgBAgQs2pXE4wMA56FlQoQ-Sm77XmqhUkQVnM0Q1ad33k8cPFPUvYswYcMFVtb5kfzXHH5HAdoGY2dXPA34e37kIK9I/s400/island4.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Christopher i Celia to młode małżeństwo, które postanowiło wypocząć na greckiej wyspie Mykonos. Zauroczeni miasteczkiem i panującym tutaj spokojem szukają odpowiedniego dla siebie lokum. Jednak szybko zaczyna się dziać coś niepokojącego, a z każdą kolejną sceną powoli ujawniają się dziwne zaburzenia psychiczne głównych bohaterów. Christopher i Celia zaczęli zauważać, że na Mykonos są ludzie, którzy burzą harmonię tego miejsca. Małżeństwo postanawia, że te zdegenerowane jednostki trzeba wyrwać niczym chwasty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGzJf8s23fcviw_AwaXIRJwgWgwqMXtbCktU9SOjT7I6UlXYfSywZIqb6fgvP_nCyCtTyLL7JL6PbDiiBS_LGI4-ADW-o6bKh-hoXZ7BSjuth9MZNQVfzbA96iE7oJjrOoIK-Uc84eyqc/s1600/island1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="250" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGzJf8s23fcviw_AwaXIRJwgWgwqMXtbCktU9SOjT7I6UlXYfSywZIqb6fgvP_nCyCtTyLL7JL6PbDiiBS_LGI4-ADW-o6bKh-hoXZ7BSjuth9MZNQVfzbA96iE7oJjrOoIK-Uc84eyqc/s400/island1.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nico Mastorakis przy kręceniu "Island Of Death" chyba zbyt mocno kierował się zasadą Alfreda Hitchocka, a raczej opacznie ją zrozumiał. Jedną z pierwszych scen, które wybudzają widza z letargu jest scena seksu w budce telefonicznej. Wówczas już wiadomo, że coś jest nie tak z tą produkcją. Ale to jeszcze nic, bo prawdziwa petarda wybucha niedługo później. Christopher budzi się o świcie i nie będąc zaspokojonym przez Celię szuka ujścia swojego napięcia seksualnego gdzie indziej. Traf chce, że jego ofiarą staje się koza... I w tym momencie następuje odsiew widzów. Na szczęście reżyser pozostawia wszystko w sferze domysłów, więc wszelkiego rodzaju zoofile mogę przestać zacierać ręce. Po zaspokojeniu swojej chuci Christopher brutalnie zarzyna kozę i spokojnie wraca do swojej żony. Już ten króciutki fragment był mi w stanie wytłumaczyć dlaczego "Island Of Death" był zakazany w wielu krajach. I przygotował mnie na to, co będzie się działo w dalszej części. Gwałtów i ich prób jest tutaj sporo, a co za tym idzie nie brakuje też nagości. Oczywiście wszystko ma tutaj swój cel - wszelkie odstępstwa seksualne od normy, (wychodzi na to, że gwałt na kozie wcale do takich odstępstw się nie zalicza) czy uzależnienia muszą być ukarane przez naszych bohaterów. Christopher niczym jakiś oszalały pastor co chwilę prawi Celii kazania o tym, jak to muszą wyplenić perwersję zalewającą Mykonos. Mimo tego trupów nie jest znowu tak dużo, bo Mastorakis woli dawkować bezsensowną przemoc i jakby zachęca widza do delektowania się kolejnymi morderstwami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi16FwecNV8KEBo16lKw__pCmqIhqhIkGidUCaaxe5Gs5KJdTo4w0VzGJrfNWGWXUsstl2p2hrSRGQUbzZD86vypMe8CCf-ox0TLW54z6ItKzfpju4epPb_MzgMpGpjIO5n2PGF6uegpxY/s1600/island3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="302" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi16FwecNV8KEBo16lKw__pCmqIhqhIkGidUCaaxe5Gs5KJdTo4w0VzGJrfNWGWXUsstl2p2hrSRGQUbzZD86vypMe8CCf-ox0TLW54z6ItKzfpju4epPb_MzgMpGpjIO5n2PGF6uegpxY/s400/island3.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Film jest koszmarnie zagrany. Mam wrażenie, że obsadę stanowią wyłącznie amatorzy, którzy zwęszyli szansę na łatwy zarobek. Zresztą sam Mastorakis zdaje się walić prosto z mostu, tutaj chodzi wyłącznie o szokowanie. Nie ma tutaj żadnej treści, a nawet kiedy ta już zaczyna się pojawiać to szybko zostaje zgaszona, wręcz przygnieciona kolejnym brutalnym morderstwem i często pastwieniem się nad zwłokami. Jedyne, co zasługuje w tym filmie na uwagę jest sama sceneria, która przypomina mi tę z hiszpańskiego horroru "Who Can Kill a Child?" (również z 1976 roku). Te czarujące uliczki, wąskie przesmyki między jasnymi budynkami wyglądają naprawdę klimatycznie. I niestety jest to wszystko, za co mogę pochwalić ten film. "Island Of Death" wygląda na produkcję, która miała szokować i szokuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjICiShjewIRHv4RxnP8mb62SO6AIopjMAhB3OXHNBPxkRsjE4ysrbN-WmCdCUvYn16fa1qrOxq-SIsLmWiSpmJyrPvCUnxyiXruXqg2u3QraMUuvk9Sz-gNb8KoGcEghTkDS68ZneYYMA/s1600/island5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjICiShjewIRHv4RxnP8mb62SO6AIopjMAhB3OXHNBPxkRsjE4ysrbN-WmCdCUvYn16fa1qrOxq-SIsLmWiSpmJyrPvCUnxyiXruXqg2u3QraMUuvk9Sz-gNb8KoGcEghTkDS68ZneYYMA/s400/island5.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Wyspa Śmierci" to film pozbawiony treści. A raczej wystrzegający się jakiegokolwiek sensu, jego główną zawartość stanowią kolejne morderstwa popełniane w imię szaleńczej moralności, która dotyczy każdego, ale nie głównych bohaterów. Wisienką na tym przegniłym torcie jest zakończenie, które ryje mózg jeszcze bardziej niż wszystkie wcześniejsze sceny razem wzięte. Ot Mastorakis postanowił spoliczkować widzów na sam koniec jeszcze raz, ale tak, żeby zapiekło. "Island Of Death" to produkcja opierająca się na szokowaniu, morderstwach i epatowaniu golizną. Niestety nie ma tu nic więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm2wsx97iRkiPmXC34QCKQbjsu_GopwHUpsel6YKW_2SCBzgaloQcuw8BXwjDrnjSwBOHEKkamxVSt-B01E6uOHhHqtzPpHT5ChyphenhyphenqW-gPY5rVwdmjjZFqooYvx1gbIOX5pvKh78yardwU/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhm2wsx97iRkiPmXC34QCKQbjsu_GopwHUpsel6YKW_2SCBzgaloQcuw8BXwjDrnjSwBOHEKkamxVSt-B01E6uOHhHqtzPpHT5ChyphenhyphenqW-gPY5rVwdmjjZFqooYvx1gbIOX5pvKh78yardwU/s640/2.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/olG5ewAa_Os?ecver=1" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-14878532131536938892017-04-27T20:44:00.001+02:002017-04-27T20:44:41.532+02:00Niekończąca się saga w świecie mroku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid7YvLs1lfi3WkDjSFP0MjF7wnLtjX0Cr3AmO7cMr-lEsQXqHY2yDZl7P2aBMW9Rf-lMLlVAYNJ7be2doUuQbJ4sdbDrssR1AKJ9FNcJ5M32XO9t-VymXRaumrr9aDxVeI78dppG58ww0/s1600/underworld-blood-wars-karanliklar-ulkesi-kan-savaslari-2016-full-hd-izle-1080p-720p-207.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid7YvLs1lfi3WkDjSFP0MjF7wnLtjX0Cr3AmO7cMr-lEsQXqHY2yDZl7P2aBMW9Rf-lMLlVAYNJ7be2doUuQbJ4sdbDrssR1AKJ9FNcJ5M32XO9t-VymXRaumrr9aDxVeI78dppG58ww0/s400/underworld-blood-wars-karanliklar-ulkesi-kan-savaslari-2016-full-hd-izle-1080p-720p-207.jpg" width="270" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Underworld: Blood Wars</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
(Underworld: Wojny Krwi)</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok: </b>2016</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> akcja/fantasy</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Underworld" to specyficzna seria, która z jednej strony od samego początku oferowała standardowe kino akcji, ale z drugiej dotyczyła specyficznego "settingu". W końcu na ekrany kin trafia niewiele produkcji, które są skąpane w świecie mroku, gdzie wampiry toczą nieustanny bój z wilkołakami. No dobra, jest "Zmierzch", ale sugeruję to pominąć. Pozostańmy przy tym, że "Underworld" to jedyna kinowa seria tego typu produkcji. Już pierwszy film, chociaż utrzymany w mroku, ewidentnie dawał znaki, że główny nacisk będzie tutaj położony na akcję. I wielka szkoda, że zabrakło miejsca dla horroru. Gwiazdą serii jest Kate Beckinsale wcielająca się w postać niepokornej wampirzycy, która nie ma problemu z tym, żeby postawić się starszyźnie, czy rzucić się w wir walki przeciwko przeważającym siłom wroga. Pod wieloma względami postać Seleny przypomina Alice z (bardzo luźnej) adaptacji filmowej "Resident Evil". Pod koniec 2016 roku seria "Underworld" doczekała się piątej odsłony, która nosiła tytuł "Blood Wars".</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTDbec1KhppmSdG3hn72GflS_TKwiMqZ38B4Spm6vM5wtWR33snMrUxBsZh4cqAuyCTLkz0ZTyCb7Y10LfhozOxzSmUbBs1yn7cfQLYDK4bn-QdGGDyf9hNb8fOqEi0y_-VKsHQ9JTKzc/s1600/under3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTDbec1KhppmSdG3hn72GflS_TKwiMqZ38B4Spm6vM5wtWR33snMrUxBsZh4cqAuyCTLkz0ZTyCb7Y10LfhozOxzSmUbBs1yn7cfQLYDK4bn-QdGGDyf9hNb8fOqEi0y_-VKsHQ9JTKzc/s640/under3.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wojna wampirów z wilkołakami nadal trwa. Konflikt niczym sinusoida raz przybiera na sile, a raz słabnie. Tym razem zanosi się na bitwę, która może pochłonąć całe rzesze ofiar z jednej, jak i z drugiej strony. Wilkołaki pod wodzą Mariusa (Tobias Menzies) gromadzą siły i przygotowują się na przeprowadzenie szturmu na główną siedzibę wampirów. Jednak głównym motywem działania lidera Lykanów jest odnalezienie córki Seleny (Kate Beckinsale), która jest owocem miłości wampirzycy i wilkołaka. Tymczasem Selena za namową Thomasa (Charles Dance) i Davida (Theo James) przybywa do głównego bastionu krwiopijców, gdzie ma pomóc w przygotowaniu armii będącej w stanie odeprzeć zmasowany atak wilkołaków. Jednak okazuje się, że za ściągnięciem Seleny stoją wrogie siły, które planują namieszać w hierarchii wampirzego światka.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_oEp8wj8r7Qfovw_14LiiHXkxIrtKuc2DHeR6JhBE_Lnmcd6DqXeKQiF8LJJYF35ErBQGZQg5jVOl6Ir73lxuB8iLeTWcOBF5VUlI98v3cRYoIU83_nduwt6-cfKuJgjxLVi_7kHI8z0/s1600/under4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_oEp8wj8r7Qfovw_14LiiHXkxIrtKuc2DHeR6JhBE_Lnmcd6DqXeKQiF8LJJYF35ErBQGZQg5jVOl6Ir73lxuB8iLeTWcOBF5VUlI98v3cRYoIU83_nduwt6-cfKuJgjxLVi_7kHI8z0/s640/under4.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Od razu się przyznam, że oglądam tę serię tylko z uwagi na Kate Beckinsale, która niesamowicie się prezentuje się w obcisłym stroju. Nie ma innego powodu. No dobra, jeszcze jest ten motyw konfliktu wampirów z wilkołakami, ale to jest mniej istotne. Po dziwnie kończącym się "Underworld: Przebudzenie" liczyłem na to, że filmowcy szybko pójdą za ciosem i w ciągu najwyżej dwóch lat dokończą rozpoczętą tam historię. Jako, że nie doczekałem się kontynuacji to spisałem serię "Underworld" na straty. Dlatego sporą niespodzianką było dla mnie pojawienie się w kinach "Wojny Krwi". Na stołku reżyserskim zasiadła debiutująca w pełnym metrażu Anna Foerster. Zajmującej się do tej pory serialami pani reżyser zabrakło chyba doświadczenia w pracy przy kinowych produkcjach. Widać to niemal na każdym kroku. Inną kwestią jest budżet, jaki został przeznaczony na powstanie tej części (porównywalny z "Buntem Lykanów"). Kuleje tutaj praktycznie wszystko - od sztampowych scen akcji (które wieją nudą), poprzez sztucznie pompowaną intrygę, jakieś nowe kompletnie zbędne mistyczne wątki i na koszmarnym CGI kończąc. Produkcji nie jest w stanie uratować ani jak zwykle urocza Kate Beckinsale, ani posępny Charles Dance. Nowi aktorzy są po prostu sztuczni i jacyś tacy serialowi (wymuskani niczym z "True Blood", czy "Vampire Diaries").<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV_HhyphenhyphenPoIQENvMRcbDIqbTL-8qTpv3l6ywQrESo8e3DhXcintI2QhuKoIzOs_DmIpc8FG3thRGdylLEIsFrwfVqgXny5UWwvk52AkmGroYWVEhS5epJsLuGjIzKJleWpVsIJqhfmxiHsA/s1600/under1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV_HhyphenhyphenPoIQENvMRcbDIqbTL-8qTpv3l6ywQrESo8e3DhXcintI2QhuKoIzOs_DmIpc8FG3thRGdylLEIsFrwfVqgXny5UWwvk52AkmGroYWVEhS5epJsLuGjIzKJleWpVsIJqhfmxiHsA/s640/under1.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Brakuje tutaj jakiegoś motywu, który byłby w stanie trzymać widza za gardło. I tak po 15 minut projekcji kompletnie mnie nie obchodziło to, co dzieje się na ekranie. Czy Marius złapie Selenę? Czy uda się przewrót w hierarchii wampirów? Czy wilkołaki ostatecznie przeprowadzą udany szturm na bazę krwiopijców? Kompletnie przestało mnie to interesować. Z każdą kolejną minutą przedzierania się przez "Underworld: Wojny Krwi" czułem się coraz bardziej zmęczony, a docierając do finału byłem wręcz wykończony. Możliwe, że to również kwestia słabego scenariusza, za który odpowiadał Cory Goodman ("Ksiądz", "Ostatni Łowca Czarownic"). Ilość głupot i niekonsekwencji pojawiających się na ekranie po prostu przygniata. Historia jest najzwyczajniej w świecie miałka, a sama produkcja przypomina bardziej film, który powinien od razu zasilić serwisy VOD, a nie trafić na srebrny ekran. Obawiam się, że to nie jest ostatni obraz z serii "Underworld". Hollywood na pewno nie odpuści tej serii, która jednak przez lata zdążyła zebrać spore grono fanów - w końcu dwa pierwsze filmy były naprawdę przyjemną rozrywką utrzymaną w mrocznej stylistyce.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPsPJ2neg-bNvmHv3GvEWQPzP8Q6FS6JRU-jYR9HXAVRfiGFtrBdAgGPp5dW0_rQASmJfD9NvawcDUWuycE4OsXnZ5G2_97oz0s8dbdDA82u38luV2DeWNzIiQ24ClplKPB_AynU6jXkw/s1600/under2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPsPJ2neg-bNvmHv3GvEWQPzP8Q6FS6JRU-jYR9HXAVRfiGFtrBdAgGPp5dW0_rQASmJfD9NvawcDUWuycE4OsXnZ5G2_97oz0s8dbdDA82u38luV2DeWNzIiQ24ClplKPB_AynU6jXkw/s640/under2.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po obejrzeniu szeroko krytykowanego "Underworld: Przebudzenie" widziałem jakieś światełko w tunelu. Filmowcy mogli jeszcze tak poprowadzić historię, żeby wyjść z tego wszystkiego obronną ręką. Niestety po projekcji "Underworld: Wojny Krwi" wszelka nadzieja umarła. Film jest słaby, przeładowany bezsensowną akcją, pełen głupotek i po prostu nieinteresujący. Podejrzewam, że głównymi odpowiedzialnymi za ten stan rzeczy są postaci reżysera i scenarzysty, filmowców, którzy dopiero zdobywają doświadczenie w pełnym metrażu. Najnowszej odsłony nie ratuje nawet Kate Beckinsale (a to przecież ikona "Underworld"). "Wojny Krwi" to taki mockbuster całej serii i mocno trzymam kciuki, żeby ten film nie doczekał się kontynuacji.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiPWM7s3nyihoq7EJanomoLJQpgHRmNI5ayldvfWizG-qkAB4e6Q0JB580orHb0HkCabdtKbjD3cPl3UUg_kkjNA7KRB1OITGmlAbN-AoHEduhDVPfgo8Z4siIkAcb60baPbYVYkZIHXY/s1600/2%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiPWM7s3nyihoq7EJanomoLJQpgHRmNI5ayldvfWizG-qkAB4e6Q0JB580orHb0HkCabdtKbjD3cPl3UUg_kkjNA7KRB1OITGmlAbN-AoHEduhDVPfgo8Z4siIkAcb60baPbYVYkZIHXY/s640/2%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/r6FxROAHJH4?ecver=1" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-22072974901214852892017-03-15T23:42:00.001+01:002017-03-15T23:43:48.881+01:00Trudna sztuka wrestlingu<div style="text-align: justify;">
Jakieś 10 lat temu byłem prawdziwym maniakiem azjatyckiego kina. Łykałem zarówno dramaty, w których bohaterowie głównie milczeli i patrzyli w dal. Kino samurajskie, w którym honor stawiany był ponad życie. Wszelkie produkcje z gatunku kaiju (monster movie), w których Gojira, Gamera bądź Mothra w mniej lub bardziej efektowny sposób rozprawiali się z różnej maści stworami chcącymi zniszczyć ludzkość. Główne miejsce w tej mojej fascynacji azjatyckim kinem zajmowały horrory, co było następstwem jarania się seriami "Ringu" i "Ju-On". Ale nie brakowało też komedii, które były tak odmienne od tego, co proponowali zachodni filmowcy. Niedawno zdecydowałem się wrócić do dwóch produkcji, które 10 lat temu zrobiły na mnie różne wrażenie, ale z jakichś przyczyn ciągle siedziały mi w głowie. Traf chciał, że obydwa filmy ocierały się o wrestling.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzbgv4zxyK4ipyxch7E4BzIywhFbZbb5iVaMn7c3NBNs9UtBzlvCt-b9rtaNrm77gqzzuCYmECiv3XHcGBuEp8G2kn9hq1W56qRiDYf6r_0ylksiL-n2ukaleWpxkEDor6s21NIhkwGgo/s1600/na+skroty+RO.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzbgv4zxyK4ipyxch7E4BzIywhFbZbb5iVaMn7c3NBNs9UtBzlvCt-b9rtaNrm77gqzzuCYmECiv3XHcGBuEp8G2kn9hq1W56qRiDYf6r_0ylksiL-n2ukaleWpxkEDor6s21NIhkwGgo/s400/na+skroty+RO.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKztpxCTMKL9C3iTK7EFxboj0mc6S3Q2nveX6BNovQznUu5wIUQHqKpABJICnCI1tLktddEY9xCATkZh70AHscf_1ixPzQkjCNXh-qljVj6Reev4hSgfn9k14urljQVn-czFhFpO2vqmo/s1600/osaka+wrestling+restaurant.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKztpxCTMKL9C3iTK7EFxboj0mc6S3Q2nveX6BNovQznUu5wIUQHqKpABJICnCI1tLktddEY9xCATkZh70AHscf_1ixPzQkjCNXh-qljVj6Reev4hSgfn9k14urljQVn-czFhFpO2vqmo/s400/osaka+wrestling+restaurant.jpg" width="292" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Osaka Wrestling Restaurant</span></b><br />
<br />
<b>Rok:</b> 2004<br />
<b>Gatunek:</b> komedia/akcja<br />
<b>Kraj:</b> Hong Kong/Japonia<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
W przypadku tego filmu muszę zacząć od pewnego ostrzeżenia - jeżeli do tej pory nie mieliście do czynienia z komediami produkowanymi w Hong Kongu, to "Osaka Wrestling Restaurant" może Wam się wydać stekiem bzdur i zlepkiem nieśmiesznych żarcików. Przed sięgnięciem po ten obraz polecam zobaczyć kilka produkcji z wczesnej kariery Jackiego Chana, ewentualnie filmów, w których główną rolę grał Stephen Chow (samo "Shaolin Soccer" może nie wystarczyć).</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ojciec Ricky'ego i Mike'a już niemal stoi nad własnym grobem. Jeszcze przed wyzionięciem ducha przekazuje młodszemu synowi dorobek swojego życia, skrzynkę pełną sztabek złota. Jednocześnie prosi Ricky'ego, żeby ten odnalazł brata i razem z nim założył jakiś dochodowy interes, a najlepiej restaurację, wszak obydwaj zdradzają talenty kulinarne. Niedługo później odzywa się telefon - Mike zwęszył spadek i zaprasza brata do Osaki, gdzie właśnie rezyduje. Tam główni bohaterowie wybierają się na galę wrestlingową. Nagle w głowie starszego brata pojawia się dziwny pomysł, do którego w końcu przekonuje Ricky'ego. Panowie otwierają w Hong Kongu restaurację, w której będzie można dobrze zjeść i obejrzeć walki wrestlingowe.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Po raz pierwszy kontakt z "Osaka Wrestling Restaurant" miałem jakieś 10 lat temu. Wówczas ten film wywarł na mnie ogromne wrażenie, w końcu łączył w sobie dwa elementy, które wówczas uwielbiałem - wrestling i komedię z Hong Kongu (to był ten czas, kiedy po obejrzeniu "Shaolin Soccer" łapałem się za wszystkie komedie z Hong Kongu, które wpadły mi pod rękę). I w mojej pamięci ta produkcja lśniła niczym diament. Kiedy kilka dni temu wróciłem do tego filmu nie było już tak dobrze. "Osaka Wrestling Restaurant" to średniej klasy komedia z Hong Kongu obficie wykorzystująca schematy ograne w całej masie innych tego typu produkcji pochodzących z tamtego rejonu świata. Jeżeli pamiętacie takie seriale anime jak "Yattaman", czy "Gigi", to w "Osaka Wrestling Restaurant" dominuje bardzo podobne poczucie humoru. Mimo tego, że historia krąży wokół wrestlingu, to więcej jest tutaj o gotowaniu, prowadzeniu restauracji, czy w końcu znajduje się też miejsce dla rodzącego się romansu oraz dramatu rodzinnego. Gra aktorska jest przerysowana, ale idealnie współgra z pełnymi absurdu wydarzeniami przewijającymi się przez ekran. W "Osaka Wrestling Restaurant" wrestling stanowi tylko środek do prezentowania kolejnych śmiesznostek, które zaczynają się już w momencie przeprowadzania castingu na zawodników mających występować w restauracji. Jeżeli lubicie głupiutki humor, pełen slapstickowych odniesień to spędzenie czasu "Osaka Wrestling Restaurant" może okazać się przyjemną rozrywką. Sięgając po ten film po 10 latach nadal bawiłem się przyzwoicie, ale na pewno dużo gorzej niż przy pierwszym kontakcie z tą produkcją.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCNWx3HFg8cr79cjOdkf5khB6tv9r5k1G05NoxotlX9NLM8SXB-aS92V9XtCXmYDXmA-1mfgLQsEaG8fB_UBvwsu35j_5nfpBxt4ILHhpNlzWLaWT9SOpFGJZvwmK4OwEWqtRj4tp4azs/s1600/5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCNWx3HFg8cr79cjOdkf5khB6tv9r5k1G05NoxotlX9NLM8SXB-aS92V9XtCXmYDXmA-1mfgLQsEaG8fB_UBvwsu35j_5nfpBxt4ILHhpNlzWLaWT9SOpFGJZvwmK4OwEWqtRj4tp4azs/s640/5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglu09PuFEa_jyPPNyOf7EZ3iyYOQ7-qVdQY0bp-x3O8S-3iVoB241sJhkMqKtQ1yxEmVkwTL7tKAIC-YpH1AqnYxCiCyHwSIGxcCNyaaIYFsf7MIlLKalCoDeOGUESk5nkqD__XDavMlY/s1600/osaka1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="348" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglu09PuFEa_jyPPNyOf7EZ3iyYOQ7-qVdQY0bp-x3O8S-3iVoB241sJhkMqKtQ1yxEmVkwTL7tKAIC-YpH1AqnYxCiCyHwSIGxcCNyaaIYFsf7MIlLKalCoDeOGUESk5nkqD__XDavMlY/s640/osaka1.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikTEhpkEPO710EL6L5E-Zl8Bo9jpYL450ytm0sy5gA5pTYFUj-Z8A-7X5nOUPUSMU6oNYC7C7kpMm4PjvipK88Np7wcrQOKGDsre03xSbLqapsJOatJfBP-XFtm9KkX4-ey_DnTpfctlk/s1600/Osaka2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="350" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikTEhpkEPO710EL6L5E-Zl8Bo9jpYL450ytm0sy5gA5pTYFUj-Z8A-7X5nOUPUSMU6oNYC7C7kpMm4PjvipK88Np7wcrQOKGDsre03xSbLqapsJOatJfBP-XFtm9KkX4-ey_DnTpfctlk/s640/Osaka2.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1O53-za1UQXFuuaChTu8H3cedURpXyYw2Eh_g0_9p6UGtTPXkmcP5TmANQh9oNODhIft9eh1ni9QRrf6BjpwYoK0xGBgNx2mAyi240pEVuMxzroaipsjF9LqYyBEKMPYhyphenhyphenrhAjkXL3Lg/s1600/osaka3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="352" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1O53-za1UQXFuuaChTu8H3cedURpXyYw2Eh_g0_9p6UGtTPXkmcP5TmANQh9oNODhIft9eh1ni9QRrf6BjpwYoK0xGBgNx2mAyi240pEVuMxzroaipsjF9LqYyBEKMPYhyphenhyphenrhAjkXL3Lg/s640/osaka3.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQn8-QxAOtMTJSKeTMxu9Idozt226ktzxbZ13rT6On0TP8lJzlwS727VhogO4GUTsA8M85-acZ0hzLsW0hHDV9iZWsaSPIaespiW8zpWREuEEi9DpTb0MJK9REaemwjOIyN1Bu9Wcwnzk/s1600/osaka5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="352" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQn8-QxAOtMTJSKeTMxu9Idozt226ktzxbZ13rT6On0TP8lJzlwS727VhogO4GUTsA8M85-acZ0hzLsW0hHDV9iZWsaSPIaespiW8zpWREuEEi9DpTb0MJK9REaemwjOIyN1Bu9Wcwnzk/s640/osaka5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyAzpTKVqvxYa744fUf18YcBYwZ_Ez7JTmloGZzikC76XtQIHySmTfXCnn9Uo_QRxDfxUIblGUZwZT0J9xXOzM0ZpUTStPO1IAfgBOAl5f_F3kC_ZqBQ7WhtlJawtBxfqIkTiWZLe9fcU/s1600/The_Foul_King_film_poster.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyAzpTKVqvxYa744fUf18YcBYwZ_Ez7JTmloGZzikC76XtQIHySmTfXCnn9Uo_QRxDfxUIblGUZwZT0J9xXOzM0ZpUTStPO1IAfgBOAl5f_F3kC_ZqBQ7WhtlJawtBxfqIkTiWZLe9fcU/s400/The_Foul_King_film_poster.jpg" width="278" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">The Foul King</span></b><br />
<br />
<b>Rok:</b> 2000<br />
<b>Gatunek:</b> komedia/dramat/sportowy<br />
<b>Kraj:</b> Korea Południowa<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
W 2000 roku Kim Jae-Woo był dobrze zapowiadającym się reżyserem, który na koncie miał tylko czarną komedię "Quiet Family", w której przedstawił pokrętne losy rodziny prowadzącej mały górski hotelik. Teraz Kim Jae-Woo jest jednym z najlepszych i najbardziej znanych koreańskich reżyserów, który ma na koncie takie smakołyki jak "A Tale of Two Sisters", "A Bittersweet Life", "The Good, The Bad & The Weird", "I Saw The Devil" i "The Last Stand" (moje guilty pleasure). W 2000 roku do koreańskich kin trafił "The Foul King", czyli dopiero drugi pełnometrażowy film wyreżyserowany przez Kim Jae-Woo i z miejsca stał się hitem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Głównym bohaterem dramatu jest zamknięty w sobie i prowadzący nudne życie Dae-Ho (Song Kang-ho). Wiecznie spóźniający do roboty bankier, który nienawidzi swojej pracy. Kiedy po raz kolejny Dae-Ho zostaje publicznie upokorzony przez swojego przełożonego postanawia ubarwić swoje życie i spróbować sił we wrestlingu. Zapisuje się do małej szkółki, której właścicielem jest były zapaśnik znany ze swoich brudnych zagrywek. Dae-Ho niespecjalnie radzący sobie z czysto sportowymi technikami postanawia również zostać zawodnikiem, którego głównym atutem będą brudne zagrywki i niezamierzone elementy komediowe, które porwą publikę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"The Foul King" podobnie jak "Osaka Wrestling Restaurant" widziałem po raz pierwszy jakieś 10 lat temu. I w przeciwieństwie do tego drugiego filmu ten oceniałem dużo bardziej surowo i wówczas nie bardzo rozumiałem fenomen produkcji wyreżyserowanej przez Kim Jae-Woo. Sięgając po ten obraz teraz wchłonąłem go niczym gąbka wodę. "The Foul King" to komedio-dramat dotykający wielu ważnych problemów, ale próbujący przedstawiać je z humorem. Duża w tym zasługa wszechstronnego aktora jakim jest Song Kang-ho ("The Host", "Snowpiercer", "Memories of Murder", "Antarctic Journal"), który w swoich rolach zawsze przedstawia pełne spektrum emocji. W "The Foul King" wypada wręcz perfekcyjnie. Dobrze spisują się również partnerujący mu aktorzy, których można podzielić na tych komediowych oraz dramatycznych. Niekiedy te role się przenikają, ale nigdy nie tracą swojego charakteru. "The Foul King" przedstawia z jednej strony prostą historię człowieka poszukującego celu w życiu i powoli spełniającego swoje marzenia, z drugiej epatuje humorem za sprawą wszędobylskiej nieporadności głównego bohatera. O ile "Osaka Wrestling Restaurant" polecić mogę tylko zaprawionym w bojach wielbicielom komedii z Hong Kongu, tak "The Foul King" jest filmem dużo bardziej uniwersalnym i zapewne znajdzie uznanie w zdecydowanie szerszym gronie odbiorców. Jeżeli uwielbiacie produkcje Kim Jae-Woo (a chyba nie może być inaczej) to koniecznie musicie zobaczyć "The Foul King".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeX-0_ifdSnno0yp7c5Nx5H4D-2q6ghxzlLU5CIfQ6biF3npI309Utkp6ODkvn9RngF_5pQfdJzNXxDJkzTtLE9fecHwz-d_dYA9PDmDOazP0C5TTHX-2XVoHRbFfy4f_VPa2byrbd8jg/s1600/8%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeX-0_ifdSnno0yp7c5Nx5H4D-2q6ghxzlLU5CIfQ6biF3npI309Utkp6ODkvn9RngF_5pQfdJzNXxDJkzTtLE9fecHwz-d_dYA9PDmDOazP0C5TTHX-2XVoHRbFfy4f_VPa2byrbd8jg/s640/8%252C5.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg05DSIA2Aq5UnJwM41UMK3CQMFOFUJ-5cDCcX8gCu_gEhQ80g059X1WaGE7O9JpgIzYVCSxRHj4Gww4Ea2jz1gDCjHo7xsvNvSrB81QQOS03l_hxi0VyyBJCSM14B71GS9t7J8-81SCx8/s1600/foul2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg05DSIA2Aq5UnJwM41UMK3CQMFOFUJ-5cDCcX8gCu_gEhQ80g059X1WaGE7O9JpgIzYVCSxRHj4Gww4Ea2jz1gDCjHo7xsvNvSrB81QQOS03l_hxi0VyyBJCSM14B71GS9t7J8-81SCx8/s640/foul2.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5jwumsNStJ2l5gsOK83Dkr3DsfXMXjYTpHGKqlC1UTZLlg0Zf6uCkyoP2VbPwF9xMPB1VD61kT9ZzDwxA7gB6JU0OVpP2i3Ef6HsWkvmVtn9nNowqKDRHA1tLkaXAveYfvIwwNz1UCGQ/s1600/foul3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5jwumsNStJ2l5gsOK83Dkr3DsfXMXjYTpHGKqlC1UTZLlg0Zf6uCkyoP2VbPwF9xMPB1VD61kT9ZzDwxA7gB6JU0OVpP2i3Ef6HsWkvmVtn9nNowqKDRHA1tLkaXAveYfvIwwNz1UCGQ/s640/foul3.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbDDjYJWV6d8Wva2IkE7DrpEdkWPYlhJlDuXKmbc3lcUkVSNOMJRHrchPk0ibh4Lw_or3ijqof7ud3kLDIajKLHXSDx9cG7-avrEr3qJI3-i4heORMxEjFS9fB_WoHDmiFyf99BfD-3fQ/s1600/foul4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbDDjYJWV6d8Wva2IkE7DrpEdkWPYlhJlDuXKmbc3lcUkVSNOMJRHrchPk0ibh4Lw_or3ijqof7ud3kLDIajKLHXSDx9cG7-avrEr3qJI3-i4heORMxEjFS9fB_WoHDmiFyf99BfD-3fQ/s640/foul4.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcCA0zf0R8-pm7jXhIxVguYg811LFWC3ut6Ym8x2jzR0TTmiFsYfZr_aOFDO8ckDgvCF-GNGOlXIq8tT54YT2oOMRedVB0KA1DhTlxr0tPJ-bjQJsCU4LyOF6tDJHVAT8p6xok1tm9eSM/s1600/foul6.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcCA0zf0R8-pm7jXhIxVguYg811LFWC3ut6Ym8x2jzR0TTmiFsYfZr_aOFDO8ckDgvCF-GNGOlXIq8tT54YT2oOMRedVB0KA1DhTlxr0tPJ-bjQJsCU4LyOF6tDJHVAT8p6xok1tm9eSM/s640/foul6.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizE_dSj3RCwxKnZKqMoGefCDlnwinXiSc1-6gPPhadc8kvES3a4fF4J1W6c586WVIkNRfzsW5lgac0hMcJUlOYjroMvrDePF_8sl9lYzqaWw8y0AbHSLTMMuqA1tniiFoSR70OypYhyphenhyphenSw/s1600/foul5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizE_dSj3RCwxKnZKqMoGefCDlnwinXiSc1-6gPPhadc8kvES3a4fF4J1W6c586WVIkNRfzsW5lgac0hMcJUlOYjroMvrDePF_8sl9lYzqaWw8y0AbHSLTMMuqA1tniiFoSR70OypYhyphenhyphenSw/s640/foul5.png" width="640" /></a></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-57392750900038251312017-02-21T22:58:00.001+01:002017-02-21T22:58:27.375+01:00Egzorcysta dla ubogich<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnxeRONJR9GbqbbLpoML1UTdOrq0BRFaxBI7oGQFIrSkgOWLVQDuUwyjX9jicBCz8BVqVN6p0cJWJ09uCKHv227rWcyLMX-EbqcsEdiAVqwKKdjfS-OCPpNudCU3b3Um5Tyl1ADZcS2yk/s1600/amityville+exorcism.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnxeRONJR9GbqbbLpoML1UTdOrq0BRFaxBI7oGQFIrSkgOWLVQDuUwyjX9jicBCz8BVqVN6p0cJWJ09uCKHv227rWcyLMX-EbqcsEdiAVqwKKdjfS-OCPpNudCU3b3Um5Tyl1ADZcS2yk/s400/amityville+exorcism.jpg" width="280" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>The Amityville Exorcism</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 2017</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> horror</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Czy zastanawialiście się kiedyś ile powstało filmów o Amityville? Ja też nie. Bazując na zbiorach imdb okazuje się, że dwudziesty pełnometrażowy obraz traktujący o najpopularniejszym nawiedzonym domu trafi na ekrany kin 30 czerwca 2017. Produkcja będzie zatytułowana "Amityville: The Awakening" i nie zapowiada się na nic dobrego (cóż za niespodzianka). Jednak mój tekst będzie dotyczył dziewiętnastego w kolejności filmu, czyli "The Amityville Exorcism". To produkcja, za którą stoi wytwórnia Polonia Brothers Entertainment. Na stołku reżysera zasiadł Mark Polonia (chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego), a za scenariusz odpowiedzialny został Billy D'Amato (i szybko ostudzę Wasz entuzjazm, nie ma on nic wspólnego z Joe D'Amato). Szykuje się intrygująca produkcja prawda?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a name='more'></a><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha0to0HQco6ClWWWLNUPPOkRSW2t2fRJjuYWvhwlEY-W5tQREqX6izM0fEWLVQTJyfDILMGHcS-rOmpalICv5LFZDsstKqvKneVjPDReXGHbRUyIhO5mp2G2HM5g0y9e9cXmHuO-54i3g/s1600/amityville2.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha0to0HQco6ClWWWLNUPPOkRSW2t2fRJjuYWvhwlEY-W5tQREqX6izM0fEWLVQTJyfDILMGHcS-rOmpalICv5LFZDsstKqvKneVjPDReXGHbRUyIhO5mp2G2HM5g0y9e9cXmHuO-54i3g/s640/amityville2.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Amy i jej "piękne" lalki (czy tylko mi się wydaje, że są wyciągnięte ze śmietnika?).</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<i>[tekst będzie zawierał spojlery, ale nie oszukujmy się i tak byście nie obejrzeli tego filmu]</i></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Amy Dukane nie prowadzi szczęśliwego życia. Jej matka niedawno zginęła w wypadku samochodowym, a ojciec po tym wydarzeniu wpadł w ciąg alkoholowy. Dziewczyna ciągle trzyma się jakby na uboczu i jedyną odskocznią od szarej rzeczywistości są dla niej kontakty z przyjacielem o imieniu Robby. Jej kiepski żywot w niedługim czasie ma stać się jeszcze gorszy, a wszystko to za sprawą przesiąkniętych złem desek pochodzących z nawiedzonego domu z Amityville. Na szczęście o całej sytuacji dowiaduje się duchowny, ojciec Benna specjalizujący się w egzorcyzmach. Ksiądz przy delikatnej pomocy ojca Amy postanawia pomóc dziewczynie, która jest nawiedzana przez tajemniczą postać przyobleczoną w szkarłat.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeQ4ueUQSS3GQLzXn6LhV3kcEpGvFyrdfMSTKRMWXNzjLQ5Pe5uaU5fzcm0f0OJO5dcRgUEyWo4D2i1TyCk_QvsEoYu13py2bw2GXp1L50_OAiX949ciPzbY95ORezc6g7IAJswBbf-C0/s1600/amityville3.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeQ4ueUQSS3GQLzXn6LhV3kcEpGvFyrdfMSTKRMWXNzjLQ5Pe5uaU5fzcm0f0OJO5dcRgUEyWo4D2i1TyCk_QvsEoYu13py2bw2GXp1L50_OAiX949ciPzbY95ORezc6g7IAJswBbf-C0/s640/amityville3.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Sprawcy wszelkiego zła - opętane deski.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2E2hUvGtwkBBNZ-qcSrUmNONMhgXUte3fX_2KW03ShPpNxc-R166Ygj6iP123o2KaV4tHb3DhylLSZSGKYsp-YK-OF2XMxNoaZ7_pjJ-lrc1UlIApycEUUZaSWbkljiB6XQfN9DQgBTg/s1600/amityville4.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2E2hUvGtwkBBNZ-qcSrUmNONMhgXUte3fX_2KW03ShPpNxc-R166Ygj6iP123o2KaV4tHb3DhylLSZSGKYsp-YK-OF2XMxNoaZ7_pjJ-lrc1UlIApycEUUZaSWbkljiB6XQfN9DQgBTg/s640/amityville4.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Czas na relaks.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwxMGl4rVkNbUzBFMnuCMuAZvDoJmdsaL-lleINZKXabzleU-4FhdgAJzdYQsj3pcLiRBV0KYVmQKrJTG3vqXIjL_8SStaeDt8mN9nlolPiUQ0LocKQd4jnjLWb5G5S9nB71XHvSYjdgQ/s1600/amityville13.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwxMGl4rVkNbUzBFMnuCMuAZvDoJmdsaL-lleINZKXabzleU-4FhdgAJzdYQsj3pcLiRBV0KYVmQKrJTG3vqXIjL_8SStaeDt8mN9nlolPiUQ0LocKQd4jnjLWb5G5S9nB71XHvSYjdgQ/s640/amityville13.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Takie kadrowanie podczas dialogów to standard w "The Amityville Exorcism".</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
"The Amityville Exorcism" jest tak złą produkcją, że aż nie wiem od czego zacząć. Dawno nie miałem sennych koszmarów po obejrzeniu filmu, ale w końcu się pojawiły. Po zaśnięciu śniło mi się, że nadal oglądam "The Amityville Horror". W tym momencie nie jestem w stanie wyobrazić sobie większego koszmaru. Podczas projekcji filmu <span style="text-align: justify;">Marka Polonii miałem wrażenie, że ten w swojej pracy wzoruje się na niedoścignionym Franku Ściurbie (<a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2011/08/film-za-smak-za-2004.html">"Smak Zła"</a>). W produkcji praktycznie nic się dzieje, dlatego reżyser zdecydował się na stosowanie prostej sztuczki, która miała nadać obrazowi dynamiki. Kolejne scenki pojawiające się na ekranie polegają na tym, że któryś z bohaterów gdzieś tam sobie idzie - dajmy na to ojciec Bennen. Idzie sobie niespiesznym krokiem i kiedy już powieki widza samoczynnie zaczynają się przymykać na ekran wstępują jakieś błyski, przebitki innych obrazów, jakieś czaszki złożone ze światła, a z głośników dobiegają głośne potępieńcze jęki. Można sobie wtedy pomyśleć: ileż się dzieje w tym filmie! I pewnie, gdyby Polonia zastosował to raz, no może dwa, to jeszcze można by było to puścić płazem. Ale te scenki pojawiają się w "The Amityville Exorcism" niemal na każdym kroku. Te psychodeliczne posunięcia kojarzą mi się z nieodżałowanym <a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2016/08/deszczowe-koszmary-undergroundu.html">"Visions Of Suffering"</a>. Są to przeważnie obrazki pozbawione sensu, kompletnie nie mające nic wspólnego z fabułą filmu.</span></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjSeLJd0aHxYDLbfCTmjEy-kNzwKmtMz1N6_CgLAax1IamTBptsMreOwHS5X3QSvIKf9pBgSsrka6j3nnEwVcxEH4y4myZd5zklx-15yTMRBJ8iqx1MvAQmXbgR3atUnXsA30wC4Izp40/s1600/amityville7.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjSeLJd0aHxYDLbfCTmjEy-kNzwKmtMz1N6_CgLAax1IamTBptsMreOwHS5X3QSvIKf9pBgSsrka6j3nnEwVcxEH4y4myZd5zklx-15yTMRBJ8iqx1MvAQmXbgR3atUnXsA30wC4Izp40/s640/amityville7.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Lalki na usługach samego szatana...złowieszczo siedzą.</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifZFx2zpUdQDDxE7qqXqU_Mc6VZdN1nhBFI1iL_NTnxtymWtsfHFrR55-4Fejp1yzjpzFkSkewXc2iPyQdj_Z6NDfyWblOnpfpQhMR_5TmR_DCTITXxuILN-biwQfSLuWiGqHxtEycw1k/s1600/amityville10.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifZFx2zpUdQDDxE7qqXqU_Mc6VZdN1nhBFI1iL_NTnxtymWtsfHFrR55-4Fejp1yzjpzFkSkewXc2iPyQdj_Z6NDfyWblOnpfpQhMR_5TmR_DCTITXxuILN-biwQfSLuWiGqHxtEycw1k/s640/amityville10.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Święcenia nadszedł czas.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT-NH9-3E-uD0uEl3mpNHzyYB7M3Wv7jEVZAsRhTFkeOimUT4LSz4eU9Ou4UBI3cOVZ8eO7-l_fdvcMANtjHIeXHg0cmRkuyCBrhetEBJSu86YU88SPxA5iZYCXPtr_gT-ZH2seRjzdOU/s1600/amityville14.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhT-NH9-3E-uD0uEl3mpNHzyYB7M3Wv7jEVZAsRhTFkeOimUT4LSz4eU9Ou4UBI3cOVZ8eO7-l_fdvcMANtjHIeXHg0cmRkuyCBrhetEBJSu86YU88SPxA5iZYCXPtr_gT-ZH2seRjzdOU/s640/amityville14.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To tylko standardowa reakcja opętanej na święcenie domu.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
W "The Amityville Exorcism" z każdej scenki sączy się jad amatorszczyzny. I jasne, nie raz miałem masę zabawy oglądając filmy, w których twórcy będący pasjonatami kina, ale pozbawionymi jakichkolwiek umiejętności związanych z tym kierunkiem próbowali swoich sił. I faktycznie ich nieporadność była po prostu śmieszna, a im bardziej się starali tym efekty były zabawniejsze. Niestety tego nie ma w przypadku "The Amityville Exorcism". Tutaj od pierwszej do ostatniej sceny widać, że nikt, dosłownie nikt się nie przykładał do wypełniania powierzonego mu zadania. Operator kamery przy dialogach ciągle działa na zoomie, a jak kręci czyjś spacer to trzęsie kamerą ile wlezie. Gość odpowiedzialny za muzykę wrzuca "melodyjki" kompletnie niepasujące do tego, co dzieje się na ekranie. Aktorzy wygłaszają swoje kwestie, jakby je czytali z promptera...i to tak, jakby je widzieli po raz pierwszy na oczy. I co ciekawe, w "The Amityville Exorcism" zagrało tylko dwanaście osób, z czego tylko cztery osoby przebywają na ekranie sensowną ilość czasu. Dobra, wiem, że są produkcje, w który gra jeszcze mniej aktorów (np. "Carnage", czy "Locke"), ale tam grają AKTORZY. A tutaj mamy ludzi, którzy nie powinni się pojawić nawet jako statyści w reklamie telewizyjnej (nawet będąc składową tłumu). W "The Amityville Exorcism" nic się nie zgadza. Zaraz, zaraz, o kimś chyba zapomniałem. No tak, przecież jest jeszcze scenarzysta, który chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. W efekcie czego mamy tutaj motywy z serii "Amityville" oraz "Egzorcysty" i na deser jeszcze gościa z "The Masque Of The Red Death", bo dlaczego nie? Naprawdę dawno nie widziałem produkcji z głupszą fabułą. Nawiedzone deski sprawiają, że dziewczyna zostaje opętana przez jakiegoś typa ubranego w czerwoną pelerynę i chowającego gębę za czerwoną maską. Mam wrażenie, że głupszego motywu nie dało się już wymyślić. Jeszcze byłoby to do przełknięcia, gdyby "The Amityville Exorcism" był komedią, ale nią nie jest.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4P4lyeohu9l8duprSV3Kf1fJKUCS4n2nWjRGksYTcBgSqRycYpHchximvOdnW78XMuFRTtzzMnuOm7chsPELXkMBZcxO6bUHUPojL6Dl-AeJXWCC-NICW7t213LPeVCxU1NHmV96Xr84/s1600/amityville6.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4P4lyeohu9l8duprSV3Kf1fJKUCS4n2nWjRGksYTcBgSqRycYpHchximvOdnW78XMuFRTtzzMnuOm7chsPELXkMBZcxO6bUHUPojL6Dl-AeJXWCC-NICW7t213LPeVCxU1NHmV96Xr84/s640/amityville6.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Chyba jakiś zagorzały fan filmu "The Masque Of The Red Death" zaplątał się na planie zdjęciowym.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQMoY4hEsdE-rd6GKqPAEkB6KfLKaXVtgmOhT9KBdPRwwKfV4rVwFdOR9JxYUxwIhdj_5GIPGlGSdvPgKItV5fAyT3lIdysN4cOIWI1pYh6QDhwTobXS-x5qhhuhUC5KC26QAASWdb6GM/s1600/amityville5.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQMoY4hEsdE-rd6GKqPAEkB6KfLKaXVtgmOhT9KBdPRwwKfV4rVwFdOR9JxYUxwIhdj_5GIPGlGSdvPgKItV5fAyT3lIdysN4cOIWI1pYh6QDhwTobXS-x5qhhuhUC5KC26QAASWdb6GM/s640/amityville5.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Podejrzany brodacz robiący Amy zdjęcia z ukrycia wcale nie jest zbokiem, w końcu sam o tym zapewnia.</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSY3cWTNh0_ux1fY1nRMPyTHD1m6JNipI1DgKVd95QyljxzbYw_JohEYa0ZXD9tiH4CxIaoQD-cARMCtzQauugyigF5pTWL19A-QIHDhoIGq_ZFhioUZWT6EY8QBHzuTlgb5kpt89LENo/s1600/amityville15.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSY3cWTNh0_ux1fY1nRMPyTHD1m6JNipI1DgKVd95QyljxzbYw_JohEYa0ZXD9tiH4CxIaoQD-cARMCtzQauugyigF5pTWL19A-QIHDhoIGq_ZFhioUZWT6EY8QBHzuTlgb5kpt89LENo/s640/amityville15.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dajmy w filmie lekkie nawiązanie do "Night of the Living Dead", niech fani się cieszą!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
I żeby uzmysłowić Wam skalę idiotyzmu, jakiej dopuszczają się twórcy tej produkcji muszę przywołać pewną krótką i w sumie małą istotną scenkę. Otóż po osiedlu, gdzie Amy mieszka ze swoim ojcem krząta się złodziej. Normalnie w ciągu dnia. Ogląda domy i wykonuje ich szkice, które przypominają robotę dziecka w wieku przedszkolnym (czyli mega dokładne). Kiedy zapada zmrok gość z kominiarką na łbie wraca w miejsce, które wcześniej oglądał. Patrzy, w oknie pali się światło...no i zaczyna się włamywać. Ok, widać, że niezły z niego desperat. Ale niech będzie. Włazi do środka, pierwsze kroki kieruje do piwnicy. Bo przecież wiadomo, że to właśnie tam ludzie trzymają swoje najcenniejsze skarby, prawda? Wyciąga zwykły worek na śmieci (taki standardowy czarny) i pakuje tam cokolwiek, co nawinie mu się pod rękę. Żeby było śmieszniej kiedy schodzi do piwnicy to zdejmuje kominiarkę. Może po to, żeby lepiej widzieć, albo po prostu jest mu w niej zbyt gorąco. Jednak zanim gość wybiegnie szczęśliwy z workiem na śmieci...pełnym śmieci umiera w piwnicy zabity przez "czerwonego ducha", bo tak. Jaki jest sens tej sceny? Żaden.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-cXCbty19mDfUOKZWA6NeSU7louxcXr8fDlk3dShcn43wAevCJSsRoVe-4riwEKl2vtK9epJlFvsLZKhi_RdpIZ4anfnSjKAH9O-T6alS9qu5jxQUhqTCpTf8Eky7ZF8PW7jBTvyevAE/s1600/amityville12.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-cXCbty19mDfUOKZWA6NeSU7louxcXr8fDlk3dShcn43wAevCJSsRoVe-4riwEKl2vtK9epJlFvsLZKhi_RdpIZ4anfnSjKAH9O-T6alS9qu5jxQUhqTCpTf8Eky7ZF8PW7jBTvyevAE/s640/amityville12.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Żona nawet po śmierci ma pretensje do swojego męża.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-biFgAJQP5tcC19lhQRcMEJJ9EuC4oZqkUS8mi37ydsX4CSNO83tk04dRVSn88gKoJmYToTQr06QLwf3X5I56460MnwN-e6C9xWcJaNQtOAUMDlK21KSw9ycnQ-v1rBqsuejdEACm5P0/s1600/amityville8.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-biFgAJQP5tcC19lhQRcMEJJ9EuC4oZqkUS8mi37ydsX4CSNO83tk04dRVSn88gKoJmYToTQr06QLwf3X5I56460MnwN-e6C9xWcJaNQtOAUMDlK21KSw9ycnQ-v1rBqsuejdEACm5P0/s640/amityville8.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Egzorcyzmy czas zacząć!</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnVWdoKd5MCisRjLQBziWCbCpw7sfeZF87b0U06cB3WTPIAc0guvaxumQfIfvCKAlVbnJv7EQkp_yM7qJJ3MWSzqN-cSjRsAa4tQ2pgrQDA1yqweNn2BXQbc4ypTVGcrM1WS7QYVifsek/s1600/amityville9.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnVWdoKd5MCisRjLQBziWCbCpw7sfeZF87b0U06cB3WTPIAc0guvaxumQfIfvCKAlVbnJv7EQkp_yM7qJJ3MWSzqN-cSjRsAa4tQ2pgrQDA1yqweNn2BXQbc4ypTVGcrM1WS7QYVifsek/s640/amityville9.png" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">To chyba coś poszło nie tak...opętana zyskała potężnego sojusznika?</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
"The Amityville Exorcism" to połączenie wszystkich najgorszych filmów, jakie miałem do tej pory okazję zobaczyć. Znajdzie się tutaj coś dla wielbicieli <a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2011/08/film-za-smak-za-2004.html">"Smaku Zła"</a>, <a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2016/08/deszczowe-koszmary-undergroundu.html">"Visions Of Suffering"</a>, <a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2013/12/filmy-za-dyche-death-factory.html">"The Death Factory: Bloodletting"</a>, czy <a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2015/03/filmy-za-dyche-morderczy-imbir-z-kosmosu.html">"Invasion Of The Pod People"</a>. Jeżeli jakimś cudem istnieją na świecie fani tych produkcji, to na pewno podczas projekcji filmu Marka Polonii będą się świetnie bawić. Pozostali mogą nabawić się choroby psychicznej, bezsenności, ewentualnie mogą nawiedzać ich koszmary, w których bez końca będą obcować z "The Amityville Exorcism". Ten film to czysta tortura dla oczu. Amatorszczyzna i to w najgorszym tego słowa znaczeniu. Ewidentnie żadna z osób pracujących na planie nie przykładała się do powierzonego mu zadania i to niestety doskonale widać w każdej scenie. I nie dajcie zwieść zwiastunowi tej produkcji, to chyba najlepszy element związany z "The Amityville Exorcism" i nie oddający nawet w 1% tego całego gówna, które zacznie wylewać się z ekranu, jeżeli już zdecydujecie się na odpalenie tego filmu.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4oTuUV96DAu3epME6QW4Vh7SOaLV18F0dU7q3lo6BlVeHbrdSJ_ipZZLeintP9Lj3a5NsdtCEv1iZ2_ysVl7CZ4-XvLRXCrvhsk7q4SOtAnJOXp5W0LuJWJfOUg1zgxgmPQzIvy2F2F8/s1600/0.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="64" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4oTuUV96DAu3epME6QW4Vh7SOaLV18F0dU7q3lo6BlVeHbrdSJ_ipZZLeintP9Lj3a5NsdtCEv1iZ2_ysVl7CZ4-XvLRXCrvhsk7q4SOtAnJOXp5W0LuJWJfOUg1zgxgmPQzIvy2F2F8/s640/0.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/GWryV4ndniI?ecver=1" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-78775043321641274112017-02-09T15:00:00.000+01:002017-02-09T15:26:44.838+01:00Wielka draka w porno-więzieniu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheoMz6mDBgkuJQSodnbgmRA4O8wZ9_19cdQfSqu7vJh9yJU1_SprVrjj6P0bo_TZKRzQAWgFFCStY9c-f_yCqlUFGwfPgijNSrUc5f2KhJEXQKJslYPO6lzEmEIWtMMCchccTs3Zvl5CA/s1600/caged_fury.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheoMz6mDBgkuJQSodnbgmRA4O8wZ9_19cdQfSqu7vJh9yJU1_SprVrjj6P0bo_TZKRzQAWgFFCStY9c-f_yCqlUFGwfPgijNSrUc5f2KhJEXQKJslYPO6lzEmEIWtMMCchccTs3Zvl5CA/s400/caged_fury.jpg" width="266" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Caged Fury</span></b></div>
<div style="text-align: center;">
(Zimny gniew)</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 1990</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> akcja/erotyczny</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Gdyby tak spojrzeć na kinematografię, to produkcji traktujących o więzieniu jest całkiem sporo. Pobawmy się chwilę w wymienianie tych najbardziej znanych: "Zielona Mila", "Gniazdo Os", "Cela 211", "Undisputed", "Osadzony", "Bronson", "Ucieczka z Alcatraz", "Symetria", "<a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2015/09/filmy-za-dyche-zycie-w-zenskim.html">Bunt Zmarłych</a>" (hehe), "Skazani na Shawshank", "Plan Ucieczki", itd. Jestem pewien, że nawet jeżeli pomyślicie o filmach o tematyce więziennej, to w Waszych głowach nie pojawi się "Caged Fury". Dlaczego? Bo to obraz bardzo zapomniany, a wręcz znany wyłącznie wybrańcom i jest ku temu wiele powodów. Reżyserem tej produkcji jest Bill Milling, fachowiec, którego dorobek stanowią głównie obrazy erotyczne. I właśnie Bill postanowił w 1990 roku nakręcić film akcji o kobiecym więzieniu. Czy już wiecie, czego mniej więcej można się spodziewać?</div>
<a name='more'></a><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBKgaVKaaOP2jbAfe0FMQqhMiAZBrj_7V_9pBWsVm7D_nLpJuZTS2MBZfJ8I9sPG2X4a_AgDl8ivQyCFbflWPhPXoDSTwivptjeWqUlFdFTMcSsvTXJufz5jiGLyH6LWI2oB2w-f4YNz4/s1600/Clipboard01.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBKgaVKaaOP2jbAfe0FMQqhMiAZBrj_7V_9pBWsVm7D_nLpJuZTS2MBZfJ8I9sPG2X4a_AgDl8ivQyCFbflWPhPXoDSTwivptjeWqUlFdFTMcSsvTXJufz5jiGLyH6LWI2oB2w-f4YNz4/s640/Clipboard01.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Typowa osadzona w regulaminowym stroju więziennym...</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Główną bohaterką dramatu jest młoda i głodna sukcesu dziewczyna imieniem Kathy. Zdaje się, że niedawno skończyła szkołę i zdecydowała się opuścić domowe pielesze. Jej marzeniem jest wyruszenie do Hollywood i kariera gwiazdy filmowej. Kathy mimo ostrzeżeń siostry wyrusza samotnie do Kalifornii. Po drodze pomaga dziewczynie, która cudem uniknęła gwałtu i razem docierają do celu swojej podróży. Rhonda chcąc się odwdzięczyć Kathy zapoznaje ją z fotografem, który w mig załatwia dziewczynom przesłuchanie do filmu. Wszyscy decydują, że trzeba to uczcić i wybierają się do jednego z hollywoodzkich barów. Tam Kathy staje się niemalże ofiarą gwałtu, ale w jej obronie staje dwóch miejscowych twardzieli, którzy dają łupnia gangowi motocyklistów. Victor (Erik Estrada) postanawia zaopiekować się przerażoną dziewczyną, a jego kolega (Richard Barathy) wyrusza dalej w miasto. Nazajutrz Kathy i Rhonda udają się na casting do filmu. Ten jednak wygląda bardzo podejrzanie. Okazuje się, że faktycznie jest to przesłuchanie, ale do filmu erotycznego. Dziewczyny próbując wydostać się z biura wszczynają awanturę i wpadają w ręce policji. Błyskawicznie stają przed sądem i już następnego dnia trafiają do przedziwnego żeńskiego więzienia. W związku z brakiem kontaktu ze strony Kathy do Hollywood przybywa jej siostra, która przypadkiem wpada na Victora i Dirka. Panowie postanawiają jej pomóc w odnalezieniu dziewczyny.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQuDhYhapAaNzanCj0c-9Rbk28Jy0hnEf9cn8gBL3Tp67rUEUo4sVZMVMd-bRegJxvmPN4l8w7WL6aovpx6O4IlYaTUpKAcyn6tlqia6_jR8XNtMySHd-vQ1jbexc1dWlJeBdl3PSYSPI/s1600/Clipboard02.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQuDhYhapAaNzanCj0c-9Rbk28Jy0hnEf9cn8gBL3Tp67rUEUo4sVZMVMd-bRegJxvmPN4l8w7WL6aovpx6O4IlYaTUpKAcyn6tlqia6_jR8XNtMySHd-vQ1jbexc1dWlJeBdl3PSYSPI/s640/Clipboard02.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Jeżeli taki typ zapewnia, że załatwił ci na jutro casting do filmu, to wiedz, że coś się dzieje.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizlO1NTC9tcCiUOOBGrZIIg34Wp6rFnoQAEIWOY8CsBo6Vyogbe0ywsVVGFbhxWOAwDpt7tjkVPQjuOC1sL_VJJ2WpF4jqn-4DIhK0SmR0qrPdqc1xAjRyDWX1KCHvhpT8cm5rT_Oi0Yc/s1600/Clipboard10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizlO1NTC9tcCiUOOBGrZIIg34Wp6rFnoQAEIWOY8CsBo6Vyogbe0ywsVVGFbhxWOAwDpt7tjkVPQjuOC1sL_VJJ2WpF4jqn-4DIhK0SmR0qrPdqc1xAjRyDWX1KCHvhpT8cm5rT_Oi0Yc/s640/Clipboard10.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Niełatwe negocjacje w sprawie wyjazdu do Hollywood, po sławę i karierę.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIzwNwlEMHXlTVByCVKwG8aO9QskYEMaXtZ3OWt8c5HCyHUsMPMFM8nXjJ6EIAo_Zwz52830dMpFPz5TYwZAj8BvkVZI03oNjq_cSLta4F3x9SYmEYGGHp51pgH0iSxeYkDDSJPkRiE5U/s1600/Clipboard03.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="355" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIzwNwlEMHXlTVByCVKwG8aO9QskYEMaXtZ3OWt8c5HCyHUsMPMFM8nXjJ6EIAo_Zwz52830dMpFPz5TYwZAj8BvkVZI03oNjq_cSLta4F3x9SYmEYGGHp51pgH0iSxeYkDDSJPkRiE5U/s640/Clipboard03.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Victor i Dirk to nie byle obwiesie, bez problemu natłuką po ryju kilku cherlawych motocyklistów.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Dobra, muszę się przyznać, że przed sięgnięciem po "Caged Fury" nie miałem pojęcia o dorobku <span style="text-align: justify;">Billa Millinga, więc już od pierwszy scen byłem zaskakiwany. Widząc pierwszą osadzoną pojawiającą się na ekranie zaraz na początku filmu czułem, że coś jest tutaj nie tak. Zdjęcie tej więźniarki możecie zobaczyć na samej górze. Jednak po krótkiej scenie w niezwykłym zakładzie penitencjarnym zostałem przeniesiony do domostwa zamieszkiwanego przez główną bohaterkę i jej rodzinę. Tutaj wszystko zdawało się być zwyczajne. Przynajmniej do momentu, kiedy Kathy, Ronda i jej kumpel fotograf nie wyruszyli do baru. Wówczas już w pełni zdałem sobie sprawę z tego, że "Caged Fury" to produkcja w stylu "<a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2015/12/pocztowka-z-hawajow.html">Hard Ticket To Hawaii</a>", czyli akcyjniak ze sporą dawką erotyki. Roznegliżowanych pań tutaj nie brakuje, znalazło się też miejsce na taniec erotyczny. Dla kontrastu w produkcji zostali umieszczeni bohaterowie grani przez Erika Estradę i </span>Richarda Barathy'ego. W ogóle tych kontrastów jest tutaj pokaźna ilość.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik9i6C93oU-SBUf0Dpoi38hdfpenUwPEdfZNE10NMIn-j2bYB5mb9AB2JFag7XrkxJI6Qw4tFUYr7n1PVYDrqm1GHXE_yt4hqorPerBgwL2rrXj-Tu4kYmdCP7g5VX78ACmVIT0Fn7EOY/s1600/Clipboard12.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEik9i6C93oU-SBUf0Dpoi38hdfpenUwPEdfZNE10NMIn-j2bYB5mb9AB2JFag7XrkxJI6Qw4tFUYr7n1PVYDrqm1GHXE_yt4hqorPerBgwL2rrXj-Tu4kYmdCP7g5VX78ACmVIT0Fn7EOY/s640/Clipboard12.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Reżyser niezwykle podekscytowany, aż za bardzo...</td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJGn0Fy5QixKFGUUjFM2Tjf3MCzp73FcZnEFsLmcvyeBKHffOxmtreW4laWmIYB_u0EIHQNMQRAtDcyhLM0aU30WbCEkC4CO7A1UvK16YZz4ULlfMxcZLgsO5JXU8trQPlQFQdd5CxgsY/s1600/Clipboard04.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJGn0Fy5QixKFGUUjFM2Tjf3MCzp73FcZnEFsLmcvyeBKHffOxmtreW4laWmIYB_u0EIHQNMQRAtDcyhLM0aU30WbCEkC4CO7A1UvK16YZz4ULlfMxcZLgsO5JXU8trQPlQFQdd5CxgsY/s640/Clipboard04.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Strażniczki w więzieniu mocno kontrastują z osadzonymi.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIBm-Obo93xXk-KWRYaZrXnT_uKn_iqEbE0VlVcAD6jLDCYoD8JJkjdfhVLy4lOfrn9ckv4O1palzbcs7_dnZj-A5CHRYZV7weQviv5M4dovw3cvOOz_hvelgWg_iIm_l3yEl-9naPk3A/s1600/Clipboard05.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIBm-Obo93xXk-KWRYaZrXnT_uKn_iqEbE0VlVcAD6jLDCYoD8JJkjdfhVLy4lOfrn9ckv4O1palzbcs7_dnZj-A5CHRYZV7weQviv5M4dovw3cvOOz_hvelgWg_iIm_l3yEl-9naPk3A/s640/Clipboard05.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Spider to najlepszy przyjaciel wszystkich więźniarek.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Podejrzewam, że Bill Milling nie dawał żądnych bliżej sprecyzowanych wskazówek aktorkom. Po prostu coraz bardziej je rozbierał i zalecał, żeby epatowały seksem. I to też robią przez cały film. Natomiast zadaniem Viktora i Dirka było spuszczanie łomotu kolejnym falom wrogów. O ile Erik Estrada to żaden "fajter", to Richard Barathy wyposażony w epickiego wąsa okazał się być biegły w sztukach walki, a jego popisowym numerem było rozwalanie pięścią granitowych płyt (oczywiście nie zabrakło tego również, w "Caged Fury"). Mam nadzieję, że już wiecie, jak wyglądał podział ról? Erik miał wyglądać i gadać, a zadaniem Richarda było efektowne kopanie dupsk kolejnych zbirów. Do ekwilibrystycznych popisów Scotta Adkinsa, czy Iko Uwaisa mu daleko, ale widać, że się starał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9nLwWqeE0-kpMfzbWMgUjZg30RNggoPiD9DDmuV0s1kljcBbIL4e59X5UIRM3oB8oEyLiddWwfMcRunN8Q7-alKyeEZ5WewAd1hfVIm4XVFev2C_DCdQQHXlxsOX1U63mryafdT9-7PQ/s1600/Clipboard08.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="354" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9nLwWqeE0-kpMfzbWMgUjZg30RNggoPiD9DDmuV0s1kljcBbIL4e59X5UIRM3oB8oEyLiddWwfMcRunN8Q7-alKyeEZ5WewAd1hfVIm4XVFev2C_DCdQQHXlxsOX1U63mryafdT9-7PQ/s640/Clipboard08.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Dynamic Duo za chwilę wejdzie do akcji.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5xKlPBZZ6f5BLUMoLs7psAKmGulclpEyFUz341387w-e3fNo8B1yBQ0mTshPGqqL2cVWQa7HRtes_qF0lV36Ty4fy0h7XeFIOrKeBZMfdADv4b4VPd2sKnRh7N28Uj5T8o73OrH34ke4/s1600/Clipboard07.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5xKlPBZZ6f5BLUMoLs7psAKmGulclpEyFUz341387w-e3fNo8B1yBQ0mTshPGqqL2cVWQa7HRtes_qF0lV36Ty4fy0h7XeFIOrKeBZMfdADv4b4VPd2sKnRh7N28Uj5T8o73OrH34ke4/s640/Clipboard07.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Policja pączkowa nie traci nawet chwili na pracę.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br />
W "Caged Fury" nie mogło zabraknąć humoru, ten jest niezwykle drętwy, ale zapewnia go para gliniarzy, którzy pojawiają się na ekranie chyba dwa razy (nie więcej). W rolę tego bystrego detektywa o lotnym umyśle wcielił się James Hong, natomiast tego przygłupiego odgrywa Hugh Farrington. Ale to nie wszystkie ciekawe postaci, jakie przewijają się przez "Caged Fury". Mamy tutaj o wiele więcej barwnych osobników. Naczelnikiem więzienia jest zapalona ekshibicjonistka z wielkim upodobaniem prezentująca swoje wdzięki przed kamerą kiedy tylko może. Jest również zachowujący się niczym psychol strażnik więzienny o ksywce Spider, który psychicznie terroryzuje osadzone. Nie brakuje też ciągle pocącego się obleśnego grubasa wiecznie oblizującego się na widok skąpo ubranych dziewczyn. Znalazła się nawet mała rólka dla takiego gwiazdora jak Ron Jeremy! No kogo, jak kogo, ale akurat jego w "Caged Fury" zabraknąć nie mogło.</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLrXzpWEiYyabLpZnGETVLbIR5Ad8DEIos8SHBUIfkR0ysbuFWMRF_r9WC3uEDSACbdHjS7XKpisQRtEldBKHtE9Lt4frvOgywEsb8N1qr36Gfq4XohQrgOI3iBTVeMN1OWZU8LoF7qsU/s1600/Clipboard09.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLrXzpWEiYyabLpZnGETVLbIR5Ad8DEIos8SHBUIfkR0ysbuFWMRF_r9WC3uEDSACbdHjS7XKpisQRtEldBKHtE9Lt4frvOgywEsb8N1qr36Gfq4XohQrgOI3iBTVeMN1OWZU8LoF7qsU/s640/Clipboard09.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Przygotujcie się na efektowny chokeslam.</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmicK1CsMAjcPSIOeRkb6WY6TiXuAXMtqwMSghilxR4r4CCeZbapXIt1haed-P5YPxx079p7MnxupX2LH-W073TzAJl6hkdp7AszU4ukOugZrsUddDTzF1fkOFZIxGi70lX-O8Kwcd4nI/s1600/Clipboard06.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmicK1CsMAjcPSIOeRkb6WY6TiXuAXMtqwMSghilxR4r4CCeZbapXIt1haed-P5YPxx079p7MnxupX2LH-W073TzAJl6hkdp7AszU4ukOugZrsUddDTzF1fkOFZIxGi70lX-O8Kwcd4nI/s640/Clipboard06.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Bardzo popularny aktor wpadł na plan, żeby dostać w mordę.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
Bill Milling zaserwował bardzo prostą historyjkę o handlu żywym towarem, została ona pokazana w najtańszym stylu epoki VHS. Tak naprawdę myślą przewodnią "Caged Fury" jest pokazanie jak największej ilości skąpo ubranych, albo kompletnie rozebranych atrakcyjnie wyglądających kobiet. Udało się też znaleźć trochę miejsca na niezbyt efektowne walki i świecenie gołą klatą przez <span style="text-align: justify;">Richarda Barathy'ego. Niczego więcej nie spodziewajcie się po tej produkcji. "Caged Fury" to po prostu tanie kino bez większego polotu. Mają być nagie dziewczyny, to są. Mają być twardzi faceci, to są. Tutaj nie ma o czym myśleć, nie ma się nad czym zastanawiać. To najzwyczajniej w świecie proste kino rozrywkowe, którego była cała masa w czasach, kiedy po bazarach krzątali się smutni panowie noszący wielkie torby wypełnione kasetami VHS.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"><br /></span></div>
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrFuaE-R1LA7CzJ-oVQNFDEsx5wkOslcDzYWbZ74mVJV1yRl8Ed25-6bM5TIWDv3-YkU7is9merLM19A9gMv24VxlAfTH2CaDdu5SLShzHW4xiCvUcm3wGu_sSyvC4BEVUtl6faarKqUM/s1600/Clipboard11.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrFuaE-R1LA7CzJ-oVQNFDEsx5wkOslcDzYWbZ74mVJV1yRl8Ed25-6bM5TIWDv3-YkU7is9merLM19A9gMv24VxlAfTH2CaDdu5SLShzHW4xiCvUcm3wGu_sSyvC4BEVUtl6faarKqUM/s640/Clipboard11.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Więźniarki w swoich oficjalnych uniformach.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Mam ogromny problem z tym filmem. Z jednej strony nie mogę powiedzieć, żebym się źle bawił podczas oglądania "Caged Fury". W końcu to proste kino idealne do tępego wpatrywania się w ekran. Ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę z tego, że jest to niesamowity paździerz, którego głównym wyznacznikiem jest wszechobecna nagość. Fabularnie film jest na poziomie <a href="https://i.ytimg.com/vi/nAhsO2LGm7M/hqdefault.jpg">komiksu z gumy Donald</a>. Jestem pewien, że wszystko dałoby się pokazać na czterech kadrach. Z drugiej strony "Caged Fury" podejmuje ważny temat handlu żywym towarem...ale robi to w najgorszy z możliwych sposobów. A z trzeciej strony film Billa Millinga jest po prostu koszmarnie głupi, a przez to znacząco zyskuje na swojej atrakcyjności. Reżyser żongluje utartymi schematami, rzuca w ekran stereotypami i za sprawą co chwilę pojawiającej się golizny, czy też średnio efektownej bitki stara się utrzymywać zainteresowanie widza. Czy "Caged Fury" jest tak zły, że aż dobry? Pewnie, że tak, dlatego otrzymuje ocenę w skali tego typu produkcji.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAmeTWJVPnsUTompqufKcIMxfm7GzTiRwRGini6f5rx-8NpoWCGFyNNRUm3lpfcvl7cioDT9sD9bx5lpYpwfmzhapCKTYh42yUhVnOTutMbFQhdkaWrpBI-fvH_YD-2p9t7KyYxcIcpWI/s1600/6.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAmeTWJVPnsUTompqufKcIMxfm7GzTiRwRGini6f5rx-8NpoWCGFyNNRUm3lpfcvl7cioDT9sD9bx5lpYpwfmzhapCKTYh42yUhVnOTutMbFQhdkaWrpBI-fvH_YD-2p9t7KyYxcIcpWI/s640/6.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/8y6vC23sNcQ" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-82688759163301078562017-02-06T21:56:00.001+01:002017-02-06T21:56:08.026+01:00Klątwa Samary 12 lat później<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbRbVs2Kfq0RIqsL_Y5jt9eWjjw4PAxQMMFi2PtD8lx1EURBDzYnKBWB7Kkx_m42BZFVLzmTI_yVSTSNQ3oG5SlPOkcRgpSAGLdueuHQKvQrFnm1lxSynH0mVBX9VusxXpghPrfE5e2mI/s1600/PH7Mkx5mKKfEae_1_l.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbRbVs2Kfq0RIqsL_Y5jt9eWjjw4PAxQMMFi2PtD8lx1EURBDzYnKBWB7Kkx_m42BZFVLzmTI_yVSTSNQ3oG5SlPOkcRgpSAGLdueuHQKvQrFnm1lxSynH0mVBX9VusxXpghPrfE5e2mI/s400/PH7Mkx5mKKfEae_1_l.jpg" width="255" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Rings</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Rok:</b> 2017</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Gatunek:</b> horror/dramat</div>
<div style="text-align: center;">
<b>Kraj:</b> USA</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dawno, dawno temu, a konkretnie w 1998 roku na ekrany japońskich kin trafiła ekranizacja książki "Ringu", której autorem był Kôji Suzuki. Film szturmem zdobył Japonię, a kilka lat później Europę i USA. Japończycy dość szybko zdążyli nakręcić nie tylko kontynuację (1999), ale też prequel do całej historii (2000). Amerykanie wpadli na świetny pomysł, żeby nakręcić swoją wersję tego kinowego hitu. W 2002 roku na srebrne ekrany powędrował świetny remake w reżyserii Gore'a Verbinskiego. Po sporym sukcesie, który pomógł też w popularyzacji "Ringu" na całym świecie, sprytni filmowcy z Hollywood doszli do wniosku, że też zrobią sequel (2005) do swojego "The Ring". Za reżyserię drugiej części amerykańskiego horroru odpowiadał Hideo Nakata, czyli twórca dwóch filmów z serii "Ringu". Niestety nie udało się osiągnąć takiego wyniku jak przy okazji "The Ring" i Samara, czyli duch wychodzący z telewizora, została pochowana na dwanaście długich lat. Reżyserem, który miał przeprowadzić reanimację Samary został F. Javier Gutiérrez...filmowiec bez historii.</div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV_FIqJj5bki7NlFSd1Lk0vYCBvTEXHFI30YNsxp62cMoqxcS5iIhtLsfzdXtKxPSnxGORlIZwrQtUjUv5F-wD2PCtSHFZYU1gdX8CXL6XCF3WOw_qDjMqMuANp3UJRicfiwjFwRaF7PU/s1600/rings1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhV_FIqJj5bki7NlFSd1Lk0vYCBvTEXHFI30YNsxp62cMoqxcS5iIhtLsfzdXtKxPSnxGORlIZwrQtUjUv5F-wD2PCtSHFZYU1gdX8CXL6XCF3WOw_qDjMqMuANp3UJRicfiwjFwRaF7PU/s640/rings1.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Julia i Holt są uroczą parą. Wyglądają niczym bohaterowie komedii romantycznej, która już dobiegła do swojego szczęśliwego finału. Niestety tę sielankę przerywa wyjazd Holta na studia. Julia od tej pory strasznie tęskni i nie odpuszcza żadnego wieczoru na pogawędki przez Skype'a ze swoim wybrankiem. Niestety pewnego dnia kontakt nagle się urywa. Holt przestaje odpowiadać, nie odbiera telefonu, nie odzywa się też przez Skype'a. Niedługo po tym Julię nawiedza koszmar, wybudzona w środku nocy dziewczyna zauważa, że Holt dzwoni do niej przez Skype'a. Jednak zamiast jej wybranka przed kamerą pojawia się spanikowana dziewczyna. Julia jeszcze tej nocy decyduje się na wyruszenie w podróż na uniwersytet by odnaleźć swojego chłopaka. Dziewczyna szybko trafia na zajęcia profesora Gabriela, który jak się szybko okazuje potajemnie wraz z grupką studentów przeprowadza dziwny eksperyment, w którego centrum znajduje się film sprowadzający klątwę.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5B8lAMiIPIotWTkPJprnnJw1aWlQs5uiWUKFMtSTSwwbNT5mdAVqDjYLogbWwaFUd5NT3cRRBnOrAvj9ldnhoN6i7ebL0AJnIkgW8qkB8AmrmQOf4co12hoaR17HdFfAFm34Y8TxI70w/s1600/rings5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="336" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5B8lAMiIPIotWTkPJprnnJw1aWlQs5uiWUKFMtSTSwwbNT5mdAVqDjYLogbWwaFUd5NT3cRRBnOrAvj9ldnhoN6i7ebL0AJnIkgW8qkB8AmrmQOf4co12hoaR17HdFfAFm34Y8TxI70w/s640/rings5.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jako zagorzały wielbiciel perypetii Sadako oraz Samary nie mogłem sobie odpuścić "Rings". Chociaż podejrzewałem, że nic wielkiego z tego nie będzie. Wszak nikt sensowny nie zdecydował się brać udziału we wskrzeszaniu serii "The Ring". Johnny Galecki znany przede wszystkim z serialu "Teoria Wielkiego Podrywu" gra tutaj jedną z bardziej znaczących postaci, już sam ten fakt świadczy o klasie tego filmu. I nie chodzi o to, że mam jakieś uprzedzenia do tego aktora, po prostu widnieje on w świadomości widzów głównie jako aktor komediowy. Umieszczenie go w horrorze raczej takiej produkcji nie pomoże. Z innych znanych twarzy można zobaczyć Vincenta D'Onofrio, który chyba nie odmawia żadnych ról. W jego dorobku można znaleźć tyle samo dobrych, co słabych filmów. Ale akurat do gry aktorskiej w "Rings" przyczepiać się nie będę, bo ta stoi na przyzwoitym poziomie, a są tutaj elementy dużo ważniejsze. Rzućmy okiem na reżysera. Za kamerami stanął F. Javier Gutiérrez i jeżeli chcecie sobie teraz przypomnieć jakiś jego film, to od razu spieszę z informacją, że nie wyreżyserował niczego znaczącego. Spod jego ręki wyszedł tylko "Before The Fall" z 2008 roku, który był wielokrotnie nagradzaną produkcją sci-fi z Hiszpanii. Niestety od tego 2008 roku F. Javier Gutiérrez nie zrobił nic. Co można sobie łatwo interpretować - żaden znaczący reżyser nie chciał wziąć udziału w projekcie zwanym "Rings". Ewentualnie nikt nie chciał wyłożyć odpowiednich pieniędzy na zatrudnienie porządnego i zaprawionego w bojach reżyserach. Wśród scenarzystów również brakuje chociażby solidnych fachowców, no chyba, że gościa odpowiedzialnego za scenariusz do "The 5th Wave" uznamy za wystarczająco dobrego.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGW53sZoMs4pXFrGOujp2O3IAzijtMfzX0Cum-FwWKt_p2MGdphLiALsg1D51bTjVbYlPepBnc8B1Rrl8qzvEhxQr9Xo4nuLIOQde4IgOkEB3eL03h2nTm4NF5vOEhZV6vGwXc5yVmz-o/s1600/rings2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGW53sZoMs4pXFrGOujp2O3IAzijtMfzX0Cum-FwWKt_p2MGdphLiALsg1D51bTjVbYlPepBnc8B1Rrl8qzvEhxQr9Xo4nuLIOQde4IgOkEB3eL03h2nTm4NF5vOEhZV6vGwXc5yVmz-o/s640/rings2.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Biorąc pod uwagę te wszystkie elementy można dojść tylko do jednego wniosku - "Rings" powinien skończyć się kompletną katastrofą. Czy tak faktycznie jest? Nie do końca. Wybierając się na ten film spodziewałem się nie lada chały, a dostałem w miarę przyzwoity dramat ze sporą dawką horroru. Tak, "Rings" ciężko nazwać horrorem. To produkcja, w której nasza wesoła parka, czyli Julia i Holt próbują rozwikłać zagadkę Samary i jej klątwy. I prawdę mówiąc oglądając film <span style="text-align: justify;">Gutiérreza miałem wrażenie, że działają tutaj dwa scenariusze, które nie do końca ze sobą współgrają. Jeden dotyczy eksperymentu profesora Gabriela, a drugi wspomnianej parki grzebiącej w przeszłości Samary. O ile ten pierwszy motyw wydaje się naprawdę interesujący, mroczny i wręcz chory w samym swoim założeniu, to ten drugi nie robi specjalnego wrażenia. Szkoda, że nie skupiono się na samym eksperymencie, bo wówczas "Rings" mógłby stać się świetnym horrorem, który wcale nie musiałby się opierać na serwowaniu kolejnych jump scen, wystarczyłaby atmosfera ciągłego zagrożenia. Niestety zdecydowano się na umieszczenie dwóch średnio ze sobą powiązanych historii z czego dużo większy nacisk położono na tę drugą, mniej ciekawą.</span></div>
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigwgHLitXK_AA8ynKZ-SPwCu39eRNumM2a7KT6XCDEi7YMM6-848MKU5H2PDYgy0mGxB9X_WXsuFXAgrAShK-RPrAwuYDuENzE71Nm5aGBMQimJazygBBvXp_YnXmZr9TbEG9NznkE398/s1600/rings3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigwgHLitXK_AA8ynKZ-SPwCu39eRNumM2a7KT6XCDEi7YMM6-848MKU5H2PDYgy0mGxB9X_WXsuFXAgrAShK-RPrAwuYDuENzE71Nm5aGBMQimJazygBBvXp_YnXmZr9TbEG9NznkE398/s640/rings3.jpg" width="640" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Julia i Holt snują się po jakimś małym miasteczku i robią dokładnie to samo, co Naomi Watts robiła w "The Ring", czyli na bazie wskazówek pokazanych w przeklętym filmie próbują rozwiązać zagadkę Samary. Czy to jest ciekawe? Nie bardzo, tym bardziej w formie, w jakiej zostało to podane widzowi. Tak naprawdę duch Samary nie odgrywa tutaj zbyt ważnej roli, bardziej kluczowa jest jej przeszłość i próba jej odkrycia. "The Ring" z 2002 roku trzymał w napięciu, świetnie został wykorzystany motyw z upływającym czasem i nieuchronnie zbliżającą się grozą. Tutaj jest inaczej. W końcu wszyscy doskonale wiedzą jak pozbyć się klątwy, każdy zdaje się doskonale znać zasady tej morderczej rozgrywki. To też sprawia, że klimat grozy gdzieś znika, pozostaje tylko tajemnica, która przy braku faktycznego zagrożenia traci na swojej atrakcyjności. Mimo tego "Rings" ogląda się całkiem nieźle, ale niestety tylko nieźle. I podejrzewam, że tak jak szybko zapomniałem o fabule "The Ring 2", równie błyskawicznie z mojej głowy wyleci historia przedstawiona w produkcji Gutiérreza.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4jE0oSvw1y_TWRD2qFG-oOJkBMkoe54_mt2mdwi8pWEs_DeF7T8k8eqTdh58Be2bbw-H69Kdd3NFCAYoZFqL6xpJo07ESTjHfUJveNb-na8ZKTsF0_SIZBJXGPU35Jv1PzgInLXWodfs/s1600/rings4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="412" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4jE0oSvw1y_TWRD2qFG-oOJkBMkoe54_mt2mdwi8pWEs_DeF7T8k8eqTdh58Be2bbw-H69Kdd3NFCAYoZFqL6xpJo07ESTjHfUJveNb-na8ZKTsF0_SIZBJXGPU35Jv1PzgInLXWodfs/s640/rings4.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Cały czas zastanawiam się, po co powstał "Rings"? Niemożliwe, żeby był to skok na kasę, bo nie mamy tutaj żadnych przesłanek, które mogłyby o tym świadczyć. Może Amerykanie zauważyli, że Japończycy ciągle nagrywają jakieś filmy o Sadako (raczej gorsze niż lepsze) i zapragnęli przywrócić do żywych swoją Samarę? Patrząc na listę płac "Rings" od razu widać, że nikt tutaj nie chciał ryzykować wyłożenia dużych pieniędzy na porządny sequel. Mimo tego film nie kosztował wcale tak mało jak na horror (33 mln $). Oglądając "Rings" miałem wrażenie, że to produkcja, w której starły się ze sobą dwie nie do końca zbieżne historie i jak łatwo się domyślić, nie działa to na korzyść tej produkcji. Klimat grozy znany "The Ring" z 2002 roku gdzieś się zapodział, zamiast tego dostaliśmy jakąś pseudo-detektywistyczną zagadkę z psychodelicznymi wstawkami. Jednak nie mogę stwierdzić, że "Rings" jest filmem tragicznym, jest niczym więcej jak średniakiem pozbawionym napięcia i grozy. To jedna z tych produkcji, które można zobaczyć, ale wcale nie trzeba.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDJ30OO2TeJxTlkJ0ow8l0EDaOO05OZbZ6F3wTh5xxO4HyP8TNfq3GNIzNWybI8TT8BV717dukprwBPUIczlYjm5xyjG99qsl1bY8PQoAeW7P3NIDOiId5e-ea6s1FkMMaAfqDa946t0U/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDJ30OO2TeJxTlkJ0ow8l0EDaOO05OZbZ6F3wTh5xxO4HyP8TNfq3GNIzNWybI8TT8BV717dukprwBPUIczlYjm5xyjG99qsl1bY8PQoAeW7P3NIDOiId5e-ea6s1FkMMaAfqDa946t0U/s640/4.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/uukQ_6szDm8" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-80556016527263367892017-01-16T22:55:00.002+01:002022-05-13T15:31:59.138+02:00Czy konwencja "Blair Witch" jeszcze daje radę?<div style="text-align: justify;">
Kiedy rok po amerykańskiej premierze, czyli w 2000 roku na ekrany polskich kin wkroczył skromnie wyglądający "The Blair Witch Project" miałem naście lat, więc nie dane mi było go zobaczyć na dużej sali kinowej, na której ludzie ze strachu obgryzali paznokcie i krzyczeli z przerażenia wtórując bohaterom pojawiającym się na ekranie. Produkcję, za którą byli odpowiedzialni Daniel Myrick i Eduardo Sánchez obejrzałem w zaciszu domowym i mimo tego, że doceniałem klimat i pomysł, to nie rozumiałem skąd tyle krzyku. Jak to się stało, że "The Blair Witch Project" stał się przełomem i klątwą jednocześnie?</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvMa3yhCZEtzfII_I90mAWHkN8CS3LjNNLKje8Buxx331haDhegwFAmSzQhQOHapHWeqU2yoDk_RPwfK2T21xbr8KhOOUgfRmJSGS8WQUA_eZZOALW30PjQxOP966IwV1V3gadYXI6kxw/s1600/blairwitch.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvMa3yhCZEtzfII_I90mAWHkN8CS3LjNNLKje8Buxx331haDhegwFAmSzQhQOHapHWeqU2yoDk_RPwfK2T21xbr8KhOOUgfRmJSGS8WQUA_eZZOALW30PjQxOP966IwV1V3gadYXI6kxw/s640/blairwitch.png" width="640" /></a></div>
<a name='more'></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Żeby w pełni wkroczyć w świat wykreowany przez <span style="text-align: justify;">Daniela Myricka i Eduardo Sáncheza trzeba było obserwować ten projekt od samego początku i dać się oszukać. Widząc tylko i wyłącznie "The Blair Witch Project" uczestniczyło się tylko w małym fragmencie dużo większej całości. Panowie odpowiedzialni za ten film stworzyli legendę wiedźmy z Blair, która została przedstawiona w pseudo dokumencie zatytułowanym "Curse Of The Blair Witch". Program był emitowany na kanale SciFi jeszcze przed kinową premierą "The Blair Witch Project". Myrick i </span><span style="text-align: justify;">Sánchez na szybko sklecili również stronę internetową, która rozszerzała zagadnienia dotyczące sfabrykowanej legendy. I trzeba przyznać, że ten projekt był naprawdę dobrze poprowadzony, a stworzona historia będąca tłem dla "The Blair With Project" nie odbiegała znacząco od różnych legend przekazywanych z pokolenia na pokolenie. W końcu Myrick i </span><span style="text-align: justify;">Sánchez swoją opowieść oparli na kronikach, doniesieniach prasowych i reportażach telewizyjnych. Finałem tego misternego planu był film "The Blair Witch Project".</span></div>
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/998dVSMjbsw" width="560"></iframe><span style="text-align: justify;">
</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: justify;">
I w tym przypadku również mamy podchody twórców, którzy po raz kolejny oszukali widzów. Nagrali eskapadę trójki studentów, którzy w 1994 roku wybrali się do Burkittsville (leżącego na terenie dawnego Blair), żeby dowiedzieć się czegoś więcej o niepokojących wydarzeniach, które od dawna wstrząsają tą okolicą. Z każdą kolejną zdobytą przez studentów informacją klimat gęstnieje i zaczyna pojawiać się niewytłumaczalne uczucie rosnącego strachu. Prawdziwy dramat rozpoczyna się, gdy trójka przyjaciół postanawia sprawdzić legendę na własnej skórze i w tym celu udają się do lasu, który według podań i miejscowej ludności jest nawiedzony. I to właśnie tutaj zaczynają dziać się rzeczy niewytłumaczalne. Z jednej strony Myrick i Sánchez wszystko sfabrykowali, a z drugiej zadbali o najmniejsze szczegóły, żeby przedstawiona w "The Blair Witch Project" historia wydawała się być śmiertelnie realistyczna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRqaLYR4ZZN_WnuZTZZRy_TU1fEAS8LUPwFZ9lkKA0Vp8gC-PjjNxZniZuKkXrDb1dgZ3OC0-54qZMQd33MieO0I99_fJa0GBWwIKCjceL4JBMaUzJgk9CBxys3xyvS3FJC_I3won63UQ/s1600/1-pliIHmgkEIZv99cPo-Rs-Q.jpeg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRqaLYR4ZZN_WnuZTZZRy_TU1fEAS8LUPwFZ9lkKA0Vp8gC-PjjNxZniZuKkXrDb1dgZ3OC0-54qZMQd33MieO0I99_fJa0GBWwIKCjceL4JBMaUzJgk9CBxys3xyvS3FJC_I3won63UQ/s640/1-pliIHmgkEIZv99cPo-Rs-Q.jpeg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Trójka studentów badających legendę wiedźmy z Blair.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Niestety sukces produkcji Myricka i Sáncheza spowodował, że kolejni twórcy postanowili zmierzyć się ze stylistyką found footage. Problem w tym, że nikt z filmowców kolejnych tego typu obrazów nie zadawał sobie tyle trudu, żeby pod swój projekt przygotować grunt. Wciągnąć widza w świat filmu zanim ten jeszcze wygodnie usadowił się w sali kinowej. I jasne, nawet w found footage znaleźć można perełki typu "Rec", uwielbiane przeze mnie "As Above, So Below", czy "Afflicted", które są przecież pozbawione tej całej otoczki, jaka była budowana wokół "The Blair Witch Project". Niestety jakieś 99% produkcji z gatunku found footage to po prostu tanie filmy, które za wszelką cenę chciały w powierzchowny sposób wykorzystać formułę świetnie zaadaptowaną przez Myricka i Sáncheza. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifAzBOQAr9KIdsCrxLRxFMdO9l8IZs1Iuf67PolPYnC2735DfXPGV_URHkKIWpwx6AmJsVj17wVKS7DZIHGraBeKWoLJPXywpPCuvb0Uz4Jh24CXqCggq3DWainHjRftHpLAQQvE-qHpA/s1600/directors.jpg.size.custom.crop.1086x710.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="418" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifAzBOQAr9KIdsCrxLRxFMdO9l8IZs1Iuf67PolPYnC2735DfXPGV_URHkKIWpwx6AmJsVj17wVKS7DZIHGraBeKWoLJPXywpPCuvb0Uz4Jh24CXqCggq3DWainHjRftHpLAQQvE-qHpA/s640/directors.jpg.size.custom.crop.1086x710.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Daniel Myrick i Eduardo Sánchez.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
I tak dochodzimy do zeszłorocznego "Blair Witch" wyreżyserowanego przez Adama Wingarda, który w 2014 roku zaskoczył świetnym "The Guest". I czy przedsięwzięcie powtórzone po 17 latach od ukazania się pierwszej części miało szansę na sukces? Już przed seansem wiedziałem, że nie. Przyczyn było kilka. Przede wszystkim nie dało się teraz stworzyć tak kompleksowego projektu, jak w przypadku "The Blair Witch Project". Wszak wszyscy już wiedzą, że legenda dotycząca wiedźmy z Blair została wymyślona przez Myricka i Sáncheza. Sama konwencja found footage została już doszczętnie zużyta dobrych kilka lat temu. Mimo tego Adam Wingard zdecydował się stworzyć film, który miał być takim "The Blair Witch Project" zrealizowanym zgodnie ze współczesnymi prawidłami. W związku z tym bohaterowie jego produkcji dysponują kamerami HD, dronem (wyposażonym w kamerę), GPS-em i wszelkimi innymi bajerami, które pozwalają na rejestrowanie wszystkiego 24 godziny na dobę. Przez to "Blair Witch" mocno traci, gdzieś ulatnia się atmosfera grozy i niepewności. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbMaKYBBCHQVxaeYU-KXAicOWyYPUQyStp7v056OmWemprwM0qFNWCanvho_MDnfOzQ7G20oDXqazC9Uq2UFkFQR_FC44FVKTHRklxQjhyvsAd5yKVVCDK4DM1-6dAf6pwzZBy23SXDkY/s1600/Blair-Witch-2016-1.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhbMaKYBBCHQVxaeYU-KXAicOWyYPUQyStp7v056OmWemprwM0qFNWCanvho_MDnfOzQ7G20oDXqazC9Uq2UFkFQR_FC44FVKTHRklxQjhyvsAd5yKVVCDK4DM1-6dAf6pwzZBy23SXDkY/s640/Blair-Witch-2016-1.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na domiar złego Adam Wingard zdecydował się wykorzystać w swoim filmie elementy, które już pojawiały się na przestrzeni lat w innych produkcjach z gatunku found footage. Ok, nie miałbym z tym problemu, gdyby one pasowały do jakby nie patrzeć dość realistycznej historii, jaką 17 lat wcześniej zaprezentowali Myrick i Sánchez. Tymczasem Wingard postanowił pokazać wiedźmę...niestety. Jeżeli widzieliście demona (?!) z "Rec" to połączcie go ze Slendermanem i macie wiedźmę z Blair. Dlaczego zdecydowano się na tak bezsensowny krok? Ciężko mi to zrozumieć. Być może Wingard doszedł do wniosku, że samymi niepokojącymi dźwiękami i jump scenami (tak, to one odpowiadają za większość grozy w tej produkcji) nie przerazi widzów. Niestety chaosem podanym pod koniec filmu i pojawiającym się szkaradnym, wyciągniętym potworkiem również tego nie zrobił. I po obejrzeniu zeszłorocznego "Blair Witch" nie wiem, czy Adam Wingard wiedział na co się porywa, czy zdawał sobie sprawę, że bez zbudowania odpowiedniej otoczki jego produkcja będzie po prostu kolejnym miernym found footage? Chociaż nie, będzie kolejnym miernym found footage, ale żerującym na misternie skonstruowanym projekcie sprzed lat.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH3xPJahk9tFxJkVCuYmQLTDIox1h9DeINbVW1NQhhR4DLS_zncGcioJEH_hRkAf2MNkskVpd9GSlmqRDK0tQyA0yQ3o4e3FclFGu9AUEg8GX-WbeBlFEGCzeZypHJ43xC7jZRv90LCdc/s1600/123.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgH3xPJahk9tFxJkVCuYmQLTDIox1h9DeINbVW1NQhhR4DLS_zncGcioJEH_hRkAf2MNkskVpd9GSlmqRDK0tQyA0yQ3o4e3FclFGu9AUEg8GX-WbeBlFEGCzeZypHJ43xC7jZRv90LCdc/s640/123.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Grupka studentów z "Blair Witch".</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Odpowiadając na pytanie, które zadałem w tytule mogę tylko napisać, że ta konwencja nie ma już sensu. Nie da rady wykorzystać czegoś, co zostało świetnie zaprojektowane, ale finalnie okazało się być misternie uknutą mistyfikacją. Owszem, przy premierze "The Blair Witch Project" cała ta otoczka działała, ale czy nadal działa? Zdecydowanie nie. 17 lat po premierze produkcja Daniela Myricka i Eduardo Sáncheza jest reliktem przeszłości, którzy działać może tylko na tych, którzy nigdy wcześniej nie słyszeli o legendzie wiedźmy z Blair. Niestety film wyreżyserowany przez Adama Wingarda nie mógł powtórzyć sukcesu obrazu z 1999 roku. Brak bogatej i dość sugestywnej otoczki, zdarty do granic możliwości schemat found footage i brak jakiekolwiek własnej inwencji przekreślają tę produkcję. Owszem, film można obejrzeć, ale jest to po prostu found footage żerujące na sukcesie obrazu sprzed lat.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">The Blair Witch Project (1999)</span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7Fg8p8lGlnllEDZMROvCEIaKIlURaiz76e_24tz605DqRgda4MKS9SY7aHbN5SdNh2PudoOqhzElKz9RE9AU_RWFgPjdjZMlYBVTI8hSpsPw5cHu_JZkgfu5G0AFytXgsI1YWV-ma8nU/s1600/8.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7Fg8p8lGlnllEDZMROvCEIaKIlURaiz76e_24tz605DqRgda4MKS9SY7aHbN5SdNh2PudoOqhzElKz9RE9AU_RWFgPjdjZMlYBVTI8hSpsPw5cHu_JZkgfu5G0AFytXgsI1YWV-ma8nU/s640/8.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">Blair Witch (2016)</span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAJD_j4lMekBcLPWo3Oy1DRzH1e_BS4R7RodXaMEZKFXWBcng9jnJhKycaBMap4lWVLHw_Jxi7UcubK67902g010bHt-5MNEpqODBdKG76qY7JM2Ar40YvaSyZLHeD7amm9_aEMIBXDVo/s1600/3.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="46" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAJD_j4lMekBcLPWo3Oy1DRzH1e_BS4R7RodXaMEZKFXWBcng9jnJhKycaBMap4lWVLHw_Jxi7UcubK67902g010bHt-5MNEpqODBdKG76qY7JM2Ar40YvaSyZLHeD7amm9_aEMIBXDVo/s640/3.png" width="640" /></a></div>
<br /></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-72289577326178483502017-01-14T19:57:00.001+01:002017-01-14T20:36:11.571+01:00Dziesięciu parszywych - 2016<div style="text-align: justify;">
Nadeszła wiekopomna chwila, żeby ostatecznie rozliczyć się z 2016 rokiem w kwestii filmów. <a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2017/01/dziesieciu-wspaniaych-2016.html">Najlepsze produkcje</a> już wymieniłem, więc trzeba wybrać te najgorsze. Tutaj było zdecydowanie łatwiej, bo lista słabych filmów, które miały premierę w 2016 roku jest bardzo długa. Pojawiło się też sporo produkcji, które zapowiadały się skandalicznie słabo, a jednak okazały się być przyzwoite (np. mocno hejtowany "Ghostbusters"). Bez zbędnego przedłużania zapraszam na moją najgorszą dziesiątkę 2016 roku.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyGKVv-DBhvCQ0bDZ6AwgXG9LDkryg7knRSRKdhKeZ10XE3S8VWBQN5lTrRk-JlAWSplWnVgJlzGBreeLECKeKvdItETWucfF1q8_7oDabtKB1Xg4X5WgnUEgKqchbGLaEh6uVMshzPLU/s1600/fifty-shades-of-black-trailer.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="318" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgyGKVv-DBhvCQ0bDZ6AwgXG9LDkryg7knRSRKdhKeZ10XE3S8VWBQN5lTrRk-JlAWSplWnVgJlzGBreeLECKeKvdItETWucfF1q8_7oDabtKB1Xg4X5WgnUEgKqchbGLaEh6uVMshzPLU/s640/fifty-shades-of-black-trailer.png" width="640" /></a></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfKEm72BiryhNfT45fyIFwO3DnZHle5i1fa14VeFA2np0z_xELIbyamvksEaGFNypLIStM9xeNt1Fzx8kX2uAuCLY8-LKlj9ksUKZTCn_84rbFCXy-N8l2GqlDMK7e-2Kjalus873RnCM/s1600/Bogowie+Egiptu.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfKEm72BiryhNfT45fyIFwO3DnZHle5i1fa14VeFA2np0z_xELIbyamvksEaGFNypLIStM9xeNt1Fzx8kX2uAuCLY8-LKlj9ksUKZTCn_84rbFCXy-N8l2GqlDMK7e-2Kjalus873RnCM/s400/Bogowie+Egiptu.jpg" width="268" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">10. Gods Of Egypt</span></b><br />
(Bogowie Egiptu)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/fantasy/przygodowy<br />
<b>Kraj: </b>USA/Australia<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zestawienie rozpoczyna film, który już przy trailerach wyglądał po prosty koszmarnie słabo. Od razu widać było spore niedostatki CGI, a przecież to właśnie efekty specjalne miały stanowić ogromną część tej produkcji. Po niezbyt zachęcającym zwiastunie jednak sięgnąłem po ten film, żeby zobaczyć, czy trailer nie był przypadkiem nieopacznie źle skonstruowany i przez to nie zachęcał, a wręcz odrzucał od "Gods Of Egypt". I jak wyglądał finalny "produkt"? To taki "Wrath Of The Titans" (kontynuacja remaku "Clash Of The Titans"), ale w egipskich klimatach. Set (Gerard Butler) zabija Ozyrysa i pozbawia oczu Horusa (Nikolaj Coster-Waldau), po czym przejmuje władzę w Egipcie. Oczywiście momentalnie zapanowuje mrok, w najlepsze rozkwita niewolnictwo, lud jest ciemiężony i udręczony. Ale nagle pojawia się jakiś chłopaczek o imieniu Bek (Brenton Thwaites), który postanawia pomóc Horusowi odzyskać władzę. Konsekwencją takich działań jest "epicka" przygoda obfitująca w pojedynki z różnymi bestiami, itp. "Gods Of Egypt" wygląda jak gra komputerowa, w której scenariusz jest liniowy, ale mimo tego pełen dziur, idiotyzmów i totalnych wpadek. Bohaterowie przechodzą kolejne poziomy, jedno zadanie może wykonać tylko Horus, a inne tylko Bek, czasami dochodzi do kooperacji. Widać, że większość scen w "Gods Of Egypt" była kręcona na greenscreenie, o ile nie wszystkie. I nie byłoby to żadną przewiną, gdyby nie to, że spora część efektów jest po prostu koszmarnie słaba. Najbardziej to widać w dynamicznych momentach, a króluje tutaj pojedynek Horusa ze strażą przyboczną Seta. Na obronę tego filmu mogę powiedzieć, że jest to obraz zły, albo nawet bardzo zło, jednak da się go oglądać bez zgrzytania zębami, a głupotki, której jest tutaj cała masa nawet śmieszą. Problem w tym, że na produkcję "Gods Of Egypt" poszło aż 140 mln dolarów.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4M-khni37TtnfHXTaXLcEdAXK356tZdeA5nqd3eZpSCuDushk5KUcdPyzjNQjSNqopU4AbPACogKZ3JPwlxdNzSztVm6y7DiA4Lz-Np8ekmBSb2AmRLae_yctJKcJN1_7smuERroOhco/s1600/before_i_wake.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4M-khni37TtnfHXTaXLcEdAXK356tZdeA5nqd3eZpSCuDushk5KUcdPyzjNQjSNqopU4AbPACogKZ3JPwlxdNzSztVm6y7DiA4Lz-Np8ekmBSb2AmRLae_yctJKcJN1_7smuERroOhco/s400/before_i_wake.jpg" width="268" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>09. Before I Wake</b></span><br />
(Zanim się obudzę)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>dramat/fantasy/horror<br />
<b>Kraj: </b>USA<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mam pojęcia dlaczego sięgnąłem po "Before I Wake". Najprawdopodobniej chciałem obejrzeć jakiś generyczny horror i zobaczyć, na jakim poziomie stoją teraz tego typu produkcje. Warto zauważyć, że "Before I Wake" trafił do polskich kin, czyli musiał przejść jakąś selekcję (chociaż po tych gównianych horrorach z 2015 roku zaczynam wątpić, że taka selekcja w ogóle istnieje). Po pierwsze to nie jest horror. To dramat ze sporą dawką kina fantasy, albo fantasy ze sporą dawką dramatu. Problem w tym, że film był reklamowany jako rasowy horror. Oczywiście nie mam z tym problemu, bo "Babadook" też nie był typowym horrorem, a bardzo go lubię. Niestety "Before I Wake" usilnie próbuje być jak "Babadook", ale kompletnie mu to nie wychodzi. Przedstawiona jest tutaj dziwaczna historia małżeństwa, któremu synek utopił się wannie. Żeby ukoić swój żal po stracie dziecka adoptują małego chłopca. Jednak ten zachowuje się bardzo nienaturalnie. Ciągle jest zmęczony, a mimo tego nie chce położyć się spać. Kiedy w końcu zmęczony zasypia w domu zaczynają dziać się niesamowite rzeczy. Okazuje się, że chłopiec posiada nadnaturalną moc, która sprawia, że kiedy zasypia w jego najbliższym otoczeniu pojawiają się projekcie rzeczy, bądź osób, o których słyszał w ciągu dnia. Oczywiście nowi rodzice postanawiają to wykorzystać, ale szybko okazuje się, że podczas snu chłopca chce dorwać tajemniczy stwór. "Before I Wake" to produkcja dziwna i nie potrafiąc zaciekawić. W momencie, w którym pojawiają się kolejne wskazówki fabuła przestaje być interesująca. Efekty specjalne też nie powalają. To po prostu taki nudny średniak będący mieszanką dramatu i fantasy, ale w żadnym wypadku nie będący horrorem.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxsFb5z8WLDvKR1OOV1QZptJLvhMil-kHdg_HFnw-SkV1BHWBS-LZeb25bvkjQ1pNfx6qud_tuhVtEbH-Ot2RZCpAZrbGPRMF55V5TYFS-1-eSyt1c6t9czwtm7Nnh-_z9_x8BnVaZwm4/s1600/Alicja+po+drugiej+stronie+lustra.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxsFb5z8WLDvKR1OOV1QZptJLvhMil-kHdg_HFnw-SkV1BHWBS-LZeb25bvkjQ1pNfx6qud_tuhVtEbH-Ot2RZCpAZrbGPRMF55V5TYFS-1-eSyt1c6t9czwtm7Nnh-_z9_x8BnVaZwm4/s400/Alicja+po+drugiej+stronie+lustra.jpg" width="270" /></a><br />
<span style="font-size: medium;"><b><span style="font-size: large;">08. Alice Through the Looking Glas</span><span style="font-size: large;">s</span></b></span><br />
(Alicja po drugiej stronie lustra)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>przygodowy/fantasy<br />
<b>Kraj: </b>USA/UK<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
I przyszła pora na film, na który nikt nie czekał i o który nikt nie prosił. Bardzo mnie zdziwiło, kiedy po biedzie jaką był "Alice In Wonderland" zapadła decyzja, że produkcja dostanie kontynuację. Tym razem na stołku reżysera nie zasiadł Tim Burton, a James Bobin ("Muppets", "Muppets Most Wanted"). Obsada została nieruszona, a dołączył do niej Sasha Baron Cohen. Już pierwszy film był słaby, a jego kwintesencją był durny taniec wykonany przez <a href="https://www.youtube.com/watch?v=6dosfiJdr0g">Kapelusznika</a> (Johnny Depp). I jak łatwo się było spodziewać "Alice Through the Looking Glass" nie jest wcale lepszą produkcją. Alicja (Mia Wasikowska) widząc trapionego przez samotność Kapelusznika decyduje się przenieść w czasie i uratować jego rodzinę od smoczego ognia. Przy okazji narusza kontinuum, przez co musi się przenosić do lat wcześniejszych, i wcześniejszych, i jeszcze wcześniejszych. Jej tropem wyrusza Czas (Sasha Baron Cohen), który podkochuje się w Czerwonej Królowej (Helena Bonham Carter). I co finalnie dostajemy? Produkcję tak samo nudną i nijaką jak "Alice In Wonderland". Jedynym jasnym punktem w tym filmie jest postać kreowana przez Sashę Barona Cohena. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o plusy. Pozostałe postaci są sztywne do granic możliwości z Białą Królową na czele. Ale widocznie taki był zamysł na postać graną przez Anne Hathaway. Mam nadzieję, że nikt o zdrowych zmysłach nie zdecyduje się na zrobienie trzeciego filmu o przygodach Alicji. "Alice Through the Looking Glass" to po prostu wydmuszka, która jeżeli już musiała powstać, to powinna od razu zasilić rynek dvd/vod, a nie być wpychana do kin.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPZOoayBdidRUQZyUOr6YcNrGEg7T0Hjd7myYQ55wjVaHK3j_GKNUeQV3jFn7bvyQk-3kHRDdqZNnt9uyDyBcTjMdwJa7WpYQkPQoMB6iKgohxqlAtrkAmm2Pfi2uEOhxKEvvXO8fWrwE/s1600/Dzie%25C5%2584+niepodleg%25C5%2582o%25C5%259Bci.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPZOoayBdidRUQZyUOr6YcNrGEg7T0Hjd7myYQ55wjVaHK3j_GKNUeQV3jFn7bvyQk-3kHRDdqZNnt9uyDyBcTjMdwJa7WpYQkPQoMB6iKgohxqlAtrkAmm2Pfi2uEOhxKEvvXO8fWrwE/s400/Dzie%25C5%2584+niepodleg%25C5%2582o%25C5%259Bci.jpg" width="270" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>07. Independence Day: Resurgence</b></span><br />
(Dzień Niepodległości: Odrodzenie)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/sci-fi<br />
<b>Kraj: </b>USA<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozostajemy w temacie filmów, o które nikt nie pytał. Pamiętacie lata 90-te? Wtedy w kinie sci-fi wiele idiotyzmów uchodziło płazem, a teraz te produkcje są owiane kultem. Dawno nie widziałem "Independence Day", ale nie chcę sobie psuć dobrych wspomnień związanych z tym filmem. Kontynuacja historii zawitała do kin 20 lat po premierze pierwszego obrazu i już po pierwszym zwiastunie zadawałem sobie proste pytanie - po co? No wiadomo, że dla kasy. "Independence Day: Resurgence" nie ma specjalnie skomplikowanej fabuły. Ot na ziemię przybywają kosmici, ale tym razem ich statek jest zdecydowanie większy. Próbują się dowiercić do jądra Ziemi, a tymczasem zbiera się ekipa znanych z części pierwszej bohaterów, którzy szukają sposobów na powstrzymanie obcych. I w sumie tyle. Nie ma tutaj niczego więcej, fabuła streszczona w dwóch zdania, a pewnie i dałoby się to zrobić w jednym. To, co było do przełknięcia w latach 90-tych teraz już nie uchodzi tak łatwo. "Independence Day: Resurgence" to taka typowa amerykańska papka pełna komputerowych efektów specjalnych, ciągłej akcji i oczywiście ultra patetycznych przemówień. Te dwa pierwsze elementy są do przeżycia, w końcu Michael Bay ciągle robi kolejne filmy. Ale te podniosłe przemowy o ratowaniu świata...przykro mi, ale nie. Wszystko ma swoje granice. Problemem "Independence Day: Resurgence" jest też brak ciekawych bohaterów. Jedynka miała kilka naprawdę fajnych postaci, które tutaj zostały zmielone i usztywnione. Nie udało się też wykreować żadnych sensownych nowych bohaterów. Efektem tego jest nikomu niepotrzebny obraz trwający 120 minut, który ogranicza się do pokazu możliwości CGI (czasami niedomagającego). Chyba teraz nie pozostaje nic innego jak czekać, aż Emmerich uraczy nas kontynuacją filmu "2012", bo dlaczego nie?</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMOxlXQtVSyTqGGYfYbIkhENg_PtUW0YtzFhCU2qvZ6-yfHkFzyLMUwDTmsj4mzi5OtiaK1-hO5KR6id_rM41oBG4rcB_P2Rxaalucflwd703r_i0_fuziooDzrJdJ9R_1IRCFdWX2Ka4/s1600/Gliniarz+w+przedszkolu+2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjMOxlXQtVSyTqGGYfYbIkhENg_PtUW0YtzFhCU2qvZ6-yfHkFzyLMUwDTmsj4mzi5OtiaK1-hO5KR6id_rM41oBG4rcB_P2Rxaalucflwd703r_i0_fuziooDzrJdJ9R_1IRCFdWX2Ka4/s400/Gliniarz+w+przedszkolu+2.jpg" width="266" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>06. Kindergarten Cop 2</b></span><br />
(Gliniarz w przedszkolu 2)<br />
<b><br /></b>
<b>Gatunek: </b>komedia<br />
<b>Kraj:</b> USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
W 1990 roku swoją premierę miał "Gliniarz w przedszkolu", którego gwiazdą był Arnold Schwarzenegger. Film nie był żadną rewelacją, ot komedyjka, w której rosły gość nie potrafi sobie poradzić z grupą dzieciaków. Oczywiście na drugim planie stała kryminalna intryga. I nie wiem, jak to się stało, że ktoś wpadł na pomysł, że kontynuacja tego filmu to dobry pomysł. Podejrzewam, że ta sama osoba zadecydowała, że główną rolę powinien zagrać Dolph Lundgren. Gość, który nie przejawia chociażby najmniejszych talentów komediowych. A może inaczej. Przejawia, ale śmieszność wychodzi mu niezamierzenie w kinie akcji. "Kindergarten Cop 2" to jakby powielenie schematu z jedynki, ale przeniesie go na współczesny grunt. Teraz problemem są np. nowe nawyki żywieniowe dzieciaków, które np. nie trawią laktozy. Z tego typu problemami musi się zmierzyć nasz główny bohater. Dolph Lundgren przez cały film jest sztywny jak kołek, a wszelkie komediowe elementy, w których bierze udział wypadają wręcz karykaturalnie sztucznie. Lundgren jest po prostu skandalicznie nieśmieszny. W pierwszym "Gliniarzu w przedszkolu" sporą dawkę humoru zapewniały dzieciaki, tutaj niestety tego nie robią. Jest nudno, nieśmiesznie i bez sensu. Na szczęście "Kindergarten Cop 2" trafił od razu na rynek dvd/vod i pewnie mało kto go widział. <a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2016/06/he-man-przedszkolanka.html">RECENZJA</a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLBP2ImQ_upfa4cTE8X3t17D4QYPuAcRcio_MmD57eL5ilP-K9THZR9Vbvpqa5IveXxgEhUA1ay8HOrm26StkmgkTabzJ913jf_iwyp4YeoLHO0HQbm587ou0Hs071_PpfeECPKd14VAc/s1600/Pi%25C4%2599%25C4%2587dziesi%25C4%2585t+twarzy+Blacka.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLBP2ImQ_upfa4cTE8X3t17D4QYPuAcRcio_MmD57eL5ilP-K9THZR9Vbvpqa5IveXxgEhUA1ay8HOrm26StkmgkTabzJ913jf_iwyp4YeoLHO0HQbm587ou0Hs071_PpfeECPKd14VAc/s400/Pi%25C4%2599%25C4%2587dziesi%25C4%2585t+twarzy+Blacka.jpg" width="270" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">05. Fifty Shades Of Black</span></b><br />
(Pięćdziesiąt twarzy Blacka)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>komedia<br />
<b>Kraj: </b>USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Mam dziwną słabość do produkcji z braćmi Wayans. Mimo tego, że wiem w jakiej jakości filmach grają, to jednak po nie sięgam. W "Fifty Shades Of Black" na stołku reżyserskim zasiadł Michael Tiddes, który współpracował z Marlonem Wayansem już przy okazji "A Haunted House" i "A Haunted House 2", czyli parodii horrorów o nawiedzonym domu (głównie dostało się serii "Paranormal Activity"). Nie trudno się domyślić, czego parodią jest "Fifty Shades Of Black", ale dla porządku napiszę, że chodzi o "Fifty Shades Of Grey" (kto by się spodziewał?). Marlon Wayans wciela się postać Christiana Blacka, dobrze prosperującego przedsiębiorcy, który dysponuje niemałą fortuną. Kiedy zgłasza się do niego młoda dziennikarka ten szybko zauważa, że coś między nimi zaiskrzyło. Ich relacje szybko nabierają tempa. "Fifty Shades Of Black" to nic innego jak po prostu kolejna durna komedia z Marlonem Wayansem w roli głównej. Jej największym problemem jest to, że faktycznie dość szczegółowo wyśmiewa się z "Fifty Shades Of Grey" (ale do tego chyba nie trzeba kręcić parodii). Dlaczego jest to problem? Bo, żeby chociażby w najmniejszym stopniu docenić te "dowcipasy" trzeba znać materiał źródłowy. Jako, że nie widziałem "Fifty Shades Of Grey" to podczas oglądania "Fifty Shades Of Black" miałem wrażenie, że cały komizm opiera się na słabo ze sobą powiązanych i nieśmiesznych gagach. Oczywiście króluje tutaj humor z dolnej półki, pełen kiblowych żartów, ale do tego swoich widzów przyzwyczaił Marlon Wayans, prawda? Nie można po nim oczekiwać inteligentnych dowcipów, czy żartów sytuacyjnych. O ile "A Haunted House" i "A Haunted House 2" w miarę mi się podobały, tak "Fifty Shades Of Black" spuszczam w kiblu. BTW jeżeli jesteście ciekawi co tam u doktor Quinn to rzućcie chociaż jednym okiem na "Fifty Shades Of Black".</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh359wDu2DkxF1f9a6L_ylptjXWFiEMPrfvxaNFmlRS5pCYUBxqMko5AS-cJz_wHCURcul8XL5WO0akeFRXUP5tDSxG4V6CszWHSgFt8jXPNwwZAeSPMstVtqocC_10LYEeXrt1l3gCaew/s1600/o9n4qvre.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh359wDu2DkxF1f9a6L_ylptjXWFiEMPrfvxaNFmlRS5pCYUBxqMko5AS-cJz_wHCURcul8XL5WO0akeFRXUP5tDSxG4V6CszWHSgFt8jXPNwwZAeSPMstVtqocC_10LYEeXrt1l3gCaew/s400/o9n4qvre.jpg" width="278" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>04. Nine Lives</b></span><br />
(Jak zostać kotem)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>komedia/fantasy/familijny<br />
<b>Kraj: </b>Francja/Chiny<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
O! Komedia o pracoholiku zamienionym w kota, to musi być dobre! A tak serio, to oczywiście nie mogło być. I dziwne, że twórcy "Nine Lives" nie wpadli na to zanim zabrali się do prac na tym filmem. Niestety ta produkcja powstała, trafiła do kin, a polski dystrybutor jeszcze wysilił się na niezły dowcipas zatrudniając do dubbingu Tomasza Kota. Żeby nikomu taki mega żart nie umknął to pojawiła się też stosowna informacja na plakacie - "W ROLI KOTA... TOMASZ KOT!". No boki zrywać. Ile razy widziałem ten plakat, czy billboard to płakałem ze śmiechu. A tak naprawdę to wcale się nie śmiałem. Ilekroć widziałem materiały reklamowe "Nine Lives" porozlepiane na mieście coś we mnie umierało. W takim razie po co obejrzałem ten film? Żeby mieć murowanego kandydata do pierwszego miejsca najgorszych produkcji 2016 roku. Tylko i wyłącznie dlatego. Nie było innych motywacji. Ale okazało się, że były jeszcze gorsze filmy... "Nine Lives" to prosta historia, w której pracoholik olewający własną rodzinę zostaje zamieniony w kota. Po co? Dlaczego akurat w kota? Nie wiadomo. Czy w ten sposób może odkupić swoje winy? Najwidoczniej tak. A raczej ma to go nakierować bardziej na zaniedbywaną rodzinę i udowodnić mu, że warto im poświęcać swój czas. Oczywiście Kevin Spacey (dlaczego akurat on? :-( ) zamieniony w kota robi masę "śmiesznych" rzeczy. Wdrapuje się na stół i z niego spada, albo sika do torebki, ewentualnie skacze po ścianach. No po prostu humor! Komedia! Towarzyszy temu kulejące CGI, bo przecież kot nie zawsze jest kotem, czasami jest komputerowym tworem, który zachowuje się bardzo nienaturalnie. Najgorsze jest to, że w tej produkcji pojawia się też Christopher Walken, ale on już miał na swoim koncie filmy o podobnym ciężarze gatunkowym. Kiedyś na Polsacie w niedzielę około godziny 12 były emitowane produkcje familijne, w których np. szympans grał w baseball, albo pies w piłkę nożną, ewentualnie krokodyl był strażakiem. Tam jest miejsce "Nine Lives", nie w kinie.</div>
<div>
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJoV-rk-EuH1pgXpdgB3-YFDxGb6_4oFIf8sO1RUgGFmj3SvodCenMrbKo5C8WVt4jcE0fl6qLZJdLb5khGW2_5eFv9GDFj-vRFyXoUEZ8aanIUY0nnc9IpkCDX4AcN7Z8MEteTcBhCnU/s1600/Dirty+Grandpa.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJoV-rk-EuH1pgXpdgB3-YFDxGb6_4oFIf8sO1RUgGFmj3SvodCenMrbKo5C8WVt4jcE0fl6qLZJdLb5khGW2_5eFv9GDFj-vRFyXoUEZ8aanIUY0nnc9IpkCDX4AcN7Z8MEteTcBhCnU/s400/Dirty+Grandpa.jpg" width="258" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">03. Dirty Grandpa</span></b><br />
(Co ty wiesz o swoim dziadku?)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>komedia<br />
<b>Kraj: </b>USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Czy tu jest w ogóle wymagany komentarz? Oglądając "Dirty Grandpa" zastanawiałem się, czy Robert De Niro w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, że gra w tym filmie? Mam wrażenie, że ktoś go napchał dragami i wrzucił przed kamerę, a De Niro po prostu zaczął odwalać dziwne scenki i rzucać nieśmiesznymi tekstami. Tak mniej więcej odebrałem "Dirty Grandpa". Fabuła tego filmu jest prosta - dziadek po śmierci żony wyrusza z wnuczkiem w podróż. Szybko okazuje się, że dziadek zaczyna się zachowywać jak napalony nastolatek, który chce używać życia ile wlezie. I dzięki temu dostajemy całą masę nieśmiesznych żartów na temat seksu, narkotyków, alkoholu, itp. Nie muszę chyba dodawać, że humor jest tutaj na żenującym poziomie? Z każdą kolejną sceną De Niro niszczy własną legendę, którą budował przez lata. A przecież "Dirty Grandpa" to nie jest pierwsza komedia, w której ten aktor miał okazję wystąpić. Wystarczy przypomnieć serię "Meet The Parents", w której wypada bardzo dobrze. Ale tam był jakiś pomysł na fabułę, na żarty, na postać, a poza tym był też Ben Stiller. W "Dirty Grandpa" De Niro partneruje Zac Efron, który przecież dał radę w dwóch częściach "Neighbours", a tutaj wypada po prostu źle. Cały humor w tej produkcji opiera się na nadmiernym epatowaniu głupotą. Tak jakby twórcy mówili: widzicie? Robert De Niro jest stary i zachowuje się niestosownie do swojego wieku. Śmieszne, nie? Prawda, że śmieszne? No właśnie nie. Owszem, jak w każdej tego typu produkcji trafi się jeden, czy dwa dobre żarciki, ale w obliczu zalewu kiblowego humoru nawet najlepsze dowcipy potrafią umknąć.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpPup7ElDfZduK0QLa7IsRgLI8pfxbsTI8aukggrHqf4z8suYT_Db0_2J92HCGgrvfNiKNLgw3pt_yO9Fr5jwN-wtwwg8AAzKVkflYZlBNH33cspyklMk419wCWK9dOjIu9hCoWbTjbTM/s1600/Project+12-+The+Bunker.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpPup7ElDfZduK0QLa7IsRgLI8pfxbsTI8aukggrHqf4z8suYT_Db0_2J92HCGgrvfNiKNLgw3pt_yO9Fr5jwN-wtwwg8AAzKVkflYZlBNH33cspyklMk419wCWK9dOjIu9hCoWbTjbTM/s400/Project+12-+The+Bunker.jpg" width="283" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>02. Project 12: The Bunker</b></span><br />
<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/przygodowy/sci-fi<br />
<b>Kraj: </b>Hiszpania<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Widzieliście "Captain America: Winter Soldier"? A "The Devil's Tomb"? Jeżeli na obydwa pytania odpowiedzieliście twierdząco, to spokojnie możecie sobie odpuścić "Project 12: The Bunker". Ta produkcja to jeden wielki chaos pełen niedopowiedzeń. Mamy grupkę najemników, którzy są rozrzuceni w różnych zakątkach świata. Wykonują różne zadania i w końcu dostają zlecenie, żeby udać się do jakiegoś bunkra zbudowanego przez ZSRR, gdzie były przeprowadzane eksperymenty. Towarzyszy im były oficer ZSRR, który doskonale zna rozkład bunkra. I przez cały film pojawia się masa pytań, na które twórcy nie dostarczają odpowiedzi, żadnych, chociażby szczątkowych. Czego dotyczyły eksperymenty? Jakie konkretnie zadanie muszą wykonać najemnicy? Jak to się stało, że nienawidzący się ludzie utworzyli grupę najemników? Dlaczego Eric Roberts gra od kilku lat w samych słabych filmach? Odpowiedzi brak. Oglądając grupkę tych losowo dobranych postaci od razu przypomniał mi się nędzny "Sabotage". Tam też główne postaci tworzyły grupkę najemników, którzy za sobą nie przepadali. No dobra, ale na początku wspomniałem o "Captain America: Winter Soldier" i "The Devil's Tomb". I nie był to przypadek. Reżyser "Project 12: The Bunker" na pewno widział wspomniane filmy, bo jego produkcja podkrada trochę pomysłów...tzn. inspiruje się nimi. Główni źli to superżołnierze z maskami zasłaniającymi twarz (wyglądają jak ubodzy kuzyni Winter Soldiera), którzy są efektem eksperymentów ZSRR. Natomiast punktem wspólnym z "The Devil's Tomb" jest sam bunkier, który muszą eksplorować najemnicy. Ale robienie zrzynki z innych produkcji to jeszcze nic. Najgorszymi elementami tego filmu jest skrajnie amatorskie aktorstwo i skandaliczne dialogi (przypominają najtańsze produkcje akcji z czasów VHS). Ten film to po prostu jedna wielka tragedia, w której udział wzięło dwóch znanych aktorów - Eric Roberts i James Cosmo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZhzt_nCYz_wEF5urJkNFI5DlDgYR-XPhJDblJglX8AVA7DZtQBokQhfpmA_AnZxb3Kwd5c4JEW1fSzS4gsJSCWl95bmmIQMf7qXFtGpg3rnBBujz1FfbJU1NJQm_4i_2gXmqm41RJjqU/s1600/fifth+wave.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZhzt_nCYz_wEF5urJkNFI5DlDgYR-XPhJDblJglX8AVA7DZtQBokQhfpmA_AnZxb3Kwd5c4JEW1fSzS4gsJSCWl95bmmIQMf7qXFtGpg3rnBBujz1FfbJU1NJQm_4i_2gXmqm41RJjqU/s400/fifth+wave.png" width="268" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>01. The 5th Wave</b></span><br />
(Piąta fala)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/przygodowy/sci-fi<br />
<b>Kraj: </b>USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
I najgorszym filmem roku 2016 zostaje "The 5th Wave"! Produkcja, dla której bazą była seria książek dla młodzieży. Aż dziwne, że po "Zmierzchu" i "Niezgodnej" komuś jeszcze chce się robić takie filmy, ale widocznie ktoś je jeszcze ogląda (no ten i ja obejrzałem). Historia nie jest tutaj zbyt skomplikowana, ale za to pełna dziur i idiotyzmów. Ot Ziemię odwiedzają kosmici, którzy oczywiście atakują ludzi. Przepuszczają pięć fal ataków, każda z fal jest inna. Głowna bohaterka (Chloë Grace Moretz) błąka się po wyludnionych autostradach, które od razu przypominają "Walking Dead". Albo biega po lesie. Zachowuje się totalnie irracjonalnie. Robi dosłownie wszystko, żeby tylko nie przetrwać, a jednak chce zachować życie. W końcu zostaje wciągnięta do wojskowych oddziałów dziecięcych, których zadaniem jest eliminacja ludzi zainfekowanych przez kosmitów. Oczywiście jest dramat, łzy, akcja, strzelaniny, sztuczne relacje między bohaterami, itp. Jest masa scen, które nie mają żadnego znaczenia dla ciągu fabularnego. Czy w tym filmie jest coś dobrego? Nie. A nie, jednak jest. W "The 5th Wave" pomieszczono ogromną ilość idiotyzmów. W tej kategorii obraz w reżyserii J Blakesona wysuwa się na prowadzenie i pewnie długo nie zostanie zdetronizowany. No chyba, że ktoś zdecyduje się na stworzenie kontynuacji "The 5th Wave", a przecież to dopiero początek książkowej trylogii.</div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-9720510328350209592017-01-08T13:50:00.002+01:002017-01-08T13:50:33.130+01:00Dziesięciu wspaniałych - 2016<div style="text-align: justify;">
Po raz pierwszy bawię się w filmowe podsumowanie roku, a raczej w podsumowanie polegające na stworzeniu top 10 składającego się z najlepszych według mnie produkcji. Nie było łatwo, bo rok 2016 obfitował w naprawdę udane filmy, a swoją dość poważną cegiełkę dołożyła do tego nasza rodzima kinematografia. Naprawdę nie pamiętam w ostatnim czasie tak dobrego roku w filmie dla polskich produkcji. Trzeci kwartał 2016 to było prawdziwe apogeum, jakby nasi filmowcy chcieli udowodnić widzom, że są gorsi od ich zachodnich kolegów po fachu. Jak to zwykle bywa z tego typu zestawieniami moje podsumowanie jest subiektywne i nie zawiera nawet śladowych ilości obiektywizmu.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi-I6Z6kC3KN-TTVXq8z656bPYbId4CzbpxnXL8CQQaGhtdgU9UOcG-vT24kVSK0eA76x5Ee8qddDj-5F4oV7pxWPFYmca56oEQ6w_8UcaIH9HWcKGlu61ZsW5yWzvjG_xVdkZaA-Con4/s1600/1200.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi-I6Z6kC3KN-TTVXq8z656bPYbId4CzbpxnXL8CQQaGhtdgU9UOcG-vT24kVSK0eA76x5Ee8qddDj-5F4oV7pxWPFYmca56oEQ6w_8UcaIH9HWcKGlu61ZsW5yWzvjG_xVdkZaA-Con4/s640/1200.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5cNqpvph2VCaFbCOIFBdBQgJuQ7woncIuktOT43k8EEI1NvatZSkk5aDcx_TFZbvd-_IqLPdOmyQyoY83dxSAbruqoFH-KhHzy9fBJYpQdREq4u0nuyNAfyylxwJ3MSvUB3sJrSA-hI4/s1600/Jestem+morderc%25C4%2585.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5cNqpvph2VCaFbCOIFBdBQgJuQ7woncIuktOT43k8EEI1NvatZSkk5aDcx_TFZbvd-_IqLPdOmyQyoY83dxSAbruqoFH-KhHzy9fBJYpQdREq4u0nuyNAfyylxwJ3MSvUB3sJrSA-hI4/s400/Jestem+morderc%25C4%2585.jpg" width="277" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>10. Jestem mordercą</b></span><br />
<br />
<b>Gatunek: </b>dramat/psychologiczny<br />
<b>Kraj: </b>Polska<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Na ten film czekałem z mocno zaciskając kciuki. Głównie z uwagi na podjęty temat, ale również z powodu Arkadiusza Jakubika obsadzonego w jednej z głównych ról (to aktor, który zawsze robi różnicę). Każdy kolejny plakat, zdjęcie z planu, czy zwiastun tylko podkręcały napięcie. Maciej Pieprzyca zasiadający na stołku reżysera odwalił kawał świetnej roboty serwując widzom nie tyle historię kryminalną, a dramat psychologiczny, po którego projekcji wyszedłem z sali kinowej z masą przeróżnych pytań w głowie. Nie jest to na pewno film, którego się spodziewałem. Sądziłem, że będzie to po prostu kryminał unurzany w prl-owskiej szarości i beznadziei. Okazało się, że ta produkcja z kryminałem ma niewiele wspólnego. Już bardziej z dramatem sądowym, a najwięcej z kinem psychologicznym. W "Jestem mordercą" każda postać jest ważna, każdy pełni określoną funkcję. Chociaż na pierwszy plan wysuwają się relacje oficera Jasińskiego (Mirosław Haniszewski) i oskarżanego o serię morderstw Wiesława Kalickiego (Arkadiusz Jakubik). I to jest właśnie klucz do fabuły tej produkcji. Rosnące wątpliwości tylko zacieśniają dziwną przyjaźń przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości i osadzonego. Nie mogę jednak pominąć w tym przypadku świetnych ról drugoplanowych - tutaj szczególnie wyróżniają się Agata Kulesza, Michał Żurawski i Piotr Adamczyk, który tą rolą odkupił część swoich przewin dokonanych wobec polskiego filmu w ciągu kilku ostatnich lat. Nie sposób też pominąć niesamowitego klimatu "Jestem mordercą". Wydarzenia przedstawione w filmie były inspirowane prawdziwym śledztwem, które toczyło się w latach 70-tych. Dzięki temu mamy szczegółowo przedstawioną prl-owską rzeczywistość, ale też wszelkie zależności i układziki. "Jestem mordercą" wyreżyserowane przez Macieja Pieprzycę to mocne kino, które pozostawia po sobie spory niesmak, ale nie ze względu na jakość produkcji, ale na wydarzenia przedstawione w filmie.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ4WJJ3Hbar2LgLVi0XubOLzznkmbvCtNURL1K4Zn9s-rP4DFvvtJ7sVOhj64PQ701NS7P3T2WLIfJJ5g_tsmczuGeg2TT75Px7LeN-12bwSGxQs3NeoGf7q-IfKNyIu1qpWFPCd9ETv4/s1600/Arrival.JPG" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZ4WJJ3Hbar2LgLVi0XubOLzznkmbvCtNURL1K4Zn9s-rP4DFvvtJ7sVOhj64PQ701NS7P3T2WLIfJJ5g_tsmczuGeg2TT75Px7LeN-12bwSGxQs3NeoGf7q-IfKNyIu1qpWFPCd9ETv4/s400/Arrival.JPG" width="256" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">09. Arrival</span></b><br />
(Nowy początek)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>sci-fi<br />
<b>Kraj: </b>USA<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W przypadku "Arrival" nie miałem żadnych oczekiwań, a przynajmniej tak było, dopóki nie trafiłem na całą masę ultra pozytywnych recenzji w internecie. A skoro amerykański film z gatunku sci-fi jest tak gorąco polecany, to nie ma innej możliwości jak po prostu go zobaczyć. Denis Villeneuve, którego bardzo cenię za film "Prisoners" zabrał się po raz pierwszy za kino sci-fi. Fabuła wydała mi się mało odkrywcza. Kilka obcych statków przylatuje na Ziemię i obca rasa nawiązuje kontakt z przedstawicielami różnych państw. Oczywiście zaraz wojsko obstawia obszar, na którym znajdują się dziwnie wyglądające statki, w społeczeństwie narasta niepewność, a rządzący szukają osób, które będą w stanie porozumieć się z kosmitami. I tak oto na pierwszy plan wysuwa się lingwistka Louise Banks (Amy Adams), która przy współpracy fizyka Iana Donelly (Jeremy Renner) ma porozumieć się z obcymi i dowiedzieć się w jakim celu przylecieli na Ziemię. To już było prawda? A jednak "Arrival" po kilku pierwszych minutach zaczyna niesamowicie wciągać. Fabuła obrazu wyreżyserowanego przez Villeneuve'a nie należy do prostych, dzięki czemu po obejrzeniu "Arrival" można się zastanowić nad przesłaniem, czy nad konkretnymi wydarzeniami przedstawionymi w filmie. Na ogromny plus muszę zaliczyć fakt, że nie jest to blockbuster. Nawet nie jest to typowo amerykańska produkcja, w których odpowiedzi są najczęściej podawane są na tacy parę minut przed wjazdem na ekran napisów końcowych. "Arrival" ogląda się jak chaotycznie porozrzucane puzzle, ale kiedy dobrze się im przyjrzeć łatwo można zauważyć, że samo ich ułożenie dostarcza satysfakcjonujących odpowiedzi. Mam nadzieję, że "Arrival" zapoczątkuje jakiś nowy trend w amerykańskim kinie sci-fi i obok typowych blockbusterów będziemy też dostawać produkcje, które wymagać będą chociaż odrobiny myślenia.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXXyc0cicPXFMA0IdZeLFHQQT9cx3d7ErtBpy1jh3T-O368Oe9gTte1xvYbdMQEtCHlkIiLhtcCykeL5DQDHG6LuvaASkB9Ws5PxCxmZtBZYAgykBAZjO8ndT_Ai34oJDnbCQuxhTHgb0/s1600/Hunt+For+WilderPeople.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXXyc0cicPXFMA0IdZeLFHQQT9cx3d7ErtBpy1jh3T-O368Oe9gTte1xvYbdMQEtCHlkIiLhtcCykeL5DQDHG6LuvaASkB9Ws5PxCxmZtBZYAgykBAZjO8ndT_Ai34oJDnbCQuxhTHgb0/s400/Hunt+For+WilderPeople.jpg" width="278" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">08. Hunt For The Wilderpeople</span></b><br />
<br />
<b>Gatunek: </b>komedia<br />
<b>Kraj: </b>Nowa Zelandia<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
O "Hunt For The Wilderpeople" słyszałem dużo dobrego. W pewnym momencie szala tych pozytywnych opinii się przelała i zdecydowałem się sięgnąć po najnowszą produkcję w reżyserii Taika Waititi. Szybko okazało się, że to odtwórca roli Viago z "What We Do In The Shadows", ale również reżyser wspomnianego filmu oraz człowiek odpowiedzialny za powstający właśnie "Thor: Ragnarok" (tym bardziej nie mogę się go doczekać). Nagle poczułem się tak, jakby ktoś mi otworzył oczy na filmowe zakątki, o których do tej pory nie miałem pojęcia. A raczej kropki zostały połączone dając konkretny obraz. "Hunt For The Wilderpeople" to bardzo ciepła komedia, w której główną rolę odgrywa relacja rozbrykanego chłopca (Julian Dennison) z jego uwielbiającym samotność opiekunem (Sam Neill). Nic niezwykłego, prawda? Pewnie Taika Waititi też tak myślał, dlatego wszystko udziwnił tak bardzo, jak tylko się dało. Ricky ze swoim opiekunem uciekają do buszu, ich śladem ruszają przedstawiciele opieki społecznej, policja, wojsko, ale też myśliwi łaknący nagrody za złapanie "zbiegów". Komedia "Hunt For The Wilderpeople" jest niezwykle śmieszna, ale film dotyka też aspektów psychologicznych umiejscowionych w trudnych relacjach chłopaka i jego opiekuna. A i tak najważniejsza jest tutaj przygoda, którą Ricky koniecznie chce odbyć udając się do dziczy. Taika Waititi znowu udowadnia, że jego poczucie humoru stoi na bardzo wysokim poziomie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcgaHy1pUPFQ4wpLflM7210Q9u0yAbJBAQh2W1RgaDNirHVXD_tgZM_AzUo_032JnGwT3uXd8mrmzWX9EYRmd1BlbbjVPzodzWhLOcNYwae8rIiej8q1vJ-F1infRIAnVymfU_OJwpqLY/s1600/Rogue+One.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcgaHy1pUPFQ4wpLflM7210Q9u0yAbJBAQh2W1RgaDNirHVXD_tgZM_AzUo_032JnGwT3uXd8mrmzWX9EYRmd1BlbbjVPzodzWhLOcNYwae8rIiej8q1vJ-F1infRIAnVymfU_OJwpqLY/s400/Rogue+One.jpg" width="270" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">07. </span></b><span style="font-size: large;"><b>Rogue One: A Star Wars Story</b></span><br />
(Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/sci-fi/przygodowy/wojenny<br />
<b>Kraj: </b>USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jak uwielbiam serię "Star Wars" tak muszę przyznać, że jakoś niespecjalnie czekałem na ten film. Jedynym elementem, który interesował mnie w tej produkcji było obsadzenie w niej Madsa Mikkelsena. Byłem ciekaw jak wypadnie, jaką odegra rolę w historii, itp. A jednak im było bliżej premiery tym bardziej udzielał mi się hype na "Rogue One". Gareth Edwards, któremu została powierzona reżyseria tego pierwszego ze spin-offów miał przed sobą bardzo trudne zadanie. Z jednej strony musiał trzymać się uwielbianych przez fanów elementów, a z drugiej musiał podać coś nowego, żeby zamknąć gęby malkontentom, którzy przy okazji "The Force Awakens" mówili o odgrzewanym kotlecie. Według mnie wyszedł z tej ciężkiej próby zwycięsko. W "Rogue One" dostajemy stare dobre "Star Wars", które mocno odnosi się do starej trylogii, ale jest to film, który nie bazuje wyłącznie na nostalgii dotyczącej perypetii rodziny Skywalkerów. Gareth Edwards przeniósł "Gwiezdne Wojny" w ramy kina wojennego. I uważam to za największy plus tej produkcji. Nie ma tutaj jedi, nie ma fantastycznych stworów (no są, ale jest ich mało), zmieniona została koncepcja mocy (mocno nawiązuje do starej trylogii). A co najważniejsze wreszcie zerwano z wyidealizowanym wizerunkiem Rebelii. Nagle okazuje się, że obydwie strony konfliktu działają w podobny sposób, ale na różną skalę. Obydwie grupy podejmują działania wątpliwie etyczne, które mają przynieść pożądany efekt. W filmie nie brakuje dramatyzmu, efektownych strzelanin, przygody, ale też komedii, która w głównej mierze została położona na barkach K2-SO (obowiązkowego zabawnego robota). Ale warto zauważyć, że "Rogue One" to produkcja niepozbawiona wad - wśród nich można wymienić duży chaos w początkowej części filmu, czy niewykorzystanie potencjału poszczególnych bohaterów. Jednak nie będę ukrywał, że zostałem kupiony przez "Rogue One" i jeżeli tak mają być realizowane kolejne spin-offy, to już nie mogę się ich doczekać. Marzy mi się umieszczenie różnych gatunków filmowych w uniwersum "Star Wars" - np. western, horror, dramat, itp.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4Hu7u0Qk144G0Q26KFL8-eiBnrG1ZYwyTiIxmtxf3cCzviwYoux6VMaoouuX-kRLR7uZAm0AKdCpfqEQCB9el3IWGxBhHEDtpixh5vwfSmLooGRQUlGVFkEQ6IexQr67BjI7J9HaV0z0/s1600/The+Wailing.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4Hu7u0Qk144G0Q26KFL8-eiBnrG1ZYwyTiIxmtxf3cCzviwYoux6VMaoouuX-kRLR7uZAm0AKdCpfqEQCB9el3IWGxBhHEDtpixh5vwfSmLooGRQUlGVFkEQ6IexQr67BjI7J9HaV0z0/s400/The+Wailing.jpg" width="266" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">06. The Wailing</span></b><br />
(Lament)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>dramat/fantasy/horror<br />
<b>Kraj: </b>Korea Południowa/USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Do tej pory nie widziałem żadnego z dotychczasowych filmów Hong-jin Na, więc nie miałem żadnych konkretnych oczekiwań odnośnie "The Wailing". I może właśnie dlatego ta produkcja tak bardzo mnie zaskoczyła. Ten trwający 150 minut (!!!) film to tak, jak w przypadku "Arrival" układanka, ale dużo bardziej skomplikowana. Widniejący na Filmwebie opis "The Wailing" kompletnie nic nie mówi o fabule tego obrazu ("Policjant usiłuje rozwiązać tajemnicę nieznanej choroby szerzącej się w małej wiosce"). Ale tutaj nic nie jest proste i nic nie jest takie, jakie na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. W małej koreańskiej mieścinie zaczyna atakować dziwna choroba, która sprowadza na ludzi szaleństwo. Ci podczas ataku z zimną krwią zabijają swoich bliskich. Dziwna przypadłość z nie do końca wiadomych przyczyn łączona jest z obecnością Japończyka, który zamieszkuje samotnię w górach. W wiosce szerzą się plotki, jakoby krwiożerczy przybysz miał żywić się ludzkim mięsem, zarażać tajemniczą chorobą i rzucać klątwy. Historia wydaje się być prosta i wręcz oczywista, dopóki nie zaczyna dotyczyć również rodziny oficera policji, który prowadzi śledztwo dotyczące napadów szału mieszkańców wioski. "The Wailing" to nie jest film dla każdego. Widzowie niezaznajomieni z azjatyckim kinem zrezygnują pewnie już po kilku minutach. Pozostali będą musieli się uzbroić w cierpliwość, bo jednak 150 minut to spory czas. Tym bardziej biorąc pod uwagę pozorny chaos panujący w fabule "The Wailing". Kluczem do zrozumienia historii zawartej w tej produkcji jest choćby elementarna wiedza na temat wierzeń i przesądów Koreańczyków. Bez znajomości tego elementu nie da się ułożyć wszystkich puzzli rozrzuconych przez Hong-jin Na. "Lament" to najdłuższy film w tym zestawieniu, ale bardzo satysfakcjonujący i mam nadzieję, że ludziom z Hollywood nie przyjdzie do głowy, żeby nakręcić amerykański remake "The Wailing".</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha5wELZd61hlnkS1eoXMlnFryUK8ksKFoP6kgX13pbcN-3RSkdzE8YvPpCNkBEMcMB6sr8coOcIFPWI5JnOiXI7Yz6DUenUs528HOgS_ovQTj-ml4AePhMpp_OKOa61g8R-Bho2xABEOQ/s1600/Deadpool.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEha5wELZd61hlnkS1eoXMlnFryUK8ksKFoP6kgX13pbcN-3RSkdzE8YvPpCNkBEMcMB6sr8coOcIFPWI5JnOiXI7Yz6DUenUs528HOgS_ovQTj-ml4AePhMpp_OKOa61g8R-Bho2xABEOQ/s400/Deadpool.jpg" width="268" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>05. Deadpool</b></span><br />
<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/komedia/sci-fi<br />
<b>Kraj: </b>USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Ten film to była jedna wielka niewiadoma. To pierwsza marvelowska produkcja filmowa, która została oznaczona kategorią wiekową R (tylko dla dorosłych widzów). Twórcy mocno zaryzykowali, bo jednak w większości przypadków bywało tak, że filmy superbohaterskie były łagodzone, żeby produkcję mogli zobaczyć również młodsi widzowie (wiadomo, kasa liczy się przede wszystkim). A tutaj taka niespodzianka, bo "Deadpool" wszedł do kin bez obniżonej kategorii wiekowej. I faktycznie było to widać już od pierwszych minut projekcji. Ale nie jest to wyłącznie kwestia flaków latających na lewo i prawo, czy lejącej się krwi. Tutaj dochodzi też humor, który jest przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych. Ryan Reynolds w roli tytułowego bohatera wypada po prostu świetnie. Jest wyszczekany, jak komiksowy pierwowzór i z uśmiechem na ustach (skrytym pod maską) masakruje kolejnych przeciwników. Deadpool to specyficzna postać, którą albo się uwielbia, albo nienawidzi. Nie ma niczego pośredniego. Mnie ta filmowa wersja Wade'a Willsona kupiła momentalnie i już z niecierpliwością czekam na drugą odsłonę jego przygód, w których towarzyszyć mu będzie Cable (mam nadzieję, że zapowiedzi się sprawdzą). W tym filmie mamy absolutnie wszystko - akcję, dramat, romans, kino kopane, sci-fi. A wszystko to podane w absurdalny sposób, który jest nieodłącznym elementem tego pokręconego bohatera. "Deadpool" to nie tylko historia pełna niewybrednego humoru i wystrzałowej akcji, ale też przełom w kinie superbohaterskim. Biorąc pod uwagę to, że ta produkcja kierowana wyłącznie do widzów dorosłych osiągnęła sukces trzeba czekać na kolejne ekranizacje komiksów, które porzucą wszelkie zahamowania. Pierwszą taką ma być "Logan", czyli trzeci solowy film o przychodach Wolverine'a. Czy faktycznie będzie to drugi po "Deadpoolu" obraz komiksowy oznaczony R-ką? Na odpowiedź poczekamy do 3 marca 2017 roku.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwPtvpplKyHIZFR7xovZIeKDL5hB-kly_gSynErE7yQHy4tVNaeH9R9_U0dQ2NHkBHyd9-8B0-_3TTlqr5drDB285qtYNjdgtJFN1-c8HVh8KvcDeBRlZymIgpRKXknHxpplHs6ijyxyA/s1600/Wo%25C5%2582y%25C5%2584.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwPtvpplKyHIZFR7xovZIeKDL5hB-kly_gSynErE7yQHy4tVNaeH9R9_U0dQ2NHkBHyd9-8B0-_3TTlqr5drDB285qtYNjdgtJFN1-c8HVh8KvcDeBRlZymIgpRKXknHxpplHs6ijyxyA/s400/Wo%25C5%2582y%25C5%2584.jpg" width="277" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">04. Wołyń</span></b><br />
<br />
<b>Gatunek: </b>dramat/wojenny/historyczny<br />
<b>Kraj: </b>Polska<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Przez ostatnich kilka lat Wojciech Smarzowski udowodnił, że każdy jego film jest hitem. Zaczęło się od niesamowitego "Wesela" w 2004 roku. Aż dziw bierze jak ten czas szybko leci. Tym razem Wojciech Smarzowski dotknął bardzo ciężkiego tematu jakim była rzeź Polaków na Wołyniu w 1943 roku. Sprawa jest o tyle trudna, gdyż staje się zarzewiem konfliktu na arenie międzynarodowej, już nie tylko historycznej. Jednak Smarzowski w swoim filmie podszedł do tego na chłodno, nie oskarżając żadnej ze stron. W "Wołyniu" dostajemy historię młodej dziewczyny, która musi przetrwać w trudnych czasach. Jej życiu towarzyszą wszystkie te niepokojące wydarzenia, które wówczas toczyły się na świecie. Mamy wybuch II Wojny Światowej, kolejne frakcje przejmujące kontrolę nad Wołyniem i w końcu rzeź, której następstwem są działania odwetowe. Smarzowskiemu w genialny sposób udało się ukazać wszystkie te wydarzenia w tym dość krótkim czasie. Co prawda "Wołyń" trwa 150 minut, ale kompletnie tego nie czuć. Jak to zwykle bywa w filmach Smarzowskiego wszystko skąpane jest w mrocznym klimacie. W powietrzu unosi się nieznośne napięcie, które jak wiadomo prędzej, czy później musi doprowadzić do wybuchu. I siedząc na sali kinowej wypełnionej po brzegi milczącymi widzami również czekałem na ten moment kulminacyjny. Później nie było już nic. Wszyscy opuszczali salę kinową w milczeniu, nie przepychając się do wyjścia. Każdy zapewne miał głowę ciężką od pytań, wątpliwości i żalu. Smarzowskiemu znowu udało się przekazać masę emocji za pomocą filmu. Warto też zaznaczyć, że reżyser przy produkcji zadbał o każdy, nawet najmniejszy szczegół dotyczący życia i obyczajów panujących wówczas na Wołyniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgv8tmdkhJmIvIjUcKfTp968iMN6SqGxwWiwMhgoRGjdlMFwTSl8BnpGpuDFjWl5tvMLa-U4Lc9HeI5LRHWJ6vYqIS0clQoZd0Cr_QxO9N8zLT4PBvd3l4Jn761-4V_5CuOQC3escLkQ14/s1600/Kapitan+Ameryka-Wojna+bohater%25C3%25B3w.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgv8tmdkhJmIvIjUcKfTp968iMN6SqGxwWiwMhgoRGjdlMFwTSl8BnpGpuDFjWl5tvMLa-U4Lc9HeI5LRHWJ6vYqIS0clQoZd0Cr_QxO9N8zLT4PBvd3l4Jn761-4V_5CuOQC3escLkQ14/s400/Kapitan+Ameryka-Wojna+bohater%25C3%25B3w.jpg" width="270" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>03. Captain America: Civil War</b></span><br />
(Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>akcja/sci-fi<br />
<b>Kraj: </b>USA<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
"Captain America: Civil War" nie zapowiadał się zbyt dobrze. Bracia Russo złapali się za ekranizację komiksu, który miał dość znaczące podłoże, ale w wydarzeniach brała udział cała masa różnych bohaterów. Jedni zasilali szeregi grupy prorządowej, którą dowodził Iron Man. A drudzy dołączyli do Kapitana Ameryki, który przewodził ekipie sprzeciwiającej się rejestracji superbohaterów. I widząc pierwsze zdjęcia z filmowego starcia tych dwóch grup...cóż, ciężko było się powstrzymać od śmiechu. A jednak bracia Russo zrobili rzecz, której w życiu bym się nie spodziewał. Dokonali niemożliwego. Zmniejszyli skalę komiksowej "Wojny Domowej" do grupy postaci zaprezentowanych już we wcześniejszych filmach i dodając tylko Spider-Mana. Takim składem osiągnęli coś niesamowitego. "Captain America: Civil War" to najlepszy film z dotychczasowych produkcji z Avengers, czy z solowych produkcji poszczególnych bohaterów. W produkcji zawarte zostało sporo smaczków dla fanów komiksów. Jednak obraz braci Russo przeznaczony jest dla wszystkich. To po prostu kawał dobrego kina akcji, w którym co chwilę na ekranie dzieją się niesamowite rzeczy. Jeżeli po "Avengers: Age Of Ultron" ktoś przepowiadał rychły kres kina superbohaterskiego, to przy "Captain America: Civil War" musiał zmienić swoje podejście. Po niemalże kryminalnej intrydze w "Winter Soldier" przyszła pora na efektowną rozwałkę, w której udział biorą dwie grupy zwaśnionych superbohaterów. Oglądając "Captain America: Civil War" poziom mojej ekscytacji był mniej więcej porównywany z pierwszą projekcją "Avengers" z 2012 roku. Już nie mogę się doczekać "Avengers: Infinity War", który również wyreżyserują bracia Russo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ0MxA9fqw6bSF5dgHnw7kbxL_XPmor0VVshYW7KA4dBl9NejUnSyISoC0tAJhThrIVQAYWyfCfCGPh7Ou8M26qS-JIdGd5fNu_8S2eGPyDSYSGDNYpLcbdXbLytqjunetjOs9XJU5wnM/s1600/Ostatnia+rodzina.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ0MxA9fqw6bSF5dgHnw7kbxL_XPmor0VVshYW7KA4dBl9NejUnSyISoC0tAJhThrIVQAYWyfCfCGPh7Ou8M26qS-JIdGd5fNu_8S2eGPyDSYSGDNYpLcbdXbLytqjunetjOs9XJU5wnM/s400/Ostatnia+rodzina.jpg" width="278" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">02. Ostatnia rodzina</span></b><br />
<br />
<b>Gatunek: </b>biograficzny/dramat<br />
<b>Kraj: </b>Polska<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Rodzina Beksińskich jest owiana swoistym kultem, zwłaszcza postać Tomasza Beksińskiego. Jan Matuszyński podejmując się reżyserii filmu o Beksińskich rzucił się z motyką na Słońce. Tak przynajmniej mogło się wydawać. W końcu to młody reżyser, który nie jest jeszcze znany szerokiej publiczności. A jednak złapał się tematu, pod którego ciężarem powinien się ugiąć. Mimo tych wszystkich przeciwwskazań "Ostatnia Rodzina" w reżyserii Jana Matuszyńskiego to absolutnie najlepszy polski film 2016 roku. To produkcja kompletna, w której historia rodziny Beksińskich została pokazana na przełomie lat 1977-2005. Nie jest to film prosty do przedstawienia, dlatego nawet nie będę się podejmował tej trudnej sztuki. To bardzo przygnębiający obraz, w którym przedstawione są bardzo trudne stosunki niezwykle ciężkich charakterów, które spotkały się w jednej rodzinie. Matuszyński świetnie prowadzi historię przez różne lata dostosowując do tego cała scenografię, ale również otoczenie i zachowania głównych bohaterów dramatu. Każdy z trójki głównych aktorów świetnie sprawdził się w swojej roli, czy to Andrzej Seweryn w roli Zdzisława, Aleksandra Konieczna w roli Zofii, czy Dawid Ogrodnik w roli Tomasza. I właśnie to ostatnie wcielenie wywołało najwięcej kontrowersji, oburzyli się głównie wielbiciele audycji radiowej prowadzonej niegdyś przez Tomasza Beksińskiego. Ale według mnie Ogrodnik świetnie oddał niesamowitość tej postaci. Na ogromne brawa zasługuje według mnie Aleksandra Konieczna, którą można kojarzyć głównie z seriali, a jednak w "Ostatniej Rodzinie" udowodniła, że jej talent marnuje się w produkcjach telewizyjnych. Z kolei Andrzej Seweryn nie tylko gra, on na planie stawał się Zdzisławem Beksińskim. "Ostatnia Rodzina" to po prostu niesamowity film, któremu należą się najwyższe laury.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8dkB_KUAvur_Ims6vjjIQV7CLO4Afefq34CaTqGElw5IkTf3wtF5NixGqH3gL0aTGcVgH5asT3FSFFwTH9CzBLjAFyofQD7bzALBnVJWz1ylzLaplrFddJfdY27T61ncWbrUP6ntqmnY/s1600/the-witch-2015-horror-film-new-england-folk-tale-poster.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8dkB_KUAvur_Ims6vjjIQV7CLO4Afefq34CaTqGElw5IkTf3wtF5NixGqH3gL0aTGcVgH5asT3FSFFwTH9CzBLjAFyofQD7bzALBnVJWz1ylzLaplrFddJfdY27T61ncWbrUP6ntqmnY/s400/the-witch-2015-horror-film-new-england-folk-tale-poster.jpg" width="270" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">01. The VVitch</span></b><br />
(Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii)<br />
<br />
<b>Gatunek: </b>horror/dramat<br />
<b>Kraj: </b>USA/UK/Kanada/Brazylia<br />
<b><br /></b>
<br />
<div style="text-align: justify;">
"The VVitch" to produkcja, która była pokazywana w 2015 roku na różnych festiwalach, ale szerokiej publiczności została udostępniona dopiero w 2016 roku. W związku z tym zdecydowałem się wziąć tę produkcję pod uwagę w tym zestawieniu. Po tych krótkich wyjaśnieniach czas przejść do samego filmu. "The VVitch" to mieszanka dramatu i horroru. Obraz wyreżyserowany przez debiutanta Roberta Eggersa bardzo podzielił widzów. Jedni widzą w nim tylko nudę, a drudzy świeże spojrzenie na tematykę horroru. Ja należę do tych drugich. Przynajmniej od kilku lat serwowane są obrazy grozy, w których strach budowany jest za sprawą jump scen, czy innych tego typu tanich zagrywek. Sytuacja nasiliła się, kiedy nastała moda na produkcje w stylu found footage. I nagle na horyzoncie pojawia się "The VVitch". Film, w którym nie ma jump scen, a budowanie grozy opiera się głównie na ciężkim i niepokojącym klimacie. Historia przedstawiona przez Eggersa ma miejsce w 1630 roku w Nowej Anglii, gdzie jedna z rodzin ze względu na swoje radykalne podejście do religii zostaje wyrzucona z osady. Ojciec decyduje, że jego rodzina osiedli się nieopodal lasu. Szybko okazuje się, że prześladuje ich straszliwy pech. Nie pomagają gorliwe modły. Sytuacja staje się coraz poważniejsza. Zasiewane są podejrzenia, że w rodzinie zagnieździły się siły nieczyste, które sprowadzają kolejne nieszczęścia. "The VVitch" to zdecydowanie najlepszy horror ostatnich kilku lat. Wreszcie mamy obraz, który przeraża w zupełnie inny sposób. Nie ma tutaj jump scen, nie ma strasznych mord wyskakujący przy głośnych dźwiękach, czy krwi lejącej się strumieniami. Tutaj przeraża dosłownie wszystko, kolorystyka, ciemny las, zachowania poszczególnych członków rodziny, fanatyczna religijność, czy w końcu <a href="https://www.youtube.com/watch?v=urS6yY1Sfvw">muzyka</a>. Czy "The VVitch" jest filmem idealnym? Oczywiście, że nie, ale na pewno niezwykłym, bardzo malowniczym i absolutnie niepowtarzalnym.</div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-60869135916647070182016-12-11T00:16:00.001+01:002016-12-11T00:16:23.568+01:00Sobotnie kino - odcinek 13<div style="text-align: justify;">
Nie będę ukrywał, że lubię porąbane azjatyckie filmy. Dobrych parę lat temu po odkryciu "Shaolin Soccer" katowałem się wszystkimi możliwymi produkcjami, w których w obsadzie znajdował się Stephen Chow. Jednak te nie były jeszcze wystarczająco nienormalne, owszem odznaczały się specyficznym humorem, którego sporo było również w chińskich filmach z Jackiem Chanem. I żyłem sobie w błogiej nieświadomości, dlaczego niektórzy widzowie wręcz panicznie uciekają od azjatyckiego kina. W końcu natrafiłem na fragmenty "Tokyo Gore Police" i nagle zacząłem rozumieć. Piszę o tym dlatego, że w tym odcinku "Sobotniego kina" złapałem się za trzy japońskie produkcje, które nawiązują nieco humorem do produkcji ze Stephenem Chow, ale również nie stronią od stylistyki zwanej splatter bądź gore.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBNjHmuTzxJOuKcqpC-5mqDKYGuUuf1_cqf2N6i2sGl9cZyqlznufUN7J982W2N7R2ISdv0yooxSEQjgonPlL0j2BQnia1t6U2xt0l-Y7T9hWfljOVhzHKgp7aOpUBxs783gYeOm7Ow38/s1600/sobotnie+kino+13.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="302" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBNjHmuTzxJOuKcqpC-5mqDKYGuUuf1_cqf2N6i2sGl9cZyqlznufUN7J982W2N7R2ISdv0yooxSEQjgonPlL0j2BQnia1t6U2xt0l-Y7T9hWfljOVhzHKgp7aOpUBxs783gYeOm7Ow38/s640/sobotnie+kino+13.png" width="640" /></a></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDr6Ls3rXgM0T_JamMxH5TH1DLqY9UzDSMmEU-G3TWHrow6XalcvvkiBS8jQPad4_B-ezk85lVOayyxee568fKYgX15pBTqeVbEQryyvvnfCCU9iDQGVSExOSU_fDAuVHsYBYyZkGTiW0/s1600/helldriver+cover.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDr6Ls3rXgM0T_JamMxH5TH1DLqY9UzDSMmEU-G3TWHrow6XalcvvkiBS8jQPad4_B-ezk85lVOayyxee568fKYgX15pBTqeVbEQryyvvnfCCU9iDQGVSExOSU_fDAuVHsYBYyZkGTiW0/s400/helldriver+cover.png" width="285" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>Helldriver</b></span><br />
<br />
<b>Rok:</b> 2010<br />
<b>Gatunek:</b> horror/sci-fi/splatter<br />
<b>Kraj:</b> Japonia<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Od tej produkcji zacząłem swój maraton i szybko zauważyłem, że szybko rzuciłem się na głęboką wodę. "Helldriver" to typowe kino splatter, w którym głównym punktem są hektolitry bryzgającej krwi, rozczłonkowywanie ciał oraz zmutowane osobniki tylko zarysem przypominające ludzi. Tak przynajmniej odbieram kino splatter, w którym specjalizują się Japończycy. To nie jest zwykłe gore, to jest zwielokrotnione gore z całą masą makabrycznych dodatków. I już w tym miejscu mogę przestrzec, że "Helldriver" nie jest filmem przeznaczonym dla ludzi o słabych nerwach, czy wrażliwych na krew.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Fabuła "Helldriver" sprawia wrażenie prostej, ale szybko się w niej pogubiłem, więc po obejrzeniu filmu musiałem skorzystać z pomocy naukowej, jaką była notka wydawcy znajdująca się na tyle wydania dvd. Przedstawia się ona następująco: Japonia została zaatakowana przez tajemniczy wirus, który sprawiał, że ludziom wyrastał dziwaczny róg, a ci zamieniali się w bezmyślne i żądane krwi monstra. W związku z tym rząd oddzielił zdrowych obywateli od zarażonych za pomocą wielkiego muru, na którego szczycie znajdowali się strażnicy. Główną bohaterką "Helldriver" jest Kika, zwykła dziewczyna, której oszalała matka stała się władczynią zombie. Ta w przypływie szału wyrywa córce serce, jednak jej ciało trafia do rządowego laboratorium, gdzie Kika staje się cyborgiem wyposażonym w niezniszczalną zbroję i miecz samurajski z dodatkiem piły mechanicznej. Tak przygotowana bohaterka wyrusza na krwawą krucjatę, której zwieńczeniem ma być zemsta na jej matce i ratunek Japonii od plagi zombie.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXyd20-JQn68FCxeZAlPyXJ-mzW31KsfBtKJrSY8704rWAsOsznmaSzslzoUD3NwJawJLbbFE7v_R9kmy0fUk4LJ988J4FUT300RRk3fs9f6YmhBp18_pH-ElWfZDcf9K0Nu8qgmpiGC0/s1600/helldriver4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXyd20-JQn68FCxeZAlPyXJ-mzW31KsfBtKJrSY8704rWAsOsznmaSzslzoUD3NwJawJLbbFE7v_R9kmy0fUk4LJ988J4FUT300RRk3fs9f6YmhBp18_pH-ElWfZDcf9K0Nu8qgmpiGC0/s640/helldriver4.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Projekcja "Helldriver" była dla mnie ciężkim przeżyciem. Chociaż zdawałem sobie sprawę z tego, że reżyserem tego filmu jest Yoshihiro Nishimura, czyli gość odpowiedzialny między innymi za "Tokyo Gore Police". Mimo tego czułem się zaskoczony bardzo dziwną formą produkcji tego filmu. Całkiem niezłe sceny gore mieszają się tutaj z amatorsko wyglądającymi efektami. Absurdalność niektórych wątków wydała mi się wręcz głupia i niepotrzebnie przesadzona. Co ciekawe już miałem do czynienia z krótkim metrażem Nishimury, który wyprodukował jeden z epizodów kompilacji "The ABCs Of Death", gdzie znajdowało się 26 krótkich filmów, a jego "Z is for Zetsumetsu" uważam za jeden z najciekawszych. Tymczasem "Helldriver" jest po prostu dziwaczny do granic możliwości. Nawet w momentach, w których można by w prosty sposób poprowadzić akcję Nishimura wszystko komplikuje i wstawia jakąś absurdalną scenkę (chociaż niektóre są naprawdę zabawne - np. pojedynek samochodu z samurajem zombie). Dla równowagi muszę przyznać, że trafiają się tutaj humorystyczne wstawki, które wypadają naprawdę dobrze (np. instruktaż odnośnie kontaktu z zombie, albo odezwa grupy traktującej zombie jako równych ludziom).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh15N5am_9E0Zu8gU0CMrsC1erf-Yj54pqd7TIEcHWehmC6VbGRt4i90h0dhGGbfHT_-WZvrhgTXMCEzQRyh6aHuxpaHVo5B1QZ21ykbJVPqH3X9JEsp2XaVX_4GriwInsHAOGWGnKim2E/s1600/helldriver7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh15N5am_9E0Zu8gU0CMrsC1erf-Yj54pqd7TIEcHWehmC6VbGRt4i90h0dhGGbfHT_-WZvrhgTXMCEzQRyh6aHuxpaHVo5B1QZ21ykbJVPqH3X9JEsp2XaVX_4GriwInsHAOGWGnKim2E/s640/helldriver7.png" width="640" /></a></div>
<br />
Kluczowym elementem tej produkcji są walki, w których ilość przelanej krwi można liczyć w hektolitrach, a ciała są ćwiartowane z prawdziwym namaszczeniem. Niestety nie oznacza to, że te pojedynki są ciekawe, wręcz przeciwnie. Te ciągłe potyczki wydały mi się właśnie najnudniejszą częścią filmu. Ciągną się w nieskończoność. Po obejrzeniu "Helldriver" raczej nie czuję się gotowy na sięgnięcie po kolejne produkcje Nishimury. Jako ciekawostkę dodam, że w rolę matki Kiki wcieliła się Eihi Shiina, aktorka znana z "Tokyo Gore Police", ale również z "Audition" wyreżyserowanego przez Takashiego Miike.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDJ30OO2TeJxTlkJ0ow8l0EDaOO05OZbZ6F3wTh5xxO4HyP8TNfq3GNIzNWybI8TT8BV717dukprwBPUIczlYjm5xyjG99qsl1bY8PQoAeW7P3NIDOiId5e-ea6s1FkMMaAfqDa946t0U/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDJ30OO2TeJxTlkJ0ow8l0EDaOO05OZbZ6F3wTh5xxO4HyP8TNfq3GNIzNWybI8TT8BV717dukprwBPUIczlYjm5xyjG99qsl1bY8PQoAeW7P3NIDOiId5e-ea6s1FkMMaAfqDa946t0U/s640/4.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBkPMafXYe-b21GjYZDM6_sEzbuR2-C37_7PZODpxsvGzeBgGuWuJCg5uOYZslE8DhjTpFlIs4zp82hKrVrjvteZpdF8JmgpY2Y1upxYcHh5c22CGiA6gz7tjnjRzUw_qKmUwSh41lNJI/s1600/helldriver1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBkPMafXYe-b21GjYZDM6_sEzbuR2-C37_7PZODpxsvGzeBgGuWuJCg5uOYZslE8DhjTpFlIs4zp82hKrVrjvteZpdF8JmgpY2Y1upxYcHh5c22CGiA6gz7tjnjRzUw_qKmUwSh41lNJI/s640/helldriver1.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYeVNlUjwlv8vafwk0718aBojRbjSl2OVdkiaIK2tb2Q_oLGEFuv5_OdA2gmDjxu1_AiXDyG4PkV4-AO4NKQdhVvCtu3XW5wy31ur32MZFR_a8F5M7HbhSU5fSKJfwqe6-lH-_S3tLt_c/s1600/helldriver2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYeVNlUjwlv8vafwk0718aBojRbjSl2OVdkiaIK2tb2Q_oLGEFuv5_OdA2gmDjxu1_AiXDyG4PkV4-AO4NKQdhVvCtu3XW5wy31ur32MZFR_a8F5M7HbhSU5fSKJfwqe6-lH-_S3tLt_c/s640/helldriver2.png" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Kbx-yqR3N0tEprHeME9OVymLw34TOxgbiaFTU5tBEsvw8ukPRWHequ-0PPV4qk17C1qe3o7jo2-ud0z91-srYJcS-tss176TFHc-ZhpikKyuOSinkkiLZ7p81xMAu7EXYrJfHkWJBv8/s1600/helldriver5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Kbx-yqR3N0tEprHeME9OVymLw34TOxgbiaFTU5tBEsvw8ukPRWHequ-0PPV4qk17C1qe3o7jo2-ud0z91-srYJcS-tss176TFHc-ZhpikKyuOSinkkiLZ7p81xMAu7EXYrJfHkWJBv8/s640/helldriver5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/e4ddf5EuFSw" width="560"></iframe>
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTXA0pg_7PzDN93WFxP6rr5EfiZr-2_gLQjPo3TTBQIZ-N8CBujvto_MSvzDbZDEDRl7e07Ig4AoDZqnoOJjScSuIfjjsDrvJIyvqIEbgrbywi2DjWr3MQqt0vE_bUeqOCQHgDZRCc99E/s1600/yakuza+weapon+cover.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTXA0pg_7PzDN93WFxP6rr5EfiZr-2_gLQjPo3TTBQIZ-N8CBujvto_MSvzDbZDEDRl7e07Ig4AoDZqnoOJjScSuIfjjsDrvJIyvqIEbgrbywi2DjWr3MQqt0vE_bUeqOCQHgDZRCc99E/s400/yakuza+weapon+cover.jpg" width="281" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Yakuza Weapon</span></b><br />
<br />
<b>Rok:</b> 2011<br />
<b>Gatunek:</b> akcja/sci-fi/komedia<br />
<b>Kraj:</b> Japonia<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niespecjalnie zachęcony przez "Helldrive" do dalszej eksploracji nowych zdobyczy jednak skusiłem się na odpalenie "Yakuza Weapon". I już od pierwszych scen wiedziałem, że będzie to kino znacznie lżejsze gatunkowo. Za reżyserię "Yakuza Weapon" odpowiadają dwie osoby: Tak Sakaguchi (gra również główną rolę) oraz Yudai Yamaguchi.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Głównym bohaterem jest Shozo Iwaka. Niezrównany twardziel podrzynający wrogom gardła za pomocą patyka. Shozo jest najemnikiem walczącym w amazońskiej dżungli, ale również synem szefa yakuzy. Gdy trafia do niego wiadomość o tragicznej śmierci jego ojca ten postanawia wrócić do Japonii i zemścić się na oprawcach. Tutaj jednak czeka na niego nie tylko odwieczny wróg, ale również pozostawiona narzeczona. Podczas walki z lokalnym szefem yakuzy Shozo zostaje poważnie ranny. Traci prawą rękę oraz lewą nogę. Tajni wysłannicy rządu ratując życie naszego twardziela udoskonalają jego ciało wyposażając je w karabin Gatlinga zamiast ręki i wyrzutnię rakiet zamiast nogi. Tak zmodyfikowany wojownik wyrusza, żeby ziścić swój plan i uratować narzeczoną ze szponów wroga.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHk4HB5X6VXLNGRG6AAwNcuUO8H8Gd04OuWQgQ81HLdbFA_h8u2H7g3Xmy3Z1bzvgcfYp0zfVWZ-xu9cMUNBg6qqLWk7sDM1VbBlEvhxGr6kVhPOvNpYHcqcU0QvPaeVq7B_YhxaNfork/s1600/yakuza2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHk4HB5X6VXLNGRG6AAwNcuUO8H8Gd04OuWQgQ81HLdbFA_h8u2H7g3Xmy3Z1bzvgcfYp0zfVWZ-xu9cMUNBg6qqLWk7sDM1VbBlEvhxGr6kVhPOvNpYHcqcU0QvPaeVq7B_YhxaNfork/s640/yakuza2.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Już po pierwszych scenach "Yakuza Weapon" miałem podejrzenia, że jest to aktorska wersja anime bądź ekranizacja mangi. Okazało się, że to ekranizacja mangi zatytułowanej "Gokudō Heiki", którą stworzył Ken Ishikawa. W filmie zaprezentowane jest bardzo specyficzne poczucie humoru, które króluje w mangach i jest to bardzo mocny punkt tej produkcji. Zresztą podobnie jest z kreacją postaci, które są niezwykle barwne i wyraziste, już po pierwszych scenach można odgadnąć ich charakter. Podejrzewam, że widzom nieobytym z tego typu komedią ciężko będzie przejść przez początkowe kilkanaście minut "Yakuza Weapon", ale szybko się można do tego przyzwyczaić. Ja jednak czułem się jak ryba w wodzie. Nie bez znaczenia był dla mnie również fakt, że w roli głównej występuje Tak Sakaguchi, którego bardzo lubię za świetny "Death Trance", gdzie grał rolę samuraja ciągnącego trumnę. Ten świetnie sprawdza się w rolach nieogarniętych twardzieli niestroniących od humorystycznych zagrywek. I tak też jest tutaj. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2PMJhtl9YeFGDAM9PqMOo1exdha_xlxcfMosrga1qmsC8QexgraNjfVFsOX_Eg4kksLBBvA_PO-h3_KhLnDXAVTLrvYg65eLcDVMANETNjNuP9iIMGEtrZxgMYnIiIHguvRhX2eRo_Xk/s1600/yakuza4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2PMJhtl9YeFGDAM9PqMOo1exdha_xlxcfMosrga1qmsC8QexgraNjfVFsOX_Eg4kksLBBvA_PO-h3_KhLnDXAVTLrvYg65eLcDVMANETNjNuP9iIMGEtrZxgMYnIiIHguvRhX2eRo_Xk/s640/yakuza4.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Absurd wylewa się tutaj niemalże z każdej sceny. Jednak jest on podany z niesamowitą lekkością, nie tak jak w "Helldriver". Sceny walki są wyolbrzymione i też ociekają humorem. "Yakuza Weapon" to zabawa konwencją nie tylko jednego gatunku filmowego. Twórcy śmieją się zarówno z kina samurajskiego, gangsterskiego, jaki i produkcji sci-fi. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Warstwa fabularna "Yakuza Weapon" nie należy może do szczególnie nowatorskich, czy interesujących, ale film nadrabia świetnym humorem, umiejętną grą absurdem i świetnymi scenami walki.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7Fg8p8lGlnllEDZMROvCEIaKIlURaiz76e_24tz605DqRgda4MKS9SY7aHbN5SdNh2PudoOqhzElKz9RE9AU_RWFgPjdjZMlYBVTI8hSpsPw5cHu_JZkgfu5G0AFytXgsI1YWV-ma8nU/s1600/8.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7Fg8p8lGlnllEDZMROvCEIaKIlURaiz76e_24tz605DqRgda4MKS9SY7aHbN5SdNh2PudoOqhzElKz9RE9AU_RWFgPjdjZMlYBVTI8hSpsPw5cHu_JZkgfu5G0AFytXgsI1YWV-ma8nU/s640/8.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgecZcxrWHb5r-RE9WUshcY5IsYbRVMbtGSH7rJ98tX27gEuYVRa9Tzp3iLZrxlYNRLAVzAX1uP_B0Zt71HPROTKFShHBQyPZ8DcU46l6qnj1rcu-AC7qeyTRBhFxBZFh7U82mh4pZ0ilE/s1600/yakuza1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgecZcxrWHb5r-RE9WUshcY5IsYbRVMbtGSH7rJ98tX27gEuYVRa9Tzp3iLZrxlYNRLAVzAX1uP_B0Zt71HPROTKFShHBQyPZ8DcU46l6qnj1rcu-AC7qeyTRBhFxBZFh7U82mh4pZ0ilE/s640/yakuza1.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuWSV6adbuwxBGK2bW7NpzHJY_tclt7d1uzi3osxCdha1BQXL-4aw4l0WbK_dION7iJh0SBfn9XKaWFb7qAqjfFABVOCR4i2GpxaMy4elpJavzi7SKKJbWpStA3JbDj5MsXRsSyPGOEro/s1600/yakuza3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="357" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuWSV6adbuwxBGK2bW7NpzHJY_tclt7d1uzi3osxCdha1BQXL-4aw4l0WbK_dION7iJh0SBfn9XKaWFb7qAqjfFABVOCR4i2GpxaMy4elpJavzi7SKKJbWpStA3JbDj5MsXRsSyPGOEro/s640/yakuza3.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpVJfRZA2FRMCW6NAANk1xw2xW242UAWfN3u1ATe_fy-_npsEquEw6I8C1MGUzd2MEUFk7RPWHRwmMMhss7c-PrAtGJ_0x3u-cqxcx_ak142-6Ln_zS-IItNlYvEk_riY4bcWt9hyphenhyphenHWf8/s1600/yakuza5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpVJfRZA2FRMCW6NAANk1xw2xW242UAWfN3u1ATe_fy-_npsEquEw6I8C1MGUzd2MEUFk7RPWHRwmMMhss7c-PrAtGJ_0x3u-cqxcx_ak142-6Ln_zS-IItNlYvEk_riY4bcWt9hyphenhyphenHWf8/s640/yakuza5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/xAqVU9rk7a0" width="560"></iframe>
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkZfsSVONfHLHSN7IOG8WOHot5WYSXrv2EvLRT6aCCe7uSrSh-yLDScFOT8Tp2kVFzl2FHtPyjudNuQkfTyXQ6jUriKm2Xy8UVDOdRfSb_c5b7ZjAOD7Gw_C4QJ7zIzd8pISIN7N_XvWY/s1600/dead+ball+cover.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkZfsSVONfHLHSN7IOG8WOHot5WYSXrv2EvLRT6aCCe7uSrSh-yLDScFOT8Tp2kVFzl2FHtPyjudNuQkfTyXQ6jUriKm2Xy8UVDOdRfSb_c5b7ZjAOD7Gw_C4QJ7zIzd8pISIN7N_XvWY/s400/dead+ball+cover.jpg" width="280" /></a></div>
<span style="font-size: large;"><b>Deadball</b></span><br />
<br />
<b>Rok:</b> 2011<br />
<b>Gatunek:</b> komedia/horror/sportowy<br />
<b>Kraj:</b> Japonia<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Przed rozpoczęciem tego maratonu przeczytałem na serwisie imdb.com w jednej z opinii, że "Deadball" to rozszerzenie tematu podjętego przez "Shaolin Soccer". Jako, że uwielbiam ten film to produkcję wyreżyserowaną przez Yudai Yamaguchiego postanowiłem zostawić sobie na deser. Od razu warto zauważyć, że część obsady w "Deadball" pokrywa się z "Yakuza Weapon". Ponownie główna rola przypadła Sakaguchiemu.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jûbei Yakyû po tym, jak przypadkowo podczas gry w baseball zabił swojego ojca postanowił porzucić ten sport na zawsze. Zdecydował się zostać mścicielem, który bezlitośnie zabijał różnej maści bandziorów. Jednak w końcu mając 17 lat został złapany przez policję i wysłany do poprawczaka Pterodaktyl. Ten przybytek okazał się naprawdę niezwykły. Jego dyrektorka, pani Ishihara okazała się być potomkinią nazistów i zdradzała niezdrową fascynację tą zbrodniczą ideologią. Poprawczak brał udział w mistrzostwa w baseballu. Dyrektor Ishihara wszelkimi możliwymi sposobami starała się wciągnąć do drużyny utalentowanego miotacza, jakim był Jûbei. Po skompletowaniu składu rozpoczynają się zawody, które tylko z pozoru przypominają mecz baseballa. Faktycznie są śmiertelną grą, w której krew leje się strumieniami.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhikbmACCphp8i_sxC3yQfUKn8cSFVwYW1crDADXOyphqiNKcunSIc76pdetf2C7elYXhyU80aHCXzrF8aIPSlOiHbkLkQhEGy56Dd5d3FFmKkpaocKkDXwDO1Q3-SY2_9IFRIiXp52guE/s1600/deadball1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhikbmACCphp8i_sxC3yQfUKn8cSFVwYW1crDADXOyphqiNKcunSIc76pdetf2C7elYXhyU80aHCXzrF8aIPSlOiHbkLkQhEGy56Dd5d3FFmKkpaocKkDXwDO1Q3-SY2_9IFRIiXp52guE/s640/deadball1.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
"Deadball" trochę przypomina mi serię gier Kunio Kun (u nas znaną jako "Goal 3" lub "River City Ransom"). Każdy z zawodników ma tutaj swoje specjalne zdolności, które wykorzystuje w meczu. Przemoc jest tutaj na porządku dziennym. Różnorodność postaci występujących w tym filmie jest naprawdę spora i aż szkoda, że do tej pory nikt nie pokusił się o zmontowanie drugiej części. Bo fabuła "Deadball" wykorzystuje w niewielkim procencie potencjał zaprezentowanych tu indywiduów. Owszem, mamy naszego głównego bohatera, który jest mrocznym twardzielem ukształtowanym przez równie mroczną przeszłość. A z drugiej strony mamy nazistowską dyrektorkę, która na mecz zaprasza jakichś nazistowskich dygnitarzy. Niestety ten motyw nie jest kompletnie rozwinięty. Mam wrażenie, że ten film jest wręcz zbyt krótki. Jeżeli myślicie, że dostaniecie tutaj pełen wachlarz dziwacznych drużyn grający w krwawy baseball to srogo się rozczarujecie. Film niestety obejmuje tylko jeden mecz, gdzie drużyna poprawczaka Pterodaktyl gra z dziewczynami z poprawczaka im. Czarnej Dalii.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMQdLOGAN1z1zjdZmr7w_XPjCgLGP0RRTlQeoLtHNuVi76WEuE-TZFevicOJuNOh60iL5ck2jhZimhkHs2DhrOX3Hx0HU6I2F_dl_1xqnMIhH_cfvE_51Wpn0pa-P-aHPA62c3DJrUXIg/s1600/deadball5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMQdLOGAN1z1zjdZmr7w_XPjCgLGP0RRTlQeoLtHNuVi76WEuE-TZFevicOJuNOh60iL5ck2jhZimhkHs2DhrOX3Hx0HU6I2F_dl_1xqnMIhH_cfvE_51Wpn0pa-P-aHPA62c3DJrUXIg/s640/deadball5.png" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No dobra, ale już wymieniłem sporo minusów (które można też odczytywać jako plusy), ale film bardzo mi się podobał, więc czas na plusy. Na pierwszą linię frontu wysuwa się humor, który faktycznie może kojarzyć się z "Shaolin Soccer" (a nawet z "Lawyer, Lawyer"). Co prawda tutaj jest bardziej krwawo i momentami do głosu dochodzi gore, ale to jednak humor stoi na pierwszym miejscu. Absurd goni absurd. Ale wykorzystywanie tych elementów ma tutaj zastosowanie podobne jak w "Yakuza Weapon", czyli świetnie wpasowują się humorystyczną otoczkę historii. Naprawdę dobrze wyglądają tutaj efekty specjalne, które momentami przechodzą w format bliski do animowanego. Jeżeli chodzi o warstwę fabularną to nie mam jej nic do zarzucenia, jednak sprawia wrażenie przydługiego wstępu do konkretniejszej historii. I naprawdę bardzo boleję na tym, że do tej pory <span style="text-align: justify;">Yudai Yamaguchi nie nakręcił drugiej części tego filmu, bo fabuła aż się o nią prosi.</span></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNOvK2XYIu19gBAc7sSlB0A0NyS0D5eSRiNTWLyjOzGenYAC4i-3XdhHCXEldulRUBZ6J4qn8IMyZTwvLfDR7KC5D_QjP4_Ow7UR8B9Uw9p78Ozk5825NXrW7CnYIwa-DSYRRPoHKeeU4/s1600/7%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="48" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNOvK2XYIu19gBAc7sSlB0A0NyS0D5eSRiNTWLyjOzGenYAC4i-3XdhHCXEldulRUBZ6J4qn8IMyZTwvLfDR7KC5D_QjP4_Ow7UR8B9Uw9p78Ozk5825NXrW7CnYIwa-DSYRRPoHKeeU4/s640/7%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDwTx8zPiUmrUGAfKWh6oqXii2_nwsqPdZ_0717duEyHP-vR1aroQh_iYGO46ki52EvXPM_MZjrpTBZKq-2KNoI3gknqeFgjEQoMWFRdznX7nfn4FYxeqZPH089Wvhdh4ZZQz_FTFDX2M/s1600/deadball2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDwTx8zPiUmrUGAfKWh6oqXii2_nwsqPdZ_0717duEyHP-vR1aroQh_iYGO46ki52EvXPM_MZjrpTBZKq-2KNoI3gknqeFgjEQoMWFRdznX7nfn4FYxeqZPH089Wvhdh4ZZQz_FTFDX2M/s640/deadball2.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaH9olXuwDq24AsK2HAVFDK0JGKe2y8CkdbuK-yfVHD9jMmBaRK1GibEXnFOtI2gqm7pzAc81XJ0CUQSKTEHLmDY2mRoLQIvGyX8Meuay7J-40NI05I5SbOR6PEnajQPDAYKyGF35IqkI/s1600/deadball4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaH9olXuwDq24AsK2HAVFDK0JGKe2y8CkdbuK-yfVHD9jMmBaRK1GibEXnFOtI2gqm7pzAc81XJ0CUQSKTEHLmDY2mRoLQIvGyX8Meuay7J-40NI05I5SbOR6PEnajQPDAYKyGF35IqkI/s640/deadball4.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFrKxNkaUPsS9qzPYzkAuKz_L_Jj8PrgqIAHLF5EvhEcBPI_5ylomhNJfyIsbZwTRIwQreOrNOLxzjl5PM2X5OcBp_kbJrsjmrWLe2d4cEJz6sJ0TQPtQoJ1YDR3K5L4-YjU4lQYkG8HQ/s1600/deadball3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="356" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFrKxNkaUPsS9qzPYzkAuKz_L_Jj8PrgqIAHLF5EvhEcBPI_5ylomhNJfyIsbZwTRIwQreOrNOLxzjl5PM2X5OcBp_kbJrsjmrWLe2d4cEJz6sJ0TQPtQoJ1YDR3K5L4-YjU4lQYkG8HQ/s640/deadball3.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgonPqkgMGf1fE30ddwQFFlwiOZK3w8rHAcaUm2DnSaVAWMZZ_itbGf4I2GoEqL0AjRNHxeAVvxa4FQ0WGKLXlYMctFGW6lBpYV5iV5EftS3lHcWGJejdPCmBM7obS4t-YCBg0tR_E8qoQ/s1600/deadball6.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgonPqkgMGf1fE30ddwQFFlwiOZK3w8rHAcaUm2DnSaVAWMZZ_itbGf4I2GoEqL0AjRNHxeAVvxa4FQ0WGKLXlYMctFGW6lBpYV5iV5EftS3lHcWGJejdPCmBM7obS4t-YCBg0tR_E8qoQ/s640/deadball6.png" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/MYyXvqoYUPM" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-9185505795375330992016-12-02T00:37:00.001+01:002016-12-02T00:38:16.316+01:00Sobotnie kino - odcinek 12<div style="text-align: justify;">
Drugim filmem, którym miałem okazję zobaczyć na X edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków był thriller kryminalny w reżyserii Johnniego To. Jest to twórca, z którego filmami zetknąłem się po raz pierwszy w 2013 roku podczas VII edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków, gdzie miałem sposobność zobaczyć "Runing On Karma". Johnnie To jest bardzo zasłużonym filmowcem dla chińskiej kinematografii, karierę reżysera rozpoczął w latach 80-tych, w tym momencie na swoim koncie ma już dziesiątki pełnometrażowych produkcji. Jego ostatnie filmy śmiało można nazwać chińskimi blockbusterami, w których występują najbardziej znani krajowi aktorzy. "Trójka" to aktualnie ostatni obraz wyreżyserowany przez Johnniego To</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2WkiMZBRdmF0hvCszYgoNBj-_xKed9oKlLkKi6qza7rh1nqO0cIF8cxLA6npSTl9tg0egkMxt7f591X6EedrUBUBBe3OYi6w0ba3-Ky6Q9sdYrNVY87jyKNOby6v7rIPpbXpCAHgjnvk/s1600/Three_poster_goldposter_com_1.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="456" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2WkiMZBRdmF0hvCszYgoNBj-_xKed9oKlLkKi6qza7rh1nqO0cIF8cxLA6npSTl9tg0egkMxt7f591X6EedrUBUBBe3OYi6w0ba3-Ky6Q9sdYrNVY87jyKNOby6v7rIPpbXpCAHgjnvk/s640/Three_poster_goldposter_com_1.jpeg" width="640" /></a></div>
<br />
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc4bqxGt5iZRlEwGJ6GAG5L32mHH7_qXs_QQ9JLRWlYyc82KrrgVr4tnW4V4-UHyye-PwQFmArj-p8A3iLjIMF8Jt_7OQKZ_eT0oLGPW3EqsojALVJH5agJLomwPjKghnc2zrIZp0yTLc/s1600/three1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhc4bqxGt5iZRlEwGJ6GAG5L32mHH7_qXs_QQ9JLRWlYyc82KrrgVr4tnW4V4-UHyye-PwQFmArj-p8A3iLjIMF8Jt_7OQKZ_eT0oLGPW3EqsojALVJH5agJLomwPjKghnc2zrIZp0yTLc/s400/three1.jpg" width="283" /></a></div>
<b><span style="font-size: large;">Three</span></b><br />
<br />
<b>Rok:</b> 2016<br />
<b>Gatunek:</b> akcja/thriller/kryminalny<br />
<b>Kraj:</b> Hong Kong/Chiny<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Johnnie To jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych chińskich reżyserów specjalizujących się w kryminałach, czy kinie akcji. Chociaż patrząc na jego dokonania można trafić też na rodzynki w postaci "<a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2013/12/sobotnie-kino-odcinek-4.html">Running On Karma</a>", czy "My Left Eye Sees Ghosts". Na VII edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków miałem okazję obejrzeć "<a href="http://ruchome-obrazki.blogspot.com/2013/11/sobotnie-kino-odcinek-3.html">Drug War</a>", który niejako przedstawił mi pewien schemat, według którego Johnnie To produkuje swoje kryminały. W przypadku "Three" ten schemat został zachowany, ale o tym w dalszej części tekstu. Muszę jednak przyznać, że sama Johnnie To był dla mnie zbyt małym impulsem, żeby wybrać się na ten film. Kluczowym elementem okazała się obecność uwielbianej przeze mnie Zhao Wei w obsadzie tej produkcji. Aktorkę możecie kojarzyć z takich hitów jak "Shaolin Soccer", "So Close", "Warriors Of Heaven And Earth", "Mulan: Rise Of The Warrior", czy dwuczęściowego "Red Cliff".</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3IxsXXDhNOeuolUzOQGIhmQgnDqCINmqXxekegEAy6zKo5ERUvKMPTsStB-3_bJpWmoIoqZTGvdfttyabu3ljmnTcdAfkaKbXfimpthTsBDJM2Bse-MYAPcusz4VTURf2pCVt6A4qgRc/s1600/three2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3IxsXXDhNOeuolUzOQGIhmQgnDqCINmqXxekegEAy6zKo5ERUvKMPTsStB-3_bJpWmoIoqZTGvdfttyabu3ljmnTcdAfkaKbXfimpthTsBDJM2Bse-MYAPcusz4VTURf2pCVt6A4qgRc/s640/three2.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Policja depcze po piętach szajce złodziei, którzy napadają na banki i sklepy z biżuterią. Podczas przesłuchania jednego z gangsterów dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego ten zostaje postrzelony w głowę. Ranny szybko zostaje przetransportowany do szpitala, gdzie policjanci nie odstępują go na krok. Operacji wyjęcia kuli z czaszki bandziora podejmuje się zdolna pani chirurg , doktor Tong Qian (Zhao Wei). Jednak na chwilę przed samym zabiegiem pacjent decyduje, że rezygnuje z operacji. Sytuacja w szpitalu robi się napięta. Inspektor Ken (Louis Koo) bezustannie obserwuje rannego przestępcę i szuka wszelkich sposób, żeby wyciągnąć z niego informacje odnośnie jego współpracowników. Ten jednak sprawia wrażenie niezwykle spokojnego, jakby realizował doskonale uknuty plan.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqDvKH2RZMMM8pmO62S7G8TGb_c-kEt7XWHr4Qizp0o-xItcGd2EuFLGxyNjHXxeHs7pGd4EqBvLW3TDNmXSL1_HmFgA8Mz14wiOP1XrR1HW9MO8btcqC9kTNllQEIHFYhV_EiDMLT1z0/s1600/three3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="426" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqDvKH2RZMMM8pmO62S7G8TGb_c-kEt7XWHr4Qizp0o-xItcGd2EuFLGxyNjHXxeHs7pGd4EqBvLW3TDNmXSL1_HmFgA8Mz14wiOP1XrR1HW9MO8btcqC9kTNllQEIHFYhV_EiDMLT1z0/s640/three3.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
We wstępie wspomniałem o pewnym schemacie, który zauważyłem przy "Drug War" i ten w pewnej części pojawia się również w "Three". Przede wszystkim przez sporą część filmu niewiele się tutaj dzieje. W momencie, w którym przestępca trafia do szpitala akcja jakby staje w miejscu (a to dosłownie początek filmu). Owszem fabuła posuwa się do przodu, ale robi to we wręcz ślimaczym tempie. Ale rozumiem, że reżyser jednoznacznie chciał w tym przypadku pokazać widzom, że główny złol panuje nad całą sytuacją i nic nie robi sobie z ciągłej obecności policji, czy beznadziejności swojego położenia. Właśnie to wolne tempo akcji chyba najbardziej drażniło mnie w "Three". Czasami trafia się jakiś lekki zryw, ale ten nie powoduje przyspieszonego bicia serca. Kolejnym motywem, który Johnnie To zawarł w nowym filmie, a widziałem go już w "Drug War" to postać głównego bohatera. Tutaj jest nim inspektor Ken, w którego wciela się Louis Koo (występował również w "Drug War"). A jaki jest ten główny bohater? Oczywiście to prawdziwy twardziel, który ciągle chodzi z silnie zaciśniętymi szczękami, wypowiada swoje kwestie niemalże przez zaciśnięte zęby i stosuje przemoc wobec przebywającego w szpitalu przestępcy. Chyba nie muszę wspominać o tym, że nie odczuwa bólu, prawda? Ewentualnie kompletnie nie daje tego po sobie poznać.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVhKyt0v_JGhL_zj2p_VH4kblQnjOa_iksLH_iziqb-1xKfp1ZCCuc14abuIc9LnuOzIRXzyrUWJ371zzic-gG2iRbI5wciiS5EYpunZDU_RyurgJW24nP3WWjM70fC2H7eNPax0A4074/s1600/three5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVhKyt0v_JGhL_zj2p_VH4kblQnjOa_iksLH_iziqb-1xKfp1ZCCuc14abuIc9LnuOzIRXzyrUWJ371zzic-gG2iRbI5wciiS5EYpunZDU_RyurgJW24nP3WWjM70fC2H7eNPax0A4074/s640/three5.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
A skoro już wspomniałem o tym schemacie to pozwolę sobie na lekki spojler, który jednak nie powinien nikomu zepsuć przyjemności z oglądania "Three". W filmie pojawia się spektakularna strzelanina (chociaż mniej spektakularna niż w "Drug War"). Pokazana niemalże cała w "slow motion", przepełniona patosem, wspierana przed podniosłą muzykę i efektowne rozbryzgi krwi, kiedy kula trafia w ciało. I ten ostatni efekt naprawdę robi wrażenie. Chociażby dla tej sceny warto sięgnąć po "Three". Ciekawie wypada postać głównego antybohatera, w którego wciela się Wallace Chung (jego również mogliście zobaczyć w "Drug War"). Jak już wspominałem ten zachowuje się niezwykle spokojnie, mimo tego, że ma kulę głowie, z każdej strony pilnują go funkcjonariusze policji i tak naprawdę wyrok na niego został już podpisany, tylko jest odwlekany w czasie. Mimo tych niezbyt sprzyjających okoliczności ten zdaje się dobrze bawić i wdaje się w swoiste gierki z inspektorem Kenem, co tego doprowadza do szewskiej pasji. W "Three" nie obyło się bez humorystycznych akcentów, a za te odpowiada głównie Suet Lam (widzieliście "Drug War"?). Ich poziom jest różny, ale muszę przyznać, że ten aktor całkiem nieźle rozładowuje to nieznośne napięcie, które panuje w izbie przyjęć. I na koniec kilka słów odnośnie Zhao Wei, której postać jest tutaj chyba najciekawsza. Pani doktor to nie tylko osoba niezbyt lubiana przez pacjentów, ale chyba również przez personel. Prawdopodobnie sporo miesza tutaj stara dobra zawiść. Zdolna i młoda pani chirurg zdaje się mieć o sobie bardzo wysokie mniemanie, mimo tego, że jej operacje nie zawsze kończą się sukcesem. Sama postać grana przez Zhao Wei staje się trzecią częścią układanki, w której pozostałymi składowymi są inspektor Ken oraz Shun (przestępca).</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFciK-50CHH_RaAlHm63LJnwX98yBi1lSnmxploKiLfutCeyLDqrnXSLU5TjhnSJuJh-dpEO-TtoqRJFQewViuBDadzHMQfZ2rYUdqTTA9aBVwhLg12359VFsyx9NvY6wzF2XFeva9OhQ/s1600/three4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="358" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFciK-50CHH_RaAlHm63LJnwX98yBi1lSnmxploKiLfutCeyLDqrnXSLU5TjhnSJuJh-dpEO-TtoqRJFQewViuBDadzHMQfZ2rYUdqTTA9aBVwhLg12359VFsyx9NvY6wzF2XFeva9OhQ/s640/three4.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Johnnie To przy "Three" nie tylko wspierał się na wypracowanym schemacie, ale nawet zatrudnił sporą część aktorów, których można było zobaczyć w "Drug War". Oczywiście mamy tutaj klasyczny pojedynek znerwicowanego policjanta z wyluzowanym i świetnie odnajdującym się w trudnej rzeczywistości przestępcą. W to wszystko miesza się jeszcze pani doktor, która zdaje się nie do końca wiedzieć w czym bierze udział. Największą bolączką "Three" jest ślimacze tempo, które widzów niezaznajomionych z produkcjami Johnniego To momentalnie odrzuci. Jednak wszystko rekompensują ciekawe kreacje bohaterów, ciągle rosnące napięcie i wręcz monumentalna strzelanina z tymi niesamowitymi efektami rozbryzgującej się krwi.</div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxOIi2eW4dKufyblAGpHpZTjGUMSgBDxqfWTiopFU9Lnp3zOmbEnqwy8rv1na5m-t4pJB2e1vxnd6fXhKq_SjVHzMujOn2gAMTPoKBIhNvrXHxs4XQebeU1a4yyp-JF86m54B6lJKIZQM/s1600/6%252C5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="50" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhxOIi2eW4dKufyblAGpHpZTjGUMSgBDxqfWTiopFU9Lnp3zOmbEnqwy8rv1na5m-t4pJB2e1vxnd6fXhKq_SjVHzMujOn2gAMTPoKBIhNvrXHxs4XQebeU1a4yyp-JF86m54B6lJKIZQM/s640/6%252C5.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/-Oubn-mTIcc" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1270849839832300915.post-58915822084556115852016-11-29T22:32:00.000+01:002019-10-23T14:46:19.275+02:00Sobotnie kino - odcinek 11<div style="text-align: justify;">
Wraz 11 odcinkiem "Sobotniego kina" wracam na Festiwal Filmowy Pięciu Smaków, którego X edycja niedawno odbywała się w kilku warszawskich kinach studyjnych. W ubiegłym roku nie udało mi się zobaczyć nawet jednego filmu, natomiast tym razem zdecydowałem się wybrać na dwie produkcje. Odnośnie jednej z nich, chyba najbardziej wyczekiwanej przez fanów azjatyckiego horroru możecie przeczytać poniżej. Wszak to prawdziwe starcie tytanów japońskich filmów o klątwach. Natomiast drugi tekst, który będzie dotyczył najnowszego filmu w reżyserii Johnniego To zostanie opublikowany pod koniec tygodnia.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKQ5BJZHMeF5smeRWRspG7Hbrx0hV_uVCI06XtaR0rAjXp3jVvAp3ulU557CbeHGN38gMDeBc6WHCRzwc6hgUCNsoREP8pbFOLua_Ag1R7VmY1FBKfwKMU8BQdmadRoeJ2yTdE8BoY6kU/s1600/tw-26869.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKQ5BJZHMeF5smeRWRspG7Hbrx0hV_uVCI06XtaR0rAjXp3jVvAp3ulU557CbeHGN38gMDeBc6WHCRzwc6hgUCNsoREP8pbFOLua_Ag1R7VmY1FBKfwKMU8BQdmadRoeJ2yTdE8BoY6kU/s640/tw-26869.jpg" width="640" /></a></div>
<a name='more'></a><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVN5Uw6LcupkCveY6RKkQC3O3hLucvDz_gHISJyK_m7XXl7WE-78ZOgOLNxqs7LxV_Yo_JCpSZw5OXW-RuU4jcLDduG_XGZ9abxcIszX6SyF9iE9hlRBPmtUPcwQBXC7WDQoimyBbCreg/s1600/Sadako1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVN5Uw6LcupkCveY6RKkQC3O3hLucvDz_gHISJyK_m7XXl7WE-78ZOgOLNxqs7LxV_Yo_JCpSZw5OXW-RuU4jcLDduG_XGZ9abxcIszX6SyF9iE9hlRBPmtUPcwQBXC7WDQoimyBbCreg/s400/Sadako1.jpg" width="280" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<b><span style="font-size: large;">Sadako vs Kayako</span></b></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<b>Rok:</b> 2016</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<b>Gatunek:</b> horror</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
<b>Kraj:</b> Japonia</div>
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Mimo tego, że chyba nie ma potrzeby nikomu wyjaśniać, kim są tytułowe postaci tego filmu, to jednak to zrobię, żeby uniknąć niedomówień. Sadako to główna zmora znana z serii "Ringu" (na pewno kojarzycie przeklętą kasetę VHS), która sprawiła, że azjatyckie horrory w końcówce lat 90-tych i na początku nowego milenium mocno wypłynęły na Zachód. Wówczas można było też zauważyć początek mody na tworzenie przez Amerykanów własnych wersji znanych azjatyckich hitów (czyli tzw. remaki). Kayako to również duch zemsty, który wykańczał śmiertelników w serii "Ju-On" oraz późniejszych kinowych "Ju-On: The Grudge". I o ile Sadako zabijała w pojedynkę, to Kayako towarzyszył jej syn, Toshio. Za reżyserię "Sadako vs Kayako" odpowiada Kôji Shiraishi, filmowiec odpowiedzialny za sporą ilość średniej jakości horrorów często odwołujących się do miejskich legend (chociażby "A Slit-Mouthed Woman"). Oczywiście wybierając się na "Sadako vs Kayako" nie liczyłem na wiekopomne dzieło, które będę stawiał zaraz obok "Tronu we Krwi", czy "Kikujiro". Spodziewałem się bardziej klimatycznej wersji "Freddy vs Jason", czyli produkcji stricte rozrywkowej z lekką nutą grozy, ale jednak historią przeznaczoną głównie dla fanów tytułowych postaci.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkcXw3rmRR8Q_B7mBdy0QVWarWpr68Kh5PqbfCcvahhnlbwA0n5v956pp02h61TQPy3xOHmv_YB4oQI5y0L2eAfSFSigGGBNFraZ48_BPB82qtbCyeUBut2Ems5EzFv-1hH9_9HwPJfko/s1600/Sadako5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="380" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkcXw3rmRR8Q_B7mBdy0QVWarWpr68Kh5PqbfCcvahhnlbwA0n5v956pp02h61TQPy3xOHmv_YB4oQI5y0L2eAfSFSigGGBNFraZ48_BPB82qtbCyeUBut2Ems5EzFv-1hH9_9HwPJfko/s640/Sadako5.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Głównymi bohaterkami "Sadako vs Kayako" nie są jednak postaci tytułowe. Historia skupia się na Yuri oraz Suzuce. Na pierwszą dziewczynę czyha Sadako, natomiast druga ściągnęła na siebie klątwę Kayako. Yuri i Suzuka się nie znają. Każda z nich próbuje na własną rękę pozbyć się fatum, które nad nimi ciąży. Ostatecznie postanawia im pomóc potężne medium w postaci dziwaka o imieniu Kyozo, któremu towarzyszy niewidoma dziewczynka potrafiąca wyczuwać zjawiska paranormalne. Plan jest prosty - trzeba zmusić Kayako i Sadako, żeby walczyły ze sobą o swoje przyszłe ofiary, w efekcie czego demony wzajemnie się powybijają.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC9WWx80Hy-EWrf3Duo_B0ACaZA-tPBqEI1HYFxKvqPQWKmvTyDIcxGQLjYrOy9R1JtznWfsPItGykA9V8VEMKSvyYgFXjEIg6GWhzAPGlH-ebqP0Dzpoy-HGN5xt6whPvmpfBUUxMdj4/s1600/Sadako2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC9WWx80Hy-EWrf3Duo_B0ACaZA-tPBqEI1HYFxKvqPQWKmvTyDIcxGQLjYrOy9R1JtznWfsPItGykA9V8VEMKSvyYgFXjEIg6GWhzAPGlH-ebqP0Dzpoy-HGN5xt6whPvmpfBUUxMdj4/s640/Sadako2.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Heh...pozostało mi tylko ciężko westchnąć po projekcji tego filmu. "Sadako vs Kayako" to niestety produkcja kompletnie pozbawiona klimatu. Jeżeli liczycie na to, że będą tutaj jakieś sceny wywołujące ten przyjemny dreszczyk grozy, to niestety muszę Was wyprowadzić z błędu. A przekłada się na to dosłownie wszystko, ale przede wszystkim gra aktorska. Ja rozumiem, że to miała być czysta rozrywka, ale aktorzy sprawiają wrażenie, jakby występowali w jakiejś młodzieżowej komedii, a nie w pełnokrwistym horrorze. I to niestety daje się wyczuć od samego początku, bo już pierwsze dialogi wręcz irytują. Tak niestety będzie do samego końca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEIoCB6Ll-gdguxTsICls57uSyta2mRRqBCpy2hTiEZfxweh-O6rqkD3kZdqhIgzkKam_3LsnVPqzjm-1phVQplwHRokr5tjW9g9f5_D5e3sfFImjF2-wIWtuIdGgggdYood6crZy26Vs/s1600/Sadako3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEIoCB6Ll-gdguxTsICls57uSyta2mRRqBCpy2hTiEZfxweh-O6rqkD3kZdqhIgzkKam_3LsnVPqzjm-1phVQplwHRokr5tjW9g9f5_D5e3sfFImjF2-wIWtuIdGgggdYood6crZy26Vs/s640/Sadako3.jpg" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejnym problemem jest niekonsekwentny scenariusz. Za przykład niech posłuży pewna głupotka zawarta w filmie. Na początku produkcji podczas wykładu na uczelni profesor Morishige przekonuje studentów, że klątwa Sadako została zapomniana, ponieważ nikt już nie używa kaset wideo. Co jest oczywiście logiczne, bo format został wyparty przez dvd. Jednak w trakcie filmu, za każdym razem, kiedy ktoś miał obejrzeć przeklętą kasetę, to akurat zawsze trafiał na pomieszczenie ze sprawnym magnetowidem. Niby głupotka, ale jednak razi. Problemem są też spore zmiany, jakie zaszły głównie w stosunku do Sadako. Zmieniony został przeklęty film, ale również czas oczekiwania na śmierć został skrócony z siedmiu do zaledwie dwóch dni. I nie mamy już tej klimatycznej studni. Być może te zmiany zostały już wprowadzone "Sadako 3D" i "Sadako 3D 2". Niestety (albo na szczęście), nie widziałem żadnej z tych dwóch produkcji.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjaJmWdfCahqseQ7lQ8wO0dj06kA_YFsO2QaujyMD9UE-FtsvyeUfXjnI0dhYDViqJ7aMME233cCrmPYalj-YKafABXy84yAn9CkvvqA8VJz0nZsyp_kxQVd0m2iWLU7GqFgtrFO0Q3t4/s1600/Sadako4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjaJmWdfCahqseQ7lQ8wO0dj06kA_YFsO2QaujyMD9UE-FtsvyeUfXjnI0dhYDViqJ7aMME233cCrmPYalj-YKafABXy84yAn9CkvvqA8VJz0nZsyp_kxQVd0m2iWLU7GqFgtrFO0Q3t4/s640/Sadako4.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
Natomiast na plus wypadają wszelkie elementy związane z Kayako i Toshio. Tutaj jest zdecydowanie lepiej. Nie zabrakło chociażby tych charakterystycznych dźwięków wydawanych przez demony. Samo domostwo też wygląda niemal dokładnie, jak w serii "Ju-On: The Grudge". Jednak "Sadako vs Kayako" sprawia dziwne wrażenie, jakby scenariusz był przygotowywany dla serii anime, a finalnie został przeznaczony na produkcję aktorską. No dobra, ale czy "Sadako vs Kayako" to dobra rozrywka? Pewnie, że tak, ale wyłącznie pod warunkiem, że sięgając po ten film nie liczy się na horror. Dobrze jest też nic nie wiedzieć o seriach, z których pochodzą tytułowe demony (dzięki temu można oszczędzić sobie rozczarowania). Jako, że jednak jestem fanem zarówno serii "Ringu", jak i "Ju-On" to odebrałem tę produkcję, jakby twórcy napluli mi w twarz i jeszcze się przy tym uśmiechali.</div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAJD_j4lMekBcLPWo3Oy1DRzH1e_BS4R7RodXaMEZKFXWBcng9jnJhKycaBMap4lWVLHw_Jxi7UcubK67902g010bHt-5MNEpqODBdKG76qY7JM2Ar40YvaSyZLHeD7amm9_aEMIBXDVo/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="46" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAJD_j4lMekBcLPWo3Oy1DRzH1e_BS4R7RodXaMEZKFXWBcng9jnJhKycaBMap4lWVLHw_Jxi7UcubK67902g010bHt-5MNEpqODBdKG76qY7JM2Ar40YvaSyZLHeD7amm9_aEMIBXDVo/s640/3.png" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/uyLA6nfPvRo" width="560"></iframe></div>
Esthttp://www.blogger.com/profile/14421860241484678957noreply@blogger.com0