Legenda
Rok: 2005
Gatunek: horror
Kraj: Polska
Autor recenzji: Est
Na froncie wydania dvd widnieje wyróżniający się napis głoszący, że "Legenda" to pierwszy polski horror od wielu lat. Od ilu lat konkretnie? Ciężko powiedzieć. Gdyby liczyć amatorskie i półamatorskie produkcje, to okazałoby się, że obraz Mariusza Pujszo wcale nie jest aż tak unikalny. Gdyby jednak liczyć jako ostatni polski horror ten najbardziej znany (czyli "Wilczycę", a raczej jej drugą część z 1990 roku) to faktycznie minęło aż 15 lat zanim na polskiej ziemi powstał kolejny przedstawiciel tego gatunku. Mariusz Pujszo mający wówczas na swoim koncie wyłącznie "Polisz Kicz Projekt" porwał się z motyką na słońce i postanowił nakręcić polski horror.
Przerażenie maluje się na twarzach aktorek... |
Sześć dziewczyn (widocznych na okładce dvd) wybiera się na wieczór panieński do średniowiecznego zamku w Sudetach. Oddalony od wszelkiej cywilizacji przez ciągnący się kilometrami las zamek wydaje się dziewczynom niezwykle ciekawy, ale i przerażający. Na miejscu natykają na mrukliwego zarządcę tej nieruchomości (Michał Anioł), który przy kolacji opowiada kobietom o legendzie związanej z zamkiem. Te jednak przyjechały, żeby się bawić, a nie słuchać przerażających historii. Impreza rozkręca się na dobre i nikt nie zauważa, kiedy opowiadana przez dozorcę legenda zaczyna stawać się rzeczywistością.
Przyjaciółki starają się rozwikłać tajemnicę legendy przeglądając stare zdjęcia zgromadzone przez dozorcę. |
Nie przypadkowo napisałem, że Mariusz Pujszo porwał się z motyką na słońce próbując nakręcić polski horror. Polska filmografia nie jest zbyt bogata w dobre produkcje tego typu. Tak z czystym sumieniem jestem w stanie wymienić tylko jeden, który naprawdę jest godny polecenia. Chodzi o "Medium" z 1985 roku w reżyserii Jacka Koprowicza. Idąc dalej z przysłowiami - czy w przypadku "Legendy" sprawdza się przyłowie "na bezrybiu i rak ryba"? Niestety nie. Film Mariusza Pujszo jest po prostu słaby i kompletnie nie wywołuje uczucia strachu. Co prawda samo miejsce zostało dobrze dobrane - wszak średniowieczne zamki zawsze robią wrażenie. Pomysł na oparcie fabuły o legendę też nie był zły. Jednak sama realizacja pozostawia wiele do życzenia. Wszystkie postaci w tej produkcji są papierowe - no może poza dozorcą. Ale Michał Anioł jest po prostu bardzo charakterystycznym aktorem i świetnie pasował do roli mruka snującego się po zamku. Natomiast aktorki zatrudnione w tej produkcji chyba głównie miały wyglądać i pokazywać piersi. I pewnie nie byłoby w tym nic złego, gdyby jeszcze w tej produkcji był jakiś klimat.
Chyba jedyna scena "akcji" w filmie "Legenda". |
Niestety ten zbudowany przez zamek, legendę i postać dziwnego dozorcy momentalnie pryska. Do kompletu w filmie pojawia się Andrzej Nejman, który do horroru kompletnie nie pasuje. Przez cały czas trwania "Legendy" nie ma ani jednego momentu grozy - co jest największym minusem tej produkcji. Jak w horrorze może zabraknąć grozy? "Legenda" jest dowodem na to, że jednak może. Za to zdecydowanym plusem produkcji Pujszo jest to, że film bez większych problemów można obejrzeć od początku do końca - nie nudzi, a wręcz bawi z każdą kolejną sceną. Niestety bawi nie w taki sposób, w jaki normalnie bawią horrory. Myślę, że na produkcję "Legendy" nie zostały przeznaczone zbyt duże fundusze, o czym świadczyć mogą chociażby efekty specjalne pojawiające się sporadycznie na ekranie.
"Legenda" prezentuje się zaledwie przyzwoicie nawet na tle pozostałych polskich horrorów (a nie są to przecież dobre produkcje). Papierowe postaci głównych bohaterek i niezbyt umiejętne poprowadzenie akcji skazały tę produkcję na porażkę. Praca kamery też pozostawia wiele do życzenia. Gdyby ten film oprzeć na mrocznym klimacie samego zamku i dołączyć do tego atmosferę zaszczucia to zapewne byłoby lepiej. Jednak założenia były ewidentnie inne (nie mam pojęcia jakie). "Legenda" sprawia wrażenie niezbyt przemyślanego filmu, który opierał się na zasadzie - dawno nie było polskiego horroru, to jakiś zrobimy. Szkoda, bo jest spory potencjał w polskich średniowiecznych zamkach i historiach z nimi związanych. Może kiedyś jeszcze doczekamy się dobrego polskiego horroru, godnego następcy "Medium", "Legenda" na pewno nim nie jest.
Michał Anioł z twarzy świetnie pasuje do roli zdziwaczałego dozorcy. |
ja pamiętam jeszcze tess?? i Dom Sary w ogóle to kino gatunkowe zwłaszcza akcji SF czy Horror w Polsce leżą i kwiczą
OdpowiedzUsuńNie pojęcia czym jest "Tess", natomiast z "Domem Sary" nigdy się nie zetknąłem. Stąd też starałem się wymieniać wyłącznie filmy, które widziałem. Ogólnie polskich horrorów jest niewiele i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało być lepiej.
UsuńOdnośnie polskiego kina sci-fi warto sięgnąć tylko po filmy Szulkina, które jeśli bliżej się przyjrzeć są produkcjami atakującymi ówczesny system polityczny (aż dziwne, że przeszły cenzurę).
pierwsze działo się w egipcie w 3wieku i opowiadało o pustelniku którego posłano by nawrócił największą w egipcie kurtyzane ;D a drugi dział się w XIXw gdzie tytułowa sara wabiła młodych mężczyzn by ich z szatanem pozbawiać życia i duszy ;) a co do SF był jeszcze kooprodukcja czyli test pilota pirxa ale ten gatunek u nas leży niebyło polskiego kina stać nawet na dzieła typu ultraman czyli potworów deptających tekturowe budynki ;)
OdpowiedzUsuńZe sci-fi mieliśmy też inne filmy typu "Milcząca Gwiazda" (1959), czy "Sygnały MMXX" (1970) - obydwa filmy w kooperacji z NRD. I o ile ten pierwszy całkiem fajnie się ogląda, to drugi jest strasznie męczący. W sumie częściowo pod sci-fi można pociągnąć też polskiego Indianę Jonesa - "Klątwa Doliny Węży" ;-)
Usuńnawiasem KDW to ekranizacja opowiadania nie pamiętam teraz czy NRD czy Węgierskiego pamiętam że czytałem je kiedyś w bibliotece w zbiorze opowiadań krajów demoludu ;)
Usuń