sobota, 30 sierpnia 2014

Wściekły Kaliber Węża 200 Volt

Wściekłe Pięści Węża 3

Rok: 2013
Kraj: Polska
Gatunek: komedia/sci-fi/akcja

Autor recenzji: Est

Oj długo trzeba było czekać na trzeci film z Wściekłym Wężem w roli głównej. "Wściekłe Pięści Węża" miał swoją premierę w 2006 roku, w tym samym roku powstała kontynuacja tej produkcji zatytułowana "Sarnie Żniwo, czyli pokusa statuetkowego szlaku". Chłopaki z GIT Produkcji nie próżnowali, wręcz błyskawicznie szli za ciosem. Ale kim są ci ludzie? I co to jest GIT Produkcja? Najprościej cofnąć się o kilka lat wstecz, a raczej kilkanaście. Jeszcze dokładniej do roku 1988...

...kiedy to bracia Walaszek założyli Zespół Filmowy "Skurcz". Początkowo razem ze znajomymi nagrywali krótkie filmiki wypakowane po brzegi specyficznym humorem. Pierwszym "poważnym" filmem, jak powstał w Z.F. Skurcz był "Bułgarski Pościkk" z 2001 roku, a zaraz za nim "Sum Tak Zwany Olimpijczyk" (ten drugi trafił nawet do kin). Tymi dwoma produkcjami Bartosz Walaszek dał się poznać szerszej publiczności. Jednak przyszłość Zespołu Filmowego "Skurcz" nie jawiła się w kolorowych barwach. W 2004 roku Bartosz Walaszek stworzył GIT Produkcję, która zajmowała się głównie produkcją krótkich filmów animowanych (np. Kapitan Bomba, czy Koń Rafał), co oznaczało koniec Zespołu Filmowego "Skurcz". Oczywiście firma Walaszka nie poprzestała na produkcji animacji, w 2006 powstały dwa filmy o Wściekłym Wężu. Następnie pojawiły się plany odnośnie produkcji sci-fi, ale te spełzły na niczym. Dopiero w 2011 GIT Produkcja nakręciła serial aktorski "Kaliber 200 Volt", który wylansował Braci Figo Fagot. Nowy twór Walaszka był jednak nierówny, zdarzały się świetne odcinki, ale też nie brakowało tych słabych. W sumie powstało 18 odcinków. Nagle po 7 lata od pierwszego filmu z Wściekłym Wężem zaczęły pojawiać się pogłoski, że GIT Produkcja pracuje nad trzecim filmem o przygodach tego niezrównanego płatnego zabójcy.

Do baru Janusz przybywają spanikowani żołnierze.
Wściekły Wąż przebywający ze swoim bratem Zbigniewem w barze Janusz staje się świadkiem niecodziennych wydarzeń. Do knajpy wpada grupa przerażonych żołnierzy pod dowództwem kapitana Głuchowskiego. Wojskowi kryją się w barze przed zadziwiającym stworem, którym okazuje się być cyborg zombie. Ta przedziwna, żądna krwi kreatura miała zostać dostarczona przez oddział kapitana Głuchowskiego do jednostki wojskowej w Kołbieli. Jednak mordercza maszyna ucieka. Wściekły Wąż i Zbigniew stają twarzą w twarz ze śmiertelnym niebezpieczeństwem. Brat Wściekłego Węża postanawia wymknąć się ukradkiem z baru i przy próbie ucieczki na motorze zostaje bestialsko zabity przez cyborga zombie. Oczywiście to sprawia, że Wściekły Wąż poprzysięga zemstę i przyłącza się do grupy prowadzonej przez kapitana Głuchowskiego. Jednak najpierw chce ożywić swojego brata, w tym celu musi zanieść jego szczątki do laboranta Błażeja. Tymczasem cyborg zombie sieje spustoszenie wśród miejscowej ludności.

Wściekły Wąż łączy siły z kapitanem Głuchowskim i rozpoczyna polowanie na cyborga zombie.
Cyborg zombie nie może przetrwać bez gazu LPG.
Po tym niesamowicie długim wstępie (chyba najdłuższym na RO) czas przejść do rzeczy. Czy warto było czekać aż 7 lat? Nie bardzo. Czekałem na ten film ściskając sobie tak mocno kciuki, że niemalże je połamałem. "Wściekłe Pięści Węża" i "Sarnie Żniwo" oglądałem niezliczoną ilość razy i być może to spowodowało, że po zakończeniu projekcji "Wściekłych Pięści Węża 3" machnąłem ręką z rezygnacją i pewnie łza by mi się w oku zakręciła, gdyby nie to, że byłem wkurwiony. 7 lat czekania i film wygląda ja pełnometrażowa wersja serialu "Kaliber 200 Volt". Ja rozumiem, że styl Bartka Walaszka się zmienił, podchodzi do sprawy bardziej profesjonalnie. Zresztą teraz więcej czasu poświęca na działalność zespołu Bracia Figo Fagot niż na kręcenie filmów, ale skoro zabrał się za kontynuację przygód Wściekłego Węża to mógł się lepiej przyłożyć (a raczej gorzej). Cały film trwa zaledwie 53 minuty - to najkrótsza część trylogii.

Fekalski (po lewej) jest mistrzem w podziemnym turnieju sztuk walki.
Jeśli by porównać "Wściekłe Pięści Węża 3" do poprzednich części, to różnice od razu rzucają się w oczy. Przede wszystkim zrezygnowano z konwencji porachunków gangsterskich na rzecz gatunku sci-fi/horror. Całość wygląda dużo profesjonalniej niż w przypadku dwóch pierwszych filmów. Praktycznie nie pojawiają się sceny z kukłami, scen walki jest jak na lekarstwo i brakuje ciekawych postaci. Próżno tutaj szukać takich indywiduów jak Pan Andrzej, czy Pan Błażej. Może jest to też kwestia tego, że w produkcji pojawiają się nowi "aktorzy", których nie było w poprzednich filmach. Na kilka sekund pojawia się Łukasz Jedynasty (znany z filmu "Twoja Stara. Baśń"), jest też znany z piosenki o Atlantydzie Pan Witek, jest Piotr Połać (Figo z Braci Figo Fagot). Za to przez cały film czekałem na Krzysztofa Radzimskiego (doktor Yry), chyba mojego ulubionego aktora z pierwszych dwóch części przygód Wściekłego Węża. Czekałem, czekałem i doczekałem się dopiero na sam koniec. Wspomniani bracia bliźniacy, których tytułowy bohater pokonał w pierwszym filmie powracają, ale tylko na kilka minut. Za to ten krótki czas jest najśmieszniejszą chwilą w całej historii.

Bracia bliźniacy wstają  z grobów, żeby rozprawić się z Wściekłym Wężem.
Owszem zdarzają się tutaj zabawne scenki, czy głupawe żarty, które są tak żałosne, że aż budzą uśmiech na gębie. Jednak jest tego zdecydowanie za mało. Zresztą film też sporo traci nie tylko przez większy profesjonalizm produkcji, ale też przez papierowych bohaterów. Jedyna postać jaką zapamiętałem po pierwszym obejrzeniu "Wściekłych Pięści Węża 3" był kapitan Głuchowski. Ale tylko i wyłącznie dlatego, że to najbardziej irytująca postać w całym filmie. Nawet ścieżka dźwiękowa jest tutaj o wiele słabsza niż w dwóch poprzednich częściach. Praktycznie to muzyka tutaj nie występuje. Pojawia się jeden numer Braci Figo Fagot i w sumie tyle. Jest jeszcze jakiś kawałek śpiewany przez Walaszka robiący za tło do harców w przyczepie kempingowej. Ale to za mało. Całe piękno i amatorszczyzna, którą charakteryzowały się produkcje Z.F. Skurcz i GIT Produkcji poszło w las.

Krótki epizod pomiędzy scenami pełnymi akcji - Bazyliszek atakujący Warszawę.
Jeżeli lubicie "Wściekłe Pięści Węża" i "Sarnie Żniwo" to możecie sobie odpuścić najnowszy film z serii. No chyba, że na własną odpowiedzialność chcecie się rozczarować. Ten film jest kierowany raczej do wielbicieli serialu "Kaliber 200 Volt" niż do fanów starych produkcji Bartka Walaszka. Szkoda, że taki smutny jest finał przygód Wściekłego Węża, już nawet weselej było kiedy został zabity w "Sarnim Żniwie" (to nie spojler, twórcy zawarli taką informację z tyłu opakowania "Wściekłych Pięści Węża 3"). Może trochę za bardzo dramatyzuję, bo ostatni film z trylogii nie jest znowu taki tragiczny, ale wypada blado na tle pozostałych produkcji. Pozostaje mi liczyć na to, że Bartek Walaszek odstawi na chwilę Braci Figo Fagot i nakręci kolejną część przygód Wściekłego Węża, w której w dużej roli pojawi się Krzysztof Radzimski, a ścieżka dźwiękowa będzie robiona przez Zaciera do spółki z Walaszkiem.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz