niedziela, 19 listopada 2017

Sobotnie kino - odcinek 14 (11. Festiwal Filmowy Pięć Smaków #1)

Podobnie jak w latach ubiegłych nie mogłem sobie odmówić chociażby symbolicznego udziału w Festiwalu Filmowym Pięć Smaków. To już XI edycja tej filmowej imprezy, która organizowana jest zawsze w listopadzie i obejmuje kilka warszawskich kin studyjnych zlokalizowanych w centrum miasta. Festiwal Filmowy Pięć Smaków skupia się wyłącznie na kinie azjatyckim co roku serwując zarówno klasyki z tamtego regionu, nieznane do tej pory w naszym kraju rarytasy, ale też premiery, które biorą udział w konkursie festiwalowym. Jeżeli jesteście zainteresowani większą ilością szczegółów dotyczących tego wydarzenia to zapraszam na stronę Festiwalu. W tym roku udało mi się wybrać na więcej filmów niż w 2016, gdzie widziałem tylko dwie produkcje. Tradycyjnie swoje wrażenia z seansów będę publikował w cyklu "sobotnie kino" - swoje recenzje podzieliłem na dwie części. Poniżej znajdują się opinie odnośnie filmów "The Secret" oraz "Kfc", a teksty dotyczące pozostałych dwóch produkcji znajdziecie w 15 odcinku, który niedługo trafi na RO.


poniedziałek, 23 października 2017

Filmy za "Dychę": Polowanie na tajemniczego potwora*

Lockjaw: Rise Of The Kulev Serpent
(Bestia)

Rok: 2008
Gatunek: horror
Kraj: USA

Voodoo to obszerny temat, który zawsze w horrorach i serialach nudził mnie mniej więcej tak samo, jak niekończąca się tematyka kosmitów w "X-Files" (te wszystkie zagrywki z siostrą Muldera...ziew). Niestety "Lockjaw" okazał się być horrorem związanym z tematyką voodoo. Ale hej, przecież mogło być chociaż zabawnie, prawda? Mamy niskobudżetowy film, w którym za reżyserię odpowiada nikomu nieznany filmowiec specjalizujący się w kiepskich produkcjach. Jednym z producentów jest znany z niskich lotów akcyjniaków raper DMX, który skorzystał z okazji i powierzył sobie jedną z ról. Zapowiadał się niesamowity seans...pełen ziewania i przysypiania.

* tytuł pochodzi z frontu okładki polskiego wydania dvd.

środa, 4 października 2017

"Fakty autentyczne" znad kolumbijskiego jeziora

Monstroid: It Came From The Lake
(Potwór z jeziora)

Rok: 1980
Gatunek: horror
Kraj: USA

Kiedy słyszę, że film fabularny jest oparty na faktach to w głowie otwierają mi się pewne drzwi. Zaraz za nimi jest przepastna biblioteka średniej jakości produkcji telewizyjnych, które dobrych kilka lat temu leciały co czwartek na stacji TVN. Każdy z tych filmów wyglądał jakby został zakupiony od  telewizji Lifetime. Jednak w żadnym z nich nie było wielkiego ciemno zielonego potwora, który wystawia swój kaprawy łeb z jeziora. Dlaczego o tym wspominam? Otóż już na sam początek "Monstroid" jego twórcy przygotowali planszę z napisem "Based on a true story". Nie trzeba być szczególnie uzdolnionym językoznawcą, żeby zrozumieć, że film, który właśnie odpalilłem to dzieło oparte na prawdziwych wydarzeniach...ta. Za reżyserię "Monstroid" odpowiada Kenneth Hartford (nie znacie? Ja też nie). Natomiast nad scenariuszem pracowały aż cztery osoby, więc daruję sobie ich wymienianie. I od razu przypomina mi się popularne przysłowie "gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść".

wtorek, 26 września 2017

Piękna i bestia (ze snów)

The Ogre
(Potwór ludożerca)

Rok: 1989
Gatunek: horror
Kraj: Włochy

Stare włoskie horrory mają w sobie to "coś". Przy nich amerykańska konkurencja z podobnego okresu bardziej przypomina filmy familijne, które nadają idealnie na projekcję do niedzielnego rosołu. Włosi nigdy się nie szczypali i w momencie, w którym mieli pokazać przemoc, to ukazywali ją w pełnym wymiarze. Jednym z klasyków włoskich filmów grozy jest Mario Bava, absolutny mistrz gatunku giallo. I nie przypadkowo wspominam właśnie o nim, gdyż omawiana tutaj produkcja wyszła spod ręki jego syna, czyli Lamberto Bavy. Na pewno nie było mu łatwo mając takie nazwisko, ale to właśnie ten reżyser odpowiada za takie filmy jak "A Blade In The Darkness", "Demons", "Demons 2" oraz właśnie "The Ogre", które również można znaleźć pod tytułem "Demons 3". "The Ogre" był jednym z epizodów liczącego cztery odcinki cyklu "Brivido Giallo", na który składały się same produkcje wyreżyserowane przez Lamberto Bavę.

poniedziałek, 4 września 2017

Wayans to nie Murray, Tiddes to nie Ramis

Naked
(Nago)

Rok: 2017
Gatunek: komedia
Kraj: USA

Mam jakąś dziwną słabość do filmów, w których występuje Marlon Wayans. Wiem, że to nie jest normalne, ale muszę żyć z tą uporczywą przypadłością. Zdaje się, że moim pierwszym zetknięciem się z tym aktorem był "Scary Movie" (2000), który rozpoczął pewną niechlubną modę na robienie tandetnych parodii (tak, to od tej produkcji zaczęły się te wszystkie "Epic Movie", "Disaster Movie", "Meet The Spartans", czy "Vampire Sucks"). Oczywiście każda kolejna odsłona "Scary Movie" też była gorsza od swojej poprzedniczki (recenzję "Scary Movie 5" znajdziecie na RO). Oczywiście Wayans to nie tylko seria "Scary Movie", z którą rozstał się po drugiej części, ale też sporo innych parodii i głupkowatych komedii. Wystarczy wspomnieć chociażby "Don't Be a Menace to South Central While Drinking Your Juice in the Hood" (parodia "Boyz n the Hood"), "A Haunted House", "The Ladykillers", czy wreszcie najpoważniejsza produkcja w karierze Wayansa, czyli "Requiem For A Dream". Marlon to chyba najbardziej charakterystyczny aktor w swojej rodzinie, w której sporo osób próbowało sił w filmie (w różnych zawodach). Niedawno Netflix pokusił się o wyprodukowanie obrazu z Marlonem Wayansem w roli głównej. Na stołku reżyserskim zasiadł Michael Tiddes, człowiek odpowiedzialny za dwie części "A Haunted House"...i zeszłoroczny gniot "Fifty Shades Of Black". Po prostu wiedziałem, że muszę zobaczyć "Naked", tym bardziej, że film miał odnosić się do schematu znanego z "Groundhog Day" (1993).

niedziela, 9 lipca 2017

Zarażając Azją: Zabawne i wzruszające kino drogi

Getting Home
(W stronę domu)

Rok: 2007
Gatunek: komedia/dramat
Kraj: Chiny/Hong Kong

"Getting Home" po raz pierwszy widziałem niemal 10 lat temu, kiedy to łykałem kolejne horrory, komedie i dramaty z kontynentu azjatyckiego. Skupiałem się wyłącznie na produkcjach japońskich, chińskich i koreańskich - w sumie do tej pory jeżeli sięgam po jakieś azjatyckie obrazy, to skłaniam się właśnie w stronę tych krajów. Na "Getting Home" wpadłem zupełnie przypadkiem i już sam krótki opis wydał mi się na tyle niebanalny i interesujący, że zdecydowałem się zobaczyć tę produkcję Yanga Zhanga. Niezbyt doświadczonego filmowca, dla którego "Getting Home" był dopiero piątą wyreżyserowaną produkcją.

piątek, 7 lipca 2017

Filmy za "Dychę": walka o mikroprocesor potrafiący wykonać około tryliona operacji w ułamku sekundy

C.I.A. Codename: Alexa
(Kryptonim Alexa)

Rok: 1992
Gatunek: akcja/thriller
Kraj: USA

Bardzo długo zabierałem się za ten film i teraz mocno tego żałuję. Za "Kryptonimem Alexa" stoi Joseph Merhi (niespokrewniony z Jalalem Merhim), który rozpoczynał swoją reżysersko-scenopisarsko-producencką przygodę w połowie lat 80-tych. Czy mógł być lepszy czas dla człowieka zajmującego się szeroko pojętym kinem akcji? Zakładam, że chóralnie odpowiedzieliście, że nie. Spod ręki Merhiego wyszło sporo filmów, które znają pewnie tylko najbardziej zagorzali fani tego typu produkcji okupujący w latach 90-tych wypożyczalnie kaset VHS. Joseph Merhi jako reżyser i scenarzysta nigdy nie wyszedł z tej niszy. Natomiast jako producent...też nie osiągnął niczego wielkiego. Jeżeli jesteście fanami Gary'ego Danielsa, to pewnie nie raz natknęliście się na film, którego producentem był Joseph Merhi. Jednak "Kryptonim Alexa" miał gwiazdy sporego formatu (z całym szacunkiem dla Danielsa), które w latach 90-tych gwarantowały niemałe zainteresowanie widzów. Lorenzo Lamas był już po serii "Snake Eater" i po pierwszych odcinkach serialu "Renegade". Kathleen Kinmont pojawiła się nie tylko w niezliczonej ilości filmów akcji, ale też w czwartej odsłonie serii "Halloween". A O.J. Simpson był znany jako najbardziej pechowy policjant z "Nagiej Broni". Szykował się hit, jakiego wielbiciele VHS-ów jeszcze nie widzieli!

niedziela, 18 czerwca 2017

Straszenie Jessiki

Let's Scare Jessica To Death

Rok: 1971
Gatunek: horror/dramat
Kraj: USA

Bardzo długo chodził za mną ten film. Mimo tego mocno się przed nim wzbraniałem, głównie z powodu tytułu. Cóż może się kryć za tytułem "Przestraszmy Jessikę na śmierć"? Jak dla mnie to jakaś teen drama zamieniona w horror. I już nawet układałem sobie w głowie najgłupsze możliwe scenariusze. Wygrywał ten, w którym Jessica jest nielubiana w szkole, a popularne dziewczynki decydują się zrobić jej psikusa. Oczywiście ten niewinny żarcik miał doprowadzić naszą bohaterkę do utraty życia. I żadnej roli nie odgrywał dla mnie rok produkcji, bo przecież w 1971 roku też mógł powstać film o przytoczonej przeze mnie fabule. Ale w końcu się przełamałem, odpaliłem "Let's Scare Jessica To Death" i już przygotowywałem się na totalne dno, tym bardziej, że za reżyserię odpowiadał debiutant, John D. Hancock.

czwartek, 15 czerwca 2017

Znudzony Patrick Swayze

Steel Dawn
(Stalowy Świt)

Rok: 1987
Gatunek: akcja/przygodowy/sci-fi
Kraj: USA

Seria "Mad Max" rozpoczęła się w 1979 roku, kiedy to powstał pierwszy film, który nie mógł się poszczycić zbyt dużym budżetem. O obsadzonym w roli głównej 23-letnim Melu Gibsonie nikt wcześniej nie słyszał, a dla reżysera George'a Millera był to pełnometrażowy debiut. Mimo tych wszystkich przeciwności film odniósł sukces. Niedługo później, bo już w 1981 roku na ekrany kin trafiła kontynuacja "Mad Max 2: The Road Warrior", a cztery lata później przy duuużo większym budżecie niż jedynka i dwójka szeroko dystrybuowany był film "Mad Max: Beyond Thunderdome". Dlaczego o tym wspominam? Bo "Steel Dawn" ewidentnie pod niektórymi względami nie tylko wygląda, ale wręcz kopiuje serię "Mad Max". Za reżyserię odpowiadał Lance Hool, który wówczas miał w swoim dorobku wyłącznie "Missing in Action 2: The Beginning" (tak, to ta seria z Chuckiem Norrisem). Natomiast scenarzystą nie był wcale człowiek dużo bardziej doświadczony, bo dla Douga Leflera był to pierwszy samodzielny projekt (wcześniej współpracował przy disneyowskim "The Black Cauldron"). Panowie filmowcy z serii "Mad Max" pożyczyli chociażby pustynny, post-apokaliptyczny świat, a do głównej roli wybrali Patricka Swayze (amerykańska premiera "Steel Dawn" miała miejsce niedługo po "Dirty Dancing"). Ale dlaczego ich film nie podzielił losów produkcji George'a Millera?

niedziela, 11 czerwca 2017

Niezniszczalny McCoy

The Delta Force
(Oddział Delta)

Rok: 1986
Gatunek: akcja/przygodowy/dramat
Kraj: USA/Izrael

Chuck Norris to jeden z najważniejszych twardzieli kina akcji. Jedną ręką kładzie Seagala, a Stallone, Lundgren, czy Schwarzenegger wolą w ogóle nie wchodzić mu w drogę. W latach 80-tych Norris zaczął swoje dwie bardzo popularne serie filmowe. W 1984 roku swoją premierę miał pierwszy "Zaginiony w akcji", a zaledwie dwa lata później "Oddział Delta". Reżyserem "The Delta Force" był legendarny już Menahem Golan, czyli jeden z właścicieli Golan-Globus (oraz The Cannon Group). Chuck Norris już wówczas był swoistą marką, był świeżo po nakręceniu "Inwazji na USA" i rozpoczął swoją przygodę z serialem animowanym dla dzieci zatytułowanym "Chuck Norris: Karate Kommandos" (powstało tylko 5 odcinków). Norrisowi w "Oddziale Delta" miał partnerować weteran kina wojennego, Lee Marvin. Ten film po prostu nie mógł się nie udać.

wtorek, 9 maja 2017

Demoniczna mieścina pozbawiona sensu

Nothing Left To Fear

Rok: 2013
Gatunek: horror
Kraj: USA

Dla początkującego filmowca nie ma chyba nic gorszego niż fatalnie zadebiutować. Tak się składa, że przy "Nothing Left To Fear" pracowało dwóch debiutantów: Anthony Leonardi III (reżyser) oraz Jonathan W.C. Mills (scenarzysta). Panowie zdecydowali się zrobić pełnometrażowy horror. Nie mam pojęcia jakim cudem udało im się zaprosić do współpracy Slasha (tak, tego z GnR), który razem z Nicholasem O'Toolem odpowiada za ścieżkę dźwiękową do tej produkcji. I, żeby być fair od razu napiszę, że "Nothing Left To Fear" to idealny przykład na to, jak nie powinno się robić horrorów.

poniedziałek, 1 maja 2017

Moja wielka grecka mordęga

Island Of Death
(Wyspa Śmierci)

Rok: 1976
Gatunek: horror
Kraj: Grecja

"Island Of Death" to pełnometrażowy reżyserski debiut Nico Mastorakisa. Warto też zaznaczyć, że nie jest to jednak jego ostatnia produkcja (co bardzo mnie zdziwiło). Jego filmografia liczy sobie już 24 pozycje i żadnego z jego dzieł nie miałem okazji zobaczyć. W moje ręce wpadł jedynie "Island Of Death", który miał swoją premierę w 1976 roku i chyba nie jest to produkcja lubiana przez cenzorów. W jednych krajach dystrybucja "Wyspy Śmierci" była całkowicie zakazana, w innych film trafił na rynek, ale z powycinanymi scenami (np. w Wielkiej Brytanii). Zaintrygowany tym, jak potoczyły się losy tego obrazu sięgnąłem po niego czym prędzej, żeby zobaczyć, czy cenzorzy faktycznie mieli o co walczyć.

czwartek, 27 kwietnia 2017

Niekończąca się saga w świecie mroku

Underworld: Blood Wars
(Underworld: Wojny Krwi)

Rok: 2016
Gatunek: akcja/fantasy
Kraj: USA

"Underworld" to specyficzna seria, która z jednej strony od samego początku oferowała standardowe kino akcji, ale z drugiej dotyczyła specyficznego "settingu". W końcu na ekrany kin trafia niewiele produkcji, które są skąpane w świecie mroku, gdzie wampiry toczą nieustanny bój z wilkołakami. No dobra, jest  "Zmierzch", ale sugeruję to pominąć. Pozostańmy przy tym, że "Underworld" to jedyna kinowa seria tego typu produkcji. Już pierwszy film, chociaż utrzymany w mroku, ewidentnie dawał znaki, że główny nacisk będzie tutaj położony na akcję. I wielka szkoda, że zabrakło miejsca dla horroru. Gwiazdą serii jest Kate Beckinsale wcielająca się w postać niepokornej wampirzycy, która nie ma problemu z tym, żeby postawić się starszyźnie, czy rzucić się w wir walki przeciwko przeważającym siłom wroga. Pod wieloma względami postać Seleny przypomina Alice z (bardzo luźnej) adaptacji filmowej "Resident Evil". Pod koniec 2016 roku seria "Underworld" doczekała się piątej odsłony, która nosiła tytuł "Blood Wars".

środa, 15 marca 2017

Trudna sztuka wrestlingu

Jakieś 10 lat temu byłem prawdziwym maniakiem azjatyckiego kina. Łykałem zarówno dramaty, w których bohaterowie głównie milczeli  i patrzyli w dal. Kino samurajskie, w którym honor stawiany był ponad życie. Wszelkie produkcje z gatunku kaiju (monster movie), w których Gojira, Gamera bądź Mothra w mniej lub bardziej efektowny sposób rozprawiali się z różnej maści stworami chcącymi zniszczyć ludzkość. Główne miejsce w tej mojej fascynacji azjatyckim kinem zajmowały horrory, co było następstwem jarania się seriami "Ringu" i "Ju-On". Ale nie brakowało też komedii, które były tak odmienne od tego, co proponowali zachodni filmowcy. Niedawno zdecydowałem się wrócić do dwóch produkcji, które 10 lat temu zrobiły na mnie różne wrażenie, ale z jakichś przyczyn ciągle siedziały mi w głowie. Traf chciał, że obydwa filmy ocierały się o wrestling.

wtorek, 21 lutego 2017

Egzorcysta dla ubogich

The Amityville Exorcism

Rok: 2017
Gatunek: horror
Kraj: USA

Czy zastanawialiście się kiedyś ile powstało filmów o Amityville? Ja też nie. Bazując na zbiorach imdb okazuje się, że dwudziesty pełnometrażowy obraz traktujący o najpopularniejszym nawiedzonym domu trafi na ekrany kin 30 czerwca 2017. Produkcja będzie zatytułowana "Amityville: The Awakening" i nie zapowiada się na nic dobrego (cóż za niespodzianka). Jednak mój tekst będzie dotyczył dziewiętnastego w kolejności filmu, czyli "The Amityville Exorcism". To produkcja, za którą stoi wytwórnia Polonia Brothers Entertainment. Na stołku reżysera zasiadł Mark Polonia (chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć dlaczego), a za scenariusz odpowiedzialny został Billy D'Amato (i szybko ostudzę Wasz entuzjazm, nie ma on nic wspólnego z Joe D'Amato). Szykuje się intrygująca produkcja prawda?

czwartek, 9 lutego 2017

Wielka draka w porno-więzieniu

Caged Fury
(Zimny gniew)

Rok: 1990
Gatunek: akcja/erotyczny
Kraj: USA

Gdyby tak spojrzeć na kinematografię, to produkcji traktujących o więzieniu jest całkiem sporo. Pobawmy się chwilę w wymienianie tych najbardziej znanych: "Zielona Mila", "Gniazdo Os", "Cela 211", "Undisputed", "Osadzony", "Bronson", "Ucieczka z Alcatraz", "Symetria", "Bunt Zmarłych" (hehe), "Skazani na Shawshank", "Plan Ucieczki", itd. Jestem pewien, że nawet jeżeli pomyślicie o filmach o tematyce więziennej, to w Waszych głowach nie pojawi się "Caged Fury". Dlaczego? Bo to obraz bardzo zapomniany, a wręcz znany wyłącznie wybrańcom i jest ku temu wiele powodów. Reżyserem tej produkcji jest Bill Milling, fachowiec, którego dorobek stanowią głównie obrazy erotyczne. I właśnie Bill postanowił w 1990 roku nakręcić film akcji o kobiecym więzieniu. Czy już wiecie, czego mniej więcej można się spodziewać?

poniedziałek, 6 lutego 2017

Klątwa Samary 12 lat później

Rings

Rok: 2017
Gatunek: horror/dramat
Kraj: USA

Dawno, dawno temu, a konkretnie w 1998 roku na ekrany japońskich kin trafiła ekranizacja książki "Ringu", której autorem był Kôji Suzuki. Film szturmem zdobył Japonię, a kilka lat później Europę i USA. Japończycy dość szybko zdążyli nakręcić nie tylko kontynuację (1999), ale też prequel do całej historii (2000). Amerykanie wpadli na świetny pomysł, żeby nakręcić swoją wersję tego kinowego hitu. W 2002 roku na srebrne ekrany powędrował świetny remake w reżyserii Gore'a Verbinskiego. Po sporym sukcesie, który pomógł też w popularyzacji "Ringu" na całym świecie, sprytni filmowcy z Hollywood doszli do wniosku, że też zrobią sequel (2005) do swojego "The Ring". Za reżyserię drugiej części amerykańskiego horroru odpowiadał Hideo Nakata, czyli twórca dwóch filmów z serii "Ringu". Niestety nie udało się osiągnąć takiego wyniku jak przy okazji "The Ring" i Samara, czyli duch wychodzący z telewizora, została pochowana na dwanaście długich lat. Reżyserem, który miał przeprowadzić reanimację Samary został F. Javier Gutiérrez...filmowiec bez historii.

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Czy konwencja "Blair Witch" jeszcze daje radę?

Kiedy rok po amerykańskiej premierze, czyli w 2000 roku na ekrany polskich kin wkroczył skromnie wyglądający "The Blair Witch Project" miałem naście lat, więc nie dane mi było go zobaczyć na dużej sali kinowej, na której ludzie ze strachu obgryzali paznokcie i krzyczeli z przerażenia wtórując bohaterom pojawiającym się na ekranie. Produkcję, za którą byli odpowiedzialni Daniel Myrick i Eduardo Sánchez obejrzałem w zaciszu domowym i mimo tego, że doceniałem klimat i pomysł, to nie rozumiałem skąd tyle krzyku. Jak to się stało, że "The Blair Witch Project" stał się przełomem i klątwą jednocześnie?

sobota, 14 stycznia 2017

Dziesięciu parszywych - 2016

Nadeszła wiekopomna chwila, żeby ostatecznie rozliczyć się z 2016 rokiem w kwestii filmów. Najlepsze produkcje już wymieniłem, więc trzeba wybrać te najgorsze. Tutaj było zdecydowanie łatwiej, bo lista słabych filmów, które miały premierę w 2016 roku jest bardzo długa. Pojawiło się też sporo produkcji, które zapowiadały się skandalicznie słabo, a jednak okazały się być przyzwoite (np. mocno hejtowany "Ghostbusters"). Bez zbędnego przedłużania zapraszam na moją najgorszą dziesiątkę 2016 roku.

niedziela, 8 stycznia 2017

Dziesięciu wspaniałych - 2016

Po raz pierwszy bawię się w filmowe podsumowanie roku, a raczej w podsumowanie polegające na stworzeniu top 10 składającego się z najlepszych według mnie produkcji. Nie było łatwo, bo rok 2016 obfitował w naprawdę udane filmy, a swoją dość poważną cegiełkę dołożyła do tego nasza rodzima kinematografia. Naprawdę nie pamiętam w ostatnim czasie tak dobrego roku w filmie dla polskich produkcji. Trzeci kwartał 2016 to było prawdziwe apogeum, jakby nasi filmowcy chcieli udowodnić widzom, że są gorsi od ich zachodnich kolegów po fachu. Jak to zwykle bywa z tego typu zestawieniami moje podsumowanie jest subiektywne i nie zawiera nawet śladowych ilości obiektywizmu.