środa, 15 marca 2017

Trudna sztuka wrestlingu

Jakieś 10 lat temu byłem prawdziwym maniakiem azjatyckiego kina. Łykałem zarówno dramaty, w których bohaterowie głównie milczeli  i patrzyli w dal. Kino samurajskie, w którym honor stawiany był ponad życie. Wszelkie produkcje z gatunku kaiju (monster movie), w których Gojira, Gamera bądź Mothra w mniej lub bardziej efektowny sposób rozprawiali się z różnej maści stworami chcącymi zniszczyć ludzkość. Główne miejsce w tej mojej fascynacji azjatyckim kinem zajmowały horrory, co było następstwem jarania się seriami "Ringu" i "Ju-On". Ale nie brakowało też komedii, które były tak odmienne od tego, co proponowali zachodni filmowcy. Niedawno zdecydowałem się wrócić do dwóch produkcji, które 10 lat temu zrobiły na mnie różne wrażenie, ale z jakichś przyczyn ciągle siedziały mi w głowie. Traf chciał, że obydwa filmy ocierały się o wrestling.


Osaka Wrestling Restaurant

Rok: 2004
Gatunek: komedia/akcja
Kraj: Hong Kong/Japonia

W przypadku tego filmu muszę zacząć od pewnego ostrzeżenia - jeżeli do tej pory nie mieliście do czynienia z komediami produkowanymi w Hong Kongu, to "Osaka Wrestling Restaurant" może Wam się wydać stekiem bzdur i zlepkiem nieśmiesznych żarcików. Przed sięgnięciem po ten obraz polecam zobaczyć kilka produkcji z wczesnej kariery Jackiego Chana, ewentualnie filmów, w których główną rolę grał Stephen Chow (samo "Shaolin Soccer" może nie wystarczyć).

Ojciec Ricky'ego i Mike'a już niemal stoi nad własnym grobem. Jeszcze przed wyzionięciem ducha przekazuje młodszemu synowi dorobek swojego życia, skrzynkę pełną sztabek złota. Jednocześnie prosi Ricky'ego, żeby ten odnalazł brata i razem z nim założył jakiś dochodowy interes, a najlepiej restaurację, wszak obydwaj zdradzają talenty kulinarne. Niedługo później odzywa się telefon - Mike zwęszył spadek i zaprasza brata do Osaki, gdzie właśnie rezyduje. Tam główni bohaterowie wybierają się na galę wrestlingową. Nagle w głowie starszego brata pojawia się dziwny pomysł, do którego w końcu przekonuje Ricky'ego. Panowie otwierają w Hong Kongu restaurację, w której będzie można dobrze zjeść i obejrzeć walki wrestlingowe.

Po raz pierwszy kontakt z "Osaka Wrestling Restaurant" miałem jakieś 10 lat temu. Wówczas ten film wywarł na mnie ogromne wrażenie, w końcu łączył w sobie dwa elementy, które wówczas uwielbiałem - wrestling i komedię z Hong Kongu (to był ten czas, kiedy po obejrzeniu "Shaolin Soccer" łapałem się za wszystkie komedie z Hong Kongu, które wpadły mi pod rękę). I w mojej pamięci ta produkcja lśniła niczym diament. Kiedy kilka dni temu wróciłem do tego filmu nie było już tak dobrze. "Osaka Wrestling Restaurant" to średniej klasy komedia z Hong Kongu obficie wykorzystująca schematy ograne w całej masie innych tego typu produkcji pochodzących z tamtego rejonu świata. Jeżeli pamiętacie takie seriale anime jak "Yattaman", czy "Gigi", to w "Osaka Wrestling Restaurant" dominuje bardzo podobne poczucie humoru. Mimo tego, że historia krąży wokół wrestlingu, to więcej jest tutaj o gotowaniu, prowadzeniu restauracji, czy w końcu znajduje się też miejsce dla rodzącego się romansu oraz dramatu rodzinnego. Gra aktorska jest przerysowana, ale idealnie współgra z pełnymi absurdu wydarzeniami przewijającymi się przez ekran. W "Osaka Wrestling Restaurant" wrestling stanowi tylko środek do prezentowania kolejnych śmiesznostek, które zaczynają się już w momencie przeprowadzania castingu na zawodników mających występować w restauracji. Jeżeli lubicie głupiutki humor, pełen slapstickowych odniesień to spędzenie czasu "Osaka Wrestling Restaurant" może okazać się przyjemną rozrywką. Sięgając po ten film po 10 latach nadal bawiłem się przyzwoicie, ale na pewno dużo gorzej niż przy pierwszym kontakcie z tą produkcją.









The Foul King

Rok: 2000
Gatunek: komedia/dramat/sportowy
Kraj: Korea Południowa

W 2000 roku Kim Jae-Woo był dobrze zapowiadającym się reżyserem, który na koncie miał tylko czarną komedię "Quiet Family", w której przedstawił pokrętne losy rodziny prowadzącej mały górski hotelik. Teraz Kim Jae-Woo jest jednym z najlepszych i najbardziej znanych koreańskich reżyserów, który ma na koncie takie smakołyki jak "A Tale of Two Sisters", "A Bittersweet Life", "The Good, The Bad & The Weird", "I Saw The Devil" i "The Last Stand" (moje guilty pleasure). W 2000 roku do koreańskich kin trafił "The Foul King", czyli dopiero drugi pełnometrażowy film wyreżyserowany przez Kim Jae-Woo i z miejsca stał się hitem.

Głównym bohaterem dramatu jest zamknięty w sobie i prowadzący nudne życie Dae-Ho (Song Kang-ho). Wiecznie spóźniający do roboty bankier, który nienawidzi swojej pracy. Kiedy po raz kolejny Dae-Ho zostaje publicznie upokorzony przez swojego przełożonego postanawia ubarwić swoje życie i spróbować sił we wrestlingu. Zapisuje się do małej szkółki, której właścicielem jest były zapaśnik znany ze swoich brudnych zagrywek. Dae-Ho niespecjalnie radzący sobie z czysto sportowymi technikami postanawia również zostać zawodnikiem, którego głównym atutem będą brudne zagrywki i niezamierzone elementy komediowe, które porwą publikę.

"The Foul King" podobnie jak "Osaka Wrestling Restaurant" widziałem po raz pierwszy jakieś 10 lat temu. I w przeciwieństwie do tego drugiego filmu ten oceniałem dużo bardziej surowo i wówczas nie bardzo rozumiałem fenomen produkcji wyreżyserowanej przez Kim Jae-Woo. Sięgając po ten obraz teraz wchłonąłem go niczym gąbka wodę. "The Foul King" to komedio-dramat dotykający wielu ważnych problemów, ale próbujący przedstawiać je z humorem. Duża w tym zasługa wszechstronnego aktora jakim jest Song Kang-ho ("The Host", "Snowpiercer", "Memories of Murder", "Antarctic Journal"), który w swoich rolach zawsze przedstawia pełne spektrum emocji. W "The Foul King" wypada wręcz perfekcyjnie. Dobrze spisują się również partnerujący mu aktorzy, których można podzielić na tych komediowych oraz dramatycznych. Niekiedy te role się przenikają, ale nigdy nie tracą swojego charakteru. "The Foul King" przedstawia z jednej strony prostą historię człowieka poszukującego celu w życiu i powoli spełniającego swoje marzenia, z drugiej epatuje humorem za sprawą wszędobylskiej nieporadności głównego bohatera. O ile "Osaka Wrestling Restaurant" polecić mogę tylko zaprawionym w bojach wielbicielom komedii z Hong Kongu, tak "The Foul King" jest filmem dużo bardziej uniwersalnym i zapewne znajdzie uznanie w zdecydowanie szerszym gronie odbiorców. Jeżeli uwielbiacie produkcje Kim Jae-Woo (a chyba nie może być inaczej) to koniecznie musicie zobaczyć "The Foul King".








2 komentarze:

  1. kino made in hong kong moje ulubione oglądałem i do dziś oglądam filmy zwłaszcza kung fu to mój konik tym łatwiejszy że YT jest pełen produkcji zwłaszcza tych z l60-70 uwielbiam co bardziej absurdalne techniki jakie tam wymyślali xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare filmy z Chanem nadal się bronią, zwłaszcza dzięki choreografii walk i temu specyficznemu poczuciu humoru. W latach 60-tych i 70-tych te produkcje "karate" powstawały chyba taśmowo, bo wątpię, żeby ktoś się wtedy zastanawiał nad scenariuszem, czy grą aktorską i dzięki temu wszystko wygląda jakby bardziej naturalnie. I polecam "King Of Beggars", to co prawda nowsza produkcja (1992), ale jest po prostu rewelacyjna. Zdaje się, że to był pierwszy film ze Stephenem Chow jaki widziałem i wpadłem na niego przerzucając kanały (chyba leciał na TV4, czy jakimś podobnie niszowym kanale).

      Usuń