wtorek, 23 kwietnia 2013

The Stay Awake (1987)

The Stay Awake
(Nie próbuj zasnąć)

Rok: 1987
Gatunek: horror
Kraj: RPA

Autor recenzji: Est

Na początek tej recenzji powinien zaproponować krótki quiz - komu mówi coś nazwisko John Bernard? Nikomu? Naprawdę? W sumie nic dziwnego. Mi też nic nie mówi to nazwisko. Okazuje się, że ten człowiek znikąd kiedyś zrobił film, jeden jedyny - jest nim właśnie "The Stay Awake" ( nas świetnie przetłumaczono ten tytuł na "Nie próbuj zasnąć"). Prawdziwy rarytas dla wielbicieli horrorów - dreszczowiec z RPA, chociaż nakręcony z iście amerykańskim rozmachem. Ale o tym będzie w dalszej części recenzji. A jest to tekst pisany ku przestrodze innych wielbicieli krwawego kina.



Ameryka 1969 rok - w komorze gazowej umiera skazany na śmierć zabójca i gwałciciel. Jednakże przed śmiercią zapowiada swój powrót i zemstę, do tego wszystkiego nazywa samego siebie aniołem ciemności. Europa - około 30 lat później. Gdzie konkretnie, tego nie wiadomo - zresztą nikogo to nie obchodzi. Szkoła dla dziewcząt - wyglądająca na zamkniętą. Jednak kilka nastolatek na sali gimnastycznej ćwiczy tutaj aerobik. Za chwilę dołącza do nich ich opiekunka. Dziewczęta w dziwny sposób (nie wiadomo jaki) zbierają pieniądze na szkołę, w której się znajdują. Poza nimi i ich opiekunką w budynku znajduje się jeszcze tylko podstarzały stróż, który lubi sobie popić przed snem. Nagle w nocy na terenie szkoły zaczają się dziać dziwne rzeczy - kolejne dziewczyny znikają w niewyjaśnionych okolicznościach, wszędzie unosi się tajemniczy smród, a na domiar złego ktoś odłączył prąd.

Podpis pod tytułem powinien zostać zmieniony na "kiedy film staje się koszmarem" - oczywiście w negatywnym tego słowa znaczeniu. Od razu zaznaczam, że w "The Stay Awake" nie ma kompletnie żadnych plusów. Przez większość filmu dosłownie nic się nie dzieje, nic też nie wiadomo o tym dlaczego dziewczyny są znajdują się w opuszczonej szkole, ani na czym polega zbiórka pieniędzy na wspomnianą placówkę. Po prostu tak jest i już. Kolejną wielką niewiadomą jest atak "anioła ciemności" na ludzi zebranych w szkole - skąd się tam wziął? Dlaczego chce je wszystkie zabić? I jak to się stało, że stał się faktycznie demonem? Te pytanie pozostają bez odpowiedzi - wiem, że spojleruję, ale zakładam, że nikt nie sięgnie po ten film, bo i po co? W każdym razie sam film wygląda jak w 100% amatorska robota - od pracy kamery, poprzez muzykę, scenariusz i kończąc na grze aktorskiej. Wiem, że w tego typu produkcjach nie należy się spodziewać oscarowej gry, ale jednak są pewne ramy przyzwoitości. Kolejnymi minusami jest wygląd demona (o tym szerzej nieco dalej), efekty specjalne (wszelkie krwawe sceny) oraz ogólny klimat, który raz jest, a raz go nie ma. To teraz nieco więcej o samym "aniele ciemności" - ten raz wygląda jak zaduszony w 1969 roku zabójca (jedyne co go rozróżnia to świecące na czerwono oczy), a innym razem jak przerośnięta, wygolona czarna mysz z wielkimi (zabawnie wyglądającymi) czerwonymi ślepiami. Postać demona momentami przypominała mi potwory z filmu "Guyver - bohater ciemności", albo z serialu "Power Rangers". Nie jest to na pewno wysłannik piekła, którego można by się przestraszyć. Co ciekawe ten "anioł ciemności" zabija swoje ofiary głównie jakąś długą macką wystrzeliwaną z otworu gębowego - macka owija się dookoła szyi ofiary i koniec. Do tego wszystkiego gumowy kostium potwora wygląda przekomicznie. Najciekawsze jednak są wszelkie niedoróbki w tej produkcji - kiedy bohaterka frunie pod sufit miotana mocą demona widać, że jest uwieszona na solidnej linie. Zresztą linę widać jeszcze przed atakiem potwora. Podobnych wpadek jest sporo w "The Stay Awake". Jednym z największych minusów filmu jest wypakowanie go scenami zbędnymi. Np. dziewczyny siedzą i oglądają film na kasecie VHS, albo idą pod prysznic (jeśli ktoś się spodziewa golizny to muszę go rozczarować - dziewczyny myją się w ubraniach), ewentualnie grają w siatkówkę. Co ciekawe żadna z tych scen do niczego nie prowadzi, nie ma żadnych odwołań do fabuły, czy chociażby do ciągu akcji. Nic, kompletnie nic - po prostu reżyser mając 90 minut do dyspozycji zapchał ten czas przypadkowymi scenami. Tak naprawdę "The Stay Awake" mógłby być całkiem solidną 20 minutową produkcją. Tymczasem film można obejrzeć wyłącznie z powodów humorystycznych.

Podsumowując - czy ten film ma jakieś plusy? Momentami klimat opustoszałej szkoły jest dość ciekawy, ale szybko zostaje zatuszowany przez główne bohaterki tej tragedii, ewentualnie przez gumowego demona. Tak naprawdę "The Stay Awake" to jedna wielka zagadka, nie ma tutaj żadnych odpowiedzi, za to pytań nie brakuje - pytań stawianych przez widza (w tym wypadku przeze mnie). Nie ma tutaj na pewno nic strasznego, za to film się niesamowicie dłuży i jest wypakowany mnóstwem niepotrzebnych scen. Amatorskie podejście do produkcji "The Stay Awake" objawia się na niemalże każdym kroku, w każdej minucie. Nie wiem dla kogo był robiony ten film i wcale się nie dziwię, że o Johnie Bernardzie nigdy wcześniej nie słyszałem i pewnie już nigdy nie usłyszę. Polecam wyłącznie koneserom naprawdę słabego kina.

Ocena: 1/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz