środa, 27 stycznia 2016

Tancerki na wojnie z terroryzmem

Hell Squad
(aka Commando Girls, aka Commando Squad)

Rok: 1986
Gatunek: akcja
Kraj: USA

Autor tekstu: Est

Pewnie wszyscy doskonale znają kino akcji z końcówki lat 80-tych i 90-tych, to była prawdziwa wylęgarnia testosteronu. W każdym takim filmidle głównym bohaterem był bysior odżywiający się wyłącznie sterydami, najczęściej strzelający z dwóch CKM-ów na raz (ewentualnie innej równie ciężkiej broni). Takie były standardy i większość filmowców starała się ich trzymać. Jednak reżyser Kenneth Hartford walnął pięścią w stół i powiedział dosyć tej męskiej hegemonii w kinie akcji! (tak przynajmniej to sobie wyobrażam) To właśnie Kenneth Hartford jest w pełni odpowiedzialny za "Hell Squad", zajął się scenariuszem, jak i reżyserią.

Arabski terrorysta w swoim biurze.
Arabscy terroryści uprowadzają Amerykanina o imieniu Jack, syna ambasadora USA. Jeden z głównych terrorystów dzwoni ze swojego biura z dywanem na ścianie do ambasadora podając ultimatum. Jeżeli w ciągu 30 dni Amerykanie nie przekażą porywaczom planów ultra neutronowej bomby(!!) Jack zostanie zabity. Oczywiście ci nie zamierzają odpuścić, a tym bardziej przekazać terrorystom planów niezwykle niebezpiecznej broni. Agent CIA wpada na dość ryzykowny i zaskakujący pomysł. Zamierza zatrudnić tancerki egzotyczne, wyszkolić je w ciągu tygodnia na elitarny oddział komandosów i wysłać na misję, której celem będzie odbicie Jacka z rąk terrorystów. Jak się okazuje nikt nie uznaje tego planu za idiotyczny, więc agent CIA zatrudnia tancerki i wysyła je na szkolenie. Wojskowi mają wybrać tylko 9 najlepszych kandydatek. Po tygodniowym treningu grupka 9 elitarnych komandosek zostaje wysłana na Bliski Wschód, żeby rozprawić się z terrorystami. Dziewczyny traktują to jako przygodę życia i łatwy zarobek, w końcu za to, że trochę postrzelają mają zainkasować po 24 tysiące dolarów na głowę.

Ta trójka odpowiada za odpowiednie przygotowanie tancerek (pierwszy od prawej głównie patrzy przez lornetkę na cycki).
Grupa zebrana i gotowa do morderczego treningu, gdzieś na pustyni, która odgrywa rolę ukrytej bazy CIA.
Po całym tygodniu skakania przez opony i przeskakiwania kałuży tancerki są już gotowe do akcji.
"Hell Squad" to niesamowicie zabawny film i to pod każdym możliwym względem. Od pierwszych minut rozbraja ta nieudolność filmowców, którzy z jednej strony chcieli zrobić poważnego akcyjniaka (w końcu walka z terroryzmem), a z drugiej wrzucają humorystyczne scenki rodem z filmów dla dorosłych. Sam pomysł na fabułę jest tak głupi, że aż śmieszny. Nikt, absolutnie nikt nie uznaje pomysłu agenta CIA za kretyński, chociaż na zdrowy rozum mogłoby się wydawać, że nie tylko tancerek nie uda się wyszkolić w tydzień na elitarnych komandosów, ale żaden cywil nie byłby w stanie czegoś takiego osiągnąć. Jednak tutaj takie elementy przechodzą płazem. 

Nasze dzielne elitarne komandoski przemierzają teren w poszukiwaniu arabskich terrorystów.
Terroryści jeszcze sobie grają w karty i nie spodziewają się co za chwilę nastąpi.
I następuje co miało nastąpić, czyli wybijanie wszystkich, dosłownie wszystkich.
Nasze bohaterki, często wpadają w nie lada tarapaty rozwiązując zadania matematyczne. Typu akcja w hotelu "jest nas 9, a łóżek w pokoju tylko 5", albo "oooo, jest tylko jedna wanna, ciekawe czy wszystkie się do niej zmieścimy". Tak, to wszystko brzmi jak z taniego (ale fabularyzowanego) erotyka z lat 80-tych. I jestem przekonany, że powstały dwa filmy o tytule "Hell Squad" - jeden jest akcyjniakiem, a drugi też, ale w innym znaczeniu. W omawianej produkcji oczywiście nie brakuje golizny, bo jakże by inaczej? Dziewięć kobiet i wszystkie mają wałęsać się odziane po szyję? No pewnie, że nie. Operator kamery czasami nawet nie udaje, co naprawdę interesowało go podczas produkcji i nawet podczas jednego dialogu dwóch bohaterek kieruje kamerę na piersi kobiet ucinając im przy tym głowy. Oj, pewnie się czepiam, a to był tylko wypadek przy pracy, który jakoś prześlizgną się podczas pracy edytora.
Niezapomniany kadr.
Jedna wanna i dziewięć kobiet, czy wszystkie się zmieszczą? Sprawdźmy to...najlepiej kilka razy (tak dla pewności).
W każdym razie "Hell Squad" jest tak przerysowany, że aż kłuje w oczy. A może raczej kuć powinien, a zamiast tego bawi niemalże do łez. Już wspominałem o dość często pojawiającej się goliźnie, ale nie jest ona serwowana ot tak, bez sensu. Przeważnie łączy się to ze zbiorową kąpielą, którą komandoski biorą po każdej wykonanej misji (a tych jest sporo). Z kolei sceny akcji są pokraczne i ponownie przerysowane. I obojętnie, czy bohaterki strzelają do terrorystów z karabinów, czy z czołgu, efekt ciągle jest taki sam - pokraczny. Prawdziwą wisienką na torcie jest zakończenie całej historii, które ewidentnie było inspirowane przygodami Scooby Doo (tak, tego psiego detektywa). Ten film po prostu trzeba zobaczyć, zwłaszcza jeśli jest się wielbicielem kiepskich filmów akcji z epoki VHS. Warto też wspomnieć, że ze znanych twarzy w "Hell Squad" rolę epizodyczną gra Phillip Rhee, który wypłynął dzięki serii "Best Of The Best", którą później nawet reżyserował.
Nie mogło zabraknąć typowego szejka, który tutaj rządzi terrorystami.
Phillip Rhee w roli życia (oczywiście to ten po lewej, po prawej Krzysztof Krawczyk).
"Hell Squad" to ostatni z filmów, nad którymi pracował Kenneth Hartford. I teraz można gdybać, czy został zastraszony przez środowiska feministyczne, czy sam doszedł do wniosku, że słaby z niego reżyser i scenarzysta. I być może ta produkcja wzbudzała święte oburzenie w pewnych kręgach, ale przecież to tylko film akcji z lat 80-tych. I to cholernie zabawny film akcji, w którym wszystko jest przerysowane, a sama fabuła nie tylko ociera się o groteskę, ale jest wręcz absurdalna. "Hell Squad" niezwykle przyjemnie się ogląda i jest to jedna z tych perełek, które powinien zobaczyć każdy wielbiciel kiepskiego kina akcji z czasów VHS, dosłownie każdy.






Cały film:

3 komentarze:

  1. nawiasem to był w owym czasie popularny chyba motyw bo pamiętam sporą gromadkę filmów z dobrze"uzbrojonymi"agentkami ;D walczących z zapałem z każdym zagrożeniem kino za dobre bo tak się dziwnie składa że nie pamiętam ich tytułów ale "uzbrojenie"agentek już tak ;DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli takie coś można było zobaczyć w polskiej telewizji, to pewnie na Top Canal. A z wypożyczalni kaset kompletnie nie pamiętam takich filmów.

      Usuń
    2. ja to na niemieckim rtl 2 czy super rtl oglądałem :)

      Usuń