poniedziałek, 11 stycznia 2016

W odwiedzinach u dziadków

The Visit
(Wizyta)

Rok: 2015
Gatunek: horror, thriller
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

M. Night Shyamalan to dla mnie reżyser skończony (w negatywnym znaczeniu). Człowiek, który od ponad 10 lat nie zrobił dobrego filmu. Za jego ostatnią udaną produkcję uznaję "Osadę" z 2004 roku, a i tak nadawała się ona do oglądanie głównie z uwagi na świetną obsadę. Później było już tylko gorzej, a kiedy myślałem, że już dalej M. Night Shyamalan się nie posunie to okazało się, że to bardzo odważny reżyser, bo jest w stanie zaserwować widzom naprawdę koszmarne gówno. Gniot "After Earth" przypieczętował dla mnie los tego filmowca. W produkcji z dwoma panami Smith zawiodło absolutnie wszystko. I kogo można za to winić? Znudzonego swoją rolą Willa Smitha? A może jego wątpliwie utalentowanego syna? Oczywiście, że nie. Trzeba za to ogromne niepowodzenie winić reżysera. Dlatego z dużą niepewnością podszedłem do "Wizyty". Miał to być pierwszy horror w filmografii M. Night Shyamalana, a może to jeden z nielicznych gatunków, które nie zostały jeszcze przez niego sprofanowane?


Dziadkowie są zachwyceni swoimi wnuczkami i starają się im to okazywać na każdym kroku.
Becca i Tyler to niezbyt szczęśliwe dzieciaki, chociaż potrafiące udawać szczęście. Ojciec zostawił ich matkę dla młodszej dziewczyny, a co za tym idzie kompletnie stracił zainteresowanie swoimi potomkami. Ich matka była po tym wydarzeniu załamana i nie potrafiła znaleźć sobie nowego partnera, który zostałby z nią na dłużej. Oczywiście taki ciąg zdarzeń nie mógł nie pozostawić śladu na dzieciakach. Jednak Becca i Tyler się nie poddali, postanowili, że na tydzień pojadą do swoich dziadków, a w tym czasie ich matka będzie mogła pojechać na wycieczkę ze swoim nowym partnerem. Dzieciaki miały w tym ukryty interes, chciały nie tylko, żeby ich rodzic się trochę rozerwał, ale też umyślili sobie, że rozwiążą stary rodzinny spór. W jego następstwie ich matka od kiedy opuściła rodzinny dom nie rozmawiała z dziadkami. Becca i Tyler w końcu po niezbyt zajmującej podróży docierają do małego miasteczka Masonville, gdzie z dworca odbiera ich para przemiłych staruszków. Dzieciaki trafiają do domu rodzinnego swojej matki, gdzie momentalnie poznają pomieszczenia i stare meble, o których słyszeli tylko z opowieści. Jest stary zegar, jest stara huśtawka, czy w końcu pokój ich matki. Becca wymyślając swój plan odnośnie rozwiązania dawnego sporu zabiera ze sobą dwie kamery, którymi zamierza nakręcić krótki dokument o swoich dziadkach i w finale zdobyć ich przebaczenie dla swojej matki. Oczywiście we wszystkim pomaga jej rozbrykany Tyler. Jest naprawdę sielsko i przytulnie, domek jest położony w malowniczym miejscu, wszystko przykrywa gruba czapa śniegu. Dziadkowie robią wszystko, żeby umilić pobyt swoim wnuczkom. Ten idylliczny obraz szybko zostaje zakłócony, para staruszków zaczyna się dziwnie zachowywać. Okazuje się, że są to następstwa chorób, z którymi każde z nich musi się zmagać. Ale w domu ciągle unosi się jakaś atmosfera niepewności.

Babcia codziennie gotuje dla wnuczków wymyślne potrawy.
Byłem wręcz przekonany, że zakończę swoją przygodę z "Wizytą" po jakichś 15, no może 20 minutach. W końcu nie dość, że to film M. Night Shyamalana, to jeszcze w dużej mierze utrzymany w stylu "mocumentary", albo "found footage" (niech każdy sobie wybierze, które określenie woli). Jednak kiedy pierwszy raz spojrzałem na zegarek okazało się, że już ponad godzina filmu za mną, a ja ciągle siedziałem w pełnym skupieniu i obserwowałem kolejne poczynania bohaterów. Przyznam, że zbyt wcześnie chciałem skreślić tę produkcję i w ogóle samą postać reżysera. "Wizyta" to film, który odrobinę odświeża wspominane podgatunki, które już na stałe przylgnęły do horroru. 

Tymczasem dziadek zajmuje się pracami gospodarskimi wokół domu.
Tak jak w 2014 roku ogromne wrażenie zrobił na mnie "As Above, So Below", w którym straszyło dosłownie wszystko - od scenografii, poprzez dźwięki i kończąc na tej ciągłej niepewności. Tak tutaj wszystko jakby zostało powtórzone, ale w zupełnie odmiennym stylu. Nie jestem w stanie znaleźć w tej produkcji żadnych poważniejszych minusów. No może niespecjalnie podeszły mi niektóre żarciki wrzucone do fabuły jakby na siłę. Za to bardzo dobrze został przeprowadzony casting, bo zarówno dzieciaki, jak i dziadkowie świetnie odnajdują się w swoich rolach. Genialna dobrana została sceneria, w jakiej toczy się historia "Wizyty". Sporej wielkości domek usadowiony gdzieś na odludziu, gdzie prędzej można spotkać dziką zwierzyną niż innego człowieka. To odcięcie od świata daje o sobie znać w każdej niemalże minucie filmu.

Becca i Tyler spędzają tydzień w naprawdę malowniczej okolicy, chociaż jest to kompletne zadupie.
Sama konstrukcja fabuły też wypada lepiej niż mógłbym sobie to wyobrazić, chociaż na brak wyobraźni nie mogę narzekać. Ale najważniejsze jest to, że M. Night Shyamalan w końcu stworzył film, który nie nudzi i nie wlecze się nieskończoność. "Wizytę" oglądałem z ciągle rosnącym zainteresowaniem i zadając sobie co chwilę pytanie "co będzie dalej?". Oczywiście odpowiedzi nie są serwowane zbyt żwawo, na wszystko przychodzi czas. Reżyser tym razem w umiejętny sposób odsłania kolejne elementy układanki i kiedy tylko może rzuca niby wyświechtanymi oraz dobrze znanymi straszakami. Naprawdę dawno się tak dobrze nie bawiłem na horrorze, i nie mam tutaj na myśli zabawy w śmieszkowanie z kolejnych niedociągnięć filmowców.

Dzieciaki cały czas kontaktują się ze swoją matką za pomocą Skype'a.
M. Night Shyamalan filmem "Wizyta" udowadnia, że jeszcze nie wyprztykał się ze wszystkich swoich pomysłów. Ta produkcja z jednej strony śmierdzi niczym wielokrotnie odgrzewany kotlet, ale z drugiej jest to kotlet przyprawiony i podany w taki sposób, że potrafi zachwycić zarówno wyglądem, jak i smakiem. "Wizyta" to horror utrzymany w klimacie "mocumentary", ale rozwijający dotąd niezbyt eksploatowane zakamarki tego podgatunku. Jeżeli jesteście zmęczeni kolejnymi produkcjami z serii "Paranormal Activity" to warto sięgnąć po najnowszy film M. Night Shyamalana.



Specjalnie nie wrzucam zwiastuna, w którym zostało pokazane zbyt wiele i jego obejrzenie przed sięgnięciem po "Wizytę" mogłoby zepsuć przyjemność z oglądania filmu.

2 komentarze:

  1. sądząc po ostatnim zdjęciu matka nie jest szczęśliwa z powodu pomysłu swych pociech xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no powiedzmy, że nie jest zachwycona :-)

      Usuń