wtorek, 12 lutego 2013

Drogówka (2013)

Drogówka

Rok: 2013
Gatunek: dramat/kryminalny
Kraj: Polska

Autor recenzji: Est

Polska kinematografia od kilku lat jest zdominowana przez plastikowe komedia romantyczne robione wręcz maszynowo przez ITI/TVN. Przeważnie są to bzdurne historyjki kompletnie oderwane od polskiej, szarej rzeczywistości - ale takie też jest zadanie takich produkcji, mają pokazać widzowi inny świat, pozbawiony codziennych trudnych problemu, za to obfitujący w zatruwające głównej bohaterce/bohaterowi błahe problemy, którymi w normalnym życiu nikt by sobie nie zatruwał głowy. Obok tych głupiutkich i naiwnych filmów pojawiają się również produkcje z zupełnie innej bajki - szare, smutne, gorzkie i do cna prawdziwe. Polska kinematografia od dawna cierpi na przygnębiającą chorobę, którą mógłbym nazwać "dramat społeczny". Mistrzem tego gatunku jest Wojciech Smarzowski, który swoją karierę rozpoczął "Weselem" w 2004 roku.



Oddział stołecznej drogówki, 7 policjantów, którzy nie tylko razem pracują, ale też wspólnie imprezują. Każdy z nich jest innych, każdego toczy inna choroba społeczna - jeden jest nałogowym "jebaką", inny alkoholikiem, jeszcze inny notorycznie zdradza żonę z koleżanką z pracy. Oczywiście wszyscy są stróżami prawa, u których od czasu do czasu uruchamia się "czynnik ludzki" i za parę groszy naginają obowiązujące zasady. Przez co ich oddział szybko staje się obiektem kontroli wewnętrznej. Zaraz po niej policjanci z drogówki idą na wielką imprezę zakrapianą alkoholem i ociekającą seksem. Ta nocna eskapada będzie miała jednak przykre konsekwencje.

Na początku nazwałem Wojciecha Smarzowskiego mistrzem - ciężko walczyć z takim stwierdzeniem. Na swoim koncie ma dopiero kilka filmów, a każdy z nich jest klasą samą w sobie. Jednym z grzechów tego reżysera jest to, że do swoich produkcji zatrudnia przeważnie tych samych aktorów - ciągle na ekranie pojawia się Arkadiusz Jakubik, Bartłomiej Topa, Marcin Dorociński, Robert Wabich, czy Marian Dziędziel. Ale czy to faktycznie jest to minus jego filmów? Akurat w przypadku produkcji Smarzowskiego jest to ogromny plus. Reżyser dosłownie wyciska wszystko co tylko można ze wspomnianych aktorów - w sumie to dzięki niemu Marian Dziędziel przeżywa renesans swojej kariery. Z drugiej strony ciężko jest mi sobie wyobrazić film Smarzowskiego z następującym zestawem aktorów: Tomasz Karolak, Piotr Adamczyk, Borys Szyc, Tomasz Kot i Jan Frycz. Oczywiście niczego nie ujmując tej grupie - po prostu nie byliby autentyczni w produkcjach reżysera "Wesela". Ale wracając do "Drogówki" - film jest zupełnie inny niż dotychczasowe dzieła Wojciecha Smarzowskiego. Przede wszystkim sposób ukazania akcji - normalna praca kamery, za chwilę krótki filmik z kamery przemysłowej, zaraz obraz z telefonu komórkowego. Sam film jest połączeniem dramatu z mrocznym kryminałem - jeśli ktoś po obejrzeniu zwiastunów spodziewał się komedii to niestety muszę go rozczarować (ale lepiej jeśli zrobię to ja niż sam film). Oczywiście Smarzowski nie stroni od zabawnych, ale jednak uderzających autentycznością scen. Jednakże są to tylko dodatki do całej historii, która ukazuje szarość codziennej pracy policji, szarość życia oraz jego kruchość, niekończące się przekręty, korupcję na każdym kroku, itp. W "Drogówce" można zobaczyć świat, w którym żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie chciałby żyć - a jednak w nim żyjemy i staramy się udawać, że przecież jest zupełnie inaczej. Mimo tego, że film trwa 2 godziny to ogląda się go w mgnieniu oka - dopiero co się zaczyna, a już na czarny ekran wypływają napisy.

Wojciech Smarzowski jest mistrzem - pokazuje Polakom, jak naprawdę wygląda nasza rzeczywistość - brudna, szara i pełna kłamstwa."Drogówka" to nie komedia, to dramat zmieszany z kryminałem, w którym główne rolę ogrywają niezwykle utalentowani aktorzy (których można było zobaczyć już w niejednym filmie Smarzowskiego) wypadający bardzo autentycznie w swoich rolach. Jest to kolejna niezwykle udana produkcja Smarzowskiego, a jednak inna niż jego poprzednie filmy. "Drogówkę" polecam głównie tym, którym podobały się poprzednie dzieła tego reżysera. Ja po seansie jestem bardzo zadowolony i aż chce mi się przypomnieć wcześniejsze filmy Wojciecha Smarzowskiego.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz