czwartek, 23 stycznia 2014

Wolna amerykanka

Superfights
(Super Wojownicy)

Rok: 1995
Gatunek: akcja
Kraj: Hong Kong/USA

Autor recenzji: Est

"Superfights" to absolutnie wyjątkowy film. Jednym z powodów jest to, że na stołku reżysera zasiadał Leung Siu-Hung. Przeważnie jego rola przy produkcji filmów ogranicza się do układania choreografii scen walki (najbardziej znanym filmem w jakim układał choreografię był "Ip Man" z 2008 roku), ewentualnie sprawuje koordynację nad pracą kaskaderów. Z rzadka pojawiał się na ekranie w rolach drugo- i trzecioplanowych. Ponadto był to pierwszy amerykański film jaki wyreżyserował (drugim i ostatnim był "Bloodmoon" Garym Danielsem w roli głównej). Trzecim elementem wyróżniającym "Superfights" jest fakt, że jego scenariusz napisał Keith W. Strandberg. Znany wielbicielom kina kopanego z takich produkcji jak trzyczęściowej serii "Bez Odwrotu", "Król Kickboxerów" (z Billym Blanksem) oraz wspomnianego "Bloodmoon". Ostatnim i najważniejszym punktem jest główna gwiazda tego spektaklu - Brandon Gaines. Utalentowany karateka posiadający czarny pas trzeciego stopnia, dla którego "Superfights" było debiutem filmowym i jednocześnie zakończeniem kariery aktorskiej. "Super Wojownicy" to produkcja niezwykła również pod wieloma innymi względami.
Jack Cody jeszcze jako wielbiciel "Superfights" trenujący sztuki walki na manekinach.
Jack Cody (Brandon Gaines) jest młodym wielbicielem sztuk walki, a raczej telewizyjnego show zatytułowanego "Superfights". Zawody polegają na potyczkach na ringu, na którym rywalizują wojownicy wyszkoleni w przeróżnych sztukach walki (chociaż niekoniecznie). I tak zapaśnik może natrafić na karatekę, a zwykły uliczny zabijaka na zawodowego boksera. Zasady panujące w "Superfights" przypominają trochę te znane z gal WWE/TNA. Jack zafascynowany zawodami stara się naśladować swoich idoli i w ten zadziwiający sposób nabywa ponadprzeciętne umiejętności walki wręcz. Te szybko mu się przydają do rozbicia grupki zbirów chcących obrabować uroczą Azjatkę o imieniu Sally. Jej dziadek okazuje się być mistrzem chińskiej sztuki walki tai chi. Bardzo szybko wychodzi na jaw, że niedawny wyczyn Jacka został zarejestrowany na kamerze przemysłowej i nie uszedł uwadze lokalnej telewizji. Młody chłopak szybko staje się miejscową gwiazdą i zwraca na siebie uwagę właściciela "Superfights", Roberta Sawyera. Ten szybko spełnia marzenie Jacka o karierze zawodnika i proponuje mu kontrakt. Młodzieniec trafia do zupełnie innego świata. Zyskuje przydomek "All American Hero" i błyskawicznie zdobywa ogromną popularność pokonując w efektowny sposób kolejnych przeciwników. Jednak dość szybko okazuje się, że świat, do którego wkroczył Jack jest ładny tylko z zewnątrz. Odtąd chłopak musi walczyć nie tylko z przeciwnikami na ringu, ale też z mafijną organizacją "Superfights". Na ratunek przychodzi mu dziadek Sally, który uczy go sztuki tai chi.
Młody chłopak szybko zdobył popularność pod pseudonimem "All American Hero".
"Super Wojownicy" to absolutnie wyjątkowe dzieło w swojej kategorii. Już na pierwszy rzut oka widać, że Leung Siu-Hung największą uwagę poświęcił samym walkom, a raczej ich choreografii. W filmie nie zobaczymy znanych aktorów, ale za to całkiem sporo świetnie wyglądających walk. Te przewijają się przez cały czas trwania "Superfights". Odbywają się nie tylko na ringu, ale też na ulicach, w restauracji, barze, itp. Ewidentnie widać, że to one stanowią najwyższą wartość tej produkcji. Co oznacza, że samą warstwę fabularną stanowi prosta historia o tym, jak młody chłopak spełnia swoje marzenie, które prędzej, czy później okazuje się być koszmarem. I tak w sumie przedstawia się sama historia.

I równie szybko stał się uczestnikiem mafijnych porachunków.
Przez cały czas trwania "Superfights" przez ekran przewija się sporo barwnych i ciekawych postaci noszących przedziwne pseudonimy. Najważniejszymi zawodnikami organizacji są Budokai, Dark Cloud, Night Stalker oraz kulturystka Angel, która zostaje przydzielona do szkolenia Jacka Cody'ego. Każda z tych postaci równie dobrze mogłaby być realnym zapaśnikiem w jakiejś federacji wrestlingowej, takiej jak WWE, czy TNA. Taki zapewne był też główny zamysł twórców filmu. Pokazanie niby realnej federacji zapaśniczej będącej również dostarczycielem telewizyjnej rozrywki, ale również przedstawienie jej w ciemnych barwach. Zaprezentowanie drugiej strony całego przedsięwzięcia - sterydów, ustawiania walk, czy typowo mafijnych praktyk jak pobieranie haraczu. Z jednej strony "Superfights" to prosty film o młodym chłopaku spełniającym swoje marzenia, a z drugiej dramat odbywający się za kulisami. Mimo tego "Superfights" to po prostu kino rozrywkowe nie najwyższych lotów, ale jednak dostarczające nie lada satysfakcji z projekcji.

Treningi tai chi był wyczerpujące, ale nauczyły Jacka wykorzystywać w walce wewnętrzną siłę.
"Super Wojownicy" to typowy przedstawiciel kina kopanego klasy B z epoki VHS. Film wyprodukowany przy kooperacji amerykańsko-hongkońskiej ze sztukami walki w roli główniej. "Superfights" to prosta historia, w której młody chłopak spełniając swoje marzenia trafia do spowitego mrokiem świata pełnego mafijnych porachunków, narkotyków i wszechwładnego pieniądza. Mimo tego, że jest to produkcja z 1995 roku to wygląda na przynajmniej o dekadę starszą. Co oczywiście nadaje jej specyficznego uroku. Superfights" to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli kina kopanego i złej gry aktorskiej. Pozostali raczej nie znajdą tutaj nic dla siebie. Można powiedzieć, że "Super Wojownicy" to film tak zły, że aż dobry. To jedna z tych produkcji, których po obejrzeniu po prostu nie da się zapomnieć. Już sam trailer robi niesamowite wrażenie.
Główne postaci spektaklu "Superfights".
Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz