wtorek, 9 września 2014

Zapomniane przygody przyjacielskiego pajęczaka z sąsiedztwa


Zapomniane przygody przyjacielskiego Pajęczaka z sąsiedztwa

Autor: Est

Nie wiem jak wy, ale ja mam czasami tak, że w mojej głowie pojawia się jakaś scena z filmu, którego bardzo dawno nie widziałem. Często są to produkcje widziane przeze mnie w dzieciństwie. Problem w tym, że nigdy nie mogę sobie przypomnieć z jakiego filmu ta scena pochodzi. Tak miałem ze sceną z kosmitą z "Klątwy Doliny Węży", czy sceną z uwolnionymi mutantami z "Ludzi Pod Schodami". Ale najwięcej razy w mojej głowie pojawiała się scena ze Spider-Manem, który zostaje postrzelony i bezwładnie wpada do wody. Sięgając po "Niezwykłą Historię Marvel Comics" liczyłem na rozjaśnienie obrazu, że w końcu dowiem się z jakiego filmu pochodzi ta scena, która nie daje mi spokoju. Okazało się, że Stan Lee będąc przedstawicielem Marvela w Hollywood nie uczestniczył w produkcji żadnego filmu. Albo po prostu nieuważnie czytałem. Przypadkiem natknąłem się na dziwny twór zatytułowany "Spider-Man Strikes Back" i jego kontynuację "Spider-Man: The Dragon's Challenge". To dwie produkcje telewizyjne, które powstały jako kontynuacja serialu "The Amazing Spider-Man" produkowanego w latach 1977-1979. O ile "Spider-Man Strikes Back" był produkcją telewizyjną, która trafiła do europejski kinm to "Spider-Man: The Dragon's Challenge" to zbitek dwóch odcinków serialu. A teraz zapomnijcie o filmach Sama Raimiego i Marka Webba...

A wszystko zaczyna się od tego, że tajemniczy Człowiek Pająk ratuje niedoszłą samobójczynię.

Spider-Man Strikes Back
(Człowiek Pająk podejmuje walkę)

Rok: 1978
Gatunek: przygodowy
Kraj: USA

Grupka studentów postanawia wykraść 5 kg plutonu z pracowni fizycznej. Ich celem jest skonstruowanie bomby, która udowodni ich racje. Na miejscu zbrodni widziany jest tajemniczy Spider-Man, który od razu staje się głównym podejrzanym. O całym zajściu dowiaduje się Mr. White (szef mafii) przebywający właśnie w Szwajcarii. Czym prędzej organizuje swoich zbirów, którzy wpadają do Nowego Jorku i wykradają złożoną bombę z mieszkania studentów. Oczywiście Daily Bugle nie zamierza stać z boku. J. Jonah Jameson wraz Gale Hoffman i Peterem Parkerem postanawiają bliżej przyjrzeć się sprawie. Ten ostatni pod postacią przyjacielskiego Pajęczaka z sąsiedztwa postanawia udaremnić diabelski plan Mr. White'a.

Uwaga! Chyba pajęczy zmysł daje znać o niebezpieczeństwie.
Po pierwsze trzeba sobie zdać sprawę z tego, że "Spider-Man Strikes Back" to nic innego jak tania produkcja telewizyjna, która swoim budżetem zapewne nie odbiegała znacząco od serialu. Stąd też praktycznie brak efektów specjalnych, fatalny kostium głównego bohatera i kompletny brak akcji. Chociaż nie, to ostatnie nie jest przecież warunkowane budżetem. Film ślimaczy się niemiłosiernie, a Spider-Man pojawia się na ekranie może ze trzy razy, przeważnie toczy żałosne pojedynki ze stereotypowymi zbirami, albo w mało efektowny sposób chodzi po ścianach lub huśta się na białym sznurku w żadnym wypadku nieprzypominającym sieci. Aż dziw bierze, że tak prosta historia została tutaj wydłużona do 90 minut! Ale kiedy ogląda się ten film to efekt zdziwienia znika, zamiast niego pojawia się irytacja. Zdecydowana większość tej produkcji to bezproduktywne dialogi, w których główną postacią jest mało sympatyczny Peter Parker. Poza tytułowym Pajęczakiem (oraz jego niezamaskowaną formą) z komiksowych przygód pojawia się tylko J. Jonah Jameson. Pozostałe postaci zostały wymyślone specjalnie na potrzeby filmu, więc jeśli spodziewacie się zobaczyć tutaj bohaterów znanych z kart komiksu to czeka was rozczarowanie. Sama produkcja wręcz ocieka amatorszczyzną, a fabuła, która zapewne świetnie by się sprawdziła w 20 minutowym odcinku zostaje tutaj wydłużona do granic możliwości. Czego następstwem jest ciągnąca się w nieskończoność nuda. Zresztą bardziej do tej produkcji pasowałby tytuł "Peter Parker i poszukiwacze skradzionego plutonu".
Spider-Man w akcji, jak zwykle wszystko zakończy mało efektowny kopniak lub zaplątanie w siatkę.
Stan Lee występuje w napisach jako konsultant.






Spider-Man: The Dragon's Challenge
(Człowiek Pająk: Smok rzuca wyzwanie)

Rok: 1979
Gatunek: przygodowy
Kraj: USA

Do USA z Chin ucieka Minister Rozwoju Przemysłu Chin, Min Lo Chan. Okazuje się on dawnym przyjacielem J. Jonah Jamesona. Na Ministrze w jego kraju ciążą zarzuty, zgodnie z którymi ten miał zdradzić swój kraj w młodości. Jego niewinności mogą dowieść tylko trzej amerykańscy żołnierze., którzy w dawnych czasach chcieli kupić od niego informacje o rozmieszczeniu chińskich wojsk. W Hong Kongu przebywa człowiek, który za wszelką cenę chce się pozbyć Ministra. Jest nim Zeider, który chce wybudować w Chinach stalownię, dzięki której może zarobić ogromne pieniądze. Na drodze do sukcesu stoi mu tylko Min Lo Chan. Oczywiście za wszelką cenę chce się pozbyć Ministra, ale również jedynej osoby świadczącej o niewinności Min Lo Chana - profesora Denta (byłego marines). Zeider wysyła do USA swoich zbirów mających rozwiązać problem, który go trapi. Do akcji włącza się niezawodny Człowiek Pająk, który staje w obronie Ministra.

Nieważne, że zbir ma Pająka na celowniku, bo ten spętał mu ręce sznurkiem. Teraz zbir nie ma innego wyjścia, musi sypać.
"Spider-Man: The Dragon's Challenge" jest nieznacznie lepszy od pierwszego filmu. Należy pamiętać, że są to dwa złączone ze sobą odcinki serialu. Sama fabuła wydaje się być dużo ciekawsza, chociaż i tym razem nie udało się ominąć dłużyzn. Te pojawiają się niemalże na każdym kroku. Postać Petera Parkera jest jeszcze bardziej sztywna niż w pierwszym filmie. Spider-Man nadal pojawia się sporadycznie, chociaż zauważalnie poprawiony został jego kostium. A zwłaszcza oczy, które wreszcie nie są zrobione z dwóch sitek. O ile "Strikes Back" praktycznie nie było scen walki, tak te z "The Dragon's Challenge" wołają o pomstę do nieba. Jeżeli celem filmowców było wprowadzenie większej sztuczności to za sprawą walk udało im się osiągnąć zamierzenia. Nawet kiedy przed Pajęczakiem pojawia się jakiś (wydawałoby się) wymagający przeciwnik to ten strzela siecią i po sprawie. Starcia ze zbirami kończą się przeważnie mało efektownym kopniakiem lub zawinięciem w sieć ze sznurka. Oczywiście próby wyplątania się zbirów z takiej misternie uplecionej pułapki są bezowocne. Ale "The Dragon's Challenge" poza walorami rozrywkowymi (taaaa) ma jeszcze te edukacyjne. Główni bohaterowie - tj. Peter Parker, prof. Dent i Emily Chan (córka Ministra) przybywają do Hong Kongu. A tam profesor oprowadza swoich towarzyszy po tutejszych atrakcjach. Emily jako zasiedziała Amerykanka jest podekscytowana miejscową kulturą podobnie jak Peter Parker. Oglądając te sceny miałem wrażenie, że mam do czynienia z jakąś produkcją dokumentalną, a nie filmem przygodowym o zamaskowanym superbohaterze. "The Dragon's Challenge" jest minimalnie lepszą produkcja niż "Strikes Back", może za sprawą większej różnorodności, a może dzięki temu, że Spider-Mana jest tutaj jakby więcej. No i muzyka, która przypomina kryminalne seriale z lat 70-tych:
Porwany profesor Dent był przez swoich prześladowców wprawiany w zakłopotanie.
Podobnie jak przy "Stikes Back" Stan Lee pełnił rolę konsultanta.






Tajemnica mojego dzieciństwa została rozwiązana - czyli nie myliłem się, były stare filmy o Spider-Manie. I to właśnie w "The Dragon's Challenge" pojawia się scena, która tak długo mnie prześladowała - czyli Spider-Man zostaje trafiony strzałką i pada jak długi do wody.

I za chwilę Pajęczak w mało efektowny sposób będzie sobie dyndał zwisając z helikoptera.
Największą bolączką wspomnianych produkcji jest brak ciekawych złoli. Zarówno Mr. White, jak i Zeider są nijacy. Równie dobrze można było nie dawać żadnego głównego złoczyńcy. Niech Spider-Man walczy sobie z pomniejszymi oprychami okradającymi sklepy na Brooklynie, albo porywającymi taksówkę. Bo dlaczego nie? Jaka to różnica? Niestety na pierwszego super złoczyńcę w filmie o Pajęczaku trzeba było czekać aż do 2002 roku, wówczas do kin trafił pierwszy film z trylogii Sama Raimiego, a pierwszym oponentem Spider-Mana był Green Goblin. Szkoda, że nie mogę polecić ani "Strikes Back", ani "The Dragon's Challenge", bo obydwa filmy są marne i wyglądają niezwykle nieudolnie. Są jakby odzwierciedleniem ówczesnych możliwości produkcyjnych Marvela. Po te dwie produkcje można sięgnąć tylko z jednego względu - obśmiania. Zarówno fabuły, prowadzenia akcji, sztuczności i nieudolności filmowców, którzy przyłożyli rękę do tych filmideł. Nicolas Hammond wcielający się w tytułowego bohatera jako Peter Parker jest przesadnie sztuczny, a jako Spider-Man sztywny niczym kołek (już sam jego bieg wygląda niesamowicie pokracznie). Jeżeli ktoś lubi słabe produkcje to na pewno nie zawiedzie się ani na "Strikes Back", ani na "The Dragon's Challenge". Jak widać po tych dwóch produkcjach wysłany do Hollywood Stan Lee wcale nie próżnował...

7 komentarzy:

  1. Też tak mam czasem, ale na takie "hity" na szczęście się nie natknęłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sporo takich rewelacyjnych produkcji oglądałem w dzieciństwie, więc jeszcze jest szansa, że uda mi się odkopać kilka perełek.

      Usuń
    2. Pewnie, odkopuj ;) Tak mi się skojarzyło, że ten trailer, to wygląda jak nagrania naszego Warszawskiego Spider-Mana - Wardęgi, tylko ten jeszcze helikoptera nie używał;P

      Usuń
  2. ja oglądałem serial i wtedy gdy go widzialem nawet mi się podobał wybitne nie było co fakt to fakt ale mimo wszystko dało się oglądać mało u nas znanym faktem jest że w l60 batman superman i l70 seriali o superbohaterach było w USA całkiem sporo od Isis przez electric women, shazam po znaną i u nas WW :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może na tamte czasy serial dawał radę, ale filmy borykają się z problemem braku super złoczyńcy. Ani Mr. White, ani Zeider nie są postaciami, które nadają się na głównych przeciwników Pająka. Nie wiem jak było w serialu, ale pewnie wcale nie lepiej. Serial z Batmanem z lat 60-tych jest u nas dość znany, kto by nie znał Adama Westa? ;-)

      Usuń
    2. batman tak ale inni są u nas gorzej znani w sumie nie dziwne bo ich u nas nie nadawano ;)

      Usuń
    3. Pełna zgoda, Batmana z lat 60-tych to aż wstyd nie znać. Zresztą u nas nawet został wydany na BR "Batman Zbawia Świat".

      Usuń