poniedziałek, 29 grudnia 2014

Pani Dracula szuka męża

Dracula's Widow
(Lady Dracula)

Rok: 1988
Gatunek: horror
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

Znacie "Draculę" Francisa Forda Coppoli? Któż by nie znał, to chyba najdoskonalsza ekranizacja gotyckiej powieści Brama Stokera o znanym arystokratycznym krwiopijcy. Ale cztery lata przed premierą wspomnianej produkcji na kasety wideo trafił obraz wyreżyserowany przez innego filmowca z rodziny Coppola. Chodzi o Christopera Coppolę, brata słynnego Nicolasa Cage'a i bratanka znakomitego Francisa Forda Coppoli. Ale Christopher to nie jest reżyser na miarę jego wuja, wręcz jest to specjalista od słabych produkcji klasy B. A to też niemały wyczyn, bo przecież robić słabe kino klasy B też trzeba umieć. W 1988 roku do wypożyczalni kaset wideo trafiła produkcja "Dracula's Widow", której scenarzystą i reżyserem był wspomniany brat Nicolasa Cage'a.

Koszmarnie ubrana i ucharakteryzowana Sylvia Krystel w roli Vanessy, żony hrabiego Draculi.
Raymond Everett jest właścicielem gabinetu figur woskowych. Z dużą pieczołowitością sam przygotowuje swoje eksponaty. W jego ręce trafiają skrzynie z antykami z Rumunii. Zafascynowany przedmiotami młodzieniec postanawia dawkować sobie przyjemność z odkrywania kolejnych niesamowitości i udaje się na spoczynek. Tymczasem okazuje się, że jedna ze skrzyń zawiera nie antyki, a prawdziwego wampira, a raczej wampirzycę. Jest nią Vanessa, żona hrabiego Draculi, która spała przez wiele lat i nie wie o śmierci swojego męża. Krwiożercza kobieta czyni z Raymonda swojego podwładnego, a sama po zmroku wyrusza na łowy na ulice Hollywood. Na tropie wampirzycy znajduje się detektyw Lannon, który szuka pomocy u wnuka profesora Van Helsinga.

Za chwilę charakteryzatorzy udowadniają, że Vanessa mogła przez cały film wyglądać gorzej.
Zapowiada się ciekawie? Przyznam, że nie bardzo. Już nawet pomijając fakt, że wykonanie tego filmu woła o pomstę do nieba, to tutaj ewidentnie scenariusz był po prostu słaby. Nawet pomysł wyjściowy jest najzwyczajniej nieciekawy. Bo skąd się wzięła jakaś Vanessa? I dlaczego spała przez dziesiątki lat? I dlaczego skrzynia z nią w środku trafiła akurat do jakiegoś dziwnego gościa w Hollywood? Pytań można zadać więcej, ale nie oczekujcie odpowiedzi, w tym filmie ich nie ma. Scenarzyści, Kathy Ann Thomas i Christopher Coppola, skupiają się na wszystkim tylko nie na udzieleniu odpowiedzi. Ale zostawię już ten scenariusz, nie ma co się nad nim więcej znęcać. 

Detektyw Lanonn za wszelką cenę próbuje rozwikłać sprawę znikających mężczyzn, a Raymond nie zamierza mu w tym pomagać.
Za to przyczepię się do postaci Vanessy, w jej rolę wcieliła się urodziwa Sylvia Krystel, która najbardziej znana jest z serii filmów erotycznych "Emmanuelle". W takim razie dlaczego tak piękna kobieta w "Dracula's Widow" wygląda niczym babochłop? Przez cały czas trwania filmu zastanawiałem się, czy naprawdę kasting do tej produkcji przeprowadzał ślepiec? Ale kiedy zobaczyłem zdjęcia Krystel to zdałem sobie sprawę, że tutaj swoje obowiązki zawalił charakteryzator, albo człowiek odpowiedzialny za kostiumy. Christopher Coppola chyba zdawał sobie z tego sprawę, bo w filmie pojawia się masa kwestii, które miały mnie jako widza zapewnić, że Vanessa to niezwykłej urody kobieta, która bez problemu może sobie owinąć wokół palca każdego mężczyznę. Naprawdę to co zrobili z Sylvii Krystel w tym filmie zakrawa o jakiś niesmaczny żart. Podobnie ciekawie prezentuje się główny bohater tej historii, czyli Raymond Everett, w którego rolę wcielił się Lenny Von Dohlen. Właściciel gabinetu figur woskowych wydaje się być jeszcze większym dziwakiem niż Vanessa, która ma za sobą wiele lat przespanych w drewnianej skrzyni. Gdyby "Dracula's Widow" powstał w XXI wieku, to pewnie postać Raymonda byłaby idealnym przykładem zagubionego emo i wzorem dla nie potrafiącej sobie poradzić z emocjami młodzieży. Kolejną "ciekawą" postacią w tej produkcji jest wnuk Van Helsinga. Nie wiem, czy miał to być element komediowy, czy po prostu aktor tak bardzo nie potrafił grać, że każda jego kwestia była pokraczna i dość mocno odbiegała od ogólnego klimatu filmu. A cała akcja tej produkcji wygląda mniej więcej tak: Vanessa o nienaturalnie szerokich barach wyławia różnych facetów z ulicy (czy to z baru, czy z jakiejś podejrzanej sekty) i wysysa z nich krew, czy rozrywa na strzępy. Nie ma w tym niczego co mogłoby zaciekawić, czy przestraszyć. Przeciwko krwiożerczej wampirzycy staje detektyw Lannon i podstarzały wnuk Abrahama Van Helsinga. Swoją drogą detektyw Lanonn (Josef Sommer) to chyba jedyna naprawdę dobrze wykreowana postać w tym filmie. "Dracula's Widow" to wcale nie jest jeden z tych obrazów, które są tak złe, że aż dobre. Seans tej produkcji sprawia ból, a każdy kolejny tylko ten ból nasila.

Wnuk Van Helsinga jest wręcz parodią swojego sławnego dziada.
"Lady Dracula" to prawdziwa antyreklama słabego filmu. Nie ma tutaj zbyt wiele zabawnych scen, no chyba, że nieudolność aktorów i scenariusza można uznać za zabawne. Produkcja Christophera Coppoli to też świetny przykład jak nie należy kręcić filmów o wampirach i jak nie charakteryzować pięknych aktorek, a raczej jak nie powinno się ich oszpecać, jeśli jednak mają być ponętne. "Dracula's Widow" nie spełnia swojej funkcji - nie bawi, nie jest rozrywką, nie straszy (a to przecież horror). Jedyne co robi ten film to nudzi, a każdy jego seans to prawdziwa katorga. Jedynym plusem tej produkcji jest klimat klasy B, którego brakuje wielu współczesnym obrazom, które aż zioną taniością.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz