poniedziałek, 6 lipca 2015

Duszny pojedynek

Poltergeist (2015)
vs
Insidious: Chapter 3 (2015)

Autor tekstu: Est

To lato jest absolutnie wyjątkowe. Kina są zalewane zapowiedziami kolejnych horrorów od twórców "Paranormal Activity". Praktycznie każdy obraz grozy jest "ozdobiony" informacją, że przy jego powstaniu brało udział kilku filmowców działających przy tworzeniu kolejnych części "Paranormal Actvity". To tak, jakby ta seria była niedoścignionym wzorem dla nowych produkcji o duchach. Czy tak jest? Chyba nie bardzo. W każdym razie nie tak dawno w polskich kinach można było zobaczyć dwa filmy o duchach - remake "Poltergeist" oraz "Insidious: Chapter 3", będący prequelem jedynki i jednocześnie zakończeniem trylogii (dość przewrotnie). I zdecydowałem się dokonać konfrontacji tych dwóch produkcji na kilku różnych polach, które według mnie są ważne dla współczesnych horrorów.

Ten dość eksperymentalny tekst podzieliłem na 5 części + podsumowanie, czyli w sumie 6 części. W każdej z nich zamierzam przyjrzeć się konkretnym elementom z "Poltergeist" i "Insidious 3", po zakończeniu rundy będę dawał jeden punkt zwycięzcy (w wyjątkowych przypadkach może być remis). Na koniec podam kompletną punktację punktację oraz ocenę danego filmu. No to co? Zaczynam.

Poltergeist (2015; horror; USA) 
vs 
Insidious: Chapter 3 (2015; horror; USA)

1. Fabuła

"Poltergeist" - pięcioosobowa rodzina przeprowadza się do oddalonego od miasta osiedla, na które składają się domki jednorodzinne. Niedaleko posesji prowadzą druty przewodzące elektryczność, a sam dom jest pełen nowinek technologicznych. Szybko okazuje się, że jedno z dzieci zauważa dziwne sceny dziejące się w domu. Najmłodsza dziewczynka rozmawia i bawi się z wymyślonym przyjacielem, a dorośli kompletnie nie zwracają na to uwagi. Podczas wychodnego dorosłych okazuje się, że dom jest nawiedzony, najmłodsza dziewczynka zostaje porwana przez duchy, a pozostała dwójka potomstwa państwa Bowen jest poddawana torturom. Rodzice po powrocie do domu szybko przekonują się, że dom jest nawiedzony i korzystając z niekonwencjonalnych metod próbują uratować swoją córkę z rąk duchów.

"Insidious: Chapter 3" - młoda dziewczyna traci matkę. Nie mogąc pogodzić z jej stratą próbuje nawiązać z nią kontakt, najpierw samemu próbuje przywołać ducha, ale po nieudanych próbach udaje się do medium, Elise. Ta próbuje pomóc, ale szybko odkrywa, że do dziewczyny przyczepił się zły duch. Ta niespokojna dusza zaczyna prześladować dziewczynę do tego stopnia, że przyczyna się do fizycznego cierpienia swojej ofiary. Elise przy współpracy z internetowymi łowcami duchów próbuje walczyć z mroczną zjawą.

Rodzinka Bowenów niemalże w komplecie + paranaukowcy z uniwersytetu.
Fabuła pierwszego filmu daje radę, ale tylko dlatego, że opiera się w dużej mierze na oryginalnej produkcji z 1982 roku, tak twórcy próbując wprowadzić własne elementy tylko wszystko psują. Próba uwspółcześnienia historii nie wyszła jej na dobre. Wręcz mam wrażenie, że "Poltergeist" został sztucznie przesunięty do aktualnych czasów, ta historia zupełnie tego nie potrzebowała. "Insidious 3" wypada w tym wypadku lepiej. Nie jest to nic oryginalnego, ale twórcy kolejnych części "Insidious" potrafią zamienić nawet najbardziej sztampową fabułę w coś ciekawego. Cały czas grają na kliszach, ale nie próbują wciskać tego widzom jako nowości. Wręcz puszczają oko i wskazują palcem mówić "widzisz, to jest dobrze znany motyw z horrorów o duchach". Niestety tej sztuki nie potrafią twórcy nowego "Poltergeist". Dlatego pierwsza rundę wygrywa "Insidious: Chapter 3".

2. Zawartość horroru w horrorze

To jest bardzo trudna sprawa, bo żadna z tych produkcji nie straszy, tak jak powinna. Jednak "Poltergeist" swoją konstrukcją bardziej przypomina kino familijne w stylu fantasy niż pełnokrwistego straszaka o duchach. Są tutaj jakieś niewyjaśnione zjawiska, sceny, których bardziej bym się spodziewał w filmie o przygodach Harry'ego Pottera niż w horrorze. Szkoda, bo to kładzie całą produkcję. Czyli w "Poltergeist" strachu nie uświadczycie. Natomiast "Insidious 3" to horror, w którym straszenie polega na aplikowaniu kolejnych jump scen. Znacie takie filmy, w których główna bohaterka idzie ciemnym korytarzem, nagle muzyka cichnie, ona rzuca niepewne "Hello?", odliczacie do trzech, a później coś łapie bohaterkę za rękę? Jeśli tak, to tak samo wygląda większość strasznych scen w "Insidious 3". Dla urozmaicenia twórcy czasami rzucą jakąś oszukaną jump sceną, ale tylko po to, żeby uśpić czujność widza. Czym jest oszukana jump scena? Żeby się nie powtarzać, wyobraźcie sobie scenę, o której pisałem przed chwilą, ale po odliczeniu do trzech nic się nie dzieje, bohaterka spokojnie zapala światło i wówczas jej oczom ukazuje się wykrzywiona gęba demona. I tyle. To jest taka "opóźniona jump scena", albo "oszukana jump scena". I praktycznie są to jedyne straszaki, którymi widza karmią twórcy "Insidious 3". Czasami jeszcze pojawiają się jakieś próby straszenia klimatem, ale raz to wychodzi, a raz nie. Tym bardziej wypada to nijako, że miałem wrażenie, że twórcy nie do końca wiedzieli, czy chcą straszyć w ten sposób, czy może jednak władować następną jump scenę. W tej rundzie jest ciężko, bo żaden film nie straszy, jednak "Insidious: Chapter 3" potrafił wywołać chociażby minimalny niepokój, dlatego druga runda dla prequelu kończącego trylogię "Naznaczony".

"Insidious: Chapter 3" to film rzucający co chwilę jump scenami, ale mroku też nie brakuje.
3. Klimat/sceneria

Jaki może być klimat w familijnym filmie fantasy o duchach? No raczej słaby. Ale "Poltergeist" ratują sceny w zaświatach, te są zrobione naprawdę dobrze i wyglądają klimatycznie. Niestety pozostała część wypada słabo. No może jeszcze całkiem nieźle dają radę zwidy ojca rodziny (w tej roli Sam Rockwell), ale to wszystko. "Insidious: Chapter 3" zyskuje dzięki lokacji, w której toczy się większość akcji filmu. O ile w "Poltergeist" całość dzieje się w ładnym i wymuskanym do granic możliwości domku na jednym z wielu amerykańskich osiedli ulokowanych w okolicach dużych miast, tak w "Insidious 3" wszystko dzieje się w jakimś starym bloku przypominającym kamienicę. Do tego dochodzi sprawa pustego mieszkania, które przez sufit sąsiaduje z lokalem dziewczyny nawiedzanej przez ducha. Swoisty urok ma również pełny staromodnego przepychu dom Elise. Za to sceny w zaświatach już nie są tak dobre jak w pierwszej, czy drugiej odsłonie serii. Wszystko wygląda tym razem do bólu zwyczajnie. Brakuje jakichś udziwnień, które jednoznacznie dawałyby informację, że coś jest nie tak, to nie jest zwykła szara rzeczywistość. Za to obydwie produkcje próbują atakować widza "prześmiesznymi" scenami, które mają trochę zluzować klimat?! Nie wiem, czy to jest odpowiednie określenie, ale czy naprawdę trzeba się pozbywać napięcia i mrocznego klimatu w horrorze? No chyba nie bardzo. Dlatego w rundzie trzeciej jest remis. "Poltergeist" ma lepsze zaświaty, a "Insidious 3" daje sobie lepiej radę w rzeczywistości pokrytej lekkim mrokiem.

Mrok, mrok i jeszcze raz mrok...no i jump sceny - "Insidious: Chapter 3".
4. Efekty specjalne

W tej rundzie jest naprawdę zacięty pojedynek. "Poltergeist" ma kilka scen, w których efekty specjalne robią niesamowite wrażenie, traf chce, że większość z nich łączy się z zaświatami i końcówką filmu. Przez pierwszą połowę tej produkcji nie spodziewajcie się niczego specjalnego, twórcy chcieli przez ten czas zbudować klimat, pokazać trudną sytuację rodzinną i nie rzucają w widza kolejnymi wybuchami co kilka sekund. Później ta częstotliwość się poprawia, ale też udowadnia, że twórcy remake'u "Poltergeista" wzięli dobrych speców od efektów specjalnych, bo do tego elementu nie mogę się przyczepić. W przypadku "Insidious 3" jest trochę gorzej. Tutaj efekty specjalne są rzadkością, bo nawet przejście do zaświatów, czy też równoległego świata odbywa się w zwykły sposób. Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, zresztą w świecie duchów też ciężko znaleźć jakiś dobry moment do wykorzystania efektów specjalnych. Twórcy grają raczej poziomem mroku, ukrywaniem wszystkiego w mroku, czy wyskakiwaniem z mroku. No taka zabawa bez większego udziału efektów specjalnych. Dlatego w rundzie czwartej punkt idzie dla "Poltergeist".

5. Gra aktorska

Gdyby nie Sam Rockwell odgrywający rolę ojca rodziny Bowenów, to "Poltergeist" w kwestii aktorstwa by był chłopcem do bicia. Na plus wypada jeszcze Kennedi Clements, która zostaje porwana przez duchy i wcielający się w jej brata Kyle Catlet. Ale to wszystko. Pozostała część obsady zachowuje się jak statyści, którzy nie bardzo wiedzą co ze sobą zrobić na planie. Oglądając "Poltergeist" cały czas się zastanawiałem jak to się stało, że tak dobry aktor jakim jest Sam Rockwell zgodził się zagrać w tej produkcji? Podejrzewam, że stały za tym bardzo duże pieniądze. Gość ewidentnie ciągnie cały film na własnych barkach, ale nawet on nie jest go w stanie wyprowadzić na prostą. Natomiast w "Insidious 3" najważniejsza jest Lin Shaye wcielająca się w Elise. Lin już pora trzeci wcieliła się w medium w serii "Naznaczony" i tutaj wypadła zdecydowanie najlepiej. Bardzo uczłowieczyła tę postać w prequelu. Grająca główną rolę w "Insidious 3" Stefanie Scott wypada tak sobie, z wyglądu, jak i zachowania przypomina trochę gwiazdkę Disney'a. Za to dość enigmatycznie wypada jej ojciec, w którego wciela się Dermot Mulroney. Przez cały czas trwania filmu zastanawiałem się, czy to nie jest jakiś brat Sylvestra Stallone. Gra aktorska w obydwu produkcjach pozostawia wiele do życzenia, ale każdy z tych filmów posiada aktorskie gwiazdy ciągnące resztę w górę. W "Poltergeist" jest to Sam Rockwell, a w "Insidious 3" Lin Shaye. Dlatego w tej rundzie również daję remis.

Kennedi Clements naprawdę nieźle poradziła sobie w roli dziewczynki kontaktującej się z duchami.
Werdykt końcowy i podsumowanie.

"Poltergeist" (2015): 3 punkty
"Insidious: Chapter 3": 4 punkty

Punktowo wygrał "Naznaczony 3" i minimalna przewaga nad "Poltergeist" jest trochę sztuczna i nie oddaje tej przepaści pomiędzy tymi dwoma produkcjami. "Insidious: Chapter 3" to film kończący naprawdę ciekawą, choć niezbyt odkrywczą serię horrorów, obok której żaden wielbiciel tego gatunku nie powinien przejść obojętnie. Niby jest to prequel, który z jednej strony jest nieistotny, ale z drugiej rozwija wątki, które do tej pory były pomijane w tej serii. Dzięki tej produkcji można się dowiedzieć więcej o medium Elise, co jest najważniejszym i jedynym sensownym powodem, dla którego warto sięgnąć po tej film. Natomiast remake "Poltergeist" to nie horror, dwie straszne sceny na krzyż nie sprawią, że będę go nazywał horrorem. Dla mnie to kino familijne w stylu fantasy, które pretenduje do bycia kinem grozy. Ta próba wyciągnięcia kasy od wielbicieli oryginału z 1982 roku chyba się nie powiodła (to piszę mając w pamięci salę kinową, na której było około 8 widzów). Sam film wypada naprawdę słabo, poza efektami specjalnymi i grą młodych aktorów oraz Sama Rockwella nie ma nic do zaoferowania. Obydwie produkcje cierpią na jeden ważny element - humor. Naprawdę nie mam pojęcia w jakim celu twórcy "Poltergeist" i "Insidious 3" powciskali do swoich filmów akcenty komediowe. Wypadają po prostu tragicznie i nijak nie pasują do klimatu tych produkcji.

Ocena:
Poltergeist (2015): 3/10
Insidious: Chapter 3: 6/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz