poniedziałek, 7 lutego 2011

Film za "Dychę": Ogr: Osada Potworów (2008)

Ogr: Osada Potworów

Rok: 2008
Gatunek: horror/fantasy
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

"Naprawdę niezły" - taka rekomendacja pojawiła się na okładce dvd powyższego filmu. Czy człowiek o zdrowych zmysłach po tak emocjonalnym podejściu do sprawy wrzuci film do sklepowego koszyka? Albo podniecony podbiegnie z płytą w ręku do lady w wypożyczalni? Już widzę te tłumy. Jednakże dystrybutor postanowił właśnie takim zwrotem "reklamować" film pod tytułem "Ogr: Osada Potworów". Przed obejrzeniem tego obrazu zacząłem się zastanawiać, czy to naprawdę najlepsze zdanie jakie padło w internecie na temat "Ogra"? Film szumnie tagowany jako horror połączony z fantasy/sci-fi (co jest? Gdzie tu sci-fi?). Postanowiłem się poświęcić i obejrzeć powyższe filmidło.



Fabuła: małe miasteczko nawiedza nieznana plaga, która dziesiątkuje ludność. Na szczęście, jak w każdej XIX wiecznej mieścinie stacjonuje w niej mag na tyle potężny, że potrafi pokonać zarazę. Niestety w zamian za odegnanie choroby okolicznych mieszkańców nawiedzać będzie od tej pory ogr, którego raz do roku trzeba będzie karmić - oczywiście dieta potwora jest ściśle związana z mieszkańcami miasteczka i bynajmniej nie spożywa on warzyw.
Zaginiona mieścina o nazwie Elensworth (czy jakoś podobnie) przyciąga czwórkę młodych ludzi - dwie kobitki i dwóch młodzieńców. Już na początku ten najbardziej podniecony okazuje się ofiarą losu skręcając kostkę. Dalej historia toczy się sama - niczego nie wiedzący przybysze budzą bestię, która od tej pory ma niespożyty apetyt. A tak, zapomniałem wspomnieć, że ów mag został burmistrzem przeklętego miasteczka. W związku z tym powołując się na wyrocznię (w postaci magicznej laski) wybiera kolejnych mieszkańców mających posłużyć za obiad dla dziwacznie wyglądającego ogra. Na szczęście dwójka przybyszów postanawia przekonać mieszkańców już wioski (przez 200 lat trochę ludu zostało zjedzonego przez potwora, więc i miast się zmniejszyło), żeby zacząć walczyć z nienażartym demonem (bo i tak bywa nazywany tytułowy bohater).

Tak pokrótce przedstawia się fabuła, a jak wygląda sam film? Słabo. A to mało powiedziane, bo już patrząc na samego ogra można złapać się za głowę - tym bardziej jak zwróci się uwagę na to, że film swoją premierę miał w 2008 roku. Tytułowy potwór wygląda wręcz tragicznie, grafika 3D, za której pomocą został stworzony trąci końcówką XX wieku - już zdecydowanie lepiej by było ubrać dużego faceta w jakiś gumowy kostium, albo zatrudnić grubego i wysokiego aktora - to byłoby o wiele lepsze rozwiązanie. Graficy położyli sprawę na całego, bo ten ogr nawet gdyby chciał to nie jest w stanie straszyć. Pokraczny chód jaki zaserwowali mu panowie od efektów specjalnych zdecydowanie śmieszy i nie ma nic wspólnego ze strachem. Ponadto po obejrzeniu kilku scen z ogrem w oczy rzuca się niekonsekwencja twórców - okazuje się, że ów potwór potrafi zmieniać swój wzrost! Raz jest wielkości 1,5 człowieka (czyli około 3 metrów), a w innej scenie sięga głową ponad dach dwupiętrowego domostwa. To tyle pastwienia się nad ogrem. Teraz aktorstwo - to nie jest złe, ale kiedy widziałem przerażonych aktorów, do których zbliżał się pokraczny i zabawny potwór to wiedziałem, czy mam się śmiać czy płakać. W każdym razie duże brawa za dużo samozaparcia, które pokazali aktorzy - raczej niskich lotów, bo jedyną znaną mi aktorką występującą w tym filmie jest Katharine Isabelle, którą kojarzę z "Ginger Snaps". Z ważniejszych elementów warto też zwrócić uwagę na sam tytuł - "Osada Potworów". Gdzie te potwory? Jeden ogr i tyle, żadnych innych bestii nie widać.

Film "Ogr: Osada Potworów" jest pierwszym, który otwiera na tym blogu cykl "filmy za dychę" - czyli słabe produkcje, które można kupić za maksymalnie 10 zł (chociaż pojawią się również produkcje Asylum, które niestety mogą być nieco droższe).

Podsumowując sam film - sformułowanie "naprawdę niezły" to aż nadto. Ja bym powiedział "nie taki znowu tragiczny", oczywiście nie biorąc pod uwagę postaci ogra, która zdecydowanie bardziej pasuje do niskobudżetowych filmów animowanych osadzonych na siłę w technice 3D. Fabuła filmu nie jest zła, można by ją dobrze poprowadzić i historia mogła zyskać naprawdę wiele. Niestety reżyser poleciał po bandzie i przedstawił wszystko w najprostszy z możliwych sposobów. Jedyne co ratuje ten film to wątpliwe aktorstwo, które w każdej innej produkcji byłoby zakałą, ale tutaj w porównaniu "pikselowego" ogra wypada "naprawdę nieźle" ;-)

Ocena: 2/10

2 komentarze:

  1. "Ponadto po obejrzeniu kilku scen z ogrem w oczy rzuca się niekonsekwencja twórców - okazuje się, że ów potwór potrafi zmieniać swój wzrost! Raz jest wielkości 1,5 człowieka (czyli około 3 metrów), a w innej scenie sięga głową ponad dach dwupiętrowego domostwa." No kurwa, w jednym odcinku Scooby Doo był taki Jaguaro. Normalnie skurwiensen był wyższy niż dąb Bartek, ale pod koniec bajki miał 1,80 m wzrostu po to, żeby Welma mogła ściągnąc mu maskę. Też czułem ten ból.

    OdpowiedzUsuń
  2. To nielada trauma. Ponadto na okładce wydawnia dvd pojawił się błąd - ogr nie jest tutaj żadną pradawną bestią, ale demonem z najniższych czeluści piekielnych ;-) Pomysł godny Dantego.

    OdpowiedzUsuń