piątek, 21 czerwca 2013

Kac Vegas nad Wisłą

Kac Wawa

Rok: 2012
Gatunek: komedia
Kraj: Polska

Autor recenzji: Est

Mimo tego, że bardzo długo się przed tym broniłem, w końcu postanowiłem zobaczyć najnowsze ”dzieło” Rafała Karwowskiego - do tej pory reżysera kompletnie mi nieznanego. Jednak magnesem, który przyciągnął mnie do "Kac Wawa" były właśnie niskie oceny filmu, zgryźliwe komentarze (zwłaszcza te wieszczące upadek polskiego kina) i ogólny "hejt" związany z tą produkcją. Nagroda Złotych Węży, polskiego odpowiednika Złotych Malin, które film otrzymał w najróżniejszych kategoriach (w tym najważniejszej - "komedia, która nie śmieszy"), dodawał jedynie smaczku. Spodziewając się najgorszego zasiadłem wygodnie i oddałem się błogiej bezmyślności.



Fabuła filmu jest niesamowicie prosta: Andrzej i Marta za 12 godzin wezmą ślub. W związku z tym po raz ostatni postanawiają zaszaleć - Marta z przyjaciółkami wybiera się do klubu z męskim striptizem, natomiast Andrzej ze swoimi znajomkami, nie planując nic specjalnego, zamierza spędzić wieczór grając w makao. Jak się jednak szybko okazuje, jego przyjaciele mają inne zamiary. Dzwonią do agencji towarzyskiej i po chwili wyruszają w miasto, nie tyle w myśl prezentu dla przyszłego pana młodego, co bardziej dla samych siebie. Elementem zwrotnym w fabule okazuje się telefon do głównego bohatera od narzeczonej, która najwyraźniej wpadła w jakieś tarapaty. Andrzej postanawia ją odnaleźć i pomóc za wszelką cenę.

Fabularnie film przedstawia się bardzo ubogo, ale przecież dobra komedia nie musi mieć zawiłej historii, ma po prostu śmieszyć. 90% akcji "Kac Wawa" ma miejsce albo w klubie nocnym, albo w agencji towarzyskiej, albo na ulicach Warszawy. Humor i dowcip w polskich komediach kuleje już od kilku lat, a właściwie kuleć już przestał, teraz to leży i kwiczy. "Kac wawa" zaś dokłada swoją cegiełkę do obrazu tej rozpaczy. Zabawniejsze sceny w tym filmie mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Natomiast prób nieudolnych rozbawienia widza jest tutaj bez liku, z przewagą niesmacznego humoru "kiblowego" (dosłownie) i ciągłą zabawą z seksualnymi podtekstami. Dodatkowym problemem filmu Karwowskiego jest to, że sami aktorzy sprawiają wrażenie zniesmaczonych swoim udziałem w produkcji. To oczywiście skutkuje nawet nie tyle sztuczną grą, co po prostu żenująco słabą i siłową. Z całego zestawu aktorów najlepiej wypada Mirosław Zbrojewicz, któremu przypadła rola właściciela agencji towarzyskiej, zaraz za nim w kolejce stoi Borys Szyc. Ten mimo sporych starań nie jest w stanie wyciągnąć "Kac Wawa" z bagna, w którym to niewątpliwie ugrzęzło. Na uwagę zasługuje również kreacja Romy Gąsiorowskiej - tak irytującej postaci jaką jest Sandra dawno nie widziałem na ekranie.

Na tym plusy filmu praktycznie się kończą, minusów natomiast można znaleźć jeszcze wiele. Przede wszystkim warto wspomnieć, że film wchodził do kin pod tytułem "Kac Wawa 3D", co oznaczałoby pierwszą taką komedię polskiej produkcji. Niestety ja widziałem tylko wersję 2D, więc nie jestem w stanie ocenić wstawionych do filmu efektów trójwymiarowych. Mogę się jedynie domyślać, w których momentach wspomniany efekt mógł zostać zastosowany. Oglądając "Kac Wawa" zastanawiałem się, czy aktorzy występujący w filmie byli z siebie zadowoleni, jeżeli go obejrzeli w skończonej wersji i czy reżyser uważał, że wykonał dobrą robotę. Zapewne nikt, kto przyczynił się do powstania "Kac Wawa" nie jest z tego dumny, a przynajmniej nie powinien być. Wisienką na torcie tej filmowej miernoty jest sam tytuł, który jednoznacznie sugeruje, że jest to polska wersja amerykańskiego "Kac Vegas" (org. "Hangover"). Tani chwyt marketingowy był jednak tak samo nietrafionym wyborem. 

"Kac wawa" jest słabym filmem i bardzo nieśmieszną komedią, w której gagi zamiast bawić, wywołują zażenowanie i poczucie irytacji. Fabuła, gra aktorska (w większości), scenografia, i wiele, wiele innych stanowią o niskim poziomie tej produkcji. Natomiast nie uważam, żeby film nie był do obejrzenia i żeby po kilku minutach trzeba było opuszczać salę kinową, bądź wciskać "stop" na pilocie. Jeśli ktoś poszedł na polską komedię i oczekiwał niesamowicie zabawnej produkcji, bądź ambitnej fabuły to sam jest sobie winien. Nie oszukujmy się, polskie kino komediowe w ostatnich latach znajduje się w głębokim kryzysie. Zakładam, że już nigdy nie wrócę do tego filmu, jednak po projekcji czułem rozczarowanie, bo spodziewałem się czegoś zdecydowanie gorszego. Słaba to jednak zaleta filmu.

Ocena: 2,5/10

3 komentarze:

  1. Najciekawsze jest to, że powstają kolejne części.. Nie da się nie zgodzić, że komedie w Polsce sięgają dna. Właściwie mało znajduję obecnie naszych krajowych produkcji, które z czystym sumieniem powiem, że są dobre. Pełno w nich żałosnego "humoru", albo przeklinania. A o filmach historycznych to nawet nie wspomnę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ostatnio dobrze wychodzą tylko dramaty - praktycznie wszystko Smarzowskiego, czy chociażby z ostatnich produkcji "Pokłosie".

      Usuń
  2. Owszem, "Pokłosie" to wyjątkowo udana produkcja Oglądało się z przyjemnością, choć to też nieco historyczny film, choć nie do końca. A tym bardziej milej się oglądało widząc znane tereny w kadrze:) Szkoda, że tak mało skupiamy się jednak na poważnym, zawodowym kinie, a kręcimy w większości filmy dla ludzi o..obniżonym ilorazie inteligencji, bo tylko to widać w ostatnich komediach, czy nawet romansidłach.

    OdpowiedzUsuń