środa, 26 listopada 2014

Sobotnie kino - odcinek 5

Podobnie jak w 2013, jak i 2012, tak i w 2014 roku w Warszawie odbył się Festiwal Filmowy Pięć Smaków. Była to już ósma edycja, w której jak zwykle trafiła się sekcja kina grozy, ale motywami przewodnimi tej edycji był azjatycki western i kino queer. Niestety tym razem udało mi się zobaczyć tylko pięć filmów, z czego trzy podchodzą pod kino grozy, jeden film pod azjatycki western i jeden film był spoza wspomnianych wcześniej kategorii. W piątym odcinku "Sobotniego kina" zajmę się trzema filmami z cyklu "kino grozy", które zobaczyłem na Festiwalu Filmowym Pięć Smaków.

Autor tekstu: Est


Rigor Mortis
(Geung Si)

Rok: 2013
Gatunek: horror/akcja/dramat
Kraj: Hong Kong

Produkcja "Rigor Mortis" to kino bardzo nieszablonowe. Film w jakiś sposób łączy się z "Mr. Vampire" z 1985 roku, niestety nie jestem w stanie powiedzieć na ten temat więcej, bo obrazu wyreżyserowanego przez Ricky'ego Lau nie widziałem. Wiem natomiast, że był to komedio-horror z dużą ilością kung-fu. "Rigor Mortis" jest debiutem reżyserskim Juno Maka, który w chinach znany jest przede wszystkim ze swojej kariery muzycznej. Jego debiutancki film nie jest typowym horrorem. Głównym bohaterem jest Chin Siu-Ho (grający samego siebie), który po śmierci swojej rodziny wprowadza się do mrocznego bloku mieszkalnego, w którym każdy zakątek jest szary i aż się prosi o to, żeby budynek był nawiedzony. Mężczyzna postanawia skończyć ze swoim żałosnym życiem i zarzuca sobie pętlę na szyję. W ostatniej chwili ratuje go Yau (Anthony Chau), który wydaje się być jakimś mistrzem sztuk walki, ale jednocześni pogromcą wampirów i różnej maści innych upiorów. Okazuje się, że mieszkanie, które zajął Chin jest nawiedzone przez duchy bliźniaczek. Na domiar złego jeden z sąsiadów głównego bohatera znika w niewyjaśnionych okolicznościach. W budynku zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a Yau, jego kolega po fachu Gau i główny bohater muszą stawić czoła mrocznym mocom, które zaczynają panoszyć się w szarym blokowisku.

Największą siłą tego filmu jest klimat. Ten poraża od pierwszych minut. Jeżeli pamiętacie posępne blokowisko z "Dark Water" czy koreańskiego thriller "Dreszcze" to tutaj sceneria jest bardzo podobna. "Rigor Mortis" nie jest typowym horrorem, bo nie bardzo jest się czego tutaj bać, poza tym jest sporo kung-fu. Nawet walki z duchami przybierają formę kung-fu. Jednak dość szybko załapałem konwencję, w jakiej zrobiony został ten film i muszę przyznać, że świetnie się bawiłem podczas jego projekcji. Wszystko zdaje się być tutaj na swoim miejscu. Są duchy, jest tajemnica z przeszłości (której towarzyszą retrospekcje), jest wampir (chociaż przypomina bardziej skrzyżowanie wampira z zombie), tajemnicze rytuały, wszechobecny mrok i cała masa naprawdę dobrze skrojonych dialogów. Jednak najlepsza w tej produkcji jest aura tajemnicy towarzysząca szaremu blokowisku oraz jego mieszkańcom praktycznie od samego początku. Jak tylko Chin przekracza próg tego przeklętego miejsca od razu przechodzi dreszcz po plecach.













In The Dark
(W Ciemności; Yuan Gui)

Rok: 2013
Gatunek: horror
Kraj: Malezja

"In The Dark" to chyba jedyny horror, jaki mogłem zobaczyć na tej edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków. To drugi film wyreżyserowany przez Yeo Joon-hana (pierwszym był musical "Sell Out!"). Główną gwiazdą "In The Dark" został Wang Bo-Chieh, którego można było zobaczyć w "Życiu Pi" oraz kilku mniej znaczących produkcjach. No dobra, nie było tutaj szczególnie znanych aktorów. Historia przedstawiona w tej produkcji nie wyróżnia się niczym szczególnym. Zakochany bez pamięci Joseph chce się oświadczyć swojej dziewczynie May. Jednak ta, zanim się zgodzi musi załatwić pewną tajemniczą sprawę. W dość niewyjaśnionych okolicznościach dziewczyna ginie w wypadku samochodowym. Główny bohater przypomina sobie słowa swojej miłości, która zapowiadała mu, że wróci do niego po śmierci i będzie go nawiedzać. Zdesperowany Joseph postanawia za wszelką cenę skontaktować się z duchem swojej zmarłej dziewczyny. Jednak w wyniku partacko przeprowadzonego wywołania duchów zwraca na siebie uwagę innych umęczonych dusz, które od tej pory zaczynają go prześladować. Na domiar złego zaczynają też prześladować jego przyjaciółkę Vivien. Chłopak jeszcze bardziej zdesperowany próbuje się dowiedzieć jak zginęła jego dziewczyna i czym była tajemnicza sprawa, w której wyjaśnieniu przeszkodziła jej śmierć.

Tak jak wspomniałem, "In The Dark" to typowy horror, ale bardzo grzeczny horror. Niestety nie ma tutaj nic strasznego, a klimat jest jakby plastikowy. Spora część filmu sprawia wrażenie komedii romantycznej, ale w końcu w jakiś sposób filmowcy musieli przedstawić budującą się zażyłość pomiędzy Josephem i May. Szkoda tylko, że "In The Dark" cierpi przez to jako horror. Tak naprawdę produkcja Yeo Joon-hana takie ghost story pomieszane z romansem. Jedynymi straszakami są tutaj jump sceny (i foliowe torebki, które prześladują jedną z bohaterek), które z początku zaskakują. Niestety im dalej tym stają się śmieszniejsze i przewidywalne. Podobnie jest z duchami, początkowo straszą (a raczej zaskakują), ale później już tylko śmieszą, może dlatego, że nie są w żaden sposób przerażające. Szkoda, że nie zdecydowano się na zagęszczenie klimatu produkcji, brakuje tych tytułowych ciemności. Poza tym jak na horror to niewiele jest tutaj napięcia. "In The Dark" nie ratuje również twist, który nie wiadomo, czy miał być śmieszny, czy jeszcze bardziej podkręcić dramat głównego bohatera, który nie może się pogodzić ze śmiercią ukochanej. Natomiast na plus wypada gra aktorska, do niej nie mogę się przyczepić, bo każdy dobrze odegrał swoją rolę. Ale to zaledwie kropla w tym do bólu poprawnym i niczym nie wyróżniającym się horrorze z duchami w rolach głównych straszaków.














The World Of Kanako
(Kanako W Krainie Czarów; Kawaki)

Rok: 2014
Gatunek: kryminalny/dramat
Kraj: Japonia

Tetsuya Nakashima w poprzedniej edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków był obecny z kilkoma filmami, jednym z nich był świetny "Confession", którego recenzję możecie przeczytać w trzecim odcinki Sobotniego Kina. Nakashima nie chwyta się prostych rozwiązań i jakby zaprasza widza do wspólnej zabawy i odkrywania świata, w których toczy się pokazywana na ekranie historia. Akcja filmu "The World Of Kanako" toczy się na dwóch płaszczyznach, każda z nich ma swojego głównego bohatera - pierwszy jest Akikazu Fujishima (Kôji Yakusho), były policjant i ojciec Kanako. Dziewczyna znika w niewyjaśnionych okolicznościach i jej matka zwraca się do swojego byłego męża o pomoc w odnalezieniu dziecka. Akikazu nie przebierając w środkach stosuje znane mu metody policyjne, a jeśli to zawodzi odwołuje się do przemocy. Z każdym kolejnym krokiem coraz lepiej poznaje świat, w którym żyła Kanako. Druga część historii przedstawionej w filmie dotyczy trudnych relacji Kanako i jej szkolnego kolegi Sakiyamy. W tym przypadku Nakashima serwuje dramat szkolny, w którym świetnie się sprawdził za sprawą "Confession".

"The World Of Kanako" to nie jest prosty film. Nakashima prezentuje tutaj prawdziwy kunszt reżyserski serwując widzowi mieszankę obrazów. Z jednej strony jako widz byłem bombardowany różnymi scenami nie do końca ze sobą powiązanymi, ale finalnie każda z nich miała znaczenie dla sedna historii. Akcja "The World Of Kanako" nie jest ciągła, raz dostajemy sekwencję, w której Akikazu szuka swojej córki, a za chwilę dostajemy pełne emocjonalnych rozterek perypetie Sakiyamy. Z każdą kolejną sceną coraz lepiej poznajemy tytułową bohaterkę. Ilość twistów zaserwowanych przez Nakashimę w tej produkcji jest naprawdę imponująca. Kiedy już wydawało mi się, że wiem co stało się z Kanako reżyser odwracał wszystko o 180 stopni i zmuszał mnie do kombinowania. "The World Of Kanako" to prawdziwa kopalnia ciekawych indywiduów, którymi Nakashima mógłby obdzielić przynajmniej kilka oddzielnych produkcji. Z całego tego pochodu barwnych postaci na pierwsze miejsce wysuwa się detektyw Asai. To cyniczny typ, który ciągle trzymając w gębie lizaka depcze po piętach łamiącemu prawo Akikazu. Przy czym jego bezczelność jest tak ewidentna, że wręcz zabawna. To zdecydowanie najzabawniejsza postać całej tej historii. "The World Of Kanako" to skomplikowany film, w którym mnogość wątków, zwrotów akcji i ilość barwnych postaci może na pierwszy rzut oka przerażać. Nakashima tą produkcją udowadnia po raz kolejny, że jest nietuzinkowym reżyserem i po każde jego kolejne dzieło warto sięgnąć. Można powiedzieć, że Tetsuya Nakashima jest wręcz gwarantem świetnej jakości w świecie filmu. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że ten reżyser nie robi prostych filmów, dlatego też "The World Of Kanako" nie jest produkcją dla każdego.











4 komentarze:

  1. Ja z powyższych oglądałam tylko Rigor Mortis. Przyjemny film, ale w moim odczuciu 8.5/10 to trochę za dużo. Ja mu daję 7. W całych tych retrospekcjach można się zagubić. Do dziś nie wiem jaki związek mają te dwie zjawy z obłąkaną kobietą z korytarza, która miała chyba być tą zgwałconą, bo bała się stołu? Więc dlaczego żyła jak były dwa duchy? No i samo zakończenie też dziwne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta babeczka to była żona tego typa co gwałcił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wyjaśnienie. Zupełnie tego nie mogłam wyłowić :)

      Usuń
  3. Dobry film, ale ja bym mu dał też 7/10. Nie był jakiś oszałamiający, ale dobrze się przy nim bawiłem i miał super scenerię.

    OdpowiedzUsuń