piątek, 2 grudnia 2016

Sobotnie kino - odcinek 12

Drugim filmem, którym miałem okazję zobaczyć na X edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków był thriller kryminalny w reżyserii Johnniego To. Jest to twórca, z którego filmami zetknąłem się po raz pierwszy w 2013 roku podczas VII edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków, gdzie miałem sposobność zobaczyć "Runing On Karma". Johnnie To jest bardzo zasłużonym filmowcem dla chińskiej kinematografii, karierę reżysera rozpoczął w latach 80-tych, w tym momencie na swoim koncie ma już dziesiątki pełnometrażowych produkcji. Jego ostatnie filmy śmiało można nazwać chińskimi blockbusterami, w których występują najbardziej znani krajowi aktorzy. "Trójka" to aktualnie ostatni obraz wyreżyserowany przez Johnniego To



Three

Rok: 2016
Gatunek: akcja/thriller/kryminalny
Kraj: Hong Kong/Chiny

Johnnie To jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych chińskich reżyserów specjalizujących się w kryminałach, czy kinie akcji. Chociaż patrząc na jego dokonania można trafić też na rodzynki w postaci "Running On Karma", czy "My Left Eye Sees Ghosts". Na VII edycji Festiwalu Filmowego Pięć Smaków miałem okazję obejrzeć "Drug War", który niejako przedstawił mi pewien schemat, według którego Johnnie To produkuje swoje kryminały. W przypadku "Three" ten schemat został zachowany, ale o tym w dalszej części tekstu. Muszę jednak przyznać, że sama Johnnie To był dla mnie zbyt małym impulsem, żeby wybrać się na ten film. Kluczowym elementem okazała się obecność uwielbianej przeze mnie Zhao Wei w obsadzie tej produkcji. Aktorkę możecie kojarzyć z takich hitów jak "Shaolin Soccer", "So Close", "Warriors Of Heaven And Earth", "Mulan: Rise Of The Warrior", czy dwuczęściowego "Red Cliff".


Policja depcze po piętach szajce złodziei, którzy napadają na banki i sklepy z biżuterią. Podczas przesłuchania jednego z gangsterów dochodzi do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego ten zostaje postrzelony w głowę. Ranny szybko zostaje przetransportowany do szpitala, gdzie policjanci nie odstępują go na krok. Operacji wyjęcia kuli z czaszki bandziora podejmuje się zdolna pani chirurg , doktor Tong Qian (Zhao Wei). Jednak na chwilę przed samym zabiegiem pacjent decyduje, że rezygnuje z operacji. Sytuacja w szpitalu robi się napięta. Inspektor Ken (Louis Koo) bezustannie obserwuje rannego przestępcę i szuka wszelkich sposób, żeby wyciągnąć z niego informacje odnośnie jego współpracowników. Ten jednak sprawia wrażenie niezwykle spokojnego, jakby realizował doskonale uknuty plan.


We wstępie wspomniałem o pewnym schemacie, który zauważyłem przy "Drug War" i ten w pewnej części pojawia się również w "Three". Przede wszystkim przez sporą część filmu niewiele się tutaj dzieje. W momencie, w którym przestępca trafia do szpitala akcja jakby staje w miejscu (a to dosłownie początek filmu). Owszem fabuła posuwa się do przodu, ale robi to we wręcz ślimaczym tempie. Ale rozumiem, że reżyser jednoznacznie chciał w tym przypadku pokazać widzom, że główny złol panuje nad całą sytuacją i nic nie robi sobie z ciągłej obecności policji, czy beznadziejności swojego położenia. Właśnie to wolne tempo akcji chyba najbardziej drażniło mnie w "Three". Czasami trafia się jakiś lekki zryw, ale ten nie powoduje przyspieszonego bicia serca. Kolejnym motywem, który Johnnie To zawarł w nowym filmie, a widziałem go już w "Drug War" to postać głównego bohatera. Tutaj jest nim inspektor Ken, w którego wciela się Louis Koo (występował również w "Drug War"). A jaki jest ten główny bohater? Oczywiście to prawdziwy twardziel, który ciągle chodzi z silnie zaciśniętymi szczękami, wypowiada swoje kwestie niemalże przez zaciśnięte zęby i stosuje przemoc wobec przebywającego w szpitalu przestępcy. Chyba nie muszę wspominać o tym, że nie odczuwa bólu, prawda? Ewentualnie kompletnie nie daje tego po sobie poznać.


A skoro już wspomniałem o tym schemacie to pozwolę sobie na lekki spojler, który jednak nie powinien nikomu zepsuć przyjemności z oglądania "Three". W filmie pojawia się spektakularna strzelanina (chociaż mniej spektakularna niż w "Drug War"). Pokazana niemalże cała w "slow motion", przepełniona patosem, wspierana przed podniosłą muzykę i efektowne rozbryzgi krwi, kiedy kula trafia w ciało. I ten ostatni efekt naprawdę robi wrażenie. Chociażby dla tej sceny warto sięgnąć po "Three". Ciekawie wypada postać głównego antybohatera, w którego wciela się Wallace Chung (jego również mogliście zobaczyć w "Drug War"). Jak już wspominałem ten zachowuje się niezwykle spokojnie, mimo tego, że ma kulę głowie, z każdej strony pilnują go funkcjonariusze policji i tak naprawdę wyrok na niego został już podpisany, tylko jest odwlekany w czasie. Mimo tych niezbyt sprzyjających okoliczności ten zdaje się dobrze bawić i wdaje się w swoiste gierki z inspektorem Kenem, co tego doprowadza do szewskiej pasji. W "Three" nie obyło się bez humorystycznych akcentów, a za te odpowiada głównie Suet Lam (widzieliście "Drug War"?). Ich poziom jest różny, ale muszę przyznać, że ten aktor całkiem nieźle rozładowuje to nieznośne napięcie, które panuje w izbie przyjęć. I na koniec kilka słów odnośnie Zhao Wei, której postać jest tutaj chyba najciekawsza. Pani doktor to nie tylko osoba niezbyt lubiana przez pacjentów, ale chyba również przez personel. Prawdopodobnie sporo miesza tutaj stara dobra zawiść. Zdolna i młoda pani chirurg zdaje się mieć o sobie bardzo wysokie mniemanie, mimo tego, że jej operacje nie zawsze kończą się sukcesem. Sama postać grana przez Zhao Wei staje się trzecią częścią układanki, w której pozostałymi składowymi są inspektor Ken oraz Shun (przestępca).


Johnnie To przy "Three" nie tylko wspierał się na wypracowanym schemacie, ale nawet zatrudnił sporą część aktorów, których można było zobaczyć w "Drug War". Oczywiście mamy tutaj klasyczny pojedynek znerwicowanego policjanta z wyluzowanym i świetnie odnajdującym się w trudnej rzeczywistości przestępcą. W to wszystko miesza się jeszcze pani doktor, która zdaje się nie do końca wiedzieć w czym bierze udział. Największą bolączką "Three" jest ślimacze tempo, które widzów niezaznajomionych z produkcjami Johnniego To momentalnie odrzuci. Jednak wszystko rekompensują ciekawe kreacje bohaterów, ciągle rosnące napięcie i wręcz monumentalna strzelanina z tymi niesamowitymi efektami rozbryzgującej się krwi.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz