niedziela, 27 listopada 2011

The Adventures of Tintin: The Secret of the Unicorn (2011)

The Adventures of Tintin: The Secret of the Unicorn
(Przygody Tintina)

Rok: 2011
Gatunek: animowany/przygodowy/komedia
Kraj: USA, Nowa Zelandia

Autor recenzji: Est

Kim jest Tintin? Chyba nie trzeba przedstawiać tego młodzieńca, który swoją posturą przypomina szkolnego urwisa, natomiast sposobem bycia niemalże Sherlocka Holmesa. Do tego należy nadmienić, że przydarzają mu się przygody godne samego Indiany Jonesa. Dlatego nie należy się dziwić, dlaczego ekranizacji przygód Tintina podjął się sam Steven Spielberg. W realizacji tego przedsięwzięcia wzięli również udział bardzo znani filmowcy - producentem został Peter Jackson, za zdjęcia odpowiadał Janusz Kamiński, muzykę skomponował John Williams, a w komiksowe postaci wcielili się Daniel Craig, Jamie Bell, Andy Serkis. Taki sztab ludzi i świetna historia napisana przed laty przez Herge (twórca komiksów o Tintinie) powinny zapewnić sukces, czy tak jest faktycznie?

Historia zaczyna się dość zwyczajnie - Tintin przechadzając się przez rynek natrafia na ciekawy model statku, który kupuje za kilka groszy. Zaraz po tym, jak staje się właścicielem modelu trafia do niego człowiek, który proponuje Tintinowi duże pieniądze za statek, ale spławiony odchodzi ostrzegając naszego bohatera, że ten żaglowiec przyniesie mu tylko kłopoty. Niedługo później o statek "Jednorożec" wypytuje dystyngowany jegomość, który kupił stary dom rodu Baryłków. Szybko okazuje się, że model statku skrywa sekret rodu Baryłków, sekret sprzed 400 lat, a rozwikłać go może tylko jedna osoba - kapitan Baryłka, ostatni żyjący z rodu. Ale ta sztuka nie może mu się udać bez pomocy Tintina. W rozwikłaniu tajemnicy przeszkadza im ów dystyngowany jegomość, który za wszelką cenę sam chce poznać skrywany przez "Jednorożca" sekret.

Wielbiciele filmów przygodowych spod znaku Indiany Jonesa powinni koniecznie obejrzeć "Przygody Tintina". Jest tutaj praktycznie wszystko czego potrzebują filmy o najbardziej znanym archeologu. Komiksy o Tintinie to historie pełne akcji, dziwnych zbiegów okoliczności, zagadek oraz niepozbawione humoru. Dzięki temu Steven Spielberg miał ułatwione zadanie - musiał to wszystko po prostu przenieść na ekran. Do tego celu wykorzystał technikę 3d znaną filmu "Ekspres Polarny", dzięki temu postaci pojawiające się na ekranie do złudzenia przypominają żywych ludzi. Twarze i ruchy są niezwykle realistyczne - mimo tego zabiegu kilka postaci pozostało wierne komiksowi - dotyczy to przede wszystkim dwóch oficerów Interpolu - Thompsona i Thomsona. Animacja w tym filmie jest perfekcyjna, a kinowe 3d wreszcie jest prawdziwym 3d (nie tak jak w przypadku filmów aktorskich). Film trwa niemalże 2 godziny, ale nie ma mowy o dłużyznach - podobnie jak w przypadku komiksów na ekranie ciągle coś się dzieje. Tintin zachowuje się jak rasowy bohater filmów akcji, któremu nic nie jest straszne. Ale przecież przygody młodego dziennikarza i detektywa z zamiłowania nie kończą się na akcji - Herge zadbał o to, żeby przygodom Tintina towarzyszyła odpowiednia dawka humoru. Tutaj zapewnia ją świetna postać kapitana Baryłki - gdyby nie ostatni z rodu nie wiadomo jakby potoczył się ten film. Dzięki niemu film zyskuje dodatkowy wymiar, przestaje być wyłącznie filmem przygodowym, staje się komedią przygodową bez rażącego i bijącego nachalnie widza humoru. Tutaj jest wszystko doskonale wyważone, dzięki temu film na długo pozostanie w głowie. "Przygody Tintina" na pewno spodobają się zarówno dzieciom, jak i dorosłym - nareszcie film, który nie jest zbyt dziecinny dla dorosłych i zbyt dorosły dla dzieci. Cieszy mnie to, że mają powstać jeszcze dwa filmy o przygodach Tintina - oby były na tak doskonałym poziomie co "Sekret Jednorożca".

Ocena: 9,5/10

1 komentarz:

  1. po obejrzeniu go drugi raz, dochodzę do wniosku, że spokojnie powinien mieć ocenę 10/10.

    OdpowiedzUsuń