piątek, 4 listopada 2011

Oddział Czarna Pantera (1987)

Oddział Czarna Pantera
 (Tempi di guerra)

Rok: 1987
Gatunek: wojenny
Kraj: Włochy/Jugosławia

Autor recenzji: Est

Nieczęsto sięgam po filmy wojenne. Mam wrażenie, że te najlepsze już widziałem, a dziwadeł o zmaganiach aliantów z nazistami, o wojnie w Wietnamie, itp. z lat 80-tych i 90-tych nie mam ochoty oglądać. Jednakże ostatnio naszła mnie chęć na obejrzenie słabego filmu, który będzie tak żałosny, że aż mnie rozśmieszy. Spojrzałem na tytuł "Oddział Czarna Pantera" brzmi świetnie, spojrzałem na plakat (niestety znalazłem go tylko w niskiej rozdzielczości CLICK!) i doszedłem do wniosku, że właśnie takiego filmu szukam. Zabrałem się za oglądanie trzymając wielką miskę popcornu i wyczekując na 90 minut zmagań bohaterskich amerykańskich aliantów, którzy przybywają wyzwolić Europę spod jarzma nazistów.



Fabuła filmu jest niezwykle prosta, chociaż za wszelką cenę stara się udawać niezwykle złożoną i zawiłą. Intryga rozpoczyna się już w pierwszych kadrach filmu, kiedy to widz poznaje szatański plan nazistów, którzy porwali szwedzkiego uczonego, profesora Amundsena. Prowadzi on badania nad paliwem, które pozwoli mu stworzyć super-broń. Oczywiście naziści nie mogą zaprzepaścić takiej okazji i starają się trzymać profesora blisko siebie. Niestety alianci mają zupełnie inny plan - chcą, żeby profesor był wolny i, żeby pracował dla Amerykanów. Dlatego do Szwajcarii przybywa dwóch amerykańskich żołnierzy, którzy mają pomóc tutejszemu oddziałowi aliantów w odbiciu Amundsena. Szybko okazuje się, że walka o wolność profesora jest niezwykle prosta, natomiast przetransportowanie go na bezpieczny teren może przysporzyć nie lada kłopotów nie tylko oddziałowi Czarnej Pantery (tutejszy szef ruchu oporu), ale też nieustraszonym Amerykanom. Naziści nie poddają się bez walki i angażują wszelkie siły, żeby odbić bezcennego dla nich profesora Amundsena.

Prostota fabuły nie jest oczywiście zła. W przypadku tego filmu jest to nawet zaleta. Problem w tym, że poza dość wyraźną postacią głównego antagonisty, majora Dietricha, próżno szukać tutaj jakichś ciekawych postaci. Jest też oczywiście wąsaty szef ruchu oporu, ale jego potencjał nie został w ogóle wykorzystany - trzyma się z boku i oddaje całe pole kapitanowi Rosen (jeden z Amerykanów). Problemem tego filmu jest też nijaki profesor Amundsen, któremu nie robi różnicy czy pracuje dla aliantów, czy dla nazistów. Jego głównym celem jest po prostu kontynuowanie swoich badań. Cała akcja filmu opiera się na przebyciu drogi z punktu A do punktu B - jest wiele produkcji, które opierają się na podobnym schemacie, ale jednak potrafią zainteresować widza. Tutaj nie ma mowy o jakimkolwiek zainteresowaniu. Owszem twórcy filmu próbują jak tylko mogą - stąd wizyta w domu uciech, a później kilka bombardowań alianckiej bazy i próba zestrzelenia myśliwców za pomocą zwykłych karabinów. Do tego wszystkiego dochodzi słaba praca kamery i wręcz tragiczne zdjęcia. O grze aktorskiej ciężko coś powiedzieć, bo wszyscy grają tak sztywno, jakby po raz pierwszy pojawili się przed kamerą. No może poza Wernerem Pochathem (wcielił się w rolę majora Dietricha). W każdym razie odradzam oglądanie "Oddziału Czarna Pantera" - chyba, że ktoś ma ochotę na nudny film w słabym wykonaniu.

Ocena: 2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz