poniedziałek, 11 listopada 2013

Co trzy ostrza to nie jedno

The Sword and the Sorcerer
(Miecz i Czarnoksiężnik)

Rok: 1982
Gatunek: akcja/fantasy/przygoda
Kraj: USA

Autor recenzji: Luskan13

Kino fantasy to specyficzna odmiana fantastyki, w której można odnaleźć nawiązania do tradycyjnych form, jak na przykład mitologia czy baśń. Gatunek, jako autonomiczny ukształtował się na początku lat 80-tych za sprawą takich produkcji jak „Starcie tytanów” z 1981 roku (ostatnia produkcja z wykorzystaniem efektów stop motion), „Conan Barbarzyńca” Johna Miliusa z 1982 roku i właśnie „Miecz i czarnoksiężnik” Alberta Pyuna, także z roku 1982, który premierę miał o miesiąc wcześniej niż film o Conanie. Obraz promowany był, jako wysokobudżetowe dzieło (ponad 39 mln $) i miał być początkiem cyklu. Niestety nie zyskał uznania i cieszył się marginalną popularnością. Kontynuacja powstała dopiero 28 lat później! 

Fabuła to bardzo klasyczna opowiastka spod szyldu sword and sorcery. Król Cromwell (Richard Lynch) przywołuje do życia złego czarnoksiężnika-demona o imieniu Xusia (Richard Mole). Przy jego pomocy zabija władcę sąsiedniego królestwa Ehdan króla Ryszarda. Zwycięża jego wojska, po czym podstępnie pozbywa się swojego pomocnika a sam zostaje panem opanowanych ziem. Talon (Lee Horsley) syn zamordowanego władcy uchodzi z życiem z masakry. Dorasta i zostaje najemnikiem, po czym dołącza do rebelii przeciwko królowi dyktatorowi. Na koniec przyjdzie mu się zmierzyć z Cromwellem i pomścić śmierć rodziców. Okazuje się także, że Xusia żyje i ma swoje własne plany zemsty.

Głównym bohaterem jest Talon grany przez Lee Horsleya, skory do bitki wojownik wzorowany na bohaterach heroic fantasy, wielkich mięśniakach o odważnych sercach i niezbyt dużych rozumkach. Super muskulatury to on nie ma, ale za to posiada miecz z trzema ostrzami, z czego dwa są wystrzeliwane niczym rakiety, zabijając z łatwością wrogów. Mocnym punktem filmu jest także młody Richard Lynch w roli złego Cromwella. Kilka elementów może zapaść w pamięć. Ciekawie wizualnie prezentuje się choćby scena początkowa z przebudzeniem Xusia lub jego końcowa transformacja.

Młody Talon strzela z miecza.
Twórcą filmu jest Albert Pyun. Scenariusz napisał wraz z innym Amerykaninem o swojsko brzmiącym nazwisku, Tomem Karnowskim. Był to pierwszy i jedyny scenariusz Karnowskiego, później zajął się już tylko produkcją filmów. Pyun natomiast filmów nakręcił całe mnóstwo a „Miecz i czarnoksiężnik” był jego pierwszym. Zainteresował nim znanych na rynku VHS Menahema Golana i Yorama Globusa, właścicieli wytwórni Cannon Films. Owocem ich współpracy był później prawdziwy hit z Jean-Claudem Van Dammem pod tytułem „Cyborg”. Na swoim koncie ma także takie produkcje jak „Omega Doom” z Rutgerem Hauerem, „Dollman”, drugą i czwartą część „Kickboxera”, serię „Nemesis”, „Kapitana Amerykę” z 1990 roku, czy „Cool Air”, nowszą produkcję z 2006 roku na podstawie twórczości H.P. Lovecrafta.

Klasyczne elementy dobrego filmu fantasy.
Nie było łatwo nakręcić ten film. Zdjęcia zostały przerwane przez śmierć jednego z kaskaderów, Jacka Tyree, który zabił się w trakcie jednej ze scen skacząc z klifu. Jednak udało się dokończyć dzieła i obecnie „Miecz i czarnoksiężnik” darzony jest w niektórych kręgach szczególnym uznaniem. Przez fanów uważany jest za guilty pleasures. Jednocześnie jest to obraz, pełen błędów i niedociągnięć. Panuje w nim narracyjny bałagan. Bohaterowie są nijacy, a akcja jest przewidywalna. Prostacka choreografia scen walki. Film momentami zamienia się wyłącznie w przaśną rąbankę. "Miecz i Czarnoksiężnik" jest już klasyczną pozycją z gatunku kina fantasy klasy B. Ciekawe jest to, że już w napisach końcowych zapowiedziana była kontynuacja nosząca tytuł „Tales of an Ancient Empire”. Powstała jednak dopiero w 2010 roku i zagrał w niej Kevin Sorbo. Wygląd i realizacja sequelu pozostawia jednak wiele do życzenia, więc prawdopodobnie i o niej kiedyś pojawi się kilka słów na Ruchomych Obrazkach.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz