Death Factory
(Fabryka Śmierci)
Rok: 2002
Gatunek: horror
Kraj: USA
Autor recenzji: Est
To już trzeci film ze stajni Brain Damage Films i jednocześnie drugi z fali oryginalnych produkcji tej wytwórni (podobnie jak "Vulture's Eye") jaki pojawia się na Ruchomych Obrazkach w cyklu "Filmy Za Dychę". Poprzednie dwa (recenzowane również przeze mnie) pozostawiały wiele do życzenia. Po spojrzeniu na okładkę "Fabryki Śmierci" już wiadomo czego mniej więcej można oczekiwać - nic lepszego niż amatorsko zrealizowanego gniota. No dobrze, ale być może trochę zbyt pochopnie oceniam ten film? Może jednak będzie lepszy niż "Smak Zła" i "Męka"? W końcu Brad Sykes ma na swoim koncie więcej zrealizowanych horrorów niż jego koledzy po fachu - Frank Sciurba i Steve Sessions - nawet jeśli ilość tych produkcji się zsumuje. Tym bardziej, że 2002 rok to absolutne apogeum pracy Brada Sykesa - wyreżyserował w nim aż sześć filmów, a do pięciu napisał scenariusze. W przypadku "Fabryki Śmierci" odpowiadał zarówno za reżyserię, jak i za scenariusz. Trzeba dać mu szansę.
Gdzieś na obrzeżach jakiegoś amerykańskiego miasteczka stoi sobie opuszczona fabryka, wokół której krążą różne legendy. Dotyczą one oczywiście tajemniczych morderstw, które na terenie tego starego zakładu miały mieć miejsce. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fakt, że firma, do której należał budynek przeprowadzała w niej nie do końca legalne eksperymenty, które zakończyły się wyciekiem radioaktywnym oraz śmiercią jednej z pracownic. Tymczasem szóstka znajomych, którzy dopiero co zakończyli rok szkolny postanawia się zabawić - niestety nie ma gdzie. Wówczas pada pomysł, żeby wybrać się do opuszczonej fabryki stojącej na obrzeżach miasteczka. Po krótkiej wymianie zdań zostaje podjęta decyzja, że nie ma lepszego miejsca i cała szóstka znajomych wybiera się w nieznane. A tam mają zmierzyć się z miejską legendą, która w przeciwieństwie do większości legend jest prawdziwa i krwawa.
Ron Jeremy jako Glen. |
Brad Sykes zrobił słaby film, ale jednak lepszy niż "Smak Zła" i "Męka" - widać tutaj jakikolwiek pomysł na fabułę, efekty gore stoją na przyzwoitym poziomie (choć mogłyby być lepsze), morderczyni wygląda ciekawie, a w filmie pojawia się nawet Ron Jeremy. Plusów jest sporo, ale minusów jednak więcej. Słaba scenografia, żenujące aktorstwo, ślimacząca się akcja, nielogiczne zachowania głównych bohaterów, dziury w scenariuszu, znikająca muzyka, niska jakość produkcji. Jednak z tej trójki z Brain Damage Films ten jest zdecydowanie najlepszy (oczywiście nie oznacza to, że jest to dobra produkcja). Jako ciekawostkę dodam, że "Fabryka Śmierci" doczekała się kontynuacji. W 2008 roku powstał film "Fabryka Śmierci: Krwotok" w reżyserii Seana Tretta (wkrótce recenzja).
Ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz