środa, 26 marca 2014

Blood, blood, blood!

300: Rise Of An Empire
300: Początek Imperium

Rok: 2014
Gatunek: akcja/wojenny
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tym, że film "300" ma doczekać się kontynuacji to złapałem się za głowę. Nie wierzyłem własnym oczom. Jednak szybko trafiła do mnie informacja, że podobnie jak "300" ma to być ekranizacja komiksu Franka Millera zatytułowanego "Xerxes". Niestety równie szybko okazało się, że Miller nie zdążył z nowym dziełem (przez 8 lat od premiery pierwszego filmu), a kontynuację "300" trzeba i tak nakręcić. Jak to często bywa w Hollywood, jeśli nie ma gotowego pomysłu, na wszelki wypadek lepiej dosypać trochę kasy na projekt. W związku z tym "300: Rise Of An Empire" dostał dwukrotnie większy budżet i sporo nowych twarzy. Na szczęście scenariuszem nadal zajmowali się Zack Snyder oraz Kurt Johnstad.

Po odparciu wojsk perskich w bitwie pod Maratonem, Temistokles powraca do Aten. Za wszelką cenę stara się przekonać przedstawicieli Polis, że Grecja powinna się zjednoczyć i do obrony przed najeźdźcą wystawić jedną, wspólną armię. Tymczasem „Król-bóg” Kserkses za pośrednictwem swojej zaufanej wojowniczki Artemizji zbiera okręty bojowe, których celem jest zmiecenie w pył greckiej floty. Temistokles nie uzyskując poparcia w zgromadzeniu ze wszystkich Polis (w tym Sparty, której wojownicy sami wyruszyli powstrzymać wojska Kserksesa pod Termopilami) postanawia działać. Z garstką statków i armią składającą się z rolników i rzeźbiarzy wyrusza, żeby powstrzymać Artemizję i setki bojowych galer podlegających jej rozkazom.

Temistokles poszukując sojuszników wyrusza do Sparty, żeby spotkać się z Leonidasem. Zastaje jednak tylko królową Gorgo.
Zwiastuny "300: Rise Of An Empire" nie zapowiadały niczego dobrego - ot odcinanie kuponów od popularności pierwszej części filmu. Jednak po projekcji byłem bardzo pozytywnie zaskoczony kontynuacją wojny Greków z Persami. Po projekcji zastanawiałem się jakie słowa najlepiej oddadzą klimat drugiego filmu z serii "300". Przypomniałem sobie to co powiedział kiedyś Brian Blessed, w serialu "Czarna Żmija" (w krótki, ale dość dosadny sposób oddał to o czym myślałem):

W "300: Rise Of An Empire" krew leje się hektolitrami, niczym w starych filmach samurajskich, w których ludzkie ciało składa się wyłącznie z głównych arterii, które w efekcie zetknięcia z mieczem sikają krwią na wszystkie strony. Tutaj krew nie sika, po prostu się leje, jakby wylewano ją wiadrami. Przy czym posoka przybiera bardzo komiksową teksturę. I jest to jeden z niewielu powodów, dla których drugiej części "300" nie można brać na serio. To niezobowiązująca rozrywka, pełna efektownych walk (czasami nawet aż za bardzo), nie do końca sensownych scen (zwłaszcza z koniem galopującym po tonących galerach i odbijającym się od wody), przerysowanego patosu oraz ciągle napiętych mięśniaków. Jeżeli w "300" wszyscy Spartanie wyglądali niczym kulturyści to w drugiej części jest to już odrobinę niezrozumiałe. Wszak mieszkańcy Sparty byli wojownikami, których ciała były kształtowane od najmłodszych lat. Natomiast zdecydowaną większość podległych Temistoklesowi stanowili rolnicy i rzeźbiarze - skąd u takich ludzi kulturystyczna budowa ciała? Można po prostu przyjąć, że to komiksowa fikcja i nie czepiać się podobnych szczegółów.

Greccy rolnicy szykujący się do starcia z Persami.
W samym filmie poza bitwami morskimi, które jednak w dużej mierze polegają na starym dobry abordażu i wycinaniu w pień przeciwników na ich własnym statku, pojawia się również sporo retrospekcji. Poznajemy historię Kserksesa oraz Artemizji, ale też początek całego konfliktu Grecji z Persją. Na pierwszy plan w "300: Rise Of An Empire" wysuwa się grana przez Evę Green wojowniczka o imieniu Artemizja – chociaż niby to Temiostokles ma być postacią centralną, jako obrońca Grecji. Bez wątpienia to jednak na dowódcy perskiej floty  skupia się cała uwaga kamery, a co za tym idzie również i widza.
Kserkses miał być postacią centralną w drugiej części "300", jednak pojawia się rzadziej niż w pierwszym filmie.
Historia przedstawiona w "300: Rise Of An Empire" krąży w dużej mierze na tej wojowniczce, która być może miała być tylko jednym z pionków Kserksesa, ale finalnie przewyższa go charyzmą i staje się jedną z głównych figur na szachownicy. Temistokles grany przez Sullivana Stapletona mimo tego, że pojawia się na ekranie niemalże równie często co Leonidas w pierwszej części "300" to jednak sprawia wrażenie papierowego. Jest wyłącznie taktykiem, ale słabym mówcą. Jego pełne patosu przemowy do wojsk greckich wypadają sztucznie. Trochę słabo wypadają również żarty wciskane na siłę - nijak nie pasują one do ciężkiej sytuacji w jakiej znalazła się Grecja i mocno kontrastują z przesadnym patosem serwowanym co chwilę przez Temistoklesa.

Eva Green w roli Artemizji prezentuje się świetnie i urasta do najważniejszej postaci w filmie.
Rozpoczynając oglądanie "300: Rise Of An Empire" trzeba przyjąć odpowiednie nastawienie - to nie jest film historyczny! To swobodna, bardzo komiksowa i przerysowana interpretacja historycznych wydarzeń pokazana w bardzo efektowny sposób. Jeżeli kogoś rażą latające odcięte kończyny, krew lejąca się strumieniami, nabijanie przeciwników na dzidę, a później jeszcze dźganie ich mieczem, to drugą część "300" może sobie odpuścić. Takich scen tutaj nie brakuje. To prawdziwe kino akcji osadzone w Starożytnej Grecji w przerysowanym, komiksowym wydaniu. I mimo tego, że produkcja wypada słabiej niż pierwszy film, to warto go zobaczyć. Ja tymczasem oczekuję wieści dotyczących części trzeciej.






5 komentarzy:

  1. Dobra recenzja, chociaż zabrakło mi wspomnienia o tym, że to nie tylko retrospekcje, czy cofanie do "narodzin" Xerksesa, ale również wydarzenia dziejące się równolegle z pierwszą częścią, tylko na morzu, a także kilka wydarzeń już po samej bitwie, gdy widzimy ciała poległych Spartan.
    Film jest słabszy, ale nie jest taki zły. Myślę, że Eva Green dużo tutaj z siebie dała. Może dopiero trzecia część będzie nawiązywała do skończonego komiksu o Xerksesie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale recenzja to nie jest opisanie filmu - stąd też zabrakło elementów, o których napisałaś. Krótki opis fabuły stanowi tylko ułamek recenzji.

      Usuń
    2. Oczywiście. Zdaję sobie sprawę, że opis filmu, to jedynie 1/4 całej recenzji. Tylko jak się wspomina o kontynuacji, czy drugiej części, to można by mylnie pomyśleć, że są to wydarzenia dziejące się po tym, jak 300-stu upadło w walce - a tak nie jest. Tak jak wydawałoby się, że Xerkses powinien być postacią centralną, a głównymi są Artemizja i Temistokles. Można uporządkować to jakoś w czasie, by nie budziło zamętu komuś kto, by przeczytał recenzję i chciałby zobaczyć ten film, a widzi na nowo starych bohaterów i zaczyna się zastanawiać o co chodzi, skoro oni zginęli:) Dlatego wydaje mi się, że warto by o tym wspomnieć, chociaż krótko. Ale oczywiście, to tylko moje zdanie:)

      Usuń
    3. Mam wrażenie, że recenzja jest napisana na tyle zrozumiale, że nie trzeba wdawać się w mało istotne szczegóły. Zresztą ten fragment wystarczająco wiele wyjaśnia:
      "Temistokles nie uzyskując poparcia w zgromadzeniu ze wszystkich Polis (w tym Sparty, której wojownicy sami wyruszyli powstrzymać wojska Kserksesa pod Termopilami) postanawia działać."

      Usuń
    4. No spoko. Jak się mocno uprzeć, to mooożna wyłowić z tego nawiasu to. Choć wg mnie, nie jest to mało istotny szczegół. Ale stwierdzam tylko własne odczucie po przeczytaniu:) Mogę się mylić. Tak to spoko, ciekawa recenzja.

      Usuń