It Follows
(Coś za mną chodzi)
Rok: 2014
Gatunek: horror
Kraj: USA
Autor recenzji: Est
Uwielbiam plakaty filmowe, zwłaszcza te z jednozdaniowymi opiniami wyciętymi z kontekstu, które zachwalają daną produkcję. A co jeśli film nie ma dobrych opinii? Wówczas dobrze jest napisać, że dany obraz jest tworem ludzi pracujących przy jakiejś znanej produkcji (nieważne dobrej, czy złej). Dlatego przy wielu nowych horrorach pojawia się hasło "film twórców Paranormal Activity", tak jakby to miało kogoś przekonać do wybrania się do kina. Prawdziwym ewenementem było umieszczenie na plakacie "Transporter: Nowa Moc" informacji, że jest to produkcja twórców trylogii "Uprowadzona" (i nadal nie wiem, czy to miała być reklama, czy może antyreklama, ale chyba bardziej to drugie). W każdym razie "It Follows" w reżyserii Davida Roberta Mitchella ma na plakatach przechwałkę, że to "jeden z 25 najlepszych amerykańskich horrorów XXI wieku!", a to oznacza, że musiałem zweryfikować prawdziwość tego twierdzenia.
Przede wszystkim, czym ma być ten obraz? Ewidentnie jest to nauka dla młodzieży, że seks jest zły. Tak jakby reżyser groził palcem młodym ludziom pokazując na ekranie, że wymiana płynów ustrojowych prowadzi do tragicznego końca. I w sumie na tym mógłbym skończyć swój wywód. Takie jest przesłanie "It Follows". Ale ok, to w końcu horror, więc musi tutaj być coś więcej. Problem w tym, że "Coś za mną chodzi" jako dreszczowiec sprawdza się średnio. Nie straszy klimatem, z ekranu nie wyskakują żadne straszaki, nie ma też zbyt wielu jump scen. Mimo tego ciężko jest się oderwać od tego filmu. Przyciąga przede wszystkim fabuła. Tej niczego nie brakuje, nawet luk w scenariuszu. To co przede wszystkim nie dawało mi spokoju, to pytanie co dalej zrobi Jay? Czy będzie chciała przekazać klątwę dalej? A może będzie chciała podjąć trudną walkę z dziwnym prześladującym ją bytem? Ta ciągła niepewność dostarcza najwięcej frajdy. Ale jednak brakuje tutaj strasznych scen, takich które na długo zapadłyby w pamięć. Gra aktorska w "It Follows" jest nawet niezła. Tym bardziej, że obsadę tworzą sami młodzi ludzie, którzy dopiero zdobywają doświadczenie. Pojawiającym się na ekranie aktorkom ciężko odmówić urody, zresztą Maika Monroe (wcielająca się w rolę Jay) momentami do złudzenia przypomina młodą Brittany Murphy. Na plus w "It Follows" wypada również muzyka, która tworzy fajny klimat i zwiastuje nadchodzące zagrożenie. To dopiero drugi duży film w karierze Davida Roberta Mitchella i muszę przyznać, że jest to dobra produkcja, ale nic więcej. Raczej na długo nie zostanie mi w pamięci.
Czy "It Follows" to faktycznie "jeden z najlepszych amerykańskich horrorów XXI wieku"? Nie umiem na to odpowiedzieć. Głównie dlatego, że nie jestem w stanie stworzyć takiej obszernej listy, na której znalazłyby się wyłącznie produkcje amerykańskie i do tego najlepsze. Zresztą ciężko jest mi wyobrazić sobie film Mitchella w jakimkolwiek zestawieniu z przymiotnikiem "najlepsze". "It Follows" to dobra produkcja, która potrafi zainteresować, trzyma w napięciu, ale niestety nie straszy. Za to odstrasza poprzez moralizatorskie przesłanie. Zresztą oglądając ten film cały czas miałem wrażenie, że ktoś tu się naoglądał "Ringu" i teraz próbuje stworzyć wariację tego japońskiego hitu.
wreszcie ktoś zrobił film który przestrzega przed pochopnym sex hasaniem ;-p choć wróć o tym w sumie jest większość horrorów w końcu to żelazny punkt programu para zajęta sobą którą załatwia potwór obcy mgła itp itd :-D
OdpowiedzUsuńTak, to jest często wykorzystywany element, ale nie pamiętam filmu, w którym seks byłbym nośnikiem klątwy.
UsuńA mi ten film wybitnie przypadł do gustu, co prawda za drugim razem już mniej, ale mimo wszystko ciekawa pozycja ;)
OdpowiedzUsuńChyba za bardzo się nastawiłem na ten film, hype rósł z każdą kolejną mega pozytywną opinią. A jak już przy nim przysiadłem, to się okazało, że wcale nie jest to żadna rewolucja w gatunku "horror". Zły nie jest, ale też jestem daleki od polecania go innym.
Usuń