wtorek, 10 listopada 2015

Mordercze maski z Santa Mira

Halloween III: Season Of The Witch
(Halloween III: Sezon czarownic)

Rok: 1982
Gatunek: horror
Kraj: USA

Autor tekstu: Est

Nigdy nie byłem fanem serii "Halloween", a Michaela Myersa uważałem za najsłabszego złola z wielkiej trójcy (Freddy, Jason, Michael). Po wielu latach od zapoznania się z pierwszą częścią cyklu nadal nie jestem wielbicielem "przygód" zamaskowanego nożownika. Z uwagi na małe zainteresowanie głównym antagonistą nigdy nie obejrzałem wszystkich 10 części tego cyklu (doliczyłem również filmy Roba Zombiego). Jednak słysząc, że trzecia część była absolutnym odstępstwem i nawet nie pojawia się w niej główny morderca postanowiłem dać jej szansę. "Sezon czarownic" wyreżyserował debiutujący Tommy Lee Wallace, zajął się on również napisaniem scenariusza do tej produkcji.

Każdy dzieciak marzy o masce zrobionej przez firmę Silver Shamrock z Santa Mira.
Na kilka dni przed halloween zmęczony mężczyzna ściskający w ręku maskę dyniogłowego wbiega na stację benzynową. Czym prędzej zostaje odwieziony do szpitala, gdzie niedługo później zostaje brutalnie zamordowany przez tajemniczego człowieka, który chwilę po popełnieniu zbrodni podpala się w samochodzie. Doktor Challis, który był świadkiem makabrycznych scen w okolicy szpitala postanawia pomóc córce niedawno zabitego mężczyzny. Razem odwiedzają miejsca, w których swoje ostatnie dni spędził jej ojciec. W efekcie śledztwa trafiają do dziwacznego miasteczka Santa Mira, w którym mieści się fabryka Silver Shamrock produkująca najpopularniejsze maski na halloween. A tymczasem codziennie w telewizorach przewija się reklama Silver Shamrock przypominająca o nadchodzącym święcie duchów i zachęcająca do zakupu świetnej jakości masek.


Faktycznie "Halloween III" nie ma zbyt wiele wspólnego z serią o Michaelu Myersie. Przede wszystkim nie ma tutaj tego znanego psychopatycznego mordercy. Ale jako, że nie przepadam za tym cyklem, to do tej produkcji mogłem podejść na chłodno. I muszę przyznać, że nie jest najlepiej. Owszem, "Sezon czarownic" ma całkiem niezły tajemniczy klimat, który mocno zahacza o psychodeliczną stylistykę podkręcaną przez hipnotyzująca reklamę Silver Shamrock. A ta pojawia się w ciągu trwania produkcji przynajmniej kilka razy, a pod koniec fabuły leci już niemalże non-stop. Ta muzyka zaczyna wwiercać się w czaszkę i wręcz uwierać, po jakimś czasie wręcz wkurwia. Jednak sama fabuła jest raczej przeciętna. Przez pierwszą połowę filmu ciężko jest ogarnąć o co chodzi, skąd się biorą ci sztywni mordercy i dlaczego w telewizji pojawia się ta upiorna reklama. Z czasem wszystko zaczyna się wyjaśniać i wreszcie zaczyna się robić ciekawie, a tu nagle rozsypuje się worek z odpowiedziami, bo nie jest fajne. Najgorsze jest jednak to, że "Sezon czarownic" w ogóle nie straszy i wątpię, żeby straszył w 1982 roku.

Doktor Challis i Ellie od razu przypadają sobie do gustu. Wąsacz momentalnie zdobywa serce młodej dziewczyny.
Chociaż muszę przyznać, że "efekty uboczne" noszenia masek od Srebrnej Koniczyny wyglądały naprawdę nieźle. Poza tym w całym filmie jest jeszcze jedna fajnie wyglądająca scenka z robalami i zmasakrowaną twarzą, ale to tyle. Niespecjalnie wypadają główni bohaterowie dramatu. Doktor Challis to stereotypowy kobieciarz i alkoholik w jednym, któremu szczęśliwie udaje się umykać śmierci (bo raczej nie chodzi o wrodzony spryt). Natomiast jego przyjaciółka Ellie jest szara i nijaka, kompletnie pozbawiona charakteru. Za najciekawszą postać w całym "Halloween 3" mogę uznać właściciela firmy Silver Shamrock. Niby przyjemny staruszek, a tak naprawdę niezły świr. Jako odrębny twór "Sezon czarownic" wypada jedynie przyzwoicie, bo jednak bardziej przypomina jakiś niskobudżetowy horrorek, który próbuje straszyć psychodelicznym klimatem i zaciekawić rozwiązaniami, niż część dużej serii. Najbardziej drażni to tanie wykonanie wszystkiego w tej produkcji. I zdaję sobie sprawę z tego, że to film z 1982 roku, ale można było zrezygnować z tych wszystkich "laserów" i skupić się na zupełnie innej formie grozy. Poza tym sama historia trochę się dłuży, kiedy już wiadomo co się dzieje, to fabuła zaczyna przynudzać.

Ten wyglądający niczym przeciwnik Jamesa Bonda staruszek to dwulicowy właściciel fabryki Silver Shamrock.
"Halloween 3: Sezon czarownic" w pełni zasłużenie jest opluwany przez fanów przygód Michaela Myersa. Fabuła przedstawiona w tym filmie nie ma praktycznie nic wspólnego z serią "Halloween". Ewidentnie reżyser i scenarzysta w jednym dostał kasę od producenta i zrealizował swój własny plan. A ten ani nie jest świeży, ani nie jest szczególnie ciekawy (no może trochę, ale tylko do pewnego momentu). Nie ma tutaj też specjalnie interesujących postaci, nie ma dobrych efektów specjalnych, a całą historię ratuje jedynie psychodeliczny klimat i denerwująca reklama masek produkowanych przez Silver Shamrock. Zresztą to jest też jedyny element, który najprawdopodobniej zapamiętam na dłużej. Czy warto zobaczyć? Chyba nie bardzo. Ot nieszczególnie wyróżniający się średniak.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz