środa, 29 grudnia 2010

Piranha 3D (2010)


Piranha 3D
(Pirania 3D)

Rok: 2010
Gatunek: horror/komedia
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

Ileż to już było horrorów o nadnaturalnie silnych, krwiożerczych, czy po prostu zmutowanych zwierzętach? Mnóstwo, z czego 99% to filmy klasy B, które od razu trafiają na dvd. Aktualnie w tego typu produkcjach króluje wytwórnia Asylum, która nie tylko funduje widzom spektakle typu "Transmorphers", podczas gdy w kinach właśnie "Transformers" bije rekordy oglądalności. O nie, na tym nie poprzestają, serwują również filmy typu "MegaShark vs Giant Octopus", ale oczywiście "Piranha" nie ma nic wspólnego z tą wytwórnią, chociaż początkowo myślałem, że to właśnie oni odpowiadają za pojawienie się tego filmu w szerokiej dystrybucji.



Każdy kto choć raz w życiu oglądał monster movie, czy jakiś film ocierający się o ten popularny niegdyś gatunek wie, że historia często rozpoczyna się od zanieczyszczenia środowiska przez niegodnego człowieka, który poprzez swoją maluczkość i nieporadność upuszcza butelkę do jeziora (jak w tym przypadku), co jest początkiem straszliwych następstw. A kiedy najchętniej krwiożercze potwory budzą się z letargu? W czasie kiedy studenci świętują koniec sesji, albo jak w przypadku USA - kiedy mają wiosenną przerwę (tak jak w tym przypadku). Oczywiście w takich filmach nie ma to jak golizna, a tej oczywiście w "Piranha" nie brakuje - wystarczy wspomnieć o dwóch nagich, cycatych laskach, które niczym syreny pływają w spokojnym na pierwszy rzut oka jeziorze. W przypadku "Piranha" mamy dwudzielną akcję, a raczej dwie grupy, którym towarzyszy kamera - pierwsza grupa to miejscowe biuro szeryfa, które jak tylko może przestrzega lekkomyślną młodzież o niebezpieczeństwach czających się w jeziorze. A druga grupa to napalony reżyser filmów porno, jego dwie niezwykle utalentowane gwiazdy i kamerzysta. Oczywiście ich celem jest nakręcenie porządnego pornosa, który będzie bił rekordy popularności w internecie. W to wszystko wplątują się piranie, które chcąc, czy nie chcąc są sprawcami naprawdę efektownej masakry. I tutaj naprawdę charakteryzatorzy odwalili kawał świetnej roboty, bo rany spowodowane przez żarłoczne ryby wyglądają naprawdę realistycznie, a kilka scen z krwawiących ochłapów (ciężko ich nazwać ludźmi) na długo zapada w pamięć. Taki film nie może się obyć bez elementów humorystycznych i tutaj ich oczywiście nie brakuje - chociaż muszę przyznać, że momentami ów humor osiąga żenujący poziom (np. zakończenie). Ze znanych postaci, które pojawiają się w filmie warto wymienić Vinga Rhamesa, Christophera Lloyda czy Eliego Rotha (nie gra za dużo, ale jednak się pojawia).

Jeśli szukacie krwawej masakry z golizną w tle, kobietami w bikini pląsającymi na łódkach, czy jesteście wielbicielami konkursów miss mokrego podkoszulka to koniecznie musicie sięgnąć po ten film. Natomiast jeśli jesteście wielbicielami ciężkich horrorów, w których klimat odgrywa główną rolę to możecie sobie odpuścić seans "Piranha". Film jest lekki i kompletnie niezobowiązujący, łatwostrawna rozrywka. Na uwagę zasługują sceny masakry i charakteryzacja ofiar. Dla mnie bardzo dobre kino.

Ocena: 7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz