niedziela, 20 marca 2011

End Of Days (1999)

End Of Days 
(I Stanie Się Koniec)

Rok: 1999
Gatunek: akcja/horror
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

Arnold Schwarzenegger to marka sama w sobie - owszem, bardzo charakterystyczna marka, ale jednak. Arnold na przestrzeni lat stał się jedną z ikon filmów akcji - takich aktorów niestety nie wykształciły ostatnie lata, więc żeby zobaczyć dobry film akcji trzeba cofać się za każdym razem do lat 80-tych, lub 90-tych. Większość z tych filmów ma bardzo podobną fabułę, a główny bohater pokonuje tabuny przeciwników i chociaż jest zmordowany po finałowej walce to zawsze wychodzi bez szwanku. Czasami jednak trafiają się nieco inne filmy akcji, takim jest właśnie obraz "I Stanie Się Koniec" z 1999 roku.



Jericho Cane (Arnold Schwarzenegger) jest byłym policjantem, aktualnie jest ochroniarzem. Zupełnie przypadkiem staje się głównym bohaterem niecodziennych wydarzeń, które mogą zadecydować o przyszłości całego świata. Christine York (Robin Tunney) od samego początku miała pecha, zaraz po narodzinach została naznaczona przez wyznawców szatana, co miało się na niej odbić w późniejszych latach - miała być przyszłą kochanką pana ciemności. Jest rok 1999 - zbliża się ostatni dzień roku i z każdej strony dochodzą informację o niepewnym 2000 roku - wielka awaria komputerów? Wybuch reaktorów atomowych? Czy globalny kataklizm? Okazuje się, że nie. Po 1000 lat niewoli szatan opuszcza swoje królestwo, żeby dopełnić przepowiedni i spłodzić dziecko z Christine York, która 20 lat wcześniej została wybrana przez jego wyznawców. Na drodze może mu stanąć tylko Jericho Cane.

Arnold w swojej karierze walczył już z różnymi przeciwnikami - był czarownik zamieniający się w węża ("Conan Barbarzyńca"), był kosmita kolekcjonujący ludzkie czaszki z kręgosłupami ("Predator"), był też niezniszczalny android ("Terminator 2"). Ale czy kiedykolwiek austriacki kulturysta myślał, że dane mu będzie stanąć w szranki z szatanem? Zapewne nigdy, a tutaj okazuje się, że właśnie rogaty staje na drodze niezniszczalnego Arnolda. Na domiar złego wygląda na to, że walka nie będzie łatwa, gdyż obydwaj zawodnicy zdają się być niezniszczalni - prawdziwe starcie tytanów. 

No właśnie, dlaczego napisałem, że "I Stanie Się Koniec" to nieco inny film akcji? Przede wszystkim dlatego, że jest tu dużo odwołań do religii chrześcijańskiej, a nie jest element zbyt często wykorzystywany w kinie akcji. W każdym razie film nie wypada źle - Arnold mimo tego, że już nie najmłodszy to nadal daje radę. Scenariusz jest odrobinę dziurawy, ale mimo wszystko film wciąga. Oglądając "I Stanie Się Koniec" miałem wrażenie, że twórcy filmu chcieli zrobić nieco ambitniejsze kino akcji, ale finalnie kompletnie o tym zapomnieli. Dlatego ostatecznie dostałem film akcji w niecodziennej otoczce. Bardzo podobała mi się kreacja szatana, w którego wcielił się Gabriel Byrne (co ciekawe w tym samym roku stał po drugiej stronie barykady w filmie "Stygmaty") - nie było to nic nadzwyczajnego, ale bardzo dobrze odnalazł się w tej roli.

Na co jeszcze można tutaj zwrócić uwagę? Może na temat podejmowany przez reżysera? W końcu przed rokiem 2000 pojawiało się wiele fałszywych proroctw mówiących o przeróżnych plagach, które mają dotknąć ludzkości. Taka zbiorowa panika podsycana przez media - w obrazie Hyamsa można trafić na fragment audycji radiowej, w której spiker zapraszając na wielką imprezę sylwestrową na Times Square zwraca również uwagę, że w roku 2000 ma nastąpić ogólnoświatowa awaria komputerów. Biorąc pod uwagę fakt, że film miał swoją premierę w 1999 roku podjęcie tej konkretnej tematyki wydaje się być strzałem w 10. Jeszcze efekty specjalne - nie bardzo jest się do czego przyczepić, wszystko wygląda w porządku.

I króciutkie podsumowanie - jak Arnold wypadł w starciu z szatanem? Całkiem nieźle, chociaż kiedy kilka lat temu pierwszy raz oglądałem ten film byłem zdecydowanie bardziej zadowolony z projekcji niż teraz. Czyżbym teraz więcej sobie obiecywał po obrazie Hyamsa? Raczej nie, po prostu film się trochę zestarzał i uwypukliły się pewne niedociągnięcia. Historia też wydaje się być dość dziwna, a podejmowany temat został potraktowany bardzo zdawkowo. Do tego dodajmy dziury w scenariuszu i mamy wszystkie najważniejsze minusy filmu "I Stanie Się Koniec". Mimo tego, że obrazowi Hyamsa bardzo daleko do doskonałości to zapewne jeszcze nie raz po niego sięgnę.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz