sobota, 1 września 2012

3 Grosze: The Expendables 2 (2012)

The Expendables 2
(Niezniszczalni 2)

Rok: 2012
Gatunek: akcja
Kraj: USA

Kiedy jeszcze przed 2010 rokiem pojawiły się informacje, że ma powstać film akcji w stylu lat 90-tych wypakowany gwiazdami-twardzielami mało kto wierzył, że takie przedsięwzięcie się uda. W 2010 roku film "Niezniszczalni" w reżyserii Sylvestra Stallone'a trafił do kin i bardzo szybko okazało się, że Sly trafił w 10. Po premierze pierwszej części od razu pojawiły się plotki o tym, jakoby miała powstać kontynuacja - oczywiście każdy wielbiciel filmów akcji starał się skompletować swoją wymarzoną ekipę super-twardzieli, którzy mieliby się pojawić w tym filmie. Lekki wstrząs fanom zafundował Sylvester Stallone, który zrezygnował z reżyserowania drugiej części - ta rola przypadła Simonowi Westowi. Na ekranie pojawili się prawdziwi twardziele: Sylvester Stallone, Dolph Lundgren, Jason Statham, Jet Li, Jason Statham, Chuck Norris, Arnold Schwarzenegger, Terry Crews, Randy Couture, Jean-Claude Van Damme oraz Scott Adkins. Czy mając taką ekipę można zrobić zły film akcji? 



Est:
"Niezniszczalni 2" to jeden z tych filmów, na które czekałem z wielkimi nadziejami - śledząc każdy news o tej produkcji, każdy zwiastun, ale jednocześnie nie dając wiary plotkom, które jeszcze przed premierą kinową chciały zdyskredytować go w moich oczach. Oczekiwania, oczekiwaniami, ale w końcu przyszedł czas premiery. Często z tym dniem wiąże się gorzkie rozczarowanie. Na szczęście nie tym razem - film spełnił wszystkie oczekiwania, jakie względem niego miałem, a nawet wieloma aspektami mnie zaskoczył. Czym różni się druga część od pierwszej? Wieloma elementami. Oczywiście bohaterowie pozostali ci sami - chociaż niektóre postaci (jak np. Gunner) zostały lekko rozbudowane. Każdy z bohaterów miał swoje 5 minut i każdy z aktorów wykorzystał je w 100%. Oczywiście wszyscy są już starsi, ale specjalnie tego nie widać. Film obfituje oczywiście w ogromną ilość scen akcji - od strzelanin, poprzez pościgi, walki na gołe pięści, wybuchy, itd. Ale tego oczywiście nie mogło zabraknąć. Dużym plusem okazało się wprowadzenie większej ilości humoru niż to miało miejsce w pierwszej części. Oczywiście do elementów humorystycznych zaliczam również puszczanie oka do widza, który przecież świetnie zna aktorów kina akcji, które swoje największe triumfy święciło w końcówce lat 80-tych i przez lata 90-te. Okazuje się, że Simon West, który został reżyserem drugiej części jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu - wszak nie brakuje mu doświadczenia przy kręceniu filmów akcji (warto chociażby wspomnieć, że jego debiutem reżyserskim był film "Con Air"). "Niezniszczalni 2" to przede wszystkim kino akcji w starym stylu z dużą dawką humoru i niezbyt skomplikowaną fabułą. Pozostaje czekać na trzecią część przygód niezmordowanych najemników, którzy za symbol obrali sobie kruka siedzącego na ludzkiej czaszce. Film Simona Westa mógłbym podsumować słowami: dawno przemoc nie była tak zabawna.

+ Plusy: jeszcze lepsza ekipa niż w części pierwszej; prawdziwe kino akcji ociekające testosteronem; dużo niewymuszonego humoru; brak mdłych i ckliwych momentów.
- Minusy: jednak liczyłem na nieco większy udział Jeta Li i Scotta Adkinsa; niespecjalna fabuła - ale to nie jest najważniejszy element filmów akcji.
Ocena: 8,5/10

Luskan13:
Piszę tę recenzje będąc cały czas pod wpływem filmu. Jeszcze nie ochłonąłem po "jeździe bez trzymanki" jaką nam zaserwował Sly i koledzy. "Niezniszczalni 2" to film pod prawie każdym względem lepszy niż cześć pierwsza. Na dobre wyszło oddanie stołka reżyserskiego Simonowi Westowi twórcy między innymi "Con Air: Lot Skazańców" czy "Mechanik: Prawo Zemsty". Sylvester Stallone mógł dzięki temu skupić się na choreografii i odgrywaniu roli Barneya Rossa. Główną siłą filmu jest pastisz jaki nam zafundowali twórcy. Momentami film leciutko zahacza o estetykę campu. Jean-Claud Van Damme jako główny "złol" wypada znakomicie i jak na prawdziwego "badassa" przystało ma na imię Vilain ;) Miałem obawy przed filmem o wprowadzenia nowych aktorów (Liam Hemsworth i Nan Yu) ale ku mojemu zaskoczeniu wypadli bardzo dobrze. Kid był niezłą postacią i nie był wciśnięty na siłę a Maggie dodała trochę kobiecej ręki, ale obyło się na szczęście bez ckliwych momentów.
Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Przeplatana smaczkami i odnośnikami do klasyki kina akcji lat 80-tych i 90-tych. Może czasami za bardzo naciągana, może zbyt schematyczna, ale z jajem i taka jak powinna być. Wszyscy wypadli bardzo fajnie i nieuczesany Arnold Swarzenegger i Bruce Willis i Chuck Norris jako Booker (imię wzięte z innego filmu z Chuckiem - "Porządni faceci ubierają się na czarno"). Bardzo dobrze zaprezentował się Dolph Lundgren, którego postać Gunnera została rozbudowana. Sceny z nim uważam za jedne z lepszych w filmie. Mało było Jeta Li, ale zrobił co miał zrobić i pokazał kilka kopniaków. Dawno nie ubawiłem się tak dobrze na filmie i wychodziłem z kina z wielkim bananem na ustach. Twórcy zagrali na sentymentalności widzów wychowanych na filmach z ostatnimi twardzielami kina. Z niecierpliwością czekam na kolejne części i chce więcej. Po tym filmie stałem się oficjalnie fanem Niezniszczalnych! Jak powiedział Lee Christmas "Klasyka rządzi".

+ Plusy: Sly, Arnold, Bruce, Chuck, Jason, Jet, Dolph, Jean-Claude, Terry, Randy a nawet Scott Adkins, humor, smaczki, dużo akcji w starym stylu.
- Minusy: trochę schematyczny, trochę głupotek, ale kto by tam zwracał na to uwagę ;]
A co tam. Bach!!!! Ocena: 9/10

Bobson:
Jedno jest pewne – chłopcy wrócili do miasta. Miasto zaś zmieniło się w kupkę pokrytych łuskami po kulach gruzu, spowitego dymem.  No i może nie chłopcy, ale już panowie i to w podeszłym wieku.  Stallone po raz drugi zbiera czołówkę bohaterów kina akcji z lat 80 i 90 i serwuje widzowi szereg eksplozji, pościgów i niewybrednego humoru, rodem z tamtych lat. Nie uświadczymy tu prawie wcale efektów CGI, które tak bardzo rozpanoszyły się po obecnych superprodukcjach. Zamiast nich mamy raj pirotechników i ociekający po czole testosteron zamiast potu u głównych bohaterów.
Pierwsze primo – jeżeli chcesz się dobrze bawić, rozsiąść się w fotelu i zajadać popcorn kolegi popijając zimna colę w cenie godzinnej stawki telefonicznego serwisanta damskich golarek, NIE MOŻESZ BRAĆ TEGO FILMU NA SERIO. Inaczej sam sobie zepsujesz zabawę.  Od pierwszych sekund filmu przenosimy się bowiem do dziwnego uniwersum Niezniszczalnych. Nie ma w nim ani policji, ani wojska, ani żadnej innej służby porządkowej. Są Ci źli, zabijający bez skrupułów wszystko co można zabić i mamy tych dobrych, starających się ratować to czego nie zabiją ci pierwsi. No dobrze, mamy też tabuny ludzi, którzy robią tu za przerażony motłoch, którzy w chwili zagrożenia biegają w kółko zamiast skryć się w bezpieczne miejsce. Może to bezdomni, którym wysadzono domy między częścią pierwszą, a drugą? Pomiędzy wybuchami zaś możemy usłyszeć kultowe teksty typu „I’ll be back” czy „Yupikayey Mother Fucker”, wypowiadane przez znanych nam dobrze aktorów kina akcji. Dużo wybuchów, mało logiki i nutka nostalgii. 

+ Plusy: zawrotne tempo akcji w starym dobrym stylu; wyciśniecie esencji kina akcji lat 80 i 90; Jean-Claude Van Damme jako główny złoczyńca, którego francuskie nazwisko brzmi „Vilain”, co po angielsku znaczy „złoczyńca” :D; Mało ckliwych momentów polanych niepotrzebnym patosem patosem; Chuck Norisson i jego sokoli strzał.
- Minusy: za krótka walka końcowa pomiędzy głównymi przywódcami obu stron; historyjka o zabitym psie (skumacie o co chodzi jak obejrzycie), wpleciona totalnie bez sensu; w niektórych momentach zbyt duża niedorzeczność akcji.
Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz