poniedziałek, 4 marca 2013

Invasion U.S.A. (1985)

Invasion U.S.A.
(Inwazja na USA/Kraj pod ostrzałem)

Rok: 1985
Gatunek: akcja
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

Chuck Norris to jeden z największych herosów kina akcji lat 80-tych. Główną zaletą filmów z jego udziałem jest to, że wiadomo czego należy się spodziewać - ale ta zasada dotyczy tak naprawdę znacznej większości filmów akcji z lat 80-tych, jak i 90-tych i nie tylko tych z Chuckiem Norrisem. Ale przechodząc do rzeczy - reżyserem "Inwazji na USA" jest Joseph Zito, ten filmowiec już współpracował z Chuckiem przy produkcji "Zaginionego w akcji" w 1984 roku. Natomiast scenariuszem zajęli się do spółki - sam Chuck Norris i James Burner (autor scenariusza do "Zaginionego w akcji"). Czego należy się spodziewać po takiej ekipie? Na pewno nie powtórki z "Zaginionego w akcji".



Matt Hunter (Chuck Norris) to były agent CIA, o którego istnieniu niewielu zdaje się wiedzieć. Mieszka gdzieś na bagnach i jak na prawdziwego twardziela przystało zajmuje się łapaniem krokodyli. Tymczasem przestępca o nazwisku Rostov (Richard Lynch) planuje nie tylko zemstę na swoim dawnym prześladowcy Hunterze, ale przede wszystkim zamierza dokonać inwazji na Stany Zjednoczone Ameryki. Jak ma zamiar tego dokonać? Przeprowadzając ataki terrorystyczne na terenie całego kraju, ale też sprawić, żeby ludność cywilna przestała ufać rządowi i jego wysłannikom (również służbom porządkowym). Wszystko zaczyna się pod osłoną nocy na jednej z plaż, do której brzegów przybijają amfibie z uzbrojonymi terrorystami będącymi pod dowództwem Rostova. Policja i wojsko wydają się być bezradne w obliczu niezliczonych ataków terrorystycznych - wówczas do akcji wkracza Matt Hunter, który jako jedyny potrafi powstrzymać diaboliczny plan Rostova.

"Inwazja na USA" lub "Kraj pod ostrzałem" (są dwie wersje polskiego tytułu tej produkcji) to tak naprawdę żywy dowód na to, że jeszcze nie tak dawno popularne żarty z Chuckiem Norrisem w roli głównej nie wzięły się znikąd. Oglądałem ten film z nieschodzącym z mojej twarzy uśmiechem. Chuck Norris tak naprawdę nie gra w tym filmie, on zdaje się nim żyć. Tak naprawdę tylko przez krótki moment pod jego gęstą brodą udało mi się ujrzeć zmianę wyrazu twarzy (tak, to był uśmiech!). Chuck udowadnia tutaj na każdym kroku, że jest 100% twardzielem, który sam jest w stanie pokonać setki terrorystów (no dobra, może nie do końca sam) i zapobiec zniewoleniu Amerykanów. Jest żywym dowodem na to, jak Amerykanie kochają wolność - tak naprawdę brakowało mi tutaj tylko Chucka Norrisa biegającego z dwoma uzi i wielką flagą USA zawiązaną na szyi. Oto prawdziwy amerykański bohater w pełnej krasie! A jego przeciwnikiem jest Richard Rostov - zapewne radziecki komunista, któremu jest nie w smak wolność i dobrobyt, w których to pławią się obywatele USA. Zresztą w filmie można trafić na krótką wypowiedź Rostova, która właśnie o tym świadczy. Szkoda mi trochę Richarda Lyncha - po raz kolejny gra tutaj tego złego, któremu nic się nie podoba i wszystko najchętniej by zniszczył. Co ciekawe, w filmie jedną z postaci epizodycznych gra Billy Drago - przyznam, że liczyłem na trochę większą rolę tego aktora, który do spółki z Richardem Lynchem mógłby stworzyć niezapomniany duet złoczyńców. Dopóki ten film traktuje się jako typowe kino akcji lat 80-tych to jest to naprawdę przednia rozrywka, należy do niego podchodzić z dużym dystansem.

"Inwazja na USA" to typowy przedstawiciel filmu akcji z Chuckiem Norrisem w roli głównej - mamy niezniszczalnego głównego bohatera, który jest tak tajemniczy, że zapewne sam nie za bardzo zna swoją przeszłość. Do tego sporą grupę przeciwników i stojącego nad nimi tego jednego, najbardziej pomysłowego "złola", który zrobi wszystko, żeby tylko uprzykrzyć życie wszystkim...a zwłaszcza Amerykanom. Panowie Menahem Golan i Yoram Globus po raz kolejny wyłożyli pieniądze na wyprodukowanie świetnego reprezentanta kina akcji lat 80-tych. Dla fanów Chucka film "Kraj pod ostrzałem" jest zarówno obowiązkiem, jak i przyjemnością. Podobnie dla fanów kina akcji lat 80-tych, jak i produkcji spod znaku Golan-Globus. Natomiast pozostali mogą spokojnie tę produkcję sobie odpuścić.

BTW warto również zapoznać się z kontynuacją tego filmu - "Avenging Force" z Michaelem Dudikoffem w roli Matta Huntera.

Ocena: 6/10

Richard Lynch i Chuck Norris ze swoimi dublerami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz