sobota, 16 marca 2013

Werewolf - The Beast Among Us (2012)

Werewolf: The Beast Among Us
(Wilkołak: Bestia Wśród Nas)

Rok: 2012
Gatunek: horror/akcja
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

Od kilku lat temat wampirów i wilkołaków w filmach jest wałkowany aż zbyt intensywnie. Z tymże warto zwrócić uwagę na to, że te krwiożerce bestie na przestrzeni lat zaczęły się zmieniać. Nagle wampiry przestały chcieć zabijać, a wilkołaki zapragnęły stać się zwykłymi ludźmi. Do tego zaczęto obarczać demony zwykłymi ludzkimi uczuciami - to zepsuło nie tylko wizerunek tych potworów, ale też sprawiło, że stały się one bohaterami zupełnie innych produkcji. Co za tym idzie również były produkowane dla zupełnie innych ludzi - wielbiciele krwawych horrorów z wampirami i wilkołakami raczej nie mają ostatnio zbyt wielu produkcji do oglądania. Za to nie brakuje ugrzecznionych produkcji, w których młody wampir...a zresztą nieważne. Czy "Werewolf : The Beast Among Us" dalej idzie tą błędną ścieżką? A może przywraca wilkołaki do ich dawnego stanu? Trudne zadanie zostało postawione przed Louisem Morneau - tym bardziej, że jest to reżyser specjalizujący się w słabych produkcjach kierowanych od razu na rynek dvd.



Europa, XVI bądź XVII wiek. Jedno z miasteczek jest notorycznie atakowane przez wilkołaka. Co dziwniejsze nie są to ataki wyłącznie podczas pełni Księżyca. Do walki z potworem burmistrz miasteczka wynajmuje grupę łowców. Do pomocy wynajętej drużynie zgłasza się młodzieniec o imieniu Daniel. Chłopak pracuje jako pomocnik miejscowego lekarza, wraz z którym nie pozwala rozprzestrzenić się wilkołaczej pladze. Łowcy są pewni, że w potwora zamienia się jeden z mieszkańców wioski - nie jest to zwykły wilkołak, a mityczna bestia, której klątwa została przekazana przez rodziców. Łowcy wraz z Danielem stoją przed niezwykle trudnym zadaniem wytopienia wilkołaka.

"Werewolf: The Beast Among Us" to nie jest zły film, raczej przyzwoity horror z elementami akcji w starym stylu. Owszem mamy tutaj elementy ludzkich uczuć targających wilkołakiem, ale jednak potwór został tutaj potraktowany bardzo pierwotnie - jego zadaniem jest zabijanie, a nie szukanie ucieczki od klątwy. To co mnie najbardziej cieszy w tym filmie to pomysł na stworzenie drużyny łowców - każdy z członków tej ekipy jest inny. Mamy rewolwerowca, dżentelmena miotającego nożami, łowczynię, która nie ustępuje w walce mężczyznom, starego tropiciela chodzącego w kożuchu z przyszytym na zewnątrz kręgosłupem, i na sam koniec oszołoma operującego obrotowym działem. Ta zbieranina stanowi drużynę, która ma za zadanie zabicie wilkołaka - i próbują przekonać mnie (jako widza), że już niejednego potwora zgładzili. Z tej całej zbieraniny najzabawniejszą kreacją jest dżentelmen miotający nożami, dlaczego? Bo Adam Croasdell wcielający się w tę postać próbuje grać w stylu Roberta Downey'a Jr., ale wyglądać jak Luke Evans w filmie "Trzej Muszkieterowie". Naprawdę jest to najzabawniejsza kreacja w tym filmie. Ponadto rozpoznałem jednego aktora, którego już widziałem w jednej bardzo niskobudżetowej produkcji - Ed Quinn wcielający się w postać rewolwerowca. Z jakiego filmu znam tego aktora? Z bardzo słabego "House Of The Dead 2". Ponadto obsadę zasila Stephen Rea (grał między innymi w "V For Vendetta", "The Reaping" czy "Underworld: Awakening"). Ewidentnie widać, że Louis Morneau nie dysponował dużym budżetem, ale starał się zrobić dobry film. Nie do końca mu się to udało - szkoda, że bardziej nie skupił się na samej drużynie prezentując jej różne przygody. Zamiast tego skupił się na Danielu, pomocniku lekarza, który nie jest zbyt ciekawą postacią oraz na jego zakazanemu uczuciu do Evy. Trochę to psuje film - sceny, w których Daniel i Eva potajemnie się spotykają kompletnie kładą napięcie, którego w tej produkcji nie ma zbyt wiele. To czego nie udało się stworzyć Morneau to na pewno klimat - ten jest z początku świetny, zwłaszcza jeszcze przed przybyciem drużyny łowców. Szkoda, że później zaczyna siadać i w końcu film bardziej zaczyna przypominać fantasy z elementami horroru i akcji. Jednakże ostatecznie nie uznaję tej produkcji za słabą - ale potencjał, jaki tkwił historii nie został wykorzystany.

Louis Morneau nie jest może reżyserem z imponującym dorobkiem, ale "Werewolf: The Beast Among Us" na pewno jest jednym z jego lepszych filmów. Co prawda nie jest to produkcja dobra, ale też nie jest słaba -  ot przyzwoita historia o walce z wilkołakiem podana w lekkostrawny sposób. Kreacje aktorskie są słabe, ale też nie ma tutaj wybitnych, czy chociażby dobrych aktorów (no może poza Stephenem Rea). Jednakże upatruję w tym filmie szansy na odrodzenie się filmów o wilkołakach, jakie w latach 80-tych i 90-tych trafiały na wypożyczalni wideo. Tak, to jest dobry film starym stylu, ale średniak patrząc na aktualne możliwości produkcji filmowej. Szkoda, że drużyna łowców nie została bardziej wyeksploatowana - jestem pewien, że można by stworzyć jeszcze niejedną ciekawą historię z tym zestawem postaci.

Ocena: 5,5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz