środa, 11 lutego 2015

Maratonowe shorty #1


"Maratonowe shorty" to nowy/stary cykl. Co prawda już kiedyś pojawiały się "relacje" z maratonów, ale nie miały wspólnej nazwy, a ostatni taki tekst, w którym brała udział cała nasza trójka powstał 10 sierpnia 2013 roku! Czy cykl będzie stały? Ciężko powiedzieć, to zależy od zbyt wielu zmiennych i nie da się tego potwierdzić nawet na 50%, o 100% w ogóle lepiej nie wspominać. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nowy cykl będzie się prężnie rozwijał i pojawi się w nim wiele perełek, jak i straszliwych gniotów, które na zawsze pozostawią w nas traumę.

Autorzy: Bobson, Est, Luskan13

Taken 3
(2014; akcja; Francja)

Est:
Pierwsza część "Uprowadzonej" była super, jednak na tworzenie jej kontynuacji wydało mi się nadużyciem. Ta okazała się już średniakiem z tendencją spadkową. A trzeciej części przygód niezniszczalnego tajnego superagenta Bryana Millsa bałem się jak diabli. Film rozbił w drzazgi amerykański box office i w sumie nie wiem dlaczego. To już druga część wyreżyserowana przez Oliviera Megatona i jak dla mnie ten filmowiec mógłby założyć wór pokutny i na kolanach obejść świat dookoła (najlepiej od razu kilka razy). "Uprowadzona 3" to prawdziwy dramat. Niby na ekranie ciągle coś się dzieje, strzelają, walczą, ścigają się po autostradzie, czy wąskich uliczkach. Ale jakoś to wszystko przechodzi bokiem, za to na pierwszy plan wysuwają się sceny błahe, którym dynamizmu nadają dziesiątki różnych ujęć kamery. Już po 15 minutach oglądania tego filmu byłem koszmarnie zmęczony. Błagam, niech nikt nawet nie pomyśli o tym, żeby kręcić czwartą część przygód Bryana Millsa. 2/10

Bobson:
"Uprowadzona" rzeczywiście ma wzięcie, skoro do kin trafiła trzecia część przygód byłego agenta specjalnego, Bryana Millsa. W tej roli po raz kolejny zobaczymy Liama Neesona, co powinno być jasnym sygnałem, że nie czeka was dobre kino. Aktor bowiem usilnie przekonuje nas, że już na dobre zadomowił się w świecie tajnych agentów, byłych gliniarzy i prywatnych detektywów, gdzie niezależnie od profesji, widz zobaczy u niego ten sam wachlarz emocji (trochę jak Charles Bronson kiedyś, u schyłku kariery lub Nicholas Cage teraz, w rozkwicie kariery – pierwsza liga, kurwa). To natomiast świetnie współgra z filmem „Uprowadzona 3”, który przez swoją wtórność i głupotę, jest zwyczajnie nudny – sorry, ale zwyczajnie ciężko jest się zaangażować w historię, która jest tak bardzo oderwana od rzeczywistości. I chociaż może spotkacie się z porównaniem tej produkcji do Ściganego” z Fordem (podobny motyw ucieczki głównego bohatera), niech was to nie zwiedzie. Tutaj nie ma klasy. Prawdopodobnie trolluje was autor scenariusza lub sam reżyser (jegomość o nazwisku Megaton, tak, Megaton!), którzy starają się zatuszować swoją partaninę. Reasumując, najlepsze co może was spotkać, gdy odpalicie „Uprowadzoną 3”, to że ktoś was wtedy porwie i zabierze sprzed telewizora. Serio. 2/10

Luskan13:
Na miłość boską!!! Lucu Bessonie, coś ty zrobił!!! A pomaga mu w tym Liam Neeson. "Uprowadzona 3" to tak zły film, że po gwałcie można poczuć się lepiej niż po nim. Zresztą ten film gwałci wszystkich widzów, którzy mają trochę oleju w głowie. Totalnie nudny, słabo nakręcony, kamera jest męcząca jak nie wiem. Fabuła tam może była tylko w domyśle. Liam chce być na stare lata drugim Charles Bronsonem, ale z Bessonem to mu się nie uda. Francuz, który zapoczątkował serie, zarabia hajsy na głupocie Amerykanów, niedługo pewnie cześć czwarta. Brawo! 2/10



Four Lions
(2010; komedia/dramat/kryminalny; UK/Francja)

Luskan13:
Komedia roku w Wielkiej Brytanii, film zgarnął też nagrodę BAFTA w 2011 roku. Nie jest łatwo być mudżahedinem-terrorystą w Anglii. Ciągle natrafiasz na przeszkody i komplikacje a dżihad zobowiązuje. To historia czterech bojowników, którzy chcą osiągnąć coś w swoim życiu i planują dokonać spektakularnego zamachu w imię świętej wojny.  Niestety traf chciał, że to banda idiotów i nieudaczników. Film zręcznie wykorzystuje stereotypy o muzułmanach i wyśmiewa zachodni sposób pojmowania tych spraw. Ubawić się można przednio, ale komedia ta jest w rzeczywistości smutna. Polecam, bo film wart uwagi. No i gra tam Riz Ahmed, którego mogliśmy ostatnio zobaczyć w "Nightcrawlerze" razem z Jakem Gyllenhaalem. 8/10

Est:
Oglądając "Cztery Lwy" cały czas miałem przed oczami krótki film instruktażowy z "Onion Movie" dotyczący terroryzmu. Tak tam, jak i tutaj na ekranie pojawiają się potencjalni terroryści, którzy w bardzo nieudolny sposób próbują się przysłużyć swojej sprawie. Z tymże w "Czterech Lwach" zadbano o więcej szczegółów i mimo tego, że to komedia o kilku nieudacznikach, to jednak tyczy się ciągle aktualnego i bardzo kontrowersyjnego tematu. Ale twórcy tego filmu pokazują, że nawet z terroryzmem w roli głównej można zrobić zabawną czarną komedię. Można go ośmieszyć i wyśmiać wszelkie stereotypy, ale w inteligentny sposób. To nie jest standardowa komedia, ale wielbiciele brytyjskiego humoru na pewno będą się świetnie bawić przy projekcji "Czterech Lwów". 6,5/10

Bobson:
W życiu kierowanym fundamentalizmem i religijną propagandą, zdrowy rozsądek ustępuje miejsca bezlitosnym prawom dżungli. Stąd może dodatkowa symbolika tytułu filmu, opowiadającego o mieszkających w Wielkiej Brytanii mudżahedinach-wanna be, nazywających siebie „Czterema Lwami”, którzy planują samobójczy zamach bombowy w centrum miasta. Pomimo ciężkiego i jakże aktualnego obecnie tematu groźby globalnego terroryzmu, film jest czarną komedią. O dziwo też, bardzo udaną! Pomimo szeregu gagów, wywołanych głównie świetnymi dialogami i totalną amatorszczyzną prezentowanych bohaterów, przebija się smutny obraz jednostki, zmanipulowanej przez złudne autorytety, które posługują się ludźmi jak narzędziami do burzenia domów i mordowania ludzi. Cztery Lwy, po królewsku. 7/10



Demons 2
(1986; horror; Włochy)

Est:
Pierwsza część z serii miała świetny klimat. To całe mieszanie się kinowej fikcji z wydarzeniami w kinie, to było coś naprawdę ciekawego. Lamberto Bava nakręcił drugą część, która jak podejrzewałem powinna się zaczynać tam, gdzie skończyła się pierwsza. No cóż, tak jednak nie jest. Owszem są jakieś niewielkie elementy łączące "Demony" i "Demony 2", ale jest tego zdecydowanie za mało. Tym razem ludzie muszą się bronić przed demonami w nowoczesnym bloku mieszkalnym, a nie tak jak w jedynce w klimatycznym starym kinie. Niestety cierpi na tym klimat. Sami bohaterowie są nijacy i tak naprawdę ciężko jest sympatyzować, z którymś z nich. Za to film nadrabia wszelkimi niedociągnięciami, nielogicznością działań bohaterów, czy wyglądem demonów. Nie brakuje też zamierzonych elementów komediowych, które jednak stają w cieniu tych niezamierzonych. Pierwsza część historii bardziej przypadła mi do gustu, była bardziej klimatyczna i miała w sobie to "coś", tutaj wyszedł standardowy horror z elementami komedii. 5/10

Luskan13:
Druga część kultowego już włoskiego horroru Demony. Za powstanie serii odpowiada mocna trójka twórców: Dardano Sacchetti, Lamberto Bava i Dario Argento. Wszyscy zasłużeni w tym gatunku. Druga część niestety nie kontynuuje bezpośrednio wątków z pierwszej, a to wielka szkoda, bo zakończenie jedynki było świetne i aż prosiło się o kontynuację. Dostajemy całkiem niezły horror, ale bez polotu i świeżości pierwowzoru. Silną stroną są w dalszym ciągu efekty specjalne i sceny gore, ale spodziewać można by się było czegoś więcej. 6/10



New Kids Nitro
(2011; komedia/akcja; Holandia)

Bobson:
W tym filmie jest wszystko. Gorliwie polecam. Koniec tematu. 10/10

Luskan13:
Perełka z Niderlandów. To druga cześć przygód buraków w stylu polskich dresów zamieszkujących małą mieścinę Maaskantje w Holandii. Czarny humor i absurd leje się z ekranu jeszcze bardziej niż w części pierwszej. Cumshoty na twarz, potrącanie przez samochody, żarty o homoseksualistach, piguły na dyskotece i techniawa. Do tego jeszcze mamy atak zombie. Może kontynuacja nie jest tak przebojowa jak wcześniejsza cześć, ale broni się gagami i bawi. Jest jeszcze bardziej przerysowana. Polecam miłośnikom kina absurdu. Dla wszystkich, którzy chcą zobaczyć Holandię w krzywym zwierciadle. Zacznijcie jednak oglądać po kolei, bo warto. 7/10

Est:
Do tej pory myślałem, że Skandynawowie są dziwni, ale dwa filmy z serii "New Kids" uświadomiły mi, że Holendrzy są jeszcze dziwniejsi. "New Kids Nitro" to kontynuacja "New Kids Turbo", obydwa filmy bazują na holenderskim serialu "New Kids". Grupka dresiarskich nierobów zupełnie przypadkiem ciągle ładuje się w kłopoty. Tym razem Minister Obrony Narodowej chce zatrudnić grupkę chłopaków z plerezami do walki z zombiakami, które powoli zaczynają rozłazić się po Holandii. Pięciu przygłupich kumpli chce, czy nie chce musi udać się na skażony teren, gdyż matka jednego z nich akurat zaginęła w odciętym przez rząd miejscu. Uzbrojeni po zęby "wojownicy" w dresach wyruszają w podróż, żeby wyplenić plagę zombie z Holandii. Druga część podobnie jak pierwsza łamie wszelkie tabu, żartuje ze wszystkiego, nie ma tutaj żadnej świętości. To nie jest film dla wielbicieli komedii romantycznych, czy nawet grzecznych amerykańskich produkcji z kiblowym humorem w roli głównej. "New Kids Nitro" to bezczelna produkcja, która jednych zniesmaczy, ale na pewno będą też tacy, których zachwyci swoją frywolnością i brakiem hamulców. 7/10



The ABCs Of Death 2
(2014; horror; Japonia/Nowa Zelandia/Kanada/USA/Izrael)

Est:
"The ABCs Of Death 2" to zbiór 26 krótkich historyjek o śmierci. Tak jak w przypadku pierwszej części każdy z epizodów reżyserował inny filmowiec. I o ile w pierwszej odsłonie było przynajmniej kilka naprawdę ciekawych segmentów, tak w "The ABCs Of Death 2" nadawała się tylko jedna animacja z karaluchem. Dość obskurne przedstawienie, które na pewno na długo zostanie mi w głowie. Pozostałe 25 segmentów dorównuje jakością i treścią amatorskim produkcjom z youtube, albo innego serwisu z filmikami. No może jeszcze segment o action figures daje radę, ale reszta nadaje się tylko na śmietnik. Większość tej antologii to chłam, który powinien zostać wycięty i nigdy nikomu nie pokazywany Aż wstyd, że ktokolwiek zdecydował się to wydać. 2/10

Bobson:
Śmierć według liter alfabetu powraca, a wraz z nią szereg krótkometrażowych filmików autorstwa różnych twórców z całego świata. Po raz kolejny widz wejdzie w świat owładnięty śmiercią, gdzie pokazywani bohaterowie będą odbierać życia lub tracić je samemu. Chwilami bywa naprawdę intensywnie, wręcz groteskowo, mimo to można poczuć lekki spadek formy, względem poprzedniej części. To natomiast prowadzi do konkluzji: „jakim cudem wybrali akurat tego reżysera i ten epizod?”. Nie zmienia to faktu, że każdy powinien znaleźć tu coś dla siebie. Angielski alfabet składa się z 26 liter, a to daje 26 sposobów na śmierć. Mój faworyt? Z, jak Zzzzygota. 5/10

Luskan13:
Druga antologia krótkometrażówek, których motywem przewodnim jest śmierć. W pierwszej części można było znaleźć kilka ciekawy produkcji a pozostałe były, co najmniej średnie. W kontynuacji mamy już do czynienia wyłącznie z marnymi szortami. Może ze dwie, czy trzy produkcje wyróżniały się na plus, pozostałe były niestety nudne i wtórne, albo przedobrzone. Trzeciej antologii sensu robienia nie widzę.  Raczej nie polecam. 4/10



Bucktown
(1975; sensacyjny; USA)

Luskan13:
Duke Johnson to twardziel na dzielni. Przyjeżdża do małego miasteczka po odbiór spadku po bracie i wpada w tarapaty. Białasy nie dają mu spokoju. Niestety nie wiedzą, że Duke ma swoich kumpli zakapiorów, którzy pomogą zrobić mu porządek. "Bucktown" to typowy przedstawiciel kina blaxploitation. Film wyróżnia przesłanie, że czarni i biali na równi mogą być kutasami. Duży plus za Freda Williamsona, który wciela się w główną rolę. To ikona tego gatunku. Jest tym, czym Clint Eastwood dla spaghetti westernów. 5/10

Est:
Fred Williamson to jeden z największych skurwieli w świecie filmu. Pewnie nawet Charles Bronson zmykał w podskokach kiedy na horyzoncie pojawiał się Fred Williamson ze swoją kwadratową szczęką. A tymczasem w "Bucktown" nasz największy skurwiel pośród skurwieli gra spokojnego gościa imieniem Duke, który przybywa do miast po śmierci swojego brata. Po krótkich namowach znajomych postanawia otworzyć bar. Oczywiście nie może się to odbyć bez kłopotów z lokalnymi zbirami, którymi okazują się być policjanci. Główny bohater w celu zaprowadzenia porządku ściąga do miasta swoich kumpli, którzy w mig rozprawiają się z bandziorami. Problem w tym, że za chwilę za sprawą nadażającej się okazji do łatwego zarobku sami stają się takimi samymi zbirami. Duke (Fred Williamson) postanawia podjąć walkę w pojedynkę. Film jest typowym kinem sensacyjnym z nurtu blaxploitation. Największym minusem "Bucktown" jest ślamazarna akcja, która sprawia, że film szybko zaczyna nudzić. 5/10

Bobson:
Chociaż akcja filmu rozgrywa się w latach 70., w niedużym amerykańskim miasteczku, poprzez konstrukcję fabuły, można poczuć się jak na Dzikim Zachodzie. Oto bowiem  do miejsca, którym trzęsie banda skorumpowanych gliniarzy, przyjeżdża Duke Johnson (w tej roli znany głównie z późniejszych filmów Rodrigueza, Fred Williamson). Od pierwszej sceny, gdy pojawia się na ekranie, widać, że to wyciosany archetyp bohatera nieugiętego i sprawiedliwego. Wiadomo więc, że niezależnie jak bardzo będzie się wzbraniał od konfrontacji z nieuczciwymi stróżami prawa, w końcu da im nauczkę i przejmie kontrolę nad miejscem. Prawdziwe problemy zaczną się jednak, gdy jego czarnoskórzy pomagierzy staną mu na drodze, by samemu zaprowadzić swoje New World Order. Bucktown to kolejne dzieło z serii blaxploitation, jeżeli więc jesteście fanami takich klimatów, będziecie dobrze się bawić w tym miasteczku. 5/10



Bonusowo pełna walka w barze Duke'a Johnsona:

2 komentarze:

  1. Jesteście co najmniej zgodni :) Rozumiem że maraton jest wspólny, a później piszecie swoje opinie. To świetna sprawa. A Bobson na "Demonach 2" wyszedł? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest, a po takim maratonie piszemy swoje teksty w ukryciu, żeby żaden z nas nie widział co pisze ten drugi...po czym okazuje się, że nasze opinie są zgodne. No powiedzmy, że Bobson na "Demonach 2" wyszedł ;-)

      Usuń