czwartek, 3 grudnia 2015

Pocztówka z Hawajów

Hard Ticket To Hawaii
(Bilet na Hawaje)

Rok: 1987
Gatunek: akcja/przygodowy/komedia
Kraj: USA

Auto recenzji: Est

Lata 80-te i 90-te w kinie akcji to absolutna dominacja wielkich muskularnych bysiorów. Tymczasem Andy Siadris w swoich produkcjach szedł zupełnie inną drogą. W jego akcyjniakach pierwsze skrzypce zawsze grały kobiety. Co prawda był to też świetny przyczynek do tego, żeby zaserwować jeszcze większą ilości golizny niż to zwykle miało miejsce w obrazach z epoki VHS. I podejrzewam, że właśnie o to chodziło reżyserowi, a nie o to, żeby tworzyć jakąś przeciwwagę dla kina akcji ociekającego testosteronem. I tak naprawdę wystarczy rzucić okiem na plakaty promujące filmy Sidarisa, wszystkie wyglądają...dość podejrzanie.

Tajne agentki w komplecie.
Hawaje to sielskie wyspy, prawdziwy raj na Ziemi. Jednak i tutaj można wpaść w kłopoty. Dwóch strażników wybrzeża zostaje zabitych przez grupkę bandziorów handlujących marihuaną. Traf chce, że niedługo później w miejsce wymiany zupełnie przypadkiem wpadają dwie pilotki pracujące dla Molokai Cargo. Ranią dwóch zbirów i uciekają zabierając ze sobą jedną z kasetek zawierających, jak się później okazuje, diamenty. Na nieszczęście dla handlarzy Donna (jedna z pilotek) jest tajną agentką. Ta szybko przekazuje informacje swoim znajomym, którzy chętnie przyłączają się do akcji rozbicia szajki handlarzy. Niestety w łapy bandziorów wpada agentka Edy stacjonująca na jednej z wysp. Teraz sprawa jest już osobista. A tymczasem na nieostrożnych agentów, jak i zbirów poluje zmutowany wąż...

O taka mała reklama innej produkcji Andy'ego Sidarisa.
Z początku mnogość wątków w tej produkcji przyprawiała mnie o zawrót głowy. Z jednej strony jest walka z handlarzami marihuaną, z drugiej wątek romantyczny, z trzeciej wielki zmutowany wąż, z czwartej jakieś humorystyczne wstawki z udziałem przyjezdnych. A przyznam, że nie jestem przyzwyczajony do tego, żeby prosty akcyjniak miał aż tak rozbuchaną fabułę. W każdym razie Andy Sidaris trochę pokomplikował sprawę. Tym bardziej, że wszystko się tutaj ze sobą przeplata.

Zmutowany wąż jeszcze w klatce...
...a niedługo później wyskakuje z kibla! Niespodzianka!
I jeszcze ten motyw z tajnymi agentami. Praktycznie od początku Donna (Dona Speir) o tym mówi, ale nie do końca wiadomo co to za agenci, czym się zajmują i dlaczego akurat stacjonują na Hawajach. No i jej przyjaciele, którymi okazują się Rowdy i Jade, czyli Ronn Moss i Harold Diamond, którzy "obracają" Donnę i jej koleżankę Edy (Cynthia Brimhall). Ale jest tutaj również Taryn (Hope Marie Carlton) pracująca wraz z Donną w Molokai Cargo, która wyczekuje na swojego wybranka, reportera sportowego. I cała ta grupa walczy z handlarzem marihuaną, zamieszkującym na Hawajach Sethem Romero, pod którego podlega kilku nieudaczników. Chociaż jednemu udaje się postrzelić Jade'a, ale przecież na takim twardzielu rana postrzałowa nie robi żadnego wrażenia. 

Jade bajeruje Taryn: On nie wypije Martini?!
A niby rozmiar się nie liczy...słabiutko wygląda ten luger.
Sporym minusem tej produkcji jest ślamazarne tempo akcji. Przez większość filmu nakręca się afera z handlarzami i taka 100% akcja zaczyna się dopiero po jakiejś godzinie. Głównym problemem wydaje się tutaj mnogość wątków i próby wplecenia ich wszystkich w główną warstwę fabularną. Oczywiście w międzyczasie nie brakuje golizny. Donna i Tayryn gdyby mogły to pewnie w ogóle by biegały na golasa, ale jednak jest to przede wszystkim film akcji. Sidaris chyba zdawał sobie sprawę, że golizna golizną, ale jednak musi w końcu dojść do strzelania i prania po pysku. Co ciekawe w filmie pojawia się również sam reżyser, który urabia jakąś młodą dziewoję, a ta skarży się od razu, że ten poprzedniego wieczora niemalże ją zgwałcił. Takich "humorystycznych" przerywników jest tutaj sporo. Widać, że Sidaris ma dystans do swoich produkcji.

Reżyser "Hard Ticket To Hawaii" we własnej osobie.
Dość dziwna jest kwestia zmutowanego węża, który przypadkiem zostaje uwolniony w okolicy domostwa Donny. Gad zmutował, bo nażarł się pojonych toksynami szczurów. Reżyser co jakiś czas wrzuca scenkę z tym nadzwyczajnie sztucznie wyglądającym wężem, tak dla urozmaicenia głównego wątku. Oczywiście ofiarami mutanta padają przypadkowi ludzie, którzy nie zdają sobie sprawy, że w okolicy grasuje wygłodniałe monstrum. Naprawdę nie wiem, o co chodzi z tym wężem. Może Sidaris doszedł do wniosku, że film wygląda zbyt poważnie? Ale czy naprawdę poważne może być zakradanie się jednego z bohaterów wyposażonego w wyrzutnię rakiet do domu zbirów? 

Jak rozwalać bandziorów, to tylko z wyrzutni rakiet!
W ogóle w "Hard Ticket To Hawaii" jest sporo prześmiewczych sytuacji, ale ewidentnie były one częścią scenariusza. Chociażby scenka ze strzelaniem z wyrzutni rakiet do gumowej lali, przekazywanie tajnej informacji w kanapce (co to za tajni agenci?!), czy sytuacje wynikające z zamiłowania Taryn do filmów szpiegowskich (w domu ma  nawet rozwieszony wielki plakat jednej z wcześniejszych produkcji Sidarisa). "Bilet na Hawaje" ostatecznie nie jest aż tak tanią produkcją jak do tej pory omawiane akcyjniaki. Zdjęcia są bardzo profesjonalne, nawet niczego nie można zarzucić ścieżce dźwiękowej. Ta jest naprawdę dobrze dopasowana do produkcji, film nawet dorobił się własnego przeboju autorstwa Gary'ego Stockdale'a.


I okazuje się, że jednak te fantazyjne stroje, w które Harold Diamond ubierał się w "Killing American Style" to nie przypadek. Tutaj też paraduje w dość...dziwnym ubraniu. No, ale jego postać dodaje trochę kolorytu scenom akcji. Jako jedyny walczy na pięści, pozostali bohaterowie używają głównie broni palnej, co już nie jest tak efektowne. Chociaż muszę przyznać, że strzelanie z wyrzutni rakiet do bandziorów będąc w zamkniętym pomieszczeniu to naprawdę super sprawa.

Chyba nie muszę wskazywać, który to Harold Diamond, król fantazyjnych strojów.
Prawie jak Rambo.
Finalnie "Hard Ticket To Hawaii" to mieszanka różnych gatunków filmowych. Z jednej strony Sidaris bardzo chciał pokazać "walory" zatrudnionych aktorek, więc gołych scen z ich udziałem jest mnóstwo. Z drugiej strony chciał to wpleść w aferę szpiegowską, która doprowadzi do typowego kina akcji. Gdzieś tam jeszcze wcisnął elementy horroru z gatunku "animal attack", gdzie głównym zagrożeniem jest zmutowany wąż. Gdyby tego było mało Sidaris we wszystko upchnął humorystyczne scenki. Nie zabrakło też rozpływania się nad pięknem Hawajów, co akurat budowało fajny sielski klimat tej produkcji. Całość "Hard Ticket To Hawaii" wypada naprawdę dobrze, a to, że faktyczna akcja zaczyna się dopiero pod koniec historii to tylko taki mały minus.






3 komentarze:

  1. wreszcie ktoś rozumiejący co naprawdę widza interesuje ;-)) cycki i gnaty ;) patrząc po roku to ronn był na początku swej przygody z modą na sukces nawiasem z tego co pamiętam koledzy z planu(tatko i brat) tego serialu też mieli swój akcyjniak nakręcony mniej więcej w tym samym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na niektórych portalach filmowych (w tym np. Filmweb) produkcje Sidarisa mają nawet gatunkach wymienione "erotyczny", ale jest to mocno naciągane. Muszę poszukać tego akcyjniaka z gwiazdami "Mody na sukces", chociaż takiego hitu jak "Hard Ticket To Hawaii" raczej się nie spodziewam ;-)

      Usuń
    2. sprawdziłem troche i wychodzi że się jednak częściowo pomyliłem w sensie że aktor grający eryka forestera grał w akcyjniakach ale serialach ;-)i to wielu od acapulco heat po remington steel inny aktor grający brata ridga do 96r grał w night vision 4 kilku innych grało w filmach tv lepszego gorszego sortu :)

      Usuń