czwartek, 19 maja 2016

Autobus pełen forsy, czyli jakby "Speed"

Heist
(Człowiek Mafii)

Rok: 2015
Gatunek: akcja/kryminalny
Kraj: USA

Bardzo dużo dobrego słyszałem o filmie "Heist", ale coś mi mówiło, że lepiej nie podchodzić do oglądania tej produkcji z huraoptymizmem. Z jednej strony co mogło pójść nie tak? W roli głównej Jeffrey Dean Morgan, którego uwielbiam za rolę Komedianta w "The Watchmen". Poza tym Robert De Niro wcielający się w rolę gangstera - oj, dawno tego nie było, a przecież to właśnie tego typu kreacje wywindowały De Niro do poziomu gwiazdy (chociażby "Godfather", "Goodfellas", "Once Upon a Time in America", oczywiście również "Heat"). No i Batista, wrestler, którego ostatnio wszędzie pełno, ale ewidentnie w kinie akcji radzi sobie dobrze (poza potknięciem w "House of the Rising Sun"). Jako bonus dostajemy byłą zawodniczkę MMA Ginę Carano, którą nie tak dawno temu można było oglądać w "Deadpool", gdzie zagrała Angel Dust. Reżyserią zajął się Scott Mann, który na swoim koncie ma taki sobie "The Tournament" z 2009, a za scenariusz odpowiadał Stephen C. Sepher, który nie ma zbyt pokaźnego doświadczenia na tym polu. Łatwo dojść do wniosku, że wszelkie niedociągnięcia realizatorskie mieli nadrabiać główni aktorzy (Morgan i De Niro).


Gangster Pope (Robert De Niro) prowadzi dobrze prosperujące kasyno, w którym ewidentnie prane są brudne pieniądze. Jak to zwykle bywa, tam gdzie jest duża kasa nie brakuje ludzi, którzy by tę kasę chętnie sobie przygarnęli. I tak też się dzieje. Jednym z długoletnich pracowników kasyna jest Vaughn (Jeffrey Dean Morgan), który doskonale zna strukturę tego miejsca, przyzwyczajenia poszczególnych osób, czy nawet kod do skarbca. Kiedy jeden z rosłych ochroniarzy proponuje mu współudział w napadzie ten długo się nie zastanawia. Jednak jego głównym motywem jest chęć uratowania córki, która musi przejść kosztowną operację. Jak łatwo się domyślić wspomniany Vaughn nie posiada odpowiedniej ilości pieniędzy, więc rabunek jest dla niego ostatnią szansą. Po przygotowaniach wszystko idzie zgodnie z planem, przynajmniej do momentu, w którym całość nie zaczyna się sypać jak domek z kart. I nagle okazuje się, że złodzieje muszą porwać autobus pełen pasażerów, żeby zbiec przed goniącymi ich gangsterami. Oczywiście teraz ich tropem podąża policja (przyciągnięta odgłosami strzelaniny), ale mafia nie odpuszcza i za autobusem zostaje wysłany zaufany człowiek Pope'a, który za wszelką cenę ma odzyskać skradzione pieniądze.


"Człowiek mafii" z początku przypomina standardowy film akcji/kryminalny z lat 80/90-tych, w którym grupka bohaterów postanawia mimo wszelkich negatywnych przesłanek obrobić szefa mafii. Szybko okazuje się, że historia zamienia się niemalże w "Speed". Z tą różnicą, że główni bohaterowie dramatu (czyli złodzieje) znajdują się na pokładzie autobusu, który jedzie przed siebie i oczywiście nie może się zatrzymać, żeby bandyci nie wpadli w łapy policji. Fabuła jest niezwykle prosta, ale nie brakuje w niej twistów, które znacząco ją urozmaicają. Z jednej strony mamy tutaj płaszczyznę kryminalną, a z drugiej nie brakuje dramatu. Właśnie w tych momentach widać co sprawiło, że dany bohater zachowuje się tak, a nie inaczej. Zdecydowanie największe brawa należą się Morganowi, któremu ewidentnie chciało się grać.

Czego z kolei nie można powiedzieć o De Niro, który przypominał mi tutaj trochę Bruce'a Willisa w jego ostatnich filmach. Aktor siedzi znudzony i sprawia wrażenie, jakby ktoś mu kazał grać w tej produkcji - co ciekawe, to chyba najbardziej dopasowana do niego rola z ostatnich obrazów, w których brał udział (weźcie sobie dla porównania "Co ty wiesz o swoim dziadku" i "Praktykanta"). Łatwo dojść do wniosku, że to Jeffrey Dean Morgan dźwiga cały ciężar "Heist" na swoich barkach i raz wychodzi mu to lepiej, a raz gorzej. Całkiem nieźle wypada Batista, który gra wspomnianego w wyżej w tekście rosłego ochroniarza, który jest głównym pomysłodawcą napadu na kasyno. Jako znerwicowany bandzior wypada naprawdę przyzwoicie. Szkoda, że marginalną rolę gra tutaj Gina Carano, która mogłaby trochę rozruszać atmosferę jakąś efektowną bijatyką. Twórcy kompletnie nie wykorzystali jej potencjału. To tak jakby wziąć do filmu Scotta Adkinsa i nie dać mu walczyć (no dobra, był taki film, nazywał się "Grobowiec smoka"). Sam "Człowiek mafii" nie jest niczym odkrywczym, to porządna mieszanka kina akcji, kryminału i dramatu. Wszystko to już było, ale dość dawno temu, a przecież teraz jest moda na produkcje z lat 80-tych i 90-tych, a zwłaszcza akcyjniaki (wszytko dzięki "Niezniszczalnym"). Ewidentnie jest to film klasy B, nie można nazwać tego obrazu potencjalnym kinowym hitem. To raczej produkcja, która szybko zasili półki sklepów sprzedających filmy na dvd/BR (u nas od razu wylądował w sklepach) i co najwyżej może się okazać hitem VOD. Czy warto sięgnąć po "Heist"? Tak, jeżeli tęsknisz za kinem akcji i kryminałami z lat 90-tych.




"Człowiek mafii" to może nie tyle hołd, co lekki powrót do lat 90-tych. Tak jakby Scott Mann chciał przypomnieć wielbicielom kina akcji jak kiedyś wyglądały tego typu produkcje. Z tymże nie jest to film zrobiony z przymrużeniem oka, wszystko jest tutaj poważne, kule zabijają, bohaterowie zdają się mieć zupełnie rozbieżne interesy, a mimo tego są zmuszeni do współpracy. Nie ma tu miejsca na śmiesznostki, czy puszczanie oka do widza. "Heist" jest przyzwoitą produkcją, która jest dźwigana głównie na barkach Jeffrey'a Deana Morgana. Jeżeli kochacie "Speed" to na pewno spodoba się Wam "Heist".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz