wtorek, 15 października 2013

Przedwieczni z pieca

Don't Be Afraid Of The Dark
(Nie bój się ciemności)

Rok: 2010
Gatunek: horror
Kraj: USA/Australia/Meksyk

Autor recenzji: Est

W 1973 roku powstał film telewizyjny "Don't Be Afraid Of The Dark" - reżyserem był John Newland, a za scenariusz odpowiadał Nigel McKeand. Ponad 35 lat później Guilermo Del Toro we współpracy z Matthew Robbinsem i Troy'em Nixey'em zdecydowali się nakręcić nową wersję tego zapomnianego horroru. Oczywiście pracujący nad nowym scenariuszem Meksykanin pozmieniał to i owo, uwspółcześnił historię - chociaż pozostawił klimat starych horrorów. Nowy film pod niezmienionym tytułem trafił do kin w 2010 roku.

Ośmioletnia Sally decyzją matki jest zmuszona do zamieszkania z ojcem (Guy Pearce), który niedawno nabył stare domostwo. Mieszkający wraz z nową partnerką architekt dokłada wszelkich starań, żeby jego córka czuła się w nowym miejscu jak najlepiej, cały czas starając się również przekonać dziewczynkę do swojej nowej wybranki. Jego towarzyszką jest Kim (Katy Holmes), która jest dekoratorką wnętrz. Dziecko podczas przechadzki po ogrodzie odnajduje skryte pod krzakami okna piwnicy. Zainteresowany tym faktem ojciec Sally postanawia za wszelką cenę dostać się do pomieszczenia usytuowanego pod budynkiem - jest to dla niego o tyle ciekawe, że stawiane w okolicy domu z uwagi na grząskie podłoże nie były wyposażane w piwnice. Mroczne pomieszczenie okazuje się być pracownią byłego właściciela domu, który był znanym malarzem fauny. Uwagę Sally przyciąga nie tyle sama pracownia co tajemniczy szyb kominka, z którego dobiegają dziwne odgłosy, które słyszy tylko ona.

Już sam wstęp do "Don't Be Afraid Of The Dark" jest bardzo ciekawy. Na samym starcie dostałem garść informacji o przedwiecznych, którzy wystąpią w filmie. Jasne, że to trochę słabe dawać odpowiedzi jeszcze przed rozpoczęciem się akcji. A jednak w tym przypadku wydało mi się to dobrym posunięciem, bo dzięki temu uniknięto nieporozumień, a jednocześnie rozbudzono moje zainteresowanie. Niestety wraz z biegiem akcji czułem się coraz bardziej oszukany. Sam film gdyby powstał w latach 90-tych powinien wyjść spod ręki samego Charlesa Banda. Ten maniak kukiełek miałby tutaj prawdziwe pole do popisu. I gdyby "Nie bój się ciemności" było produkcją oznaczoną logo Full Moon to na pewno lepiej bym ją odebrał. Niestety film Nixey'a to wysokobudżetowa produkcja z dobrą obsadą i dopracowanymi efektami specjalnymi. Dlaczego niestety? Bo oglądając go cały czas czułem się tak, jakbym oglądał produkcję z późnych lat 80-tych. Problem w tym, że "Nie bój się ciemności" tylko udaje kino z tamtych lat. Stare, skrzypiące domostwo z mnóstwem ciemnych kątów i czające się gdzieś w mroku małe potworki, przedwieczni łaknący dziecięcych zębów. Można by powiedzieć, że to bardziej bajka niż horror. I tak jest faktycznie. "Don't Be Afraid Of The Dark" w ogóle nie straszy. Potworki będące tutaj głównym złem bardziej śmieszą niż przerażają. I tutaj właśnie widziałbym rolę Banda - już patrząc na samą serię "Puppet Master" widać, że miał on pomysł na stworzenie małych potworków, które co prawda też nie straszą, ale przynajmniej wzbudzają sympatię. Natomiast przedwieczni z "Nie bój się ciemności" są nijakie i bardziej przypominają mi jakieś miniaturowe gobliny z "Hobbita" Petera Jacksona. W każdym razie póki potworki pozostają w mroku to mogą wzbudzać jakiś niepokój, ale kiedy już wychodzą z ciemności cały czar pryska. Kolejnym minusem jest postać Sally - jeszcze chyba nigdy nie widziałem na ekranie tak drażniącej ośmiolatki. Rozwydrzone dziecko na każdym kroku okazujące swoje niezadowolenie, robiące na złość wszystkim w okolicy. Prawdę mówiąc od początku liczyłem na to, że w końcu przedwieczni ukarzą Sally za jej zachowanie. Pozostali aktorzy wypadają raczej średnio - Guy'a Pearce'a widziałem już w ciekawszych rolach, a Katy Holmes jest w tym filmie jakby nieobecna.

Poza dobrym początkiem "Don't Be Afraid Of The Dark" jest filmem przeciętnym. Nie ma w nim nic porywającego - chyba, że ktoś uwielbia mroczne bajki dla dzieci. Sięgając po "Nie bój się ciemności" liczyłem na mroczny i straszny horror utrzymany w klimacie lat 80-tych i powiedzmy, że spełniło się tylko to ostatnie. Niestraszni przedwieczni tylko dopełnili czary goryczy. Bohaterowie występujący w tej produkcji są tak niesympatyczni, że od początku liczyłem na to, że małe potworki z pieca rozprawią się z nimi upuszczając im sporo krwi. Ewidentnie nie należę do grupy docelowej, do której kierowany był ten film. Co innego, gdyby "Don't Be Afraid Of The Dark" było produkcją Full Moon - wówczas moje podejście też byłoby zupełnie inne. Szkoda, że Charles Band - spec od kukiełek - nie brał udziału w tym przedsięwzięciu.

Ocena: 4/10

5 komentarzy:

  1. Jak oglądałam ten film to bardziej odebrałam go jako bajeczkę niż horror :D te potworki są po prostu śmieszne, a nie straszne;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, zaraz na pewno przyjdzie taki jeden, który napisze, że to własnie miała być mroczna bajka, i w ogóle, że to jest del Toro i dlatego 10/10 ;-)

      Usuń
    2. Zapewne i tacy zapaleńcy się znajdą. Patrząc na roczniki to facet miał chyba wtedy serio fazę na bajki, zaraz potem "Kung fu panda 2" i "Kot w butach". Mimo wszystko "Don't be afraid of the dark" nie dorównuje "Sierocińcowi", "Mama", "Labiryntowi Fauna", "Hobbit" czy "Pacific Rim". Wiem, że przytaczam różne gatunki, ale tylko po to, by wskazać, że facet miał dużo lepsze filmy na koncie i dziwne, że przy takim doświadczeniu trafił się taki bubel. Ale nic..pośmiejmy się i odrzućmy w niepamięć;)

      Usuń
  2. To film którego del Toro był producentem i współscenarzystą. To jeden z serii "del Toro poleca" trudno nazwać go filmem del Toro. Zgodzę się, że jest sporo słabszy od Mamy czy Sierocińca, ale np. sporo lepszy niż Oczy Julii. Porównuje tylko filmy które del Toro pomagał tworzyć. Winę za niedociągnięcia ja bym tutaj widział po stronie reżysera, który nie miał zbyt dużych umiejętności aby to lepiej przedstawić i stosował znane i oklepane zagrywki. Mimo wszystko film nie zasłużył na tak surową ocenę. Spokojnie może mieć 6/10 i warto go zobaczyć z ciekawości i ładnych klimatycznych scenerii. Wróżki zębuszki tez imho wypadły fajnie. Trochę zabawnie, ale jednak można było poczuć taka baśniową grozę. Dla mnie to plus, że film nawiązywał klimatem do produkcji z lat 80 a to, że to bardziej baśniowa opowieść grozy niż mroczny horror to jego cecha wyróżniająca jak najbardziej na in plus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są lepsze filmy, które powstały przy udziale del Toro - np. "Kręgosłup Diabła". A o wróżce zębuszce dużo ciekawszym filmem jest "Darkness Falls" - czyli przede wszystkim horror, a dopiero dodatkiem jest mroczna baśń (ale przy tym filmie del Toro akurat nic nie robił ;-) ).

      Usuń