poniedziałek, 23 grudnia 2013

Filmy za "Dychę": Christmas Evil (1980)

Christmas Evil
(Świąteczne Zło)

Rok: 1980
Gatunek: horror
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

Okres przedświąteczny i świąteczny to idealny czas, żeby przypomnieć sobie jakąś historię o psychopatycznym Świętym Mikołaju. Ten temat dostarczył nam już wiele różnych produkcji - z ostatnich na pewno warto wspomnieć takie filmy jak "Sint", "Santa's Slay", czy "Rare Exports". Oczywiście te nowsze produkcje nijak się mają do starszych opowieści o obskurnych i psychopatycznych mordercach w strojach świętego Mikołaja. Jedną z takich zapomnianych opowieści filmowych jest "Christmas Evil" w reżyserii Lewisa Jacksona.

Traumatyczne przeżycie z dzieciństwa, które doprowadziło Harry'ego do psychozy.
Bracia Stadling za młodych lat nakrywają mężczyznę w stroju świętego Mikołaja na grze wstępnej z ich matką. Phillip (młodszy z rodzeństwa) przechodzi obok tego obojętnie, ale w głowie Harry'ego ta sytuacja powoduje traumę, która przez długi czas nie daje mu spokoju. Kilka lat później podczas okresu przedświątecznego Harry, pracujący w fabryce zabawek, postanawia "zagrać melodię, do której wszyscy zatańczą" (cytat z filmu). Przypominając sobie ciągle prześladującą go sytuację z dzieciństwa mężczyzna zaczyna tracić zmysły. Ludzie z jego otoczenia okazują się być pazernymi szujami, które nie czują magii świąt. Ponadto Harry od dłuższego czasu obserwuje mieszkające w jego pobliżu dzieci i zapisuje ich dobre i złe uczynki w dwóch opasłych tomiszczach. W wigilijną noc mężczyzna w świeżo uszytym stroju świętego Mikołaja postanawia nagradzać grzecznych i karać nieposłusznych...oraz tańczyć na świątecznej imprezie.
Harry w stroju Mikołaja przechadza się po domach i nagradza dobrych, ale i karze złych.
"Christmas Evil" to niskobudżetowa produkcja z 1980 roku  i doskonale to widać od samego początku. Gra aktorska w większości przypadków wygląda źle, albo bardzo źle. Sama historia też nie jest zbyt porywająca, chociaż tkwił w niej spory potencjał. Na szczęście ocenę tego filmu podnosi postać Harry'ego - psychopaty w stroju świętego Mikołaja. Mężczyzna swoimi (według niego słusznymi) działaniami stara się za wszelką cenę obudzić ducha świąt Bożego Narodzenia u napotkanych osób. Wcielający się główną postać Brandon Maggart po kilku wizytach w pobliskich domach wygląda naprawdę przerażająco, a mimo wszystko dzieci lgną do niego, bo to w końcu święty Mikołaj. I nieważne, czy jego strój jest brudny od sadzy, czy krwi - ważne, że daje prezenty. Wygląd i dość abstrakcyjne zachowania Harry'ego wnoszą naprawdę wiele do tej produkcji. Natomiast pozostałe postaci są sztuczne i papierowe. Tak naprawdę kiedy główny bohater zabijał napotkanych ludzi nie czułem dla nich żadnego, nawet najmniejszego współczucia - nie dla tego, że kompletnie materialistycznie podchodzili do świąt i nie czuli magii tego okresu. Ja po prost dopingowałem Harry'ego w jego krucjacie. Tym bardziej, że faktycznie jako Mikołaj dobrych nagradza, a złych karze.
Policja tym czasem nie próżnuje i zabiera wszystkich "Mikołajów" na komisariat.
"Christmas Evil" jako całość wypada niestety słabo. Sztuczne aktorstwo (wręcz amatorszczyzna), niezbyt wciągająca historia, a do tego jeszcze bardzo mierne wykonanie. Jednak coś takiego jest w tej produkcji, co sprawia, że poczułem magię świąt. Może to głównie z uwagi na Brandona Maggarta wcielającego się w postać Harry'ego, który ewidentnie wybija się ponad pozostałych "aktorów". Chociaż i jemu zdarzają się niesamowite sztuczności. "Christmas Evil" to produkcja, która spodobać się może wyłącznie wielbicielom kina klasy B z epoki wypożyczalni VHS. Szkoda, że pomysł wyjściowy nie został w pełni wykorzystany, bo mogłoby być zdecydowanie bardziej interesująco.

Ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz