czwartek, 5 września 2013

Podmorskie przygody górniczej załogi

Leviathan
(Lewiatan)

Rok: 1989
Gatunek: horror/sci-fi
Kraj: USA

Autor recenzji: Est

Filmy sci-fi, których akcja toczy się na dnie oceanu można policzyć na palcach jednej ręki, a myśląc o horrorach, to jest tego jeszcze mniej. Szukając w pamięci, do głowy przychodzą mi jedynie "Deep Star Six" i "Below". Tymczasem oto film z gatunku horror/sci-fi, osadzony właśnie w klimatach bliźniaczo podobnych do "Deep Star Six” i z tego samego roku co wspomniana produkcja. Przed wami "Leviathan" w reżyserii George'a Cosmatosa.

Do zakończenia prac wydobywczych na dnie oceanu, prowadzonych przez górników zatrudnionych przez korporację Tri-Oceanic pozostały 3 dni. Podczas rutynowych działań nastąpił wypadek, w wyniku którego jeden z nurków ("Sixpack") spada ze skarpy i wałęsając się po dnie odkrywa wrak rosyjskiego krążownika o nazwie "Lewiatan". Z jego wnętrza do stacji górniczej przeniesiony zostaje sejf z kosztowności, raportami działań okrętu i jedną butelką wódki. Grupa górników prowadzona przez geologa Stevena Becka, nie należy do zbyt zdyscyplinowanych. Najbardziej niesubordynowanym z nich jest ten o pseudonimie "Sixpack", który po znalezieniu wypełnionej piersiówki w sejfie postanawia wypić jej zawartość, dzieląc się tylko z jedną koleżanką z zespołu. Tymczasem lekarz pokładowy wraz z geologiem sprawdzają raport z "Lewiatana", zarejestrowany na kasecie VHS. Okazuje się, że załoga okrętu została zdziesiątkowana przez tajemniczą chorobę, a wrak okrętu znajduje się na dnie oceanu nieprzypadkowo. Załoga górnicza staje do walki z nieznaną zarazą sprawiającą mutowanie zarażonych organizmów w obce formy życia.

Kiedy oglądałem "Lewiatana" pierwsze co mi przyszło na myśl to właśnie duże podobieństwo do "Deep Star Six", zwłaszcza początek. Ale po pewnym czasie doszły scenerie rodem z serii "Obcy" - ciasne korytarze, praktycznie 90% akcji filmu toczy się w zamkniętej bazie górniczej. A na koniec wszystko zostało połączone motywami z "Coś" Carpentera - mutowanie organizmów, itp. Reżyser George Cosmatos połączył wszystkie te elementy i wyszedł z tego film "Leviathan". Przyznam, że całość prezentuje się całkiem nieźle. Mamy tutaj niezdyscyplinowaną załogę, dziwnego doktorka (w tej roli Richard Crenna znany chociażby z serii "Rambo"), bezduszną korporację i próbującego zapanować nad tym wszystkim geologa (w głównej roli Peter Weller znany z "Robocopa") . Jak dodamy do tego wszystkiego naprawdę dobrze wyglądające mutacje i potwory, dostajemy naprawdę dobry film z gatunku sci-fi/horror. Problem jest jeden i to dość poważny - głównie chodzi o początek i ślamazarne rozkręcanie się akcji. Być może reżyser chciał w ten sposób zbudować klimat, ale nie do końca mu się to udało - po prostu przedobrzył. Przez zbyt wydłużony wstęp sama walka z mutantami może wydać się krótka. A to przecież w głównej mierze horror, a nie film przygodowy prezentujący perypetie załogi górniczej, wydobywającej minerały z dna oceanu. Mimo tego film ogląda się naprawdę przyjemnie, klimat budowany przez oceaniczne głębiny i ciasną, zindustrializowaną bazę górniczą. Potwory i mutacje są wykonane naprawdę solidnie, a aktorstwo stoi na dobrym poziomie.

"Leviathan" to zdecydowanie film godny polecenia, zwłaszcza wielbicielom horrorów, gdzie akcja dzieje się w odciętych od świata terenach, gdzie główni bohaterowi zdani są wyłącznie na siebie. Klimat dna oceanicznego, wyprawy załogi górniczej, mroczne i ciasne pomieszczenia oraz efektownie wyglądające zmutowane potwory. Mimo przydługiego wstępu i dość przewidywalnego zakończenia (zwłaszcza jeśli ktoś oglądał "Deep Star Six") jest to dobre kino z końcówki lat 80-tych.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz